Co piąty klub zamknął drzwi na stałe od początku pandemii
Najnowsze badania potwierdzają przerażający spadek liczby nocnych klubów w Wielkiej Brytanii. Od początku pandemii 20 proc. nocnych lokali na Wyspach zamknęło swoją działalność. Czy podobny trend dostrzegamy również w Polsce?
Od 2006 roku w Wielkiej Brytanii zamknięto ok. 2 tys. nocnych klubów. Wówczas tamtejsze lokale przeżywały szczytowy punkt rozwoju, z blisko 3 tys. miejsc zapraszających na coweekendowe imprezy. Jednak od 16 lat dostrzegamy wyraźny spadek liczby podobnych przestrzeni. Niepokojący trend jedynie przyspieszył w trakcie pandemii. W Polsce sytuacja lokali imprezowych jest zdecydowanie stabilniejsza i choć branża z pewnością dotkliwie odczuła okres ostatnich dwóch lat, wciąż pojawiają się nowe miejscówki.
Więcej złych wieści od NTIA
Regularnie raportująca o sytuacji nocnego życia w Wielkiej Brytanii grupa The Night Time Industries Association ponownie daje nam wgląd w sytuację brytyjskich lokali. To przede wszystkim dzięki NTIA znamy rzeczywisty wpływ pandemii na nocne życie na Wyspach. Już pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy dla was o stratach, jakie odnotował tamtejszy sektor organizacji wydarzeń. Wówczas dowiedzieliśmy się, że od początku pandemii, do października 2021, branża imprezowa w Wielkiej Brytanii straciła aż 86 tys. miejsc pracy.
I had to close my club in 2020 just shy of its 50th year
— Martin Murray🌸 (@martinpmurray) August 3, 2022
I’ve seen near every style, type & scene of Music n Dance
Nightclubs are vital for music & society
Without #Nightclubs where will that new underground sound develop to become the mainstream🤔#SaveNightlife
Opublikowany właśnie raport uzupełnia te informacje o liczbę zamkniętych lokali. Według niego aż jedna piąta klubów w Wielkiej Brytanii zamknęła swoje drzwi na stałe od początku pandemii. Z 3 tys. przestrzeni rozrywkowych, jakie były dostępne w 2006 roku, przetrwało zaledwie tysiąc. Według doniesień NTIA blisko 300 lokali zamknęło się w okresie pandemii. Ich liczba spadła z 1 418 w marcu 2020, do 1 130 w lipcu tego roku.
Lokale prowadzące swoją działalność w późnych godzinach nocnych były jednym z najszybciej odradzających się sektorów w czasie krachu finansowego wiele lat temu. Te firmy potrafiły wykazać się dużą odpornością i duchem przedsiębiorczości. Rząd musi uznać ekonomiczną, kulturową i społeczną wartość klubów i szerzej rozumianej gospodarki nocnej. Musimy chronić te biznesy, używając wszelkich możliwych środków, i dostrzec ich znaczenie, zanim będzie za późno.
– powiedział Michael Kill z NTIA.
Czytaj dalej: Sekspozytywne kluby pod ostrzałem. Archaiczne prawo może zagrozić londyńskim lokalom
Skąd podobna tendencja?
Na równie niepokojącą sytuację klubów składa się rzecz jasna wiele czynników. Pandemia jest tutaj jednak pewnego rodzaju katalizatorem, który dramatycznie przyspieszył już wcześniej dostrzegane tendencje. Pierwszym wyzwaniem dla właścicieli klubów jest szalejąca inflacja. Ta w Wielkiej Brytanii już sięga dwucyfrowych wartości, a do początku przyszłego roku może wynosić nawet 15 proc. To przekłada się oczywiście na ceny produktów i usług, które łatwo mogą pogrążyć mniejsze lokale.
Drożyzna ma jednak wiele twarzy. Kolejną jest zapewne gentryfikacja, która z coraz większą siłą dotyka przestrzenie rozrywkowe w UK. Wzrost czynszu i rygorystyczne przepisy dotyczące wydawania licencji mogą uderzyć w małe i średnie lokale. Mimo programów rządowego wsparcia wiele przestrzeni nie wytrzymało drastycznego podwyższenia cen, jakie obserwujemy w trakcie ostatnich dwóch lat.
This is a disgrace. Rents are soaring while landlords profit.
— Mayor of London, Sadiq Khan (@MayorofLondon) August 3, 2022
I’ve repeatedly asked the Govt to let me freeze rents, saving Londoners £2,988 over two years.
With the cost of living crisis raging, this is more urgent than ever. The Govt must act. pic.twitter.com/mPmWMzjeVl
NTIA wskazuje również na inne wyzwania, z jakimi borykają się właściciele lokali. Wśród nich wymieniają spadek zaufania konsumentów, problemy z łańcuchem dostaw, falę odejść pracowników, brak wyszkolonego personelu oraz rosnące obawy o bezpieczeństwo kobiet ze względu na drastyczny wzrost napaści seksualnych.
W trakcie ostatnich miesięcy kilka ikonicznych brytyjskich lokali zostało zmuszonych do zamknięcia drzwi na stałe lub ostrzegało, że podobna sytuacja może mieć miejsce w najbliższym czasie. Wśród nich możemy wymienić m.in. legendarne Printworks czy Space 289. O ryzyku zamknięcia i sprzedaży lokalu poinformował również słynny klub Heaven.
Czytaj dalej: Już wiemy, co stanie się z londyńskim Printworks
Sad to hear @Club414brixton is closing.
— Big Nick D (@DJBigNickD) May 4, 2019
The inevitable march of gentrification continues.
Brixton is a very different place nowadays. #nightlifematters #saveourclubs #saveourculture #club414 #save414
Kluby w Polsce mogą mieć się lepiej
Choć puby, bary i kluby w Polsce również dotkliwie odczuły okres pandemii, ta nie wstrzymała jednostajnego rozwoju tego sektora, jaki widzimy w kraju od lat. Trudno jednak porównywać jego sytuację z realiami Wielkiej Brytanii. Nasza rodzima branża stanowi bowiem zaledwie procent tamtejszego biznesu rozrywkowego.
Według doniesień IBIS World w Polsce jest obecnie otwartych 5 245 lokali rozrywkowych. W tę liczbę wliczane są jednak nie tylko kluby, ale też puby i bary. Liczba ta wskazuje na wzrost o 0,3 proc. od ubiegłego roku. Według portalu ta sama średnia wzrostu jest widoczna na przestrzeni ostatnich pięciu lat.