Uwolnij „Dobrą chemię” – fragment książki Dr Julie Holland, tłum. Maciej Lorenc

fot. Jr. Korpa/Unsplash
News
Uwolnij „Dobrą chemię” – fragment książki Dr Julie Holland, tłum. Maciej Lorenc

Książka Dobra chemia Dr Julie Holland to coś więcej niż wykład o psychodelikach. To rozmowa o ludzkiej potrzebie przynależności i miłości oraz wyjątkowych efektach jej zaspokojenia.

Dr Julie Holland to amerykańska psychofarmakolożka, psychiatra i autorka pisząca o substancjach psychoaktywnych i zachowaniach społecznych. Debiutowała już w 2001 roku pracą Ecstasy: The Complete Guide: A Comprehensive Look at the Risks and Benefits of MDMA. Jej najnowsza publikacja Dobra chemia jest już piątą książką w jej trwającej ponad dwie dekady karierze. Za tłumaczenie najnowszego tekstu dr Julie Holland odpowiedzialny jest Maciej Lorenc, autor książki Czy psychodeliki uratują świat?

Praca, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Cień Kształtu, to szczera i zrozumiała rozmowa na temat chemii kształtującej nasze relacje. Choć jest rzetelnym źródłem wiedzy na temat substancji psychoaktywnych, te zdają się schodzić w niej na drugi plan. W samym centrum książki dr Julie Holland znajdują się problem wyobcowania i potrzeby przynależności. To w nich autorka dostrzega jedne z najpoważniejszych wyzwań współczesnego świata. Dobra chemia, pochodząca wprost z otaczającego nas świata, może stać się na nie lekarstwem.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Dobra chemia – Dr Julie Holland, tłum. Maciej Lorenc

Doświadczenia psychodeliczne przypominają nam o tym, że potrzebujemy poczucia jedności. Rozbudzają w nas naturalne dążenie do połączenia się z czymś więcej niż my sami. Oczywiście istnieją również inne sposoby na osiągnięcie tego transcendentalnego stanu zjednoczenia, a wiele z nich jest łatwo dostępnych.

Aktywności grupowe takie jak tańczenie, bębnienie czy śpiewanie mogą wywoływać w nas poczucie przynależności i pobudzać nasz układ przywspółczulny, który uwalnia dobrą chemię w naszych organizmach. Warto zaznaczyć, że niegdyś stanowiły one podstawę życia plemiennego, ale w naszej kulturze od dłuższego czasu są tłumione i deprecjonowane. Aby sobie przypomnieć, w jaki sposób ludzie wykorzystywali kiedyś rytuał, rytm i repetycje do wywoływania odmiennych stanów świadomości w ramach grupy, będziemy musieli przyjrzeć się autochtonicznym społecznościom. 

Za sprawą grupowych aktywności możemy doświadczyć satysfakcjonującego poczucia spójności społecznej – niezależnie od tego, czy spotykamy się na stadionach, czy imprezach w domu. Wiele badań sugeruje, że słuchanie muzyki wpływa w korzystny sposób na zdrowie fizyczne i psychiczne. U osób uczestniczących w wydarzeniach muzycznych albo tańczących z innymi ludźmi zaobserwowano wyższy poziom dobrostanu, większą satysfakcję z życia i mocniejsze więzi społeczne. Jednocześnie odnotowano niższy poziom stresu i bólu. 

Czytaj dalej: Na skróty do oświecenia – fragment książki Macieja Lorenca Czy psychodeliki uratują świat?

Natrafiłam nawet na jeden raport, w którym napisano, że branie udziału w koncertach na żywo może pozytywnie oddziaływać na ogólny stan zdrowia. Zwiększać szczęście, produktywność, samoocenę, poczucie bliskości z innymi ludźmi i długość życia. Jego autorzy posunęli się nawet do stwierdzenia, że uczestnictwo w wydarzeniach muzycznych co dwa tygodnie może pomóc w przedłużeniu życia o niemal dekadę. Warto zaznaczyć, że to badanie zostało opłacone przez właścicieli sal koncertowych. Mimo to zgromadzone przez badaczy dane i wyciągnięte przez nich wnioski wydają się rzetelne. Ludzie uwielbiają nie tylko słuchać muzyki i tańczyć (jeśli jest wystarczająco ciemno!), ale również przeżywać te doświadczenia wraz z innymi.

Intensywnie przyjemne reakcje na muzykę mogą zwiększać aktywność tych samych obszarów mózgowych, które są odpowiedzialne za satysfakcję, motywację, emocje i pobudzenie. Jak przyjemne są tego rodzaju doznania? Wydaje się to zależne od wrażliwości danej osoby. W reakcji na emocjonalne utwory muzyczne albo szczególnie wzruszające harmonie, wiele osób – wliczając w to również mnie – zaczyna płakać. Niektórzy doświadczają ciarek na plecach, gęsiej skórki albo jeżenia się włosów (czyli zjawiska nazywanego piloerekcją). (…)

fot. Materiały promocyjne

Dobra chemia w muzyce

Muzyka jest wspaniałym synchronizatorem społecznym, pomagającym nam nawiązać bliski kontakt i połączyć się z innymi. Przytrafiło mi się w życiu wiele innych sytuacji, w których za jej sprawą doświadczyłam umysłu grupowego. Wciąż wyraźnie pamiętam ekstatyczne poczucie jedności z innymi ludźmi, które pojawiało się we mnie podczas tańca, gdy w latach dziewięćdziesiątych chodziłam na imprezy rave. Poruszaliśmy się w jednym rytmie jak stado szpaków. Kontakt z umysłem grupowym jest poruszającym doświadczeniem. Wracałam więc na imprezy taneczne po więcej, nawet gdy byłam już znacznie starsza od innych uczestników.

Później zaczęłam chodzić do klubów w celach badawczych: rozdawałam tam kwestionariusze i próbowałam ustalić, co przyciąga ludzi do tych miejsc. Etos kultury rave został wyrażony w słowie PLUR, które stanowi akronim od „peace, love, unity and respect” (pol. „pokój, miłość, jedność i szacunek”). To właśnie on przyciągał mnie do imprez tanecznych i choć już od dawna w nich nie uczestniczę, wyjątkowe poczucie zjednoczenia towarzyszące wspólnemu cieszeniu się muzyką jest jednym z powodów, dla których wciąż tańczę na weselach i spotykam się z przyjaciółmi, aby wspólnie grać na instrumentach. (…)

Czytaj dalej: Maciej Lorenc: „Wystarczy przejść się nocą po mieście” [wywiad]

Muzyka może zmniejszać stres poprzez obniżanie poziomu kortyzolu i sprzyjać altruistycznym zachowaniom poprzez regulację wydzielania oksytocyny. Wielu ludzi doświadcza tej wyjątkowej wibracji międzyludzkiej podczas dużych festiwali muzycznych – niezależnie od tego, czy przyjmują jakieś środki psychoaktywne, czy nie. 

W tym kontekście warto wspomnieć, że eksperymenty społeczne takie jak festiwal Burning Man prawdopodobnie dalej będą świetnie prosperować, ponieważ mogą sprzyjać budowaniu zaufania, poczucia bezpieczeństwa, kontaktu międzyludzkiego i współczucia. Bezgotówkowy system wymiany barterowej używany na Burning Manie czy doświadczenie wspólnotowości towarzyszące innym dużym zgromadzeniom, takim jak Rainbow Gathering, pokazują, że ludzie mogą współdziałać w ramach wspólnej ideologii, respektując wolność innych i używając sztuki do wyrażania nadziei i pokojowego nastawienia. W rzeczywistości są to festiwale oksytocyny, co oznacza, że wywołują „odlot” w najlepszy możliwy sposób. Mamy tu do czynienia z kolejnym obszarem, w którym ten neuroprzekaźnik może sprzyjać neuroplastyczności. (…)

Dobra chemia w religii

W wielu religiach odprawia się obrzędy oparte na wspólnotowym użyciu psychodelików. Przykładem może być stosowanie ayahuaski w tradycjach Santo Daime i União de Vegetal, kaktusa San Pedro w autochtonicznych religiach południowoamerykańskich albo pejotlu w Tubylczym Kościele Amerykańskim (ang. Native American Church). Kręgi ayahuaskowe organizowane w Ameryce Północnej pokazują, że w odmiennych stanach świadomości połączonych z rytuałem może dochodzić do grupowego uzdrowienia. Przypadki depresji i uzależnień zdarzają się w tradycjach ayahuaskowych rzadziej niż w populacji generalnej. Dla wielu osób weekendowe odosobnienie (albo szereg odosobnień) z ayahuaską potrafi stać się punktem zwrotnym w życiu. 

Choć doświadczenie psychodeliczne może być ukierunkowane do wnętrza, kontekst grupowy jest w stanie wywoływać silne poczucie zjednoczenia z innymi. Wynika to nie tylko ze wspólnego wejścia w odmienny stan świadomości, ale również z tego, że ludzie mogą później porozmawiać z innymi o swoich objawieniach. Nasze mózgi jak zwykle nagradzają tego rodzaju przeżycia za pomocą dobrej chemii. (…)

Ilekroć ludzie jednoczą się we wspólnym celu, mogą wydarzyć się wspaniałe rzeczy. Dotyczy to między innymi aktywizmu politycznego – zarówno w skali lokalnej, jak i ogólnokrajowej czy ogólnoświatowej. Zaangażowanie obywatelskie jest dobre nie tylko dla naszych wspólnot, ale również dla nas samych. W związku z tym często zalecam moim pacjentom wolontariat. Może on być pomocny w leczeniu depresji, a bezinteresowne działanie na rzecz innych jest w stanie spowodować, że w naszym życiu pojawi się większe poczucie sensu. 

Czytaj dalej: NarkoMerytoryka: Terapie psychodeliczne

U osób pracujących wolontaryjnie zaobserwowano namacalne korzyści zdrowotne, takie jak dłuższy czas trwania życia, mniejszy poziom stresu i niższe ciśnienie krwi. Do tego dysponujemy licznymi dowodami, że czerpią one znacznie większą satysfakcję ze swojego życia niż inni ludzie. Wynika prawdopodobnie z odstresowującego działania oksytocyny. Pomaganie jest nagradzające w całkiem dosłowny sposób! Altruizm wiąże się z neurologicznymi i farmakologicznymi nagrodami. Otrzymujemy je niezależnie od tego, czy przekazujemy coś na cele charytatywne, czy po prostu jesteśmy uprzejmi dla innych. 

Co zatem muzyka, wolontariat i altruizm mają ze sobą wspólnego? Wszystkie mogą wywoływać w nas poczucie połączenia z innymi. Prawdziwa bezinteresowność wymaga porzucenia idei odseparowania i zaakceptowania, że wszyscy jesteśmy połączeni. Jeżeli nasza sieć stanu spoczynkowego stanie się mniej pobudzona i aktywna, łatwiej będzie nam stać się mniej zafiksowanymi na sobie i na naszej odrębności od reszty świata. 

Dobra chemia pomocy

Niesienie pomocy wymaga wyjścia poza siebie, ale w ostatecznym rozrachunku jest korzystne również dla nas samych. Bezinteresowne zachowania kooperacyjne ewoluowały w naszych genach od tysiącleci. Początkowo prawdopodobnie miały chronić nas przed drapieżnikami, ale sygnalizują również potencjalnym  partnerom/partnerkom, że jesteśmy dobrymi opiekunami, więc stanowią kryterium selekcji w puli genowej. Współpraca wymaga od nas trochę poświęceń, ale podejmujemy ją, ponieważ służy wspólnemu dobru. Na dodatek jesteśmy za nią nagradzani farmakologicznie. (…)

Póki co nie istnieje odrębna gałąź medycyny lecząca duszę. Jednak według mnie psychiatria zajmuje się tym od wielu lat, po prostu nazywając to w inny sposób. Zdaję sobie sprawę, że leki antydepresyjne i uspokajające nie pomagają w dotarciu do źródeł wszystkich naszych symptomów. Nie są w stanie zapełnić luk w naszym głębokim poczuciu duchowego odłączenia ani nadać sensu naszej podróży przez życie. Psychodeliczne lekarstwa natomiast rozpraszają iluzję odrębności i oferują lekcje o głębokim znaczeniu. Tym sposobem pomagają nam zbliżyć się do poczucia pełni.

Gdy uwalniamy się od strachu, możemy otworzyć się na miłość. Otwartość jest stanem, w którym następuje rozwój, regeneracja i przemiana. Psychodeliczne lekarstwa nie są jednak jedyną rzeczą, która może nam pomóc się otworzyć. Podziw również jest w stanie to zrobić. Podobnie kontakt z pokrzepiającą mocą natury, poczucie przynależności, leżenie w objęciach ukochanej osoby i świadomość tego, że ktoś nam wierzy i nas dostrzega. Jeżeli potrafimy pozostawać przytomni, obecni i całkowicie osadzeni w teraźniejszości, możemy nazwać to oświeceniem. Jeśli dbamy o chwilę obecną, własną jaźń, partnera/partnerkę, dzieci, społeczność i naszą planetę, jesteśmy w stanie dobrze zadbać o swój los. Rozwiązanie jest proste: pielęgnujmy poczucie połączenia, wspólnotowość i pokój. Odrębność jest naszym wrogiem. Bądźmy jednością.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →