Powrót trance’u w nowym wcieleniu

muno.pl
Artykuł Felieton News
Trance 2022

Dzień dobry! Trance wrócił na dobre i nie ma w tym krzty przesady. Czołowi producenci muzyki elektronicznej, od techno po house, czerpią pełnymi garściami z dorobku sceny trance przełomu lat 90./00., a największe nazwiska, które w międzyczasie skręciły w EDM, znów wracają do korzeni. Jednak w tym come backu chodzi o coś więcej – gdy techno stało się tak popularne, że ludzie przestali wiedzieć, o co w nim chodzi, nastąpił zwrot do gatunku absolutnie szczerego, momentami do granic przesady czy karykatury. Trance to wspomnienie dekad, w których nie przejmowaliśmy się (choć już wtedy powinniśmy) takimi rzeczami jak lecące w kosmos ceny nieruchomości, globalne ocieplenie, pandemia czy widmo wojny. Zamiast tego ekscytowaliśmy się rozpoczęciem nowego millenium – tę euforię zawiera w sobie muzyka trance. Sprawdźcie sami!

Trance – złota epoka

Istnieje mnóstwo różnych wersji trance’u oraz jego definicji. Jeśli czytasz ten artykuł, to zapewne masz swoją koncepcję. Większość zgodziłaby się jednak, że ogólnie trance jest dynamiczną muzyką elektroniczną, która skupia się na melodiach, często podniosłych, euforycznych. Utwór trance składa się na rytm, melodię i budowanie napięcia, aż do wysokoenergetycznego punktu kulminacyjnego, zanim stanie się wielowarstwową euforyczną, melodią z syntezatorami, perkusją, a potem znów solidnym, samodzielnym rytmem. Trance w latach 90., a konkretnie na początku lat 90., skupiał się głównie na ogólnych progresjach melodycznych, pasażach i wzroście energii. Tak naprawdę nie było jednego charakterystycznego dźwięku ani syntezatora w tych kawałkach – liczyło się tylko to, że artysta użył muzyki tanecznej i melodii, aby wprowadzić słuchacza w trans.

Opisanie samej genezy gatunku jest dość problematyczne. Przyjęło się, że muzyka trance powstała w Niemczech w 1992 roku- istnieje teoria, że nazwa gatunku wzięła się od niemieckiego duetu Dance 2 Trance, który swoim imagem i brzmieniem był odpowiedzią naszych zachodnich sąsiadów na brytyjskie The KLF – bez wątpienia prekursorów gatunku.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Dance 2 Trance – Power Of American Natives

Inne źródła podają, że ojcem trance’u jest były wokalista popowy Sven Väth, który właśnie w 1992 roku zaprezentował swoje nowe wcielenie na debiutanckim solowym krążku Accident In Paradise.

Sven Väth – L’Esperanza

Najczęściej można się spotkać z tezą, że gatunek narodził się dwa lata wcześniej wraz z wydaniem kawałka The Age Of Love.

The Age Of Love – The Age Of Love

W podobnym okresie po drugiej stronie globu w Japonii Yuzo Koshiru i Motohiro Kawasho tworzyli ścieżkę dźwiękową do bijatyki Streets of Rage, wydanej w 1991 na konsolę Sega Genesis, która momentami brzmiała… trance’owo.

Diggin’ in the Carts – Streets of Rage’s Koshiro and Kawashima | Red Bull Music Academy

Niektórzy entuzjaści twierdzą, że fundamenty do powstania gatunku stworzyli artyści tacy jak Klaus Schulze czy Jean-Michele Jarre już w latach 70. i można przyznać im rację. W muzyce popularnej, i nie tylko, wszystko powstaje wskutek inspiracji – jeśli pionierzy techno z Detroit zainspirowali się przede wszystkim twórczością Kraftwerk, to podobieństwa w melodyce, budowaniu napięcia i przestrzeni między muzykami z lat 70. a producentami lat 90. wydają się jasne.

Klaus Schulze Live – WDR Köln 1977

1976 Jean Michel Jarre

W 1994 roku Paul Van Dyk wydał For An Angel, a John Digweed, Sasha, Laurent Garnier, BBE i Paul Oakenfold zaczęli królować na Ibizie. Kwestią czasu było dotarcie gatunku do mas. Wtedy pojawił się vocal trance, czy jak kto woli epic trance – trance’owe kawałki wzbogacone o wokal, wprost idealne do puszczania w radiu i telewizji. I tak pod koniec lat 90. stacje muzyczne, a w szczególności holendersko-belgijski TMF, oraz niemiecka VIVA, lansowały muzykę sceny – to właśnie wtedy pojawił się André Tanneberger, znany wszystkim jako ATB, a także Derude, Lasgo i cała masa innych artystów, których muzyka stała się swoistym Zeitgeist przełomu lat 90./2000. – wiele z kawałków można sporadycznie nawet dzisiaj usłyszeć w komercyjnych stacjach radiowych.

ATB – 9PM (Till I Come) (Live at Top of the Pops)

Gatunek stał się na tyle popularny, że często można było się na niego natknąć w grach komputerowych czy filmach. Paul Oakenfold znalazł się w soundtracku Matrixa oraz gry UEFA EURO 2000 (występuje nawet w intro), a w dwóch edycjach serii gier FIFA2001 i 2002, większość tracklisty okupowały kawałki wówczas nowej postaci na scenie – Tiësto oraz jego kolegów. Do 2005 roku można było usłyszeć między wirtualnymi meczami parę trance’owych rarytasów, między innymi Nothing But You Paula Van Dyka.

Intro UEFA EURO 2000 z Paulem Oakenfoldem

Do historii przeszła interpretacja utworu Samuela Barbera – Adagio For Strings w wykonaniu Tiësto. To prawdopodobnie najsłynniejszy przykład zapożyczenia muzyki poważnej w klubowym kawałku, która wyszła daleko poza imprezowy światek, a sam holenderski didżej i producent stał się twarzą gatunku.

Tiësto – Adagio For Strings (Live)

Trance – dołek medialny

Jesienią 2004 roku gatunek trance zaczął znikać z kanałów muzycznych. Zbiegło się to w czasie z przejęciem przez Viacom UK (czyli MTV oraz VH1) kontroli nad kanałami muzycznymi: holendersko-belgijskim TMF oraz niemiecką VIVĄ. Kanały zmieniły swoje listy odtwarzania, kładąc nacisk na inne style muzyczne, takie jak R&B, rap, electro i pop-rock. Od tamtej pory trance był emitowany tylko na kanałach muzycznych spoza Viacomu – w Polsce było tak z 4fun TV, choć na VIVA Polska nie brakowało ulubionych „smutnych piosenek trance” od Schillera czy Morandi. Komu było mało, mógł włączyć radio Planeta FM. Detronizacja trance’u z komercyjnych stacji spowodowała, że w latach 2006–2007 niektórzy artyści gatunku, jak Tiësto, czy Paul Van Dyk, zostali zmuszeni do zmiany stylu muzycznego, aby pozostać widocznymi w komercyjnych stacjach muzycznych.

Tiësto feat. C.C. Sheffield – Escape Me

Reszta wiernych producentów przeniosła się do sieci – audycja Armin Van Buuren’a, A State of Trance, która powstała w 2001 roku pielęgnowała zainteresowanie muzyką trance w latach jej niebytu w mainstreamie.

A State of Trance Episode 332 (2007 Yearmix)

W 2011 roku trafiłem na pewną dyskusję na polskim forum odnośnie kondycji trance’u – niestety nie podam Wam źródła, bo już nie istnieje, także musicie mi uwierzyć na słowo. Ludzie starali sobie odpowiedzieć na pytanie: „Co się stało z gatunkiem?”. Tak jak wspominałem w moim kontrowersyjnym tekście o drum’n’bassie, historia muzyki popularnej jest jak podwójna helisa – gdy zainteresowanie danym gatunkiem spada, to kolejny rośnie w siłę. Tak było z trancem, który zaczął tracić popularność na rzecz EDM-u. Owszem pojawiały się głosy „purystów” trance’u, że gatunek wciąż żyje i wciąż powstają dobre utwory, tylko przez większą dostępność do narzędzi produkcji oraz pęd za nową modą, także wśród „budowniczych” gatunków, którzy wydawali gorszą muzykę, stracił na znaczeniu.

Coraz częściej u artystów trance’owych widzę coś takiego jak konieczny pęd za nowymi brzmieniami, obwieszaniem nagrań niczym choinek, koniecznie ciężkość dla ucha. Nie zawsze jednak wychodzi to z korzyścią dla słuchacza, niestety. I coraz częściej wracam do starszych nagrań niż do tych nowszych.

– jeden z anonimowych komentarzy z końcówki lat 2000. znaleziony w Internecie

Phillip Francis z portalu Dance Music NW wymienia dwa najważniejsze aspekty, które miały wpływ na spadek popularności gatunku.

Pierwszy to baza fanów, którzy byli bardzo nieprzychylnie nastawieni do eksperymentowania artystów gatunku z inną muzyką. Mogło to być podczas występów czy używania „nie-trancowych” dźwięków w wydawnictwach. Oczywiście młodsi słuchacze, których z czasem zrobiło się więcej, zaczęli mieć wywalone na starszych purystów, krytykujących nowinki w muzyce. Kolejnym problemem była ekonomia – sprzedaż biletów na występy artystów trance wraz z popularnością house’u, dubstepu, trapu itp., zaczęła gwałtownie spadać, a jak wiemy, brak zainteresowania wiąże się z zamknięciem (lub w najlepszym wypadku zawieszeniem) działalności.

Zobacz także: Drugi sezon Munocastu – czas, start! A_GIM: „Autorytety muzyczne zastąpił Spotify”

Jeśli wierzyć wykresom na Beatporcie to hajp na EDM trwał do połowy lat 2010. W tym czasie wybuchła również aftera na Twitterze, gdy Mat Zo wbił kij w mrowisko ujawniając listę ghostproducerów popularnych artystów muzyki klubowej. Z-trip zwrócił uwagę na konferencji EDM Biz, że „nie pamięta, kiedy ostatnio DJ spieprzył swój występ”. Pojawiły się kolejne głosy – Gareth Emry wspomniał o konieczności zaprogramowania występu „pod godzinę gry”, a Chad Cisneros z Tritonal skompromitował się, krytykując na Facebooku starszych didżejów, którzy chcą grać sety 5-10 godzin – post został usunięty, zresztą nic dziwnego. Jest to dość powszechne, gdy ktoś lub coś zaczyna tracić kontrolę nad ziemią i ucieka się do krytykowania rzeczy, które zagrażają jego interesom. Najzabawniejsze jest to, że Tritonal zaczynał jako duet trance.

Fake DJs Compilation

Ludzie w końcu się połapali, że większość z EDM-owych występów to tak naprawdę wydmuszka, puszczanie muzyki, i pajacowanie za konsoletą, a nie miksowanie na żywo. Wiele osób pomyślało sobie: „Wow, Ci sceptycy naprawdę mają rację”. Ludzie zaczęli dostrzegać przez fasadę sztuczek marketingowych, że na szczycie sceny EDM nie ma talentów. Oczywiście sztuczki istnieją również na innych scenach – żaden podgatunek muzyki klubowej nie jest bez nich.

Trance – ku konsolidacji

W 2014 roku poznałem Agima Dzeljilji, który startował ze swoim nowym projektem NERVY. Kiedy zapytałem się o jego definicję nowej muzyki, odpowiedział:

Nowa muzyka to eksploracja. Ciągła, nieustanna eksploracja, do granic możliwości. Nie możemy jednak przy tym zapomnieć o tym, co jest najważniejsze, a mianowicie, że muzyka służy do przekazywania emocji, jakkolwiek zaangażowalibyśmy w to nasz własny intelekt.

W tym samym czasie na Beatporcie zaobserwowano pierwszą od 2003 roku tendencję wzrostu sprzedaży kawałków trance. Skąd nagle wzrost? Poniższa wypowiedź zdaje się potwierdzać powyższe słowa Agima:

Fani muzyki tanecznej poszukują więcej emocji i muzykalności, artyści podejmują więcej wysiłku, aby popychać swoją muzykę w sposób, w jaki powinna być słyszana, a promotorzy dostrzegają ten trend.

W Europie, Azji (w szczególności w Indiach, Signaporze) i obu Amerykach zaczęto organizować coraz więcej festiwali oraz imprez z muzyką trance – bilety na te wydarzenia szybko się wyprzedawały, a wierni fani mogli spotkać pod sceną nowych słuchaczy znużonych panującą w owym czasie modą na EDM. W sumie trance, przez swoją przaśność i melodykę stał się dość uniwersalną muzyką klubową łączącą pokolenia. Możecie o tym przeczytać w artykule Mixmaga z 2017 roku.

Paul Van Dyk – A State Of Trance Festival Mexico (10.10.2015)

Następnie didżeje coraz częściej umieszczali stare trance’owe hity w swoich setach. Kwestią czasu było powstawanie odświeżonych wersji szlagierów oraz nowych utworów inspirowanych starym brzmieniem. Wraz ze wzrostem różnorodności w muzyce, granice między gatunkami stają się coraz bardziej zamazane – współcześni artyści oraz publiczność nie robią problemu z czerpania garści inspiracji bądź zapożyczeń ze starych numerów co kiedyś. Było wiele dyskusji i oznak przyjęcia elementów trance przez techno – na youtube’owym kanale Hate można było znaleźć mnóstwo kawałków, które swoją estetyką lo-fi nawiązywały do klasycznych brzmień z lat 90. W marcu 2018 roku Beatport stworzył Melodic House and Techno – choć gatunek nie został dokładnie zdefiniowany, można było odgadnąć wpływ trance’u już po samej nazwie. Następnie, w lutym 2020 roku, gatunek techno na Beatportcie został podzielony na dwie kolejne kategorie: Raw/Hypnotic i Peak Time/Driving. Platforma nie podała definicji tego, co kwalifikowało się jako techno w godzinach szczytu, a zamiast tego wydała wyselekcjonowaną listę odtwarzania, aby pokazać przykłady tego, co według nich reprezentuje „nowy styl muzyczny”. Jeśli zajrzysz do listy, zauważysz, że wszystkie utwory mają wysokie tempo, oraz posiadają progresje melodyczne – cechy charakterystyczne dla trance’u. Włoski duet Tale Of Us zremiksował klasyk Energy 52 – Cafe Del Mar. Ogólny nastrój utworu jest bardziej niejednoznaczny i hipnotyzujący z ciemniejszymi tonami. Można nawet wyjść z tezą, że jeśli oryginał zostałby spowolniony, to może brzmieć jak… utwory współczesnych artystów melodic techno.

Energy 52 – Cafe Del Mar (Tale Of Us Renaissance Remix)

W ubiegłym roku Charlotte De Witte i Enrico Sangiuliano wypuścili remiks The Age of Love – Internet oszalał, a kawałek od razu trafił na 1. miejsce sprzedaży na Beatporcie. Utwór pozostaje stosunkowo wierny oryginałowi, dodając jednocześnie wzniosły nastrój osobistymi akcentami artystów. Kluczowe próbki wokalne są nienaruszone, ale progresje melodyczne, syntezatory i dźwięki „transowe” użyte w całym utworze mają mroczniejszy charakter.

The Age of Love – The Age Of Love (Charlotte De Witte & Enrico Sangiuliano remix)

Użytkownik ReeditaCptCarlos opublikował ciekawe spostrzeżenie na temat powrotu mody na trance oraz rave. W swoim zestawieniu zaprezentował porównanie starych, klasycznych utworów oraz współczesnych produkcji – nie były to remiksy, ale użyta paleta dźwięków oraz motywów (jak chociażby żeńskie chóry wrzucone na panoramę czy atmosferyczne pady) jasno wskazują na podobieństwo i powrót do korzeni młodych artystów muzyki klubowej.

KIEDYŚ: Jones & Stephenson – The First Rebirth

TERAZ: Pawlowski – Demonic Dimensions [Oldschool Mix]

KIEDYŚ: Underworld – Born Slippy

TERAZ: MRD – Whiteflowers

W 2020 francuska agencja bookingowa techno RAW wydała kompilację, która wstrząsnęła światkiem klubowym – darmowy album zawierający odświeżone wersje starych kawałków (tzw. flipy) w interpretacji nowych gwiazd sceny techno. Remiksowanie klasyków, z różnych gatunków, specjalnie pod klubowe parkiety znowu zrobiło się modne, choć nie przez wszystkich było pochwalane.

Maharti – Let A Boy Cry

Chociaż klasyki trance’u okazywały się wielokrotnie remiksowane, wyżej wspomniane kawałki (i obecne trendy) mogą być „oficjalnym” potwierdzeniem trendu, które zauważyło wielu fanów techno: współczesna scena ponownie wprowadza nas w trans z lat 90. Nie trzeba być koneserem muzyki klubowej, by słyszeć podobieństwa między aktualną muzyką a tym, co wychodziło na przełomie wieków. Dodanie różnych elementów stylistycznych jest w stanie nadać utworowi większą głębię i większą dynamikę. Jeśli artysta zachowuje integralność gatunku, jednocześnie koncentrując się na elementach melodycznych, może to ułatwić zapamiętanie utworu. Większość twierdzi, że techno często używa napięcia i rozluźnienia do tworzenia tych zmian w energii, ale rzadko to melodie napędzają to nagromadzenie i zmiany energii.

Puryści techno mają swoje z góry przyjęte wyobrażenia o tym, czym jest dzisiaj trance, także nic dziwnego, że nie lubią być kojarzonymi z trance’em. Każdy gatunek, artysta i fan przechodzi przez zmiany, preferencje i style. To normalne, że wielu może nie podobać się pomysł, aby muzyka techno zawierała elementy z innego gatunku jak trance, ale to się i tak dzieje.

Trance wraca jakoś od 2018 roku i mam mieszane uczucia co do tego. Z jednej strony uważam, że dźwięk może być świetny, jeśli zostanie wykonany prawidłowo, z drugiej strony uważam, że bycie retro nigdy nie jest dobrym kierunkiem dla żadnej subkultury i ludzie powinni dążyć do tworzenia nowych dźwięków, a obecna fala neo-acid-trance to w zasadzie „lata 90., ale okrojone i ciemniejsze / chłodniejsze”.

– komentuje użytkownik Reedita, Chabamaster

Owszem, fakt, że utwór jest melodyjny, niekoniecznie sprawia, że ​​jest on trance’owy. To, co przechyla szalę, to fakt, że wspomniane wcześniej kawałki mocno skupiają się na melodiach, które je napędzają. Używają tych melodii, aby podkreślić (jak to Agim kiedyś ładnie określił) dramaturgię. Większość twierdzi, że techno często używa napięcia i rozluźnienia, aby wywołać te zmiany w energii, ale rzadko to melodie są motorem napędowym. Mimo że utwory lansowane przez Beatport wykorzystują skupienie na melodyce i wzroście energii, zachowują również ciemniejsze, hipnotyczne tony, które są czymś, co charakteryzuje trance lat 90.

Trance – konkluzja na teraz

Muzyka lat 90. niekoniecznie oznacza, że ​​jest lepsza, ale ta złota dekada były bogatym i niebywałym momentem dla muzyki elektronicznej. Początkowo we wcześniejszych latach nie było zbyt solidnej koncepcji gatunków. Artyści tworzyli muzykę, by grać i zadziwiać ludzi, buntować się. Gatunki zostały stworzone przez wytwórnie płytowe, aby ułatwić znalezienie określonych rodzajów muzyki. Artyści często myśleli, że tworzą po prostu muzykę elektroniczną, ale potem zostali przydzieleni do określonej szufladki. Wprowadzanie elementów innego stylu muzycznego, jak również minionej epoki, może pomóc przypomnieć ludziom historię i korzenie muzyki elektronicznej. Nie tylko muzyka się rozwija, ale także składa hołd przeszłości. Niektórzy mogą powiedzieć, że artyści po prostu próbują wykorzystać obecny czynnik nostalgii. Jednak powrót do muzyki tanecznej i lekcji historii z lat 90. może pomóc przypomnieć ludziom o czasach, gdy miało się wywalone na szufladki gatunkowe. Co z tego, że styl muzyczny przejmie elementy innego lub w miarę upływu czasu stanie się czymś zupełnie innym? W końcu pierwsze wersje techno, które powstały, były zupełnie inne od tego, co obecnie powszechnie określa się mianem „techno”. Czas biegnie dalej…

Julian Muller & MRD – Fall In Love [NALI1]



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →