Nowy kierunek i większa pewność siebie. Rozkwit Raroha ma miejsce tu i teraz

Fot. Mateusz Grabowski
News Wywiad
Raroh

Polska scena deep techno jest w dobrych rękach. Można zaryzykować stwierdzeniem, że nigdy nie miała się lepiej. Kiedy stary wyjadacz Błażej Malinowski osiągnął w muzyce praktycznie wszystko, nie brak na scenie kolejnych, zwłaszcza młodych nazwisk, którzy marzą o sukcesie podobnym do tego, co głowa wytwórni Inner Tension. Szczególnie przyjemnie patrzy się na rozwój tych artystów, którzy do klubowo-festiwalowych występów, dokładają producencką cegiełkę — wcale nie tak oczywistą, gdy mowa o tym konkretnym odłamie muzyki techno. Artystą idealnie wpisującym się w omawiane zjawisko jest stołeczny producent, a od niedawna także DJ, Raroh.

Raroh. Zaskakujący (?) rozkwit

Cztery lata w świecie muzyki elektronicznej to dla artysty szmat czasu. Istna wieczność, pełna zaskakujących scenariuszy i wielu nieoczywistych scenicznych metamorfoz. Jak wiele może zajść zmian w ich trakcie najlepiej wie niejaki Shlømo. Niegdyś eksgeniusz scen deep i hypnotic, znany dla przykładu z wirtuozerskiego EP In Absentia: Tome 1 czy genialnego remiksu utworu Limits autorstwa Deepbass & Ness (obydwa wydawnictwa pochodzą z 2016 roku — przyp. red). Obecnie wciskający piąty bieg specjalista od prędkości z pogranicza 150 bpm.

Co nieco na temat muzycznej transformacji może wypowiedzieć się Jan Kaźmierczak. Nie jest ona może tak „spektakularna” jak u Francuza, niemniej warta odnotowania z uwagi na kilka istotnych aspektów, których popularny Raroh dokonał w ostatnim czasie. Nie tylko w kwestii warsztatu, ale i pobocznych działań, z którymi parę lat temu nie mógłby być kojarzony. Dlaczego polubił DJ sety? Dokąd zmierza za sprawą debiutanckiego albumu? Co sprawiło, że otworzył się na nowe brzmienia? Dowiedzmy się.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Czytaj również: Selekcja: Raroh dla Muno.pl. „Przez live acty wyrażam siebie”

Raroh. Nowy kierunek

Damian Badziąg: Od Twojej premierowej EP-ki The Perfect Moment In Time-Space Continuum, stworzonej z Głósem, minęły 4 lata. Przez ten czas dałeś się poznać ze strony producenta konsekwentnie realizującego postawiony przez siebie cel. Album The Sky Keeper’s Tale jest kolejnym krokiem w Twojej karierze, którym potwierdzasz swój wysokiej klasy warsztat i umiejętność tworzenia atmosfery. Podzielasz moją opinię?

Raroh: Dzięki! Czy wysokiej klasy, to nie mi oceniać (śmiech). Ale rzeczywiście, od czasu EP-ki z Głósem dużo pracowałem nad jakością mojej muzyki od strony technicznej. Także nad tym, aby było to coraz bardziej „moje”. I wydaje mi się, że z biegiem czasu i wraz z kolejnymi wydawnictwami, coraz lepiej udaje mi się uzyskać brzmienie, które wychodzi w dużej mierze tylko ode mnie (albo przeze mnie). Przestałem też tak bardzo porównywać swoją muzykę do innych. Pozwoliło mi to pójść ze swoją twórczością w bardziej indywidualną stronę.

Mój album jest w sumie dobrym przykładem tego, gdzie obecnie zmierzam. Bo z jednej strony ma część poświęconą bardziej typowemu deep techno, z drugiej posiada bardziej „eksperymentalną” stronę i utwory, których tak łatwo skategoryzować już się nie da. I na ten moment chciałbym taką formę kontynuować. Chciałbym mieć poczucie ugruntowania w deep techno i swobodnie wychodzić poza schemat. Szczególnie wtedy, kiedy czuję, że to dobry pomysł. Zobaczymy, gdzie mnie to zaprowadzi. Co by się nie działo, planuję konsekwentnie rozwijać się w tym – obranym już lata temu – kierunku, nagrywać i grać coraz lepszą muzykę.

