Selekcja. RETHE dla Muno.pl: „D. Dan i jego »Mutant Future« to już trochę współczesny klasyk”
Produkuje, edukuje, masteruje i Bóg wie, co jeszcze. Na imię mu Piotr, na nazwisko Chrzanowski. Jako RETHE sukcesywnie buduje swoją pozycję i muzyczne uznanie w oczach odbiorców już nie tylko rodzimego Wrocławia. Która gra wideo miała duży wpływ na jego elektroniczny gust? Co ma w głowie, gdy ktoś w trakcie seta prosi go o zagranie utworu? Czyjego albumu słucha praktycznie od dziecka? Przekonajmy się.
RETHE. Kolejny made in Wrocław
Czwarte co do wielkości miasto w Polsce skrywa wiele dobrego. Dziesiątki artystów przewijających się tydzień w tydzień na wrocławskich parkietach znaczą o sile miejscowej sceny, która nieprzypadkowo zaliczana jest do czołówki polskiego podwróka. Na przełomie tygodni gościliśmy w Selekcji wielu reprezentów Wrocławia, którzy z różnych względów zasłużyli na szersze pochylenie się nad ich twórczością. Wystarczy tutaj wspomnieć o chociażby Panu JJ, N Å T, Glassz, Sournois czy Hekato. Cała piątka należy do grona artystów młodego pokolenia realizującyh autorską wizję muzycznego „tu i teraz”, dla których wyjście (nierzadko z muzycznej) strefy komfortu, jest czymś absolutnie naturalnym.
Podobne podejście wyznaje ich kolega po fachu, RETHE, rezydent klubu Transformator, współzałożyciel do spółki z Hekato, Mislawem i Markovitzem niedawno powstałego kolektywu i wytwórni Całość. Jako zapalony muzyk z prawdziwego zdarzenia w godzinach wolnych od pracy organizuje indywidualne zajęcia i warsztaty z obsługi Abletona, produkcji muzycznej i DJ-ingu. Wyróżniającą cechą Piotra jest bez wątpienia jego umiejętnośc grania live actów składających się wyłącznie z własnych produkcji, w których subtelne i hipnotyzujące motywy niesie szalony, niemal plemienny groove.
Polish Techno.logy | Podcast #178 | RETHE
RETHE. Trochę skrajności
Obecnie pochłonięty działalnością muzyczną i dalszemu rozwojowi RETHE pod względem produkcji, jak i występów na żywo niczym nie ustepuje bardziej doświadczonym na tym polu producentom. Dowód? Niedawno wydana EP-ka Ataraxia w oficnie ARTS pełna solidnego groove’u, subtelnych, przestrzennych melodii i zróżnicowanej rytmiki. Chrzanowski dodatkowo, wraz z Yes Stanleyem, tworzy duet producencki MS:33, który wydał kilka EP-ek, w tym ostatnią – Save Ukraine EP, z której dochód zasilił organizację wspierającą ofiary wojny w Ukrainie.
Większość moich utworów ma swoje początki w improwizacji, gdzie głównie kieruję się intuicją. Jest tam wiele „przypadkowych” dźwięków, wokół których staram się budować kompozycje. Moje utwory to próby połączenia skrajności: melodyjnej lekkości z intensywną i gęstą rytmiką, prostoty z głębią, klarowności z brudem. Przewija się w niej wiele żywych dźwięków, takich jak bębny czy nagrania z terenu, które po obróbce zyskują nowe znaczenie. Inspiracji szukam w najróżniejszych gatunkach, od ambientu przez house, UK Bass aż po rock, metal czy hip-hop.
RETHE – Ataraxia
Wraz z postępem w przygodzie z muzyką kariera Piotra konsekwentnie nabiera kształtów. Będąc coraz częściej uzupełnieniem składów imprez poza Wrocławiem, może on pochwalić się wystepami w berlińskim Anomalie u boku takich artystów jak Rene Wise, Pfirter i Nørbak. Niewątpliwy sukces na w miarę wczesnym etapie kariery trzeba umieć docenić. Tyczy się to także samej osoby RETHE, którą za sprawą Selekcji przedstawiamy w szerszym świetle. Tu i teraz. Zapraszam.
RETHE – Selekcja dla Muno.pl
Ostatni utwór/album, który kupiłeś:
J.Manuel & Chontane – Echo Cancel (MP02)
Chontane to artysta, którego mam na oku, od kiedy natrafiłem na jego EP Woodlands w katalogu wytwórni ARTS, gdzie w szczególności oczarował mnie kawałek Ecosphere, grany przeze mnie regularnie. Producent ten bardzo sprawnie łączy oldschoolowe elementy, zbierając inspiracje z różnych gatunków, od house po jungle. Poniższe wydawnictwo zaskoczyło mnie przede wszystkim dynamicznymi i jednocześnie płynnymi aranżacjami, ale też klarownym i dopracowanym w najmniejszych szczegółach brzmieniem. Dość powiedzieć, że cała EP-ka na winylu jest już w drodze.
Pierwszy utwór/album, który kupiłeś:
Thugfucker – Disco Gnome (Tale Of Us Remix)
W czasach, kiedy zaczynałem przygodę jako sypialniany DJ, a swoje utwory pobierałem za pomocą konwerterów z YouTube na mp3, zapragnąłem przekonać się, czy jakość kupowanej legalnie muzyki faktycznie różni się od tej kradzionej. I tak kupiłem na próbę kilka najczęściej granych numerów na Beatporcie. Traf chciał, że wtedy w mojej selekcji królował deep house, a jednym z ulubionych artystów był duet Tale of Us.
Utwór, który nigdy nie opuszcza Twojej torby z płytami/pendrive’a:
D. Dan – Escape From The Echo Chamber [LT065]
EP-ka Mutant Future autorstwa D. Dana, wydana na Lobster Theremin to już taki trochę współczesny klasyk, wnioskując po tym, jak często słyszę te utwory na imprezach. Do statusu „oklepanego” jeszcze jej daleko. Jest to niesamowicie różnorodny, a do tego perfekcyjnie wyprodukowany materiał. Sam często gram melancholijne Take it Easy i atmosferyczne, breakowe Sun Over I-5 South, ale moim faworytem jest zdecydowanie poniższy track, który mógłbym określić jako esencję „psotnego brzmienia”.
Ulubiony utwór grany na znudzenia na początku kariery:
Green Velvet, Harvard Bass – Lazer Beams (Original Mix) [Relief Records]
W pewnym momencie jeśli chodzi o elektronikę, to duży wpływ na mój gust miała gra GTA V, a dokładniej jedna ze stacji radiowych, Soulwax FM, gdzie można było znaleźć sporo charakternego techno i electro. Surowa energia tych tracków zdecydowanie wpadła mi w ucho, a najbardziej chyba zachwycił mnie Lazer Beams, ze swoją chamską wręcz prostotą. Przekonałem się na jednym z moich pierwszych występów, dosłownie odpalała ludzi na parkiecie.
Utwór, który jest w stanie poderwać najbardziej oporny tłum:
RETHE – Subversion (Original Mix)
Pierwszy mój numer w tym zestawieniu, który wydałem w formie self-release, jak tylko zobaczyłem, co robi z ludźmi na imprezach. Tworząc go podczas pierwszego lockdownu, pracowałem nad aranżacją i miksem bite 5 dni, wielokrotnie zmieniając koncepcję i próbując pogodzić prostotę z głębią. Obecnie taki czas spędzony nad jednym utworem jest dla mnie standardem nie do doścignięcia, a moje sesje zamykają się zwykle w 4-5 godzinach. Patrząc z perspektywy czasu, jest to jedna z moich ulubionych własnych produkcji. Grana przeze mnie w prawie każdym secie.
Ulubiony utwór, który grasz w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy:
David Löhlein – Kushva (feat. Fabian Wegmeth & Rove Ranger & Symon)
Tym kawałkiem poczęstował mnie ze swojej selekcji kolega Yes Stanley jakieś parę miesięcy temu i od tego czasu gram go zdecydowanie zbyt często. No ale nic nie poradzę, że kiedy słyszę ten rozpędzony, dzwoneczkowy groove, to sam mam ochotę rzucić się na parkiet.
Utwór ulubionego producenta:
Quelza – A Lonely Momen
Jeśli chodzi o ulubionego producenta, to stawiając na artystów mojego pokolenia, wahałem się między Rene Wise i Quelzą. Z jednym i drugim miałem przyjemność dzielić scenę i o ile ten pierwszy zdecydowanie bardziej siada mi produkcyjnie niż didżejsko, to Quelza robi za deckami równie niesamowite rzeczy co w studiu. Dzikie, połamane rytmy, ambientowe pejzaże i dźwięki z odległych zakątków kosmosu — tak w kilku słowach mógłbym określić twórczość tego pana.
Ulubiony utwór na otwarcie setu:
DJ Varsovie – Sydney (Gëinst Ingrained Reshape)
Kiedy w rozpisce przypada mi wcześniejsza godzina grania, lubię zacząć swojego seta tym numerem. Kładzie on idealny fundament pod hipnotyczne i melodyjne brzmienia, na których opieram znaczną część swojej selekcji.
Ulubiony utwór na zamknięcie setu:
RETHE – Solstice [RETHE001]
EP Trust the Process wydałem w grudniu ubiegłego roku, ale numery powstały dużo wcześniej, bo w końcówce 2021. Od tego czasu testowałem je w najróżniejszych klubach, wielokrotnie zamykając swoje sety właśnie tym utworem. Solstice stanowi esencję mojej introwertycznej natury, w dużej mierze dlatego, że robiłem go na słuchawkach podczas domówki, kiedy w tym samym pokoju bawili się goście.
Utwór na powrót z imprezy nad ranem:
Frankenstein Children – Oddech
Wracając z imprez, zwykle słucham jedynie ciszy lub błogiego pisku w uszach. Ostatnio jednak odpaliłem sobie ulubione wrocławskie Radio LUZ, gdzie leciał akurat utwór nieistniejącego już zespołu Frankenstein Children, z którym dzieliłem kiedyś salkę prób i studio. Zarówno muzyka, jak i słowa idealnie oddają mój stan w tamtym momencie.
Utwór celebrujący poranek bez kaca:
Lost & Proud (Original Mix)
Ze względu na znikomą ilość substancji, które spożywam, raczej nie przytrafiają mi się rzeczy pokroju kaca. Po nieprzespanej, wypełnionej łupaniem i tupaniem nocy często wracam do tego, jednocześnie pobudzającego i kojącego, utworu.
Utwór, na którego prośbę o zagranie akurat się zgodziłeś:
LMajor – Can’t Do It
Niestety nie zdarzyło się jeszcze, żeby podszedł do mnie ktoś mówiący na tyle zrozumiale, żebym wiedział, o co właściwie prosi. Zwykle w takich sytuacjach kiwam tylko głową z uśmiechem i wracam do grania swoich rzeczy. Powyższy numer idealnie opisuje to, co mam w głowie w takich sytuacjach.
Guilty pleasure, którego nie masz oporów, by grać:
~ $POON B£NDA ~ (OUT NOW ON OFF ME NUT)
Grając imprezę dla dzieci w przedszkolu, zdecydowanie zagrałbym ten track. Nieraz też wywołał nieprawdopodobnie szerokie uśmiechy podczas moich closingów. Może właśnie stąd wzięła się nazwa artysty…
Trzy utwory, które definiują moją selekcję:
Ze względu na rozpiętość stylistyczną mojej selekcji ciężko ją zdefiniować w trzech utworach, ale poniższe można określić jako 3 główne „biegi”, którymi posługuję się w swoich setach.
Rethe – Northern Lights [RETHE]
SP-X – Dystopian Lotus
WBR – A New Life (Verschwender Remix) [MRKD025]
Album, który lubisz, a który nie ma nic wspólnego z tym, co grasz lub tworzysz:
TOOL – Lateralus
Toola słucham z przerwami praktycznie od dziecka, a ulubionym albumem zawsze będzie Lateralus. Tutaj gęsty, rytualny klimat, nieludzko dobre wykonanie i piękne przesłanie idące za tekstami łączą się w ponadczasową całość.