Kamp! o highlightach kariery na jej finiszu [wywiad]
Gdzie były najgrubsze aftery i najlepszy backstage? Które koncerty i festiwale wspominają najlepiej? Czy zdarzył im się moment sodówki? Gdyby mieli szansę to co by zrobili, a czego nie? Co chcieliby po sobie zostawić? Postanowiliśmy zapytać chłopaków z Kamp! o highlighty z ich kilkunastoletniej kariery, która pięknie finiszuje w ramach wyjątkowej, pożegnalnej trasy. Okazją do rozmowy była także reedycja ich przełomowej, debiutanckiej płyty.
Historię wspólnego projektu Tomka Szpaderskiego, Michała Słodowego i Radka Krzyżanowskiego przypominaliśmy już kilkukrotnie, m.in. przy okazji ogłoszenia zakończenia jego kariery. Pozycja Kamp! na rodzimej scenie elektronicznej jest niepodważalna – trudno wskazać równie zasłużony polski zespół, który z takim powodzeniem radził sobie na scenach klubowych, jak i na festiwalach. Znakomity dorobek wydawniczy, świetne przyjmowane występy na żywo i przede wszystkim 17 (!) lat dostarczania emocji, które pozostaną z tysiącami fanów w formie wspomnień. Finał kariery Kamp! jest godny pozazdroszczenia – trwająca trasa 360º ENDLESS PARTY to dowód najwyższej formy zespołu, który zdaje się równie dobrze bawić na wyjątkowej, zlokalizowanej na środku parkietu scenie, co publiczność wokół niej.
Kamp! finiuszują – ostatnia trasa i reedycja debiutu
Wisieńką na torcie tego radosnego finiszu jest reedycja debiutanckiego krążka Kamp!. Płyta uznawana za przełomową i jedną z najważniejszych w historii rodzimej elektroniki od lat była obiektem westchnień kolekcjonerów. Teraz, 11 lat od chwili pierwotnej premiery, album doczekał się wyjątkowego wydania w formie podwójnego, 180-gramowego winyla w limitowanym nakładzie przygotowanym przez wytwórnię 33 Records. Matryca nowych winyli została wycięta przez niemiecką tłocznię Pauler Acoustics w technologi DMM na maszynie Neumann VMS-82, gwarantującej najwyższą jakość dźwięku. Dodatkowo zmienił się kolor płyt — z białego na czerwony. Niezmienna pozostaje oczywiście zawartość muzyczna oraz świetna oprawa graficzna.
Unikatowy album zakupicie na oficjalnej stronie jego wydawcy – 33 Records.
Korzystając z okazji gdy wciąż możemy porozmawiać z całym zespołem, postanowiliśmy zapytać Tomka, Michała i Radka o highlighty ich wspólnej, kilkunastoletniej przygody. Mowa zarówno o największych sukcesach, przełomowych chwilach, jak i o błędach czy momentach słabości.
Kamp! w highlightach – wywiad
Przed Wami jedna z ostatnich takich rozmów z zespołem Kamp! w pełnym składzie.
Hubert Grupa: Moment, w którym pomyśleliście, że „dobra, robimy to na poważnie” to:
Radek Krzyżanowski: 2008, mamy na tapecie Cosmological, Doo Doo Doo i Tristesse Royale – odpalamy MySpace i już wiemy, że lecimy z tym.
Michał Słodowy: Odejście z pracy w call center.
Tomek Szpaderski: Kiedy dzwonili do mnie z pracy podczas “L4”, a my graliśmy koncert w Pradze.
Popularność, którego numeru zaskoczyła Was najbardziej (np. po reakcjach fanów na koncertach, opiniach w internecie):
Radek: Breaking A Ghost’s Heart. Po EP-ce wydanej trzy miesiące wcześniej wydawało się, że lepszych recenzji nie będzie, a wyszedł nam flagowy numer.
Michał: Mnie w ogóle zaskoczyła i nadal zaskakują opinie na temat całej Ornety. Dla wielu jest to bardzo ważna płyta.
Tomek: Breaking A Ghost’s Heart – 9 minut bez refrenu.
Kawałek, którego granie na żywo sprawia Wam największą radość:
Radek: Jak radość to Melt.
Michał: Melt.
Tomek: Ostatnio Huset, ale to się często zmienia.
Kamp! – Melt
Kamp! – o afterach i koncertowych topkach
Po koncertach w jakim mieście/klubie/festiwalu były najgrubsze aftery:
Radek: Rzeszów.
Michał: Sopot i Audioriver.
Tomek: Wielkopolska zawsze gdzieś wysoko – Poznań, Konin.
Najlepszy koncert klubowy:
Radek: Palladium, 2013, Stary Maneż, 2023.
Michał: Tama 360°.
Tomek: Palladium w 2012.
Najlepszy koncert festiwalowy:
Radek: Audioriver 2013.
Michał: Audioriver 2013 albo 2014 na scenie Hybrid, dodatkowo Kamp DJ Set w hangarze po koncercie The xx na Open’erze 2012.
Tomek: Ostatnie Audioriver.
Miejsce, o którym nawet nie marzyliście by zagrać, a jednak się udało to:
Radek: Echoplex, Los Angeles.
Michał: Volksbuhne, Berlin.
Tomek: Los Angeles.
Kamp! LIVE
Kamp! – sodówka, błędne decyzje i decyzje niepodjęte
Gdybyście mogli czegoś NIE ZROBIĆ w trakcie swojej kariery – co by to było?
Radek: Nie mieć mindsetu w stylu „święty spokój ponad wszystko”.
Michał: Nie rozmawiałbym z „wysłannikami” zagranicznych wytwórni, którzy pojawili się w Polsce i obiecywali nieprawdopodobne rzeczy.
Tomek: Nie myśleć za naszą publiczność.
Gdybyście mogli coś ZROBIĆ, czego ostatecznie nie zrobiliście w trakcie kariery – co by to było?
Radek: Więcej determinacji w realizowaniu planu, który przyświecał nam od początku – zagranica.
Michał: Wcześniej zacząć ze sobą sensownie rozmawiać.
Tomek: Częściej celebrować nasze sukcesy, nie tylko zespołowe.
Moment „sodówki” – czy był i jeśli tak, to kiedy?
Radek: Nie było.
Michał: Nadszedł niespodziewanie i był przydługi.
Tomek: Kiedy kumpel mojego ojca powiedział, że zostało nam tylko odcinanie kuponów.
Kamp! – Cairo
Kamp! – zagraniczne wyjazdy, sukcesy i fanaberie
Najlepszy backstage/hospitality, z jakim się spotkaliście przez całą karierę:
Radek: Open’er 2016.
Michał: Najlepsze wspomnienia mam z Zieloną i Jelenią Górą. 🙂
Tomek: Hmmn, będę generalizował, ale najlepsze backstage są bardzo ciche przed koncertami i bardzo głośne po. Reszta nie ma znaczenia.
Największy sukces zagraniczny:
Radek: EP-ki w Cascine i Discotexas.
Tomek: Wydawanie w labelach, które ceniliśmy jako fani muzyki.
Najbardziej wartościowa opinia o Waszej muzyce, którą do dziś nosicie w pamięci i w sercu:
Radek: Recenzja w brytyjskim Guardianie.
Michał: Najbardziej mnie cieszy, gdy ktoś mówi, że coś robił przy naszej muzyce, ale nie może powiedzieć, co to było. 🙂
Tomek: Opinia, że Kamp! często był soundtrackiem początków miłości, zaręczyn, ślubów itd., ale też rozstań, powrotów lub wyjściem z depresji.
Największa fanaberia, na jaką pozwoliliście sobie za kasę z muzyki:
Radek: To nie te budżety żeby się bawić w fanaberie.
Tomek: Zapłaciłem z góry za wynajem mieszkania na pół roku, bo bardzo chciałem tam mieszkać.
Gdybyście mogli wybrać jeszcze jeden festiwal lub klub, w którym mielibyście wystąpić przed zakończeniem projektu, to byłby to (pełna dowolność, możecie wybierać z całego świata):
Radek: W 2004 pojechaliśmy z Tomkiem na Dour Festival w Belgii. Pierwsze zetknięcie się ze światem – byłaby to super klamra.
Michał: Scena Dance na Exit Festiwal.
Tomek: Zdecydowanie Japonia!
Kamp! – Huset
Kamp! – Jean Michelle Jarre i fakapy na scenie
Największy fakap, który przydarzył się podczas występu na żywo:
Radek: Listwa prądowa w Olsztynie. Zatrzymywaliśmy koncert z dziesięć razy i prawie go odwołaliśmy nim skumaliśmy co jest grane.
Michał: Fakapy były zwykle przed, koncerty zwykle już idą ok. Koncert zagrany pomimo zgubienia połowy sprzętu podczas transferu w Rzymie był chyba największym pokazem naszych możliwości. 🙂
Tomek: Graliśmy super show na Nowej Muzyce bez frontów. Działały tylko monitory na scenie.
Najważniejszy dla Was artysta_tka, którego poznaliście osobiście dzięki Kamp!:
Radek: Kölsch na Colours of Ostrava, w tamtym czasie (2018) był moim numerem jeden.
Michał: Skaldowie.
Tomek: Jean Michelle Jarre – totalna klasa! Kiedyś w Sztokholmie poznałem też właściciela takiego indie labelu Labrador Records, który był dal mnie bardzo ważny w młodości, ale okazał się lekkim dupkiem.
Wyjazd dokąd wspominacie najlepiej?
Radek: SXSW w Austin w 2011, z Indigo Tree, Kyst i L.Stadt.
Michał: Clermont-Ferrand we Francji, festiwal Europavox.
Tomek: Kochałem jechać w trasę z jakimś dniem zapasu z przodu, z tyłu lub między koncertami, kiedy mieliśmy czas się po prostu wspólnie powłóczyć. Nieważne gdzie, ważne z kim. Parki narodowe, shopping, zamuła w hotelach etc.
Wymarzony support przed ostatnim koncertem w historii Kamp! to:
Radek: Niech to będzie przestrzeń tylko dla nas.
Michał: Nie mam.
Tomek: Rebeka!
Gdyby po Kamp! miał zostać tylko jeden utwór, to jaki?
Radek: Breaking A Ghost’s Heart
Michał: Sulk
Tomek: Essential – Cairo