NarkoMerytoryka: Psychodeliki, czyli renesans oświecenia

News
NarkoMerytoryka - cykl merytorycznych artykułów o narkotykach i nie tylko

Zdaje się, że świat na nowo odkrył psychodeliki. Zapomniane przez kilka dekad środki psychoaktywne, dzisiaj wracają w wielkim stylu. Jednak jakie substancje możemy do nich zaliczyć? Jakie niosą one ze sobą ryzyko? I czy mogą faktycznie usprawnić nasze życie?

Niezależnie czy mówimy o programistach z Doliny Krzemowej biorących mikrodawki halucynogennych grzybów, o egzotycznych wakacjach z ceremonią ayahuasca w programie, czy też o kolejnych przypadkach liberalizacji prawa narkotykowego na świecie, jedno jest pewne – psychodeliki przeżywają swój renesans. Choć miłość do LSD i magicznych grzybków jeszcze do niedawna była zaledwie wspomnieniem lat 60., dzisiaj ponownie znajduje swoje miejsce w głównym nurcie. Z tego powodu przypominamy historię popularyzacji psychodelików oraz odpowiadamy na najważniejsze pytania, krążące wokół tych tajemniczych substancji.

Ukaż mi swój umysł

Środki psychoaktywne towarzyszą ludzkości już od czasów prehistorycznych. Według niektórych badaczy to właśnie one są odpowiedzialne za nasze wyjątkowe w świecie zwierząt możliwości kognitywne. Według jednego z największych propagatorów stosowania psylocybiny (obecnej w grzybach halucynogennych) – Terenca McKeena, przyczyniła się ona do ewolucji homo erectus w homo sapiens. Pierwsze ślady w kulturze, jakie rzekomo miały pozostawić psychodeliki, pochodzą natomiast z neolitu. To na ten okres datuje się malowidła znalezione w Algierii, ukazujące postaci porośnięte grzybami, z których jedna ma głowę pszczoły.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Słowo psychodeliki zostało sformułowane przez Humphreya Osmonda, który ukuł je z greckich psyche i delein („umysł” i „ukazywać”). Do tej grupy środków psychoaktywnych zaliczamy te, które po przyjęciu powodują halucynacje. Do najbardziej rozpoznawalnych psychodelików należą LSD i psylocybina. Wśród mniej znanych można wymienić DMT – substancję aktywną obecną w ayahuasce, ale również w naszych mózgach, uznawana za najmocniejszy psychodelik na świecie, czy meskalinę – substancję aktywną, którą znajdziemy w niektórych gatunkach kaktusów, znanych jako pejotl.

Choć wzmianki o stosowaniu psychodelików napływają z całego świata, z różnych okresów historii, swoją największą popularnością cieszyły się w latach 60. w Stanach Zjednoczonych. Wówczas ich stosowanie nie było regulowane prawnie, a dostęp do nich był wyjątkowo łatwy. To właśnie wtedy miały miejsce tzw. Wakacje Miłości (Summer of Love), kiedy tysiące młodych ludzi zjechało do San Francisco, by protestować przeciwko wojnie, walczyć o prawa obywatelskie… i brać psychodeliki.

Koniec psychodelicznego karnawału przyniosła prohibicja z lat 70., kiedy prezydent Nixon wypowiedział „Wojnę z narkotykami”.

Psychodeliki w kulturze

Jednak dlaczego to Amerykanie rozpoczęli pierwszą rewolucję psychodeliczną? Za to podziękować możemy licznym propagatorom i adwokatom, którzy publicznie opowiadali o swoich doświadczeniach psychodelicznych. Do nich z pewnością należy wspomniany już Terance McKenna, autor jednych z najważniejszych publikacji dotyczących psychodelików, takich jak Pokarm Bogów czy Prawdziwe Halucynacje. Do tego grona zaliczyć można również Aldusa Huxleya, który oprócz Nowego wspaniałego świata napisał również najbardziej znaną publikację doświadczeń psychodelicznych – Drzwi percepcji (od której wziął swoją nazwę zespół The Doors).

Psychodeliki, czyli renesans oświecenia
fot. Fiona/Pexels

Wśród amerykańskich pisarzy, głośno nawołujących do stosowania psychodelików, możemy wymienić autora Lotu nad kukułczym gniazdemKena Keseya czy Huntera Thompsona, którego autorstwa jest między innymi słynna Lęk i odraza w Las Vegas. Na tym nie kończy się, rzecz jasna, obecność psychodelików w kulturze. Te od zawsze związane są ze środowiskiem artystycznym, a szczególnie z kręgiem muzycznym. Od legend o nasyconej kwasem bandanie Jimiego Hendrixa, przez relacje z doświadczeń psychodelicznych Stinga i ASAP-a Rocky’ego, świat muzyki od dawna prowadzi intensywną relację z psychodelikami.

Podobne środki psychoaktywne brały również swój czynny udział w powstawaniu gatunku psytrance. Na przełomie lat 90. i 00. zachodni neohipisi często podróżowali do indyjskiego stanu Goa, gdzie ewoluował nowy podgatunek trance’u:

Element „psy” pochodzi od „psychedelic” – Psytrance nie jest jednak psychodeliczny, w taki sposób jak psy-rock czy muzyka medytacyjna. Jest bardziej plemienny. Bardziej kakofoniczny. To zasadniczo muzyka dla cyberhipisów. Zazwyczaj nie jest to pierwszy gatunek muzyki, do którego tańczymy, ale często fani przybywają do niego innymi, bardziej dostępnymi ścieżkami.

pisze Jonny Coleman.

Na własne ryzyko

Skoro biorą je największe umysły świata nauki i sztuki, dlaczego psychodeliki są obecnie nielegalne? Najprostszą odpowiedzią jest z pewnością „Wojna z narkotykami”, o której pisałem w poprzednim artykule z serii. Nie jest to jednak pełna odpowiedź.

Psychodeliki z pewnością mogą budzić niepokój ze względu na swoje działanie. Nie mam jednak na myśli zagrożenia dla zdrowia użytkowników. Badacze substancji psychodelicznych wielokrotnie potwierdzali, że środki takie jak LSD czy psylocybina nie stanowią zagrożenia dla życia. Są wielokrotnie bardziej bezpieczne (zarówno dla użytkowników, jak i ich otoczenia) niż tytoń czy alkohol. Są dodatkowo w znikomym stopniu uzależniające, ponieważ nasz organizm bardzo szybko wypracowuje na nie tolerancje. Przez to praktycznie niemożliwe jest stosowanie psychodelików w tzw. ciągu.

Psychodeliki, czyli renesans oświecenia
fot. Fiona/Pexels

Podejrzewam, że lęk przed psychodelikami wynika z ich wyjątkowych sposobów oddziaływania na naszą psychikę. Po zażyciu substancji możemy bowiem nie tylko poczuć się zrelaksowani czy weseli. Wielokrotnie nasze doświadczenie może być pełne smutku i strachu, albo nawet mieć dla nas znaczenie mistyczne czy spirytualne. Tak intensywne wrażenia ze zrozumiałych przyczyn mogą budzić strach.

Według badaczy działanie psychodelików zależy od trzech elementów: dawki, nastawienia i otoczenia (słynne set & setting). Świadome porcjowanie, bezpieczne środowisko i odpowiednia intencja, mogą uchronić użytkowników przed nieudanym eksperymentem. Obecnie jednak odchodzi się od takich terminów jak bad trip, w myśl zasady, że każde, nawet bardzo trudne doświadczenie, może ukazać nam skrywane emocje i otworzyć przed nami nową perspektywę na świat.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →