Jak elektronika przegrywa z resztą, czyli scena Beat na Open’erze i jej ciężary

Fot. Wojtek Rojek
Open'er Festival 2022

Fakt, to dość rzadko spotykana praktyka, aby pisać relację z festiwalu i wspominać wyłącznie o jednej scenie. Na moje szczęście Open'erem jako całością zajęła się moja redakcyjna koleżanka z Rytmy.pl (pozdrawiam Maju). Dedykowane elektronice Muno w pełni zajęło się Beat Stage. Wyjątkiem był sobotni występ Peggy Gou.

Fyre Festival? Bez przesady

To nie będzie relacja w stylu „oj, jaki ten czterodniowy festiwal jest be, bo jego trzeci dzień wysypał się przez nieudaną – zdaniem większości – tymczasową ewakuację„. Prawda, że brzmi idiotycznie? W końcu żaden ze mnie ekspert, aby kwestionować słuszność podjętej decyzji przez organizatorów. Skoro takową zarządzono, były ku temu powody. Wydawanie wyroków na temat przebiegu jej przeprowadzenia zostawmy w takim razie fachowcom. No, chyba że od dwudziestu lat sami organizujemy festiwale i posiadamy wiedzę z zakresu prawidłowego opanowywania kryzysowych sytuacji. „Trzeba było zareagować wcześniej, wiedząc, jakie będą warunki” – doprawdy? Już widzę szczęście na twarzach ludzi pełnych zrozumienia, otrzymujących w piątkowe popołudnie powiadomienia o odwołaniu dnia z powodu potencjalnych burz i ulew. Dokładnie tych samych, które miały zmieść z planszy festiwalowiczów dzień wcześniej, a które finalnie przybrały postać jedynie czarnego nieba i kilku kropel deszczu. To jest pogoda. Ona zmienną jest.

Z dwojga złego lepiej brzmi opcja z przerwaniem i odwołaniem poszczególnych występów niż dowiadywanie się o poszkodowanych i ofiarach śmiertelnych, w które uderzył piorun. Nazywanie tegorocznego Open’era drugim Fyre Festival (tak, panują tego typu opinie; niektóre z nich są później edytowane) spłyca tytaniczną, wielomiesięczną pracę tysięcy osób do miana największego festiwalowego oszustwa w dziejach świata. Ani to fair, ani smaczne. A tym bardziej miarodajne względem pozostałych dni, które — uwaga — odbyły się zgodnie z planem. Sam przez perturbacje transportowe nie dotarłem tego dnia na lotnisko Gdynia-Kosakowo, ale nie mam zamiaru nikogo za to grillować. Odwołanie Dua Lipy czy wszystkich z Tent Stage jestem w stanie zrozumieć, podobnie jak głosy krytykujących postawę zarządzających festiwalem. Ale czym innym jest sianie afery, rzucając na lewo i prawo określeniami „o najgorszej edycji”, a próba zrozumienia każdej ze stron. Od ludzkiej strony. Tak po prostu.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Open'er Festival 2022, Beat Stage
Fot. Tomek Kamiński

Tylko Paco Osuny…

Pierwszy od trzech lat Open’er Festival osiągnął rekordy pod każdym względem. Frekwencja — chyba największa. Pogoda — patrz wyżej. Ceny w strefach gastro — inflacja lubi to. No, ale hej — long time no see, więc musi być zaskakująco. I tak też było, o czym przekonałem się od pierwszego kroku postawionego na terenie Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo. Terenie, który — ku zdziwieniu nie tylko swoim — odwiedziłem po raz pierwszy. Dość nietypowo, jak na kogoś mieszkającego w Trójmieście i okolicach od urodzenia, prawda? Pewnie stąd wzięła się moja lekka ekscytacja i obawa w jednym względem wydarzeń z czterech ostatnich dni minionego tygodnia. Lecz od razu „ostrzegam” – nie będzie nic o środowym „koncercie” A$AP Rocky, czwartkowym creme de la creme w postaci twenty one pilots czy sobotnim Taco. Będzie za to wyłącznie o Beat Stage. Plus mały bonus.

Lubię łapać momenty i emocje. Zawsze zwracam uwagę na jakość opraw audio-wizualnych i przygotowanie samego terenu festiwalu. Muzyka ma stanowić za dodatek, jeden z elementów całości, którą jak wiemy, nietrudno zburzyć nieprzewidzianym tudzież błędnym ruchem. Na szczęście moje i osób zebranych w środowy wieczór przy Beat Stage zjawisko, o którym piszę, nie dotyczyło Aksamit. Alicja, która nigdy nie gra słaby setów, od pierwszego utworu leciała z prądem. Widać było, że obecność za didżejką tego wieczoru sprawia jej niesłychaną radość. Niesprzyjająca frekwencja nie robiła różnicy. Swój plan zrealizowała. Miała zagrać stare numery i zagrała. Doskonałe nagłośnienie (z odrobinę za słabo podkręconym basem) w pełni wykorzystała chociażby dzięki utworowi Satellite autorstwa Marka Brooma. Uśmiech nie schodził z jej twarzy do samego końca.

Open'er Festival 2022, Beat Stage
Fot. Urbaniak

Jeden z piękniejszych momentów trzygodzinnego warm upu Aksamit niestety został przykryty odwołanym kilka godzin wcześniej przyjazdem Paco Osuny. Ogromny żal i smutek z braku obecności legendy starali się, jak mogli, zamienić w entuzjazm Sebastian i Wojtek z duetu DUSS. Panowie mieli więcej szczęścia co do frekwencji, w czym dość spory udział miał A$AP Rocky męczący przez 45 minut bułę, jak mało który artysta w trakcie pierwszego od trzech lat Open’era. Świeżo upieczeni rezydenci Sfinks700 na outro wybrali Faithless Insomnia, który idealnie zgrał się z początkiem oraz dalszą częścią spektaklu w wykonaniu Stelli Bossi. Niemka w typowej dla siebie charakteryzacji: przyciemnione okulary, mocno zaczesane do tyłu włosy i jednoczęściowy strój dawała popis swoją charyzmą, brakiem hamulców czy… empatią, ściszając na chwilę muzykę z powodu zasłabnięcia jednej z osób. Określenie „było jechane” w przypadku odnosiło się bardziej do scenicznego image’u niż stricte muzyki. Jeśli nie wiesz o co chodzi, odsyłam na jej Instagrama. Uwaga: wysokie stężenie cringe’u (w pozytywnym tego słowa znaczeniu).

… i MANOIDA żal

Kolejny dzień, kolejny z dwoma polskimi slotami i jednym zagranicznym. Środa na Beat Stage nie skradła serc openerowiczów, co miało — według moich prognoz — zmienić się 24 godziny później. Nic bardziej mylnego. Nawet z obecnością Catz 'n Dogzów czy VTSS w line-upie wyraźnie dało się odczuć, że ze wszystkich scen na Open’erze akurat ta ma największy problem z zapełnieniem. Dedykowany zupełnie innym brzmieniom festiwal gromadził tłumy na scenach Tent, Alter, Heineken czy Strefie Jelenia. Ich elektroniczny odpowiednik traktowany był trochę jak przystanek na drodze wyjazdowej z maina prowadzonej do Tenta i na odwrót.

Beat cierpiała zwłaszcza w piątek, a wraz z nią MANOID, który ze względu na wiadomą sprawę, został pozbawiony wyczekiwanego przez siebie grania. Wielka szkoda też dla mnie, bo jak na złość, to piątku wyczekiwałem najbardziej ze wszystkich dni. Dlatego z góry dziękuję Audioriver Festival za szybką reakcję i ponowny booking duetu A_GIM & Jurek Przezdziecki. Resztę jakoś przeboleję. Szczególnie Adama Beyera, który w oczach osób z mojego otoczenia, zagrał najgorzej ze wszystkich artystów sceny Beat.

Open'er Festival 2022, Beat Stage
Fot. Tomek Kamiński

Niechciane zastępstwo

A ponieważ po burzy zawsze wychodzi słońce, nie inaczej było tym razem. Bez deszczu i ani jednej kałuży nastał finałowy dzień Open’era. Piękne, bezchmurne niebo zrekompensowało straty z poprzedniej doby, a Peggy Gou nieobecność The Chemical Brothers (śmiech). Już samo ogłoszenie Koreanki z Południa wywołało niemałe zaskoczenie. Zarówno pozytywne, jak i negatywne. Prawda jest taka, że żadna z niej openerowa headlinerka. To nie Kappa FuturFestival (z którego została ściągnięta) czy inny elektroniczny gigant, by wieść o premierowym występie Kim Min-ji w naszym kraju zawróciła ludziom w głowach. Z Peggy Gou nie jest i nie będzie Måneskin czy Glass Animals wypełniający możliwie każdą wolną przestrzeń jak najbliżej głónej sceny, a wręcz przeciwnie.

Fakt faktem, osób bawiących się świetnie do jej pełnego różnorakiej elektronik seta było sporo. Co warto i należy jednak podkreślić, Main Stage nie był odpowiednią sceną dla kontrowersyjnej artystki. Tam, gdzie była możliwość komentowania postów dotyczących OF, mądrych sugestii nie brakowało. Jedną z bardziej sensownych była ta dotycząca zamiany scenami i godzinami Gou z Dawidem Podsiadło. Pytam zatem: dlaczego nie zrobiono podmianki? Dlaczego Filipa Szcześniaka można było dać na największą scenę, a twórcę hitu Nie ma fal nie? Kto, jak kto, ale ten drugi potrafi wypełanić duże tereny. Stadiony na przykład. Czy ktokolwiek by na tym ucierpiał? Czy komukolwiek stałaby się krzywda? Dwa razy nie. Zamiast tego mieliśmy widok wielu metrów wolnych przestrzeni, szczególnie tych blisko sceny, które lekko raziły w oczy. Co innego na Dawidzie umiejącego w nadkomplet, przepełniony Tent Stage i jego okolice. Bardzo dalekie okolice.

Czytaj również: Peggy Gou ratuje planetę, czyli kilka słów o insta-ekologii

Open'er Festival 2022, Beat Stage, Peggy Gou
Fot. Karol Stańczak

Boli w oczy

Na upartego można było to wytłumaczyć występującymi jednocześnie w innych lokacjach Cigatette After Sex czy Cate Le Bon. Mniej niestety z powodu An On Bast, której występ tego dnia na Beat Stage jako jedyny budził we mnie jakiekolwiek emocje. Powód był jeden — formuła DJ set, z którą polska producentka nie ma zbyt wiele wspólnego. A przynajmniej nie w ostatnim czasie. A to wielki błąd, gdyż z wielką przyjemnością było móc zobaczyć podopieczną C&C Bookings w innej odsłonie. Jakością wcale nie ustępującej live actowej.

O ścisku i w tym przypadku nie mogło być mowy. Kiedy Open’er wszędzie indziej pękał w szwach, a kolejki do gastronomi przybierały horrendalnych rozmiarów, czarny namiot nieopodal starej lokalizacji Silet Disco żył swoim życiem. Skromnie, z momentami „wow”, ale bez fajerwerków. Bardziej wysoki niż długi w swojej konstrukcji dostosowany idealnie był dla majstrów ogarniających światła. Wysokopoziomowe rusztowania pełne lamp i laserów ozdabiały przestrzeń w sposób widowiskowy. Nierzadko też przyjemny dla oczu. Nie raz przecierałem oczy od błysków i jasności głowic układających się przeróżne konfiguracje.

Open'er Festival 2022, Beat Stage
Fot. Tomek Kamiński

Za totalnie niepotrzebną rzecz postrzegam znajdujący się na scenie telebim wyświetlający jedynie pseudonim artystów. Za nic w świecie nie zrozumiem fenomenu tego typu motywów. Bo przecież wiem, kto gra. A jak nie, to cyk, zerkam na rozpiskę i wszystko jasne.

Burza mózgów

Ej, a znacie ten żart, że miała być Dua, a była Lipa? Bardzo nieśmieszny, prawda? Na pewno nie dla organizatorów zbierających negatywy z powodu ich przeróżnych decyzji. Od feralnego piątku po późniejsze rekompensaty w postaci voucherów czy bookingi tych, czy tamtych nazwisk. Z tego też względu Open’er Festival 2022 (z mocnym zaakcentowaniem na Beat Stage) był edycją nie do podrobienia. Trudno będzie o nim zapomnieć, nie mówiąc o powtórce w przyszłości. Chyba żadna inna nie dostarczyła w latach ubiegłych tylu emocji o każdym możliwym zabarwieniu. Dawno żaden event nie nagromadził tylu jednoczesnych „ochów” i narzekań. A mówimy przecież o Alter Art, starym wydze, który na eventach zjadł zęby.

Jeszcze wczesnym wtorkowym porankiem mijałem ulicami Gdyni ostatnich openerowiczów z walizkami opuszczających swoje tymczasowe lokum. Gdy znaczna część zrobiła to w niedzielę, od poniedziałku w biurze przy Kazimierzowskej 14 w Warszawie ma miejsce zapewne niejedna burza mózgów i rozmowa dotycząca ostatnich wydarzeń. O czym dyskutowano i będzie dyskutowane w najbliższych tygodniach, możemy tylko gdybać. Na miejscu głównodowodzących „Opkiem” na pewno wziąłbym na tapet kwestie bezpieczeństwa czy sens zapraszania artystów, którzy z występami na żywo mają tyle wspólnego, co Gdynia z gwarancją dobrej pogody na czas trwania festiwalu.

Open'er Festival 2022, Beat Stage
 Fot. Karol Stańczak

Już dziś wiemy, że edycja 2023 odbędzie się w dniach 28 czerwca – 1 lipca. „Wspaniale było wrócić razem z Wami” – czytamy w powiadomieniu udostępnionym w aplikacji mobilnej. Pod warunkiem, że warto będzie przyjachać – nie widzę przeszkód. Przekrój letnich wydarzeń jest (nie)stety zbyt szeroki na chodzenie od tak w konkretne miejsca za ładne oczy. To nie dla mnie. Zwłaszcza gdy w domyśle późniejszej relacji interesuje mnie Scena Beat i wyłącznie elektroniczne wykony. Bez względu na to, kto będzie ich autorem głęboko wierzę, że za 12 miesięcy zaskarbią one sympatię szerszego grona. Na przekór wszelkim fuck upom i odwołanym przyjazdom. W imię dobrych scen. W imię dobrych beatów.

Festiwalowe lato i nasza akcja #znamysie

To pierwsze postpandemiczne lato, podczas którego możemy bawić się wspólnie bez ograniczeń związanych z obostrzeniami. Nie ukrywamy, że bardzo tęskniliśmy! Specjalnie z tej okazji nasza grupa mediowa Time For Friends, składająca się z portali Muno.pl, Rytmy.pl i FTB.pl i bileterii Biletomat.pl, będzie wszędzie tam, gdzie będą działy się letnie festiwalowe akcje, wszędzie tam, gdzie jesteście Wy – nasi czytelnicy i odbiorcy kochający muzykę i dobrą zabawę. Bo choć #znamysie z Wami bardzo dobrze, cudownie będzie wreszcie zobaczyć się na żywo!

P.S. Hej, Open’er Festival, myślę, że spokojnie możecie z powrotem włączyć możliwość komentowania Waszych postów. Już po ewakuacji.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →