Umwelta zwieńczenie 30 lat artystycznej melancholii. Nowy album Francuza to klasyczny masterclass

Fot. Noémie Lacote Photographie
News
Umwelt, Monnom Black

Umweltowi stuknęło okrągłe 30 lat na scenie. Mamy 2022 rok, a u Francuza bez zmian. Jak ciągle wierny winylom, tak producencko płodny. Po prostu magnifique!

Umwelta korzenie wzywają

Zaczynał na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych — od pierwszych nauk miksowania w 1988, po debiutanckie występy na imprezach typu rave w 1993 w rodzinnym Lyonie. Nowe jak na tamte czasy zjawisko docierało coraz dalej. Imprezowanie wyszło poza klubowe mury, dominując w opuszczonych budynkach, w lesie, pod mostem, w magazynie. Dla nastoletniego Umwelta była to doskonała okazja łapać się okazji do jak najczęstszego grania w warunkach innych niż domowe. Brak nośników cyfrowych zmuszał do korzystania z płyt. Nic więc dziwnego, że Francuz do dzisiaj grywa wyłącznie z „placków”:

Miksowanie z technologią jest o wiele prostsze. Ja jednak nadal gram tylko z winyli. Kochasz winyl, dotykasz go, przechowujesz jak największy skarb. MP3 ściągasz, zapominasz i kasujesz. Zabawne jest to, że wielu producentów chce i promuje winyle na swoich wydawnictwach, a grają z cyfrówek. Nie ma w tym żadnego sensu!

Stąd też swoją nazwę wziął label Umwelta, Rave or Die — hasło ostatniego dziesięciolecia ubiegłego wieku. „Tańczysz, albo giniesz” przyświecało tamtym czasom szczególnie w trakcie interwencji policji. „Istne szaleństwo, którego nigdy nie zapomnę!” – wspomina. Od początku celem wytwórni, jak i samego artysty, było pokazanie różnych odmian muzyki z kultury rave. Zawsze lubił surowe, ostre, czasem zniekształcone melodie. Największy wpływ na twórczość Francuza miały jednak filmy sci-fi i budowana w nich atmosfera. Działająca na wyobraźnię podręcznikowo pokrywała się melancholijnym podejściem jego analogowego brzmienia.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Umwelt, Monnom Black
Fot. Nuits Sonores

Cały Umwelt

Lata mijają, a sound kolejnych krążków Umwelta kurczowo trzyma się charakterystycznych dla siebie palet dźwięków z początku kariery. Najnowszy album Dead Eyes Society, będący dla niego zwieńczeniem dotychczasowego dorobku muzycznego, nie odbiega od reguły, a wręcz przeciwnie – tylko ją potwierdza. Odpowiedzialną za jego publikację jest należąca do Dax J oficyna Monnom Black słynąca z niejednego ciężkiego materiału. Trzydzieści lat piechotą nie chodzi, dlatego nowy longplay francuskiego wirtuoza od początku do końca trzyma poziom zarówno swój, jak i pozostałych w wydawniczej bibliotece Daxa Heddona.

Zinedine Zidane elektronicznego undergroundu niczym słynny „Zizou” tańczący z piłką w odważny i zgrabny sposób łączy piękne groove melodie i galaktyczne techno z nieodzownymi syntezatorami modularnymi. Przepuszczając finalnie inspirowane końcem lat dziewięćdziesiątych i początkiem dwutysięcznych brzmienia przez swoje niezawodne analogii, podkreśla wyjątkowość i okoliczności jubileuszu. Trzydziestolecie ma się raz w życiu. Zatem jeśli szaleć, to bez hamulców. Z klasycznym okrzykiem Allez Allez na ustach.

Dead Eyes Society śmiało można uznać za najmocniejszą pozycję w dotychczasowej dyskografii Umwelta. Za klasyczny masterclass i wizytówkę świadczącą o producenckim wyrachowaniu. Najszybszy i najintensywniejszy ze wszystkich tylko umocnił wyjątkowość artysty na tle nowej fali francuskich graczy legitymujących się muzyką rave albo rave’owo-podobną. Często zapominających (albo i nie; oby), kto jest prawdziwym miejscowym chefem bez podziału na kategorie wagowe. Kto rozdawał karty na długo przed narodzinami większości z nich. I kto za kolejne 30 lat dalej będzie wspominany w samych superlatywach. Odpowiedź chyba już znamy.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →