Sept: „Stawiam na samorozwój i nieustannie produkuję muzykę” [wywiad]

Wywiad
Sept - wywiad

O tym, jak ze wschodzącej gwiazdy electro i dubstepu stał się jednym z najważniejszych polskich producentów techno, dlaczego polska scena pod wieloma względami znacząco odbiega od tych zagranicznych, o organizacji imprez, które określa mianem "misji", tolerancji i dyskryminacji rasowej, której nie raz doświadczył, sukcesie Ultimate Seduction czy fenomenie Palms Trax, którego z uporem maniaka, słucha do porannej kawy. Z okazji pięciolecia jego działalności, postanowiliśmy porozmawiać z Michelem Moralesem, znanym szerzej jako Sept.

Sept. Pięciolecie działalności

Wyobraź sobie, że w trakcie spokojnego snu, nagle zostajesz z niego wybudzony. Masz za zadanie w 10 sekund wymienić TOP5 polskich artystów techno. Kogo wymieniasz bez choćby najmniejszego zająknięcia? Zgadza się. Sept i jego dorobek artystyczno-sceniczny zasługują na wyróżnienie, podobnie jak jego pięcioletnia obecność na polskiej scenie.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Trudno było przejść obok jubileuszu takich jak ten obojętnie. Dlatego stwierdziliśmy, że najrozsądniej będzie, jak sam zainteresowany opowie sam o pierwszych 5 latach kariery dj’skiej i producenckiej jako Sept, czyli pseudonimie artystycznym, który od połowy dekady, w sposób niepodlegający dyskusji, rozgrzewa polskie, europejskie i światowe parkiety. Niezmiennie w ten sam charakterystyczny dla siebie sposób.

Sept – wywiad

Zapraszamy do lektury.

Sept – Fot. Nowotniak

Od dubstepu do techno, czyli Sept, jakiego wcześniej nie znaliście

Damian Badziąg: W tym roku mija dokładnie 5 lat od Twojego debiutu scenicznego pod aliasem Sept. Trzeba uczciwie przyznać, że sporo w tym czasie namieszałeś na polskiej scenie. Zwiedziłeś parę kontynentów, niemalże każdy klub w Polsce, a spod Twojej ręki wyszło wiele ciekawych produkcji. Jeszcze w 2014 roku swoją przygodę z muzyką elektroniczną – o czym nie wszyscy wiedzą –  wiązałeś z elektro i dubstepem jako Freak Slaughter. Jaką drogę musiał przebyć Michel Morales, by znaleźć się w miejscu, w którym znajduje się obecnie?

Sept: Droga momentami była mocno kręta i bardzo często pod górkę. Jej początek datowałbym na 2005 rok. Wtedy to podjąłem naukę w szkole muzycznej im. Tadeusza Bairda w Grodzisku Mazowieckim w klasie wiolonczeli. Po ukończeniu podstawowej szkoły muzycznej, na rok przed maturą wiedziałem, że jestem za stary, aby myśleć poważnie o rozwoju w sferze muzyki klasycznej. W tym właśnie czasie zacząłem interesować się produkcją muzyki. Początki były trudne. Nie miałem ani dobrego sprzętu, ani nikogo, z kim mógłbym konsultować swoje ówczesne utwory. Pierwotnie traktowałem to jako hobby, a perspektywa bycia profesjonalnie działającym producentem muzycznym na tamten moment pozostawała jedynie w sferze moich marzeń. W tamtym czasie bardzo lubiłem słuchać hardstyle’u i gabberów. Festiwale takie jak Qlimax, Dominator albo Defqon 1, które znałem tylko z filmików na Youtube’ie, wywierały na mnie ogromne wrażenie, a artyści tam występujący byli dla mnie poniekąd wzorem do naśladowania.

Freak Slaughter – La Musique D’Ordinateur @ Mocca Warszawa, 2011

Sept. Freak Slaughter – początki. Czyli o konkursie, który okazał się krokiem milowym

I nastał 2009 rok.

Sept: Dokładnie. W 2009 roku zaczynałem interesować się ofertą warszawskich klubów i na próżno było szukać imprez z hardstylem. Królowało wówczas elektro i fidget house. Odnalazłem w tym brzmieniu swego rodzaju bunt. To właśnie wtedy powstał Freak Slaughter. Próbowałem swoich sił w tym stylu i kiedy już miałem skomponowanych kilka utworów, postanowiłem wysyłać swoje „produkcje” do bardziej znanych artystów i ich wytwórni. Pierwsze bookingi pojawiły się w 2010 roku.

Krokiem milowym w mojej karierze był rok 2011. Zostałem zaproszony do konkursu, którego patronatem była marka Burn. Odbywał się on podczas Coke Live Music Festiwalu w Krakowie. Oprócz mnie w konkursie brało udział 5 przeciwników: Space Ladies, Jakob Deliryk, Polyp, Intreau oraz Easy Audio. Mieliśmy 140 minut na skomponowanie utworów z wykorzystaniem laptopa dostarczonego przez markę Burn, program do produkcji muzyki Burn Studios Audiotool oraz słuchawki. Cały proces był śledzony przez publiczność, gdyż nasze pulpity były wyświetlane na dużych ekranach.

Po 140 minutach nastąpił odsłuch wszystkich produkcji i Jury jednogłośnie określili mój utwór jako „bezbłędną produkcję z niezwykłym wyczuciem dramaturgii i świetną melodyką„. Nagrodą w konkursie był sprzęt do produkcji muzyki o wartości 20 000 złotych oraz występ na Burn Stage podczas Coke Live 2011. W tamtym czasie byłem mocno niedoświadczonym artystą, jako że miałem jedynie 18 lat, taka dawka emocji była dla mnie czymś absolutnie nowym. Wygrany sprzęt mam do dziś, który wiernie mi służy. Bez niego nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem, ponieważ zapewnił mi on ogromny upgrade. Z jego pomocą nauczyłem się wszystkiego, co definiuje dzisiejsze brzmienie Septa.

Freak Slaughter – The Moon Is Rising

Sept. Wizyta w Hamburgu i pierwsze kontakty z Voxnox Records

Sept: Zanim jednak dojdę do „Septa”, muszę wspomnieć o kilku ważnych etapach w mojej karierze. Tuż po Coke Live Music Festiwal grałem w klubach w całej Polsce oraz za granicą. Współpracowałem blisko z Rafałem Skonecznym, znanym wówczas jako Sick Physical oraz Maćkiem Korczakiem (współzałożycielem Follow The Step), którzy prowadzili wówczas agencję bookingowo-eventową Bassline. Dzięki ich wsparciu było mi dane zagrać u boku takich artystów jak The Bloody Beetroots czy też Steve’a Aoki.

W 2012 roku pojawiła się fala dubstepu i zacząłem wplatać go w swoje sety. Wtedy też odkryłem muzykę Toma Encore (dzisiaj ukrywającego się pod pseudonimem Skarby). Twórczość Tomka była dla mnie niezwykle inspirująca. Stąd z mojej strony pojawiło się zapytanie, czy nie zremiksowałby mojego kawałka na jedną z moich EPek. Tak się jakoś złożyło, że zgodził się być częścią tego wydania. W dalszym czasie mieliśmy okazję stworzyć wspólnie utwór w klimacie glitch hopowym. Niestety nie ukazał się on na żadnym oficjalnym wydaniu.

W moim okresie dubstepowym miałem jeszcze okazję współtworzyć duet The Hotheads wraz z Mateuszem Łuczyńskim aka Alcowhore, z którym zagraliśmy i doświadczyliśmy wielu fajnych imprez w całym kraju. Ważnym rokiem był dla mnie jednak 2014, kiedy to grałem w hamburskim Ubel und Gefaerlich i tam poznałem Fabio Venezia – założyciela Voxnox Records. Bardzo się polubiliśmy i od tamtego czasu zaczęliśmy działać razem. W 2015 roku jednak postanowiłem założyć całkowicie nowy projekt – Sept, aby odciąć się od mojego starego aliasu i rozpocząć nowy rozdział w karierze muzycznej.

Sept – Direction, pierwsza EP Septa w Voxnox Records, 2017

Sept. Pierwsza wizyta w mieście „kultury wyższej”

Skąd wzięła się ta nagła sceniczna metamorfoza i chęć odcięcia się od poprzedniego aliasu? Wydawać by się mogło, że Twoja kariera nabierała rozpędu, jakiego oczekiwałby każdy artysta. Wizyta w Hamburgu tak na Ciebie wpłynęła?

Sept: Techno słuchałem już od jakiegoś czasu i je produkowałem. Wiedziałem, że tak duża zmiana stylistyczna nie wpłynęłaby dobrze na działanie projektu. Myślę, że ciężko byłoby skłonić fanów elektro i dubstepu do słuchania techno, tak samo jak i na odwrót. Próbowałem też zagrać na imprezach techno pod starym pseudonimem, lecz nie spotykałem się z akceptacją promotorów. Wizyta w Hamburgu miała na to wpływ pośredni. W maju 2015 roku grałem po raz pierwszy w Berlinie, jeszcze jako Freak Slaughter, na jednej z imprez organizowanych przez Voxnox Records. Wtedy właśnie doświadczyłem berlińskiego klimatu, byłem po raz pierwszy w Berghain i wielu innych znanych klubach. Zrozumiałem, że potrzebna mi jest zmiana. Miałem całkiem spory bagaż doświadczeń zgromadzony przez 5 lat aktywności muzycznej. Stwierdziłem, że to jest ten moment. Teraz albo nigdy.

Sept na Instytut Festival 2018

Gdy wspominasz o Berlinie, nie wypada przejść obojętnie obok tego, jaką pomoc oferują Niemcy całemu sektorowi kultury. Najpierw przeznaczone 50 miliardów euro podzielone na 3 części, każda dla innego sektora branży kulturowej. Niedawno natomiast napłynęła informacja o dodatkowych 150 milionach euro tylko dla samego rynku koncertowego. W Polsce do dzisiaj nie podjęto realnej pomocy dla branży kulturalno-rozrywkowej. Projektu Kultura w sieci, która przeznaczyła 60 milionów złotych – wybacz – nie można traktować poważnie. Trochę przykro się na to patrzy, nie uważasz?

Sept: Niestety wspieranie kultury przez nasz rząd pozostawia wiele do życzenia. Sam składałem wniosek o dofinansowanie w wymienionym przez Ciebie projekcie, lecz nie spotkał się on z pozytywnym odbiorem. Przykro się na to wszystko patrzy. Za zachodnią granicą takie miejsca jak kluby określane są mianem kultury wyższej, stojąc na równi z filharmonią czy też operą. Problemem jest mentalność i patrzenie na kluby z ambitną muzyką elektroniczną przez taki sam pryzmat jak na dyskoteki. Przy jednoczesnym wynoszeniu na piedestał artystów trafiających w gust partii rządzącej.

Sept. Jeden głos w słusznej sprawie

Jak myślisz, dożyjesz czasów jako aktywny artysta, kiedy chociaż w małym stopniu zbliżymy się do mentalności krajów, w których kluby nie będę tylko „dyskoteką”, a instytucją państwową stawianą na równi – jak wspomniałeś – z filharmonią czy operą?

Sept: Jeżeli tylko ludzie stojący za współtworzeniem kultury klubowej będą mówić jednym głosem, przestrzegając przy tym zasad wyznaczanych przez liderów naszego kraju, to jest szansa, aby w perspektywie tej dekady mogło się to zmienić. Myślę, że dzięki takim wydarzeniom jak np.Up To Date Festival, który jest współfinansowany przez publiczne środki, o wiele bliżej nam do zrealizowania tego celu.

Sept – Fot. Adyszk

Sept. Projekty, które nie przetrwały próby czasu

Wielokrotnie powtarzałeś, że masz plan na swoją karierę, który konsekwentnie starasz się realizować. Już jako Sept na przestrzeni tych paru lat brałeś udział w wielu ciekawych projektach. Tworzyłeś duet Phlegethon z Michałem Jabłońskim czy stałeś za sterami Bóg Jest w Techno, dzięki któremu zaprosiłeś do Polski wielu znanych artystów jak Perc, SNTS, Remco Beekwilder czy Yan Cook. Debiut sceniczny Phlegethon przypadł na 30 września 2016 i Halę Wysokich Napięć w ramach Instytutu. Do końca 2016 zagraliście jeszcze kilka występów, w tym dla przykładu w Hali Stulecia we Wrocławiu u boku DVS1 i…to by było na tyle. Niespełna półroczny projekt odszedł w zapomnienie wraz z 2017. Dlaczego?

Sept: Myślę, że odpowiedź nie powinna specjalnie dziwić. Moje upodobania muzyczne poszły w zupełnie innym kierunku niż Michała Jabłońskiego, co można usłyszeć po naszych ostatnich wydaniach.

Bóg Jest w Techno „wytrzymał” trochę dłużej.

Sept: W przypadku Bóg Jest w Techno sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Projekt ten został założony przez mojego serdecznego kolegę Pawła, pierwotnie jako fanpage humorystyczny. Z czasem jednak Paweł zaproponował mi, abym był częścią jego projektu i współorganizował z nim imprezy pod szyldem BJWT. Znał moje organizatorskie zaplecze między innymi z działań w latach 2015-2016, kiedy to współtworzyłem Lost Pool z Olą Bladosz (obecną „kierowniczką” stołecznego klubu 999). Jako BJWT zorganizowaliśmy 18 imprez w całej Polsce, w klubach takich jak Niebo, Sfinks 700, Jasna 1, Szpitalna 1 oraz Przestrzeń, często zapraszając nazwiska, których nikt wcześniej nie miał okazji zabookować, do naszego kraju. Mieliśmy wiele pomysłów na rozwój projektu i myślę, że z powodzeniem działałby on do dziś. Chcąc nie chcąc, Paweł postanowił skupić się na rozwoju osobistym. Nie byłbym w stanie prowadzić tego projektu w pojedynkę, jako że każdy z nas wnosił do niego uzupełniające się umiejętności.

Phlegethon live

Sept. DUEL i chęć kontynuowania „misji”

DUEL, czyli projekt, który powstał niedługo po tym, pokazał, że jednak pragniesz kontynuować swoją wizję promotorską.

Sept: Organizacja imprez to dla mnie swego rodzaju misja, stąd też niedługo po zawieszeniu BJWT powstał DUEL. Projekt ten to nie tylko imprezy, to również audio-wizualny kolektyw. W skład kolektywu wchodzą: Sienn, Tomasz Grzeszczuk (VJ & Motion Designer), Paulina Adaszek (Graphic Designer & VJ), Przemysław Jankowski (Light Designer), Maciej Roguszewski (Producer & Technican), bez których nie byłbym w stanie prowadzić projektu w takiej formie, jak wyglądał do tej pory. Naszą ideą jest „przesuwanie muzycznych granic” naszych odbiorców. Tworzenie bezpiecznej i tolerancyjnej imprezowej przestrzeni, wolnej od nękania, dyskryminacji czy też rasizmu.

Układając program naszych wydarzeń, staramy się znaleźć złoty środek pomiędzy najpopularniejszymi artystami ze świata muzyki elektronicznej a młodymi talentami, dając im szansę na zaprezentowanie się szerszej publiczności, czego rezultatem było goszczenie przez nas artystów takich jak Perc, SNTS, The Horrorist, Thomas P. Heckmann, Stranger, Remco Beekwilder, VSK, SPFDJ, Airod, Tham & Acierate, Monotronique, Michał Wolski, Olivia, Private Press, TAKA, Chino, Violent i wielu innych. Oprócz muzyki, dużą uwagę przywiązujemy do strony wizualnej naszych wydarzeń. Myślę, że to mocno nas wyróżnia na tle innych ekip promotorskich. Mieliśmy dużo planów na animowanie czasu wszystkich miłośników techno, lecz pandemia konkretnie pokrzyżowała nam szyki. Niemniej obiecuję w imieniu nas wszystkich, że wrócimy do Was, gdy tylko to będzie możliwe.

Sept. Ciche powroty

Mówisz, że pandemia pokrzyżowała Tobie wiele planów z muzyką. Zanim na dobre poświęciłeś się muzyce, pracowałeś długi czas w agencji marketingowej. Czasy, jakie są, każdy widzi, a zarabianie przez artystów stało się trudniejsze niż kiedykolwiek. Miałeś okazję do tego albo chociaż przeszła Tobie przez głowę myśl, by wrócić – nawet tymczasowo – na stare śmieci?Albo podjąć się innej pracy z uwagi, że dopiero po 3 miesiącach miałeś okazję do pierwszych gigów?

Sept: Tego typu myśli pojawiały się i co jakiś czas do mnie wracają. Z biegiem czasu widzę, że aktywność branży rozrywkowej powoli zaczyna raczkować na nowo. W ostatnich tygodniach miałem przyjemność zagrać 2 imprezy w klubach, w których rezyduję – Jasna 1 oraz P23. Na horyzoncie pojawiają się coraz to nowe propozycję, w tym zagraniczne. Staram się podchodzić optymistycznie do tej sytuacji, stawiam na samorozwój i nieustannie produkuję muzykę. Liczę się z myślą, że jesienią może wystąpić nawrót pandemii. W takiej sytuacji będę się rozglądać za czymś innym. Jestem dość wszechstronny, nie boję się wyzwań i myślę, że odnalazłbym się w nowej rzeczywistości.

Sept – Fot. Nowotniak

Sept. Sukces Ultimate Seduction

Obserwujesz pewnie poczynania sceny, mając na uwadze pewne restrykcje nałożone na kluby, które na specjalnych zasadach mogą organizować imprezy. Są jednak takie miejsca, w tym tzw. „secret location”, które niezbyt przejmują się obecną sytuacją i lekko naciągają przepisy. Jestem ciekaw Twojego punktu widzenia. Jaki masz do tego stosunek, mając na względzie zarówno potrzeby uczestników imprezy, klubów i sceny ogółem?

Sept: Osobiście jestem wielkim zwolennikiem wydarzeń typu „secret location” i rave’ów, których formuła z założenia naciąga przepisy, niezależnie od czasów. Z jednej strony serce mówi, żeby organizować takie wydarzenia, z drugiej strony zaś rozum odwodzi mnie od tego pomysłu. Tutaj nasuwa mi się wątek, o którym rozmawialiśmy wcześniej, o kwestii traktowania kultury klubowej jako kultury wyższej. Bez stosowania się do zaleceń, które dotyczą wszystkich obywateli w naszym kraju, nikt nie będzie traktował poważnie naszej gałęzi gospodarki.

SeptUltimate Seduction

22 maja miała miejsce premiera Twojej najnowszej, długo wyczekiwanej EP-ki Ultimate Seduction wydanej w Voxnox Records. Spodziewałeś się tak hucznego odzewu ze strony odbiorców i innych artystów? Byliśmy świadkami najszybszego winylowego sold outu w historii Twoich wydawnictw?

Sept: Wiedziałem, że to będzie najlepsza płyta, jaką wydałem do tej pory, ale takiego odzewu się nie spodziewałem. Support Hectora Oaksa, Tommy’ego Four Seven, Rebekah, Clerica, Slam, SNTS, Pauli Temple, Headless Horsemana i wielu innych świetnych artystów, których podziwiam za dorobek artystyczny, utwierdzają mnie w przekonaniu, że wszystkie te lata poświęcone na szlifowanie warsztatu, a co za tym idzie, doświadczaniu wielu wyrzeczeń, nie poszły na marne. Po 4 dniach od premiery albumu dostaliśmy maila od naszego dystrybutora (Tripple Vision), że płyta całkowicie zniknęła z ich zasobów. Był to pierwszy tak szybki sold out w historii Voxnox Records. Niezwłocznie po tym, wraz z dystrybutorem podjęliśmy decyzję o wznowieniu produkcji płyty. Za jakiś czas powinien pojawić się nowy nakład wydawnictwa, dostępny we wszystkich dobrych sklepach z płytami. Niewątpliwie za sukcesem popularności EP-ki stoi także remix autorstwa VTSS, która odwaliła kawał dobrej roboty.

Sept i egzeplarz „Ultimate Seduction”

Sept. Paryski klimat i…

Jedną z pierwszych imprez, na której zagrałeś tytułowy utwór Ultimate Seduction, było francuskie MYST i Chromatic Cabaret. Podziw względem klimatu imprezy dało się wyczytać z notki dołączonej do fragmentu Twojego występu, jak również z jednego z wersów #hot16challenge Twojego autorstwa: Paryski klimat, marzy mi się u nas mieć w Warszawie, tak się wydarzy, to nie jest tylko sen na jawie. Chyba nie wszyscy wiedzą do czego nawiązuję, więc może zdradzisz czytelnikom, jaki klimat zastałeś podczas tego paryskiego rave’u?

Sept: Pod określeniem „paryski klimat” kryje się kilka ważnych kwestii. Pierwszą z nich i myślę, że najważniejszą, patrząc z perspektywy globalnych problemów, jest TOLERANCJA. Wspomniana przez Ciebie impreza jest imprezą queerową, co nie znaczy, że brakowało na niej osób hetero. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony otwartością na odmienność. Stroje lub też ich całkowity brak oraz sposób tańca, dla wielu osób chodzących w Polsce na imprezy techno, byłyby zapewne płodnym poletkiem pod wysyp drwiących i prześmiewczych komentarzy.

Drugą kwestią jest świadomość muzyczna. Ludzie chodzący na paryskie rejwy są bardzo otwarci na nowości muzyczne. Oczywiście lubią oni mocne i szybkie techno, ale niezwykle entuzjastycznie reagują na bardziej wyszukane utwory muzyczne w obrębie gatunku.

Po trzecie – nieskrępowana zabawa do późnych godzin porannych. Ten ostatni aspekt coraz częściej jest obecny na naszej rodzimej scenie. Z dumą mogę powiedzieć, że ostatni sylwestrowy DUEL, który miał miejsce w budynku dawnego klubu M25, zakończył się o godzinie 14 i klimat był naprawdę gruby.

Sept. …wszechobecna tolerancja

Słowo klucz – tolerancja, o której ostatnio tak głośno. Czy to o nią głównie się rozchodzi w takich miastach jak Paryż, Berlin, Londyn, gdzie imprezy tego typu nie są czymś niezwykłym? Gdzie nagość, bezpruderyjność oraz eksponowanie seksualności czy fetyszy są tam na porządku dziennym i nikt w związku z tym nie czuje się wyobcowany.

Sept: Tolerancja to wartość, która daje podwaliny całej kulturze klubowej, ale bardzo często odbiorcy naszej kultury nie mają o tym pojęcia. Słuchają muzyki oraz chodzą na imprezy bez świadomości o co w tym tak naprawdę chodzi. W największych europejskich miastach świadomość jest na wysokim poziomie. Odmienność nikogo tam nie dziwi, ani nie szokuje. Niezależnie od tego czy to jest klub, czy centrum miasta. 

Sept

Sept. Ekwadorskie pochodzenie a dyskryminacja

Według najnowszego rankingu Rainbow Europe autorstwa ILGA, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Lesbijek i Gejów, Biseksualistów i Transseksualistów, Polska znajduje się na końcu listy krajów Unii Europejskiej jeśli chodzi poziom równouprawnienia opierający się na istniejących przepisach, które mają wpływ na sytuację osób LGTBQ+. Zwiedziłeś wiele państw, wiele klubów, widziałeś to i owo. Myślisz, że jest realna szansa na to, że kiedyś i w naszych klubach będziemy świadkami podobnych scen, jak tych z Paryża?

Sept: Myślę, że tak, ale do tego trzeba jeszcze sporo czasu. Być może 5-10 lat. Pokrzepiające jest to, że coraz większe marki promują swoje produkty z uwzględnieniem środowisk LGBT, tym samym przyczyniając się do budowania świadomości społecznej. Tutaj podam za przykład kampanię reklamową pewnej znanej marki prezerwatyw. Jej przesłanie jasno mówi o potrzebie dzielenia się swoimi pragnieniami w związku oraz wsłuchiwaniu się w potrzeby partnerek lub partnerów. W ramach kampanii przygotowano spot, w którym o swoich relacjach opowiadają cztery autentyczne pary. Wśród nich jest para jednopłciowa – mężczyźni znani w sieci jako Jakub i Dawid.

Doświadczyłeś kiedykolwiek jednej z form dyskryminacji ze względu na swoje ekwadorskie pochodzenie i mocno latynoską urodę?

Sept: Niestety nie raz, nie dwa. Zdarzało się, że ktoś na ulicy mówił, że jestem „brudny”, albo „ciapaty”. Generalnie mam sporo dystansu do siebie i takie komentarze całkowicie po mnie spływają. Niemniej wiem jak bardzo takie przezwiska mogą zaboleć.

Sept – Fot. Nowotniak

Sept. Przeprowadzka zagranicę? Czemu nie.

Przechodziła Ci przez głowę myśl by zmienić otoczenie na bardziej tolerancyjne i obojętne na to Twoje korzenie, w którym jednoczenie mógłbyś się dalej rozwijać i realizować jako artysta?

Sept: Wiele razy myślałem nad wyprowadzka do Berlina. Jak, że mam tam sporo dobrych przyjaciół i znajomych asymilacja w nowym miejscu byłaby o wiele łatwiejsza. Tuż przed pandemią byłem bardzo zmotywowany do tymczasowej przeprowadzki. Na początku na 3 miesiące, żeby zobaczyć czy to miejsce jest dla mnie. Myślę, że prędzej czy później do takiego ruchu dojdzie. Na razie chcę jednak poczekać na rozwój sytuacji.

Wyprowadzka do innego kraju to jeden z elementów Twojego planu na rozwój artystyczny, który sobie założyłeś jakiś czas temu, czy raczej decyzja której pierwotnie nie planowałeś a zrodziła się z biegiem czasu na bazie nabytego doświadczenia?

Sept: Raczej chęć nabrania jeszcze szerszej perspektywy. Być w Berlinie przez tydzień, a mieszać w nim 3 miesiące, to zupełnie inna para kaloszy.

Palms Trax – Boiler Room x Dekmantel Festival 2018

Sept. Poranna kawa w rytm disco i Palms Trax

Na koniec pytanie, którego nie mogłem sobie odmówić. Zaliczyłeś ile razy odpaliłeś do śniadania występ Palms Trax z Dekmantela 2018 w ramach Boiler Room?

Sept: Haha ciekawe pytanie! Przyznam szczerze, że sam do końca nie wiem ile razy. Swego czasu potrafiłem słuchać tego seta codziennie po kilka razy. Na co dzień słucham dużo różnej muzyki, ale w ostatnich miesiącach bardzo mocno eksplorowałem elektronikę w tempie 115-125 bpm. W każdym razie Palms Trax jest moim ulubieńcem jeśli chodzi o klimaty około disco.

Myślałeś o drugim aliasie oscylującym właśnie w tego typu dźwiękach?

Sept: Nie będę ukrywał, ale w ostatnim czasie zrobiłem trochę muzyki w takich klimatach. W każdym razie bardziej, aby sprawdzić swoje umiejętności w tym zakresie. Nie wykluczam rozpoczęcia nowego projektu w dalszej przyszłości, mam już trochę doświadczenia w stawianiu nowych aliasów. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie los.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →