FEST Festival 2022: dzień czwarty – relacja

fot. Scooter FEST 2022 / Adam Dąbrowski
Festiwale Relacja
scooter, FEST Festival 2022

Czwarty i ostatni dzień FEST Festival 2022 zapowiadał się bardzo intensywnie przez natłok występów największych gwiazd programu tegorocznej edycji. Nie myliliśmy się – działo się naprawdę sporo!

Jungle – złoty dźwięk

Adam Dąbrowski: Ostatni dzień festiwalu rozpoczęliśmy po upływie ogromnej ulewy, która popołudniu nawiedziła Górny Śląsk. To właśnie o godzinie 19:30 na głównej scenie miał wystąpić zespół Jungle. Start został opóźniony o 20 minut przez problemy techniczne – zespół dwa razy pojawił się na scenie i z niej zszedł. Na szczęście za trzecim razem nie było już żadnych problemów – ansambl pod kuratelą Josha Lloyda-Watosna oraz Toma McFarlanda dał jeden z najlepszych koncertów podczas całego festiwalu. Myślę, że gdyby Massive Attack grali soul i funk, to nazywaliby się Jungle. Niebywale radosna i pozytywna energia, jaką przesłał ten zespół swoim brzmieniem, naładował nas energią na resztę nocy. Wspaniały koncert.

Kamil Downarowicz: Jungle, jak to Jungle – pokazali, że są totalnymi mistrzami ekstatycznej elektroniki wchodzącej w mariaż z funkiem i soulem. Muzyka Brytyjczyków bujała aż miło i naprawdę ciężko nie było uśmiechać się do tego, co zespół zaprezentował na scenie.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Son Lux – cisza przed burzą

Kamil Downarowicz: Występ Son Lux to była taka wysepka intymności i spokoju w samym środku fest-festiwalowej zawieruchy. Ci, którzy na nią przybyli, w skupieniu wsłuchiwali się w emocjonalne, introwertyczne dźwięki utworów takich jak m.in. Vacany, Easy czy Prophecy. Słyszałem potem opinie od osób, które z tego koncertu dość szybko się ewakuowały, że zespół dowodzony przez Ryana Lotta dał antyfestiwalowy występ, który racje bytu miałby jedynie w przestrzeni klubowej. Osobiście mocno nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Na scenie Silesia Panowie z Son Lux dali popis swoich artystycznych umiejętności i ich subtelna koncertowa propozycja nie była po prostu do końca czytelna dla publiki, która do Chorzowa przybyła na Scootera czy Young Leosię.

Szampan w wersji EDM – nie chcesz tego słyszeć

Adam Dąbrowski: Spokojny występ Son Lux pokrywał się z koncertem największego fenomenu polskiej branży muzycznej (do tej pory) tej dekady – sanah. O ile do samej oprawy koncertu jak i talentu artystki oraz jej managementu do wypuszczania hitu za hitem, a także kreowania show zastrzeżeń mieć nie mogę, tak EDM-owa aranżacja Szampana to największy muzyczny kulfon, jaki usłyszałem w tym roku… to było tak złe jak W Transie Lady Pank – poważnie. Myślę, że ten jeden kawałek wprawił w konsternacje wielu jej fanów, którzy tłumnie zjawili się pod główną sceną. I to w sumie jedyna moja uwaga, bo cały koncert można zaliczyć do udanych.

Scooter – piekarnik w Arenie

Są takie koncerty, których opisywanie jest zbędne, bo w sumie wszystko było jasne – nawet jak ich nie lubisz, nie słuchasz, to z ciekawości się przejdziesz, „bo to jednak jakaś kurde nostalgia”. W naszej zapowiedzi FESTa przewidywaliśmy, że Scooter zgromadzi pod sceną najwięcej ludzi z przeróżnych subkultur podczas całego wydarzenia i rzeczywiście – wydaje mi się, że w całym line-upie festiwalu (choć aktów łączących wielu ludzi nie brakowało) był to najbardziej uniwersalny występ. Gdy H.P. Baxteer wyszedł na scenę wraz z całą swoją ferajną kolegów i tancerek, to Arena oszalała. Temperatura w środku podgrzana jeszcze wytwornicami płomieni była niczym w piekarniku. Nie mogło zabraknąć klasyków – One (Always Hardcore) czy (o ironio) niebywale aktualnego wobec ostatnich nieszczęśliwych zdarzeń How Much Is the Fish? – pytanie to pojawiło się nawet w FAQ festiwalu 😉 Podczas kawałka Fire H.P Baxteer podpalił racę przyczepioną do gitary klawiszowca – na szczęście nie doszło do pożaru. Były też utwory dla wtajemniczonych (Ci, którzy tańczyli za gimbazy jumpstyle’a czy Melbourne Shuffle wiedzą, o czym mówię) Jumping All Over The World czy J’adrore Hardcore ze splagiatowanym bitem Pitchera I Just Can’t Stop. Reakcja ludzi na wielokrotne podziękowania frontmana dla Katowic za FEST Festival (który jest w Chorzowie) była bezcenna, tak samo jak problem z powtórzeniem dłuższej frazy, którą krzyczał przed kawałkiem. Pod koniec koncertu zaczęło się robić pogo. Gdy zespół zszedł na moment ze sceny, wszyscy skandowali doskonale znaną melodię Maria. Oczywiście zespół wrócił i zagrał swój największy hicior oraz takie klasyki jak Friends oraz Hyper Hyper. Czyste szaleństwo.

Caribou – kolorowo na koniec

Po występach headlinerów festiwalu (Stromae uroczyście zamknął swoim występem główną scenę tegorocznego FESTa) ostatni duży koncert z zespołem na tegorocznym Feście dał Dave Snaith z jego sztandarowym projektem Caribou. Zainteresowanie było bardzo duże jak na Silesia Stage. Zaprezentowany materiał nie odbiegał znacząco od tego, co widzieliśmy w nagraniach z Dimensions czy paryskiego Pitchforka – lekko została zmodyfikowana setlista, wzbogacona o kawałki z Our Love (Sun już nie kończył występu) oraz dodano proste, kolorowe wizuale z podstawowymi kształtami. Fajnie!

Kręgi Taneczne – ostatnie tańce

Po koncercie Caribou większość uwagi skupiła się na Kręgach, które tej nocy przeżyły prawdziwe oblężenie – jako że ostatni dzień festiwalu to ludzie chcieli się bawić oraz zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia wśród ciekawie zaaranżowanej przestrzeni Parku Śląskiego. Nieobecną z powodów zdrowotnych Sarę Landry w ostatniej chwili zastąpił Truant. Tego wieczoru odniosłem wrażenie, że muzyka prezentowana na Possession oraz sąsiadującym Astral Stage nie różni się zbytnio od siebie. Nie twierdzę, że to źle – było to ciekawe, bo pokazuje, jak wspólne są inspiracje dla różnych gatunków muzyki klubowej. Na obu scenach mogliśmy usłyszeć zarówno szybkie aranżacje starych hitów R&B itp. oraz nawiązania do klasyków trance, jak i coraz częściej… hardstyle’u. Być może materiał był układany z myślą o tych, którzy przyjdą na Kręgi po Scooterze. Krąg Taneczny Smolnej w sobotę był nastawiony przede wszystkim na melodyjne techno, a na Edenie – jak zwykle, lekko, tribalowo i bez pośpiechu… i tak do samego końca dnia festiwalowego i jeden dzień dłużej.


Organizujesz wydarzenie i potrzebujesz bileterii lub wypromowania swojego wydarzenia?

Biletomat.pl znamy się na tym, co robimy – dostarczamy emocje uczestnikom wydarzeń, a ich organizatorom zapewniamy 20-letnie doświadczenie w branży rozrywkowej, niezawodność i skuteczność. Chcesz się o tym przekonać? Sprawdź warunki współpracy z bileterią Biletomat.pl, która wraz z Muno.plRytmy.pl i FTB.pl tworzy rodzinę marek grupy mediowej Time For Friends. Naszym celem jest Twój sukces, a dzięki kompleksowej obsłudze przy sprzedaży biletów i promocji wydarzeń jest on w zasięgu Twojej ręki. Dołącz do stale wydłużającej się listy naszych partnerów, z najbardziej znanymi klubami w Polsce i organizatorami największych imprez, koncertów i festiwali.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →