Nielegalne imprezy powracają. Szkoda, że w taki sposób
Kurz globalnej pandemii zaczyna powoli opadać. Kolejne państwa znoszą restrykcję, na całym świecie luzowane są obostrzenia dotyczące zgromadzeń publicznych. Tymczasem w Wielkiej Brytanii...
Nielegalne imprezy powracają wskutek pandemii koronawirusa
Pandemia COVID-19 dała się we znaki każdemu z nas. Atmosfera niepewności jutra i suspensu to doskonały czas dla wszelkiej maści profetów i domorosłych naukowców. W Internecie roi się od teorii spiskowych w myśl których globalna sytuacja to wynik zakulisowych spisków, płaszczyk służący do wprowadzenia standardu 5G i generalnie jedna wielka ściema, za którą stoją tajemnicze grupy wpływów. Słowem – foliarstwo w rozkwicie. Sytuacja sprzyja wszelkim formom nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie dziwota więc, że powraca temat nielegalnych wydarzeń.
Wygłodniali imprezowicze zaczynają organizować wydarzenia na własną rękę. Gdzieniegdzie słyszy się już o pierwszych tego typu imprezach. Właśnie – imprezach. Jak celnie zauważyli moi redakcyjni koledzy, coraz częściej w debacie publicznej pojawia się określenie „nielegalnych rave’ów”, którego pasmo semantyczne nijak nie przystaje do opisywania zajść, których możemy być świadkami, a wręcz zakrawa o pleonazm. Na użytek tego tekstu mówmy zatem o imprezach, gdyż użycie angielskiego terminu nijak ma się do naszej nowej rzeczywistości.
Jak łatwo się domyślić, jeśli choć trochę kojarzycie historię muzyki elektronicznej, prym w organizowaniu nielegalnych eventów wiodą Anglicy. I właśnie jednemu z takich wydarzeń poświęcony jest ten tekst. Okazuje się bowiem, że w UK odbyła się jedna z głośniejszych nielegalnych imprez ostatnich miesięcy.
Impreza w rezerwacie przyrody w Wielkiej Brytanii
Jak donosi policja z hrabstwa West Yorkshire, w ubiegły weekend przerwana została nielegalna impreza, w której udział wzięło ponad 200 uczestników. W samym fakcie nie byłoby nic aż tak kontrowersyjnego (no bo umówmy się, nielegalne imprezy odbywały się i odbywać się będą nadal, zwłaszcza na fali mody na tzw. „underground”), gdyby nie miejscówka, jaką wybrali organizatorzy.
Okazuje się, że przedsięwzięcie odbyło się w ścisłym rezerwacie przyrody. Tak, angielscy imprezowicze postanowili urządzić sobie imprezkę na łonie natury, nie zważając na podstawowe normy moralne. Brak słów to zdecydowanie za mało, aby oddać skalę nieodpowiedzialności.
W wyniku interwencji służb porządkowych, aresztowane zostały 3 osoby, a sprzęt DJ-ski i soundsystem skonfiskowany. Nie pozostaje nic innego, jak apelować do wszystkich organizatorów imprez – róbcie to z głową.
W Polsce imprezy w dalszym ciągu zabronione
Logika, jaką rządzą się ostatnie posunięcia naszego rządu w kwestii luzowania restrykcji, pozostawia wiele do życzenia. Dlaczego bowiem kibice mają być bardziej uprzywilejowaną grupą niż ludzie spragnieni tańca? Czym różnią się te dwa typy wydarzeń? Naprawdę nie mam pojęcia, a na postawione wyżej pytania możliwe, że nigdy nie poznam odpowiedzi.
#razemtańczymyrazemwalczymy – podpisz petycję
Jeśli nie zgadzacie się z tym, że polski rząd wciąż omija sektor klubowy w czasie pandemii koronawirusa – okażcie mu swoje wsparcie! Dołączcie do nas i kilkunastu tysięcy fanów muzyki i podpiszcie naszą petycję do Rządu RP o pomoc dla branży eventowej.