Chwilę wcześniej dołączyłeś do rodziny The Gods Planet za sprawą EP Radio Universe XI oraz nawiązałeś współpracę z innym artystą, z którym wydałeś inne EP (z Commodus of Rome – Essence). Jak nigdy wcześniej zacząłeś wydawać muzykę jedną za drugą. W czym tkwi Twój obecny producencki rozkwit oraz gdzie widzisz progres w swojej twórczości, gdy zestawisz ze sobą swoje początkowe wydawnictwa z tymi obecnymi?

Raroh: Faktycznie, trochę się w tym roku nazbierało, ale to wynika trochę z przypadkowej zbieżności. Parę wydawnictw, które miały wyjść w zeszłym roku, przesunęły się na ten i wyszło tak dosyć gęsto. Ja w sumie nie zmieniłem rytmu swojej pracy, choć wydaje mi się, że dokonałem pewnego skoku jakościowego, który umożliwił mi wydania właśnie w takich wytwórniach jak TGP. Jak jednak wydarzył się ten skok, trudno mi powiedzieć. Na pewno wynika to z tego, że trochę się otworzyłem na nowe brzmienia. Bardziej też sobie zaufałem. Z drugiej strony jest to związane ze zwyczajnym progresem w kwestii technicznej, to znaczy lepszego miksu, bardziej ogarniętego pisania kawałków itd.

Wydaje mi się także, że jestem bardziej pewny siebie. W sferze muzycznej daje mi to więcej swobody, co przekłada się potem na same utwory czy live’y. Obecnie będę starał się iść w tym kierunku, który nakreślam ostatnimi wydaniami. Nie wykluczam jednak też wchodzenia w bardziej dubowe czy nawet house’owe klimaty, co ostatnio przydarza mi się podczas prób pisania nowej muzyki. Zobaczymy! Po tegorocznych wydaniach pojawiają mi się powoli kolejne plany i nowe marzenia. Mam nadzieję, że z biegiem czasu również będą się spełniać.

Raroh. Zbędna łatka

Pod koniec 2021 roku dokonałeś nie lada sztuki. Pierwszy raz zdecydowałeś się udostępnić podcast w formule DJ set. A jeszcze 2 lata wcześniej pisałeś: „Nigdy nie ciągnęło mnie do pendriva, kontrolera i DJ setów”. Co takiego zmieniło się u Raroha, że zaczął nagrywać DJ sety?

Raroh: Haha, to prawda! Jeszcze jakiś czas temu bym nie pomyślał, że zacznę miksować. W pewnym momencie jednak doszedłem do wniosku: czemu by nie spróbować? Tutaj duże podziękowania dla Piotra Ho, który udzielił mi cennych lekcji, pożyczył sprzęt do treningu. Generalnie dał mi pole do rozwoju w sztuce DJ-skiej. Granie setów ma na pewno swój urok. Musiałem go samemu odnaleźć, ale obecnie sprawia mi to dużą przyjemność i satysfakcję. Dzielenie się z innymi muzyką, którą sam uwielbiam, na żywo, jest naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Okazało się też, że całkiem dobrze mi to wychodzi. Myślę, że to fajna odskocznia od grania live, co samo w sobie potrafi być wyczerpujące i nieporównywalnie bardziej czasochłonne.

Raroh: Myślę, że kiedyś nie chciałem być postrzeganym w świecie muzycznym jedynie jako „kolejny techno DJ”. Nie chciałem być wrzuconym w tę kategorię i dlatego tak atrakcyjna była dla mnie formuła grania tylko live. Dziś te kategorie i łatki nie są dla mnie tak ważne. Skupiam się bardziej na tym, co dla mnie osobiście jest istotne albo przyjemne. W pewnym momencie okazuje się też, że tego typu łatki, istnieją w dużej mierze tylko we własnej głowie. Może czasem nie ma się czym przejmować, tylko spróbować czegoś nowego?!



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →