Prometh wraca do elektronicznych korzeni – sprawdźcie jego EPkę „mishmash”
Prometh nie wypłynął jeszcze na szerokie wody, aczkolwiek przetarł już sobie muzyczne szlaki. Sprawdził się jako producent, raper, a jego najnowsza epka zatytułowana mishmash to złożenie tych dwóch tropów na jednym wydawnictwie.
Prometh – małe debiuty
Nieznany jeszcze szerszemu gronu artysta, ma potencjał na przejęcie alternatywnej części sceny. Dlaczego tak? Ano dlatego, że jego muzyka nie ogranicza się gatunkowo. Prometh korzysta z różnych środków wyrazu, by tworzyć bodźce o rozciągniętej strukturze. Dla fanów rapu będzie tam za dużo podśpiewywania, a miłośników elektroniki zirytują hip-hopowe wstawki. Pozostali, ci z otwartymi głowami odnajdą zaś u niego eklektyzm, brzmieniowy modernizm. Momentami surowy, ostry o kantach, na jakie z łatwością się nadziać, innym razem miękki, nieco senny. Dopełniający – każdy jeden z utworów na EPce mishamash scala się z poprzednim, dzięki czemu otrzymujemy materiał spójny. Niecałe 25 minut kiwania głową i palców bębniących do rytmu po tym, co akurat pod ręką.
Prometh – roots
Prometh – mrok i balonowa guma do żucia
Muzyk na Spotify zaistniał w 2017 roku i od tego czasu jego dyskografia rozrosła się o kilkanaście singli. Parę rapowych numerów, ale większość to elektronika jego produkcji. Ciut mroczna, ciut pesymistyczna, utrzymana stylistycznie w klimatach urban fantasy lub postapo. A pośród tych wstępniaków, które znakomicie siadłyby w zadymionym klubie i wolnych błyskach świateł, są również numery bardziej taneczne, szybsze, nawet frywolne. Porywające do uderzenia na dance floor i zaginające poprzednią stylistykę. Pokazujące, że i to, co niefrasobliwe się sprawdza i że beztroska, aura braku zobowiązań czyni tę muzykę bardzo soczystą, słodką.
Prometh – California Pool Party
Prometh – jak mu się podoba
EPka mishmash miała swoją premierę już jakiś czas temu na Bndcampie producenta. W zeszły piątek już oficjalnie wleciała na streamingi: sześć zróżnicowanych kompozycji, sześć numerów, które spokojnie można puszczać na pętli via Spotify czy Tidala. To Prometh w wydaniu kalejdoskopu – raz blisko mu do rapera, z drugiej strony częstuje nas surowym techno w iście berlińskim stylu. Na to wszystko kładą się nostalgiczne nuty rodem z 16-bitowych gier komputerowych.
Prometh – mishmash – odsłuch płyty
grafika główna: Empre