Muno Telegram: Szmer: „Zdecydowanie jestem w miejscu, w którym chciałem być”

Fot. Materiały prasowe
Wywiad
Szmer, Muno Telegram, Telegram

Wydaje u Bena Simsa i Trucante, a jego kawałki grają inni najwięksi tej sceny. Miał sporo szczęścia i zdrowego rozsądku, nie marnował sił na niepotrzebne projekty. Michał Aleksiewicz pod aliasem Szmer w ciągu dwóch lat nawywijał na polskiej scenie tyle, że grzechem byłoby nie spytać, jak do tego doszło. Głodni wiedzy zadaliśmy mu w związku z tym kilka pytań. Oto rezultaty naszej ciekawości.

Czytaj również: Selekcja: Szmer dla Muno.pl. Planetary Assault Systems i długo, długo nic

Szmer, Muno Telegram, Telegram
Fot. Szmer / Szmer

Szmer. Niezwykły progres

Damian Badziąg: Rozmawiając niewiele ponad dwa lata temu byłeś producentem o dość krótkim stażu, jednak mogącym pochwalić się obecnością w oficynach DRVMS Ltd i Wunderblock Records. Na początku 2022 masz na koncie wydawnictwa u Bena Simsa i Truncate oraz w renomowanej Dynamic Reflection. Jesteś tu, gdzie chciałeś być? Myślałeś w ogóle o tym?

Szmer: Faktycznie, jak rozmawialiśmy 2 lata temu, to staż jako Szmer był krótki, bo dopiero startowałem z nowym aliasem. Natomiast moje pierwsze wydanie miało miejsce w 2010 roku. Obecnie produkcją zajmuje się już 12 lat. Postęp, jaki poczyniłem pod nowym aliasem w ciągu ostatnich dwóch lat, jest zdecydowanie zadowalający. Nie spodziewałem się, że sprawy potoczą się tak dobrze, więc było to dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, które daje mi dużego kopa. Myślę, że przełomem w mojej karierze producenta było wydanie w Dynamic Reflection w marcu 2020 roku oraz w Out of Place w czerwcu tego samego roku. Wydania te były grane przez m.in. Dave Clarke, Insolate, Benjamin Damage, Jeroen Search, Developer, Truncate czy Ø [Phase].

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

To, co zmieniło się dzięki wydarzeniom z końcówki 2021, to więcej poświęconego czasu na produkcję muzyki. Mam więcej motywacji i regularności w tym, co robię. Sporo uwagi muszę jednak poświęcać pracy zawodowej, która jest dość wymagająca. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony obrotem sytuacji, w której nie spodziewałem się, że znajdę się tak szybko. Podsumowując – zdecydowanie jestem w miejscu, w którym chciałem być, nawet pomimo pandemii, która nie ułatwiała życia.

DJ-em, który najczęściej grał moje utwory, bo w niemal każdym secie jest Ben Sims, z którym później nawiązałem współpracę. Jej owocem jest Darkness Falls EP w jego Symbolism, gdzie jeden utwór powstał we współpracy z We Call It Voight-Kampff. Nie ukrywam, że bycie docenionym przez takie legendy jak Ben czy Truncate jest dla mnie wielkim wyróżnieniem i największą nagrodą jako producent. Niedawno udało mi się poznać Bena osobiście przy okazji (ostatecznie odwołanej) imprezy w klubie Smolna. Spędziliśmy sporo czasu na rozmowie o produkcji i wydaniach.

Skoro (jeszcze) więcej czasu poświęcasz muzyce, to w jaki sposób jesteś w stanie bardziej poprawić swój warsztat?

Szmer: Podczas spotkania na piwie przed ww. imprezą na Smolnej, Ben zapytał mnie, jak wygląda moje studio oraz czego używam do produkcji. Odpowiedziałem, że korzystam tylko z laptopa i głównie słuchawek, a nie używam nawet syntezatora, który kupiłem jakiś czas temu. Mocno się zdziwił odpowiadając, że moja muzyka brzmi „super fat” i myślał, że mam ogromne studio i tonę sprzętu.

Na razie więc nie skupiam się za bardzo na poprawie warsztatu. Skoro to działa, to nie czuję potrzeby obstawiać się zabawkami. Ale przyznam się, że ostatnio pokusiłem się na Rolanda TR-8s i chce wprowadzić Heavocity Punish (wtyczka VST) do warsztatu. Ale to na razie tyle, bo mój pragmatyzm i minimalizm nie pozwalają mi na więcej. 

Szmer. Daleko od ideału

Jednym z obecnych na spotkaniu z Benem był Artur Szatkowski, który w ostatnim wywiadzie dość ciepło wypowiadał się na Twój temat. Poznaliśmy już kulisy początku Waszej znajomości i wspólnej pracy. Skoro mówisz, że nie skupiasz się na poprawie warsztatu, to w jakich kategoriach postrzegasz współpracę z Arturem, z którym dzielisz studio i pomysły na muzykę? Od kiedy produkujesz, potrzebowałeś kogoś takiego, jak on?

Szmer: To nie jest tak, że potrzebuję drugiego producenta. Fajnie jest czasem zrobić coś wspólnie, odświeżyć głowę, zainspirować się czy pozytywnie zaskoczyć, co często zdarza nam się z Arturem. Ja jestem laptopowym producentem, a on ma wiele maszyn i zupełnie inne flow pracy. Z Arturem wspólnie jamujemy i jeśli wychodzi nam coś fajnego – zostawiamy to i chowamy do szuflady, czasem ewentualnie prześlemy gdzieś demo. Nie mamy sztywno ustalonego planu na to wszystko. To luźna kooperacja na ten moment.

To, czego potrzebuję natomiast, to więcej wolnego czasu i odpoczynku po pracy, czego mi czasem brakuje. Mój tryb życia od jakiegoś czasu wygląda zupełnie inaczej. Jeszcze ponad rok temu soundcloud przeglądałem częściej niż Facebooka, miałem czas na słuchanie, inspirowanie się całymi dniami. Teraz moja praca to ciągłe spotkania lub praca własna wymagająca dużego skupienia. Kiedy wracam do domu lub zamykam służbowego laptopa, nie mam już siły skupić się na tworzeniu muzyki. Pracuję nad tym, ale do ideału jeszcze daleko.

Twój tryb życia od jakiegoś czasu wygląda zupełnie inaczej, a jak tryb – nazwę go – klubowy? Gdy wydawałeś we wspomnianych na początku wytwórniach, nie grałeś zbyt dużo, ale też nie oszukujmy się – nie byłeś zbytnio rozpoznawalny. Jak wygląda zainteresowanie Twoją osobą po wydawnictwach u Bena Simsa i Truncate? Czy wszystko idzie po Twojej myśli?

Szmer: Właściwie to po wydaniu w Dynamic Reflection w marcu 2020 wszystko zaczęło układać się od razu lepiej. Dostałem kilka propozycji wydań w labelach, które wcześniej nawet nie odpisały na demo, więc DR otworzyło mi nowe drzwi, jak już wcześniej wspomniałem. Dostałem też kilka propozycji grania za granicą, ale pandemia w tym czasie pokrzyżowała wszystkie plany. Czuję, że wydania u ww. osób to trochę start na nowo. Znów mam kilka ciekawych propozycji wydawniczych oraz oferty grania w kraju jak i za granicą.

Wczytując się w Twoje słowa czuć dość spore zadowolenie. Piszesz, że „jest bardzo dobrze”, i cieszysz się, że odpowiada Ci taki stan. Czy jednak faktycznie wszystko układało się po Twojej myśli od początku z solowym aliasem?

Szmer: Moje zadowolenie wynika z tego, że zupełnie się nie spodziewałem, że sprawy potoczą się tak dobrze, nawet mimo pandemii. Grałem tyle, ile chciałem, zostałem wydany przez dwóch swoich idoli, czego się nie spodziewałem, a kolejna EP-ka w Dynamic Reflection już w drodze. Wychodzi na przełomie marca i kwietnia.

Wydaje mi się, że miałem sporo szczęścia, ale też zdrowego rozsądku. Dla przykładu nie marnowałem sił na robienie demo pod konkretny label, bo to mi zawsze wychodzi „średnio”. Robiłem to, co lubię najbardziej i to, co mi wychodzi, a support od idoli przyszedł sam. Następnie do nich wysłałem demo, bo wiedziałem, że skoro mnie grają to skojarzą tego Szmera co im wysłał e-mail. I tak to poszło.

6AM Guest Mix: Szmer

Szmer. Marnowanie sił

Czy „marnowanie sił na robienie demo pod konkretny label” traktujesz w kategoriach najczęstszych błędów, jakie popełniają (nie tylko) początkujący producenci, czy bardziej bijesz wyłącznie do siebie? 

Szmer: Wyłącznie do siebie. Znam bardzo wszechstronnych producentów, którzy potrafią się dostosować, ale to nie moja bajka. Męczy mnie skakanie pomiędzy odległymi stylami, zmuszanie się do czegoś. Wolę, kiedy robię to, co mi wychodzi najlepiej, ale to nie oznacza, że zamykam się całkowicie w jednych ramach. Moje wydanie w Dynamic Reflection różni się wyraźnie np. od tego w Symbolism. Jeśli chodzi ww. marnowanie sił, to chcę po prostu optymalnie wykorzystywać czas i nie pchać się w coś niepewnego, jak np. tworzenie demo pod label, którego właściciel mnie nie zna lub którego styl znacznie odbiega od mojego.

Wraz z rozwojem i optymalnym wykorzystywaniem czasu przyszła nowa współpraca. I bynajmniej mam ponownie na myśli tej z Arturem. Po dwóch wspólnych występach z Michałem Jabłońskim ponownie będzie Wam dane wystąpić, tym razem na festiwalu Instytut w Twierdzy Modlin. W jaki sposób doszło do tego połączenia?

Szmer: Do połączenia doszło z inicjatywy ekipy Bunker Events organizującej Fort Open Air w Warszawie. Nie przygotowaliśmy się jakoś bardzo – to znaczy nie robiliśmy próby. Po prostu zagraliśmy razem i wyszło to bardzo dobrze. Muszę przyznać, że to był niezapomniany występ i publika również dopisała. Doskonale rozumiemy się pod względem repertuaru i gra mi się z Michałem wręcz idealnie. Poza Instytutem zagramy również w berlińskim About Blank w kwietniu i myślę, że to jeszcze nie koniec wspólnych występów. Tak jak w przypadku współpracy z Arturem, nie mamy na to żadnego planu, ale niewykluczone, że w przyszłości pozytywnie się zaskoczymy.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →