BICEP: Rave to uczucie, a nie estetyka, gatunek czy imprezy z lat 90. [wywiad]

Fot. Sam Mulvey i David Rudnick
News

O projekcie CHROMA, o przyszłości i przeszłości, o udziale AI w procesie produkcji muzyki, o powrocie do lat 90. i o tym, czym jest rave. Na ponad miesiąc przed wizytą w Polsce za sprawą występu na Tauron Nowa Muzyka, BICEP w ekskluzywnym, obszernym wywiadzie.

Bezapelacyjnie są jednym z najważniejszych duetów na scenie elektronicznej ostatniej dekady. Na swoim koncie mają wiele powszechnie cenionych produkcji, dwa znakomicie przyjęte albumy i TEN JEDEN UTWÓR, który już dziś zapewnił im nieśmiertelność. Jednak oni sami nie zamierzają spoczywać na laurach czy chodzić na skróty. Zamiast tego prezentują swój najbardziej rozbudowany projekt, który wnosi ich twórczość na nowy poziom, a w zasadzie poziomy, gdyż CHROMA to nie tylko muzyka. Dlaczego? BICEP mają apetyt na więcej, a szerokie spektrum ich inspiracji wykracza daleko poza świat dźwięków.

Przyjazd do Polski właśnie w ramach trasy ze wspomnianym już projektem, to ogromny rarytas. Matthew McBriar i Andrew Ferguson otwierają nowy rozdział w swojej karierze, najbardziej ekscytujący i wielowątkowy jednocześnie. By zrozumieć, co stoi za powstaniem CHROMY, czym właściwie ma ona być i czego możemy się spodziewać, oddaliśmy głos samym zainteresowanym.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Na niespełna siedem tygodni przed wizytą na Tauron Nowa Muzyka, Matt i Andy wdali się ze mną w wielowątkową rozmowę, w której znalazło się miejsce na przyszłość i przeszłość, rolę AI w ich procesie twórczym oraz dywagacje nad tym, co można określać terminem „rave. Zapraszam do lektury.

BICEP – wywiad

Hubert Grupa: Zaczynacie naprawdę interesujący projekt, ale mam wrażenie, że CHROMA to nie tylko “projekt”. To coś w rodzaju uniwersum składającego się z wielu elementów. Czy chcieliście stworzyć nową przestrzeń dla siebie w stylu autonomicznej platformy dla swoich pomysłów i różnych form ich prezentowania?

Matthew McBriar: Właściwie to było remedium dla obszaru, który już istniał – obszaru naszej pracy w studiu. Im bardziej zagłębialiśmy się w pisaniu nowych rzeczy na albumy, tym bardziej nasza muzyka szła w jednym kierunku, jak np. album dla Ninja Tune. Wiesz, naturalnie przechodzisz przez te wszystkie procesy tworzenia projektu albumu, myślisz o rzeczach, które byłyby bardziej przeznaczone do grania w klubie, do radia, do słuchania w domu, itd. Jednak na przestrzeni lat wyprodukowaliśmy sporo muzyki eksperymentalnej, ambientowej, trochę więcej techno, dużo muzyki instrumentalnej, którą tworzyliśmy, a dla której tak naprawdę nie mieliśmy ujścia. Zawsze myśleliśmy o zrobieniu czegoś podobnego, ale potem czuliśmy, że może nie mamy jak. Po prostu nie byliśmy pewni, czy robienie czegoś w rodzaju white labeli jest odpowiedzią na nasze potrzeby.

Wpadliśmy więc na pomysł założenia wytwórni, w której wydawalibyśmy tylko my, za to pod różnymi pseudonimami – to byłaby szansa na rozwinięcie skrzydeł i pokazanie różnych stylów, które lubimy. To wydawało nam się naprawdę fajne. Super jest pomyśleć, że możemy coś wydać w każdym kierunku, w którym możemy teraz pójść.

BICEP: Chodzi o o wyznaczanie nowych granic bardziej niż o cokolwiek innego

Hubert: To, że zdecydowaliście się tworzyć pod różnymi aliasami dedykowanym różnym stylom, jest naprawdę ciekawe, zwłaszcza, że niezależnie od aliasu to wciąż Wy – ci sami artyści, ci sami autorzy, którzy mają ten sam proces tworzenia, bez względu na styl. Czy to oznacza, że BICEP jest – w pewnym sensie – stylistycznie ograniczonym projektem? CHROMA i wszystkie te inne aliasy powstały po to, by zbytnio nie rozciągać jego granic na bardzo skrajne gatunki?

Andrew Ferguson: To nie do końca tak. Zasadniczo myślę, że właśnie za sprawą CHROMY chcieliśmy ponownie pobudzić BICEP. Używając innych aliasów, otrzymaliśmy nowy feedback, znaleźliśmy więcej inspiracji i ścieżek rozwoju na innych polach, bez izolowania się od ludzi, którzy już znają i lubią BICEP. Wiesz, jeśli pójdziemy trochę za daleko, może nawet trochę ekscetrycznie, to może to zabrzmieć dziwnie pod nazwą BICEP. Jednak właśnie dlatego, że ludzie, którzy nas znają, słyszą w tych nowych eksperymentach “nas”, czyli BICEP, to możemy popchnąć BICEP dalej w jakąkolwiek ze stron. Kiedy wrócimy do tworzenia muzyki jako BICEP, będzie mieć to zasadniczy wpływ na styl naszego brzmienia – nawet w projekcie w stylu dub znajdują się elementy, w których ludzie będą mogli usłyszeć BICEP. Dla mnie i Matta w projekcie CHROMA chodzi o o wyznaczanie nowych granic bardziej niż o cokolwiek innego, wiedząc jednocześnie, że możemy je przesuwać bez obaw, że pójdziemy o krok za daleko w jakąkolwiek stronę jako BICEP.

Matt: Sądzę, że zapraszamy również naszą publiczność w podróż, podczas której mogą usłyszeć różne style od nas. Może nie wszyscy, ale niektórzy z nich są tacy jak my – mamy wielu fanów o bardzo szerokich gustach muzycznych, otwartych na nowe brzmienia. Niektórzy mogą po prostu lubić tylko nasze bardziej wokalne rzeczy, no wiesz, takie przyjazne dla radia. CHROMA to zachęta dla nich do przyjścia i posłuchania szerszego zakresu naszej muzyki. Mam nadzieję, że kiedy wrócimy do pisania trzeciego albumu, wszyscy poczują, że trochę się rozwinęli i otworzyli, zarówno my, jak i słuchacze.

Andy: Ponadto coraz częściej chcemy grać nasze utwory, gdy jesteśmy DJ-ami. Chcemy wtedy mieć zróżnicowane prędkości, na przykład lubimy grać w tempie 160 bpm. Lubimy też słuchać utworów, które mają 115. Jednak kiedy tworzymy album, jesteśmy bardzo skupieni na próbie stworzenia spójnej formy muzyki. W tym przypadku chcemy poeksperymentować w różnych zakresach, np. bardzo wolno i bardzo szybko, ale tak naprawdę chcemy pozbyć się tych szybszych rzeczy z naszego spektrum. Wolimy eksperymentować z nimi w klubie, ale potem, gdy już zatoczymy pełne koło i wrócimy do nagrywania materiału, będziemy mieli to z tyłu głowy. Dzięki temu również się uczymy. I tak, zdecydowanie myślę, że to wszystko będzie razem rezonować ze sobą i rozwijać się, ale na różne sposoby.

BICEP – fot. facebook.com/feelmybicep

Hubert: Dużo mówimy o muzycznej stronie tego projektu, ale drugą stroną jest strona wizualna. Pamiętam, że w jednym z wywiadów, które ostatnio przeczytałem, ktoś powiedział coś w stylu, że “muzyka nigdy już nie może być niewidzialna. Musi być tak samo widoczna, jak słyszalna, a twórca musi włożyć tyle samo wysiłku w jej wygląd, co w jej brzmienie.” CHROMA łączy te dwa światy na nowym poziomie. Czy ta koncepcja była podyktowana pragnieniem, by Wasi fani również mogli “zobaczyć” muzykę w taki sposób, w jaki Wy ją postrzegacie? A może ma to związek ze współczesnymi trendami, w tym dużymi projektami audiowizualnymi, takimi jak Genesis od Anyma lub HOLO Erica Prydza?

Matt: Oboje wywodzimy się ze środowisk projektowych. Zanim zająłem się muzyką, byłem grafikiem, a Andy pracował w reklamie. W ciągu ostatnich kilku lat pracowaliśmy oczywiście nad większymi występami na żywo, ale zawsze interesowaliśmy się fontami, typografią, projektowaniem druku i przy naszych ostatnich dwóch kampaniach albumowych wpadliśmy na pomysł, by wziąć udział w procesie projektowania. Myślę, że jest to po prostu szansa, aby pójść jeszcze dalej. Pracowaliśmy z Davidem Rudnickiem nad stworzeniem fontu CHROMA. Jest to więc zupełnie nowy font, który stworzyliśmy na potrzeby tego projektu. Świadomość, że to nasz font, była bardzo ekscytująca. Teraz, gdy jesteśmy w stanie rozwinąć i przenieść ten świat z poziomu konceptów w naszych głowach do rzeczywistości i naprawdę stworzyć takie rzeczy związane z projektowaniem, które zawsze chcieliśmy robić, gdy byliśmy młodsi, to czujemy, że robimy duży krok naprzód i próbujemy czegoś, co jest całkowicie nowe.

Andy: Nie ma żadnych ograniczeń. To niesamowite – gdy pracujesz nad własnymi projektami, w porównaniu do pracy na etacie, kiedy jesteśmy ograniczeni czyimś gustem lub projektem, to czujesz, że masz szansę, by naprawdę pójść na całość. Uważam, że element wizualny zdecydowanie wzbogaca muzykę. Kiedy tworzymy muzykę, zawsze myślimy o wizualnej stronie rzeczy, kolorach i interakcjach między rzeczami, a także o tym, jak powinny wyglądać wizualizacje i jakie powinny być odczucia względem nich, czy powinny być intensywne, jak bardzo intensywne, itd. Uwielbiamy pomysły tworzenia intensywnych utworów ze spokojnymi wizualizacjami i na odwrót, i zawsze staramy się mieć tę dwoistość we wszystkim. Nawet w przypadku projektu CHROMA, ja i Matt sami kręciliśmy wideo i włączyliśmy je do wizualizacji. A więc tak, staramy się bardziej zaangażować w każdy element, tak jak wtedy, gdy zaczynaliśmy. Zaprojektowaliśmy wszystko od podstaw. Strona internetowa, fonty, wszystko. Właśnie teraz pracujemy z Zachem i Davidem w zasadzie bez przerwy. I tak, myślę, że teraz muzyka przeplata się z designem jeszcze bardziej niż w przypadku poprzednich albumów.

BICEP | CHROMA 001 HELIUM

BICEP: Czujemy, że to naprawdę dobry czas

Hubert: Chłopaki, jestem podekscytowany, kiedy o tym mówicie i mam nadzieję, że zabierzecie zaprojektowany przez siebie merch do Katowic.

Andy: Tak, tak, pracujemy nad wieloma produktami, na pewno coś wybierzesz. (śmiech)

Matt: Mamy nadzieję, że po dziesięciu premierach z katalogu CHROMY zrobimy duży vinylbox ze wszystkimi wydawnictwami, które doczekają się osobnych setboxów. Zamierzamy zrobić coś fajnego w formie fizycznej. Naprawdę miło jest po prostu tworzyć coś materialnego. Trochę to przypomina pracowanie nad osobnym albumem – wszystko musi być zrobione na początku. Kiedy ogłaszasz album, grafika jest skończona, merch jest gotowy, jakby to była tylko jedna rzecz, choć to tak naprawdę różne i tak samo angazujące procesy.

Andy: Jednak pomysł już mamy gotowy.

Matt: Tak, zakończyliśmy pracę nad konceptem, ale czasami myślisz sobie: „och, chciałbym móc to zmienić, chciałbym móc to dodać”. CHROMA będzie się rozwijać, zmieniać, ruszać się. Jest płynna i otwarta. Dla nas jest to odpowiedni czas, by pracować nad czymś, co z każdym miesiącem możemy wzbogacać. Czujemy, że to naprawdę dobry czas.

Hubert: Muszę zapytać Was o coś, czym sam byłem ogromnie zaskoczony. W informacji prasowej, którą otrzymałem przed wywiadem od Waszego managementu, znalazła się informacja, że według zgromadzonych przez Was danych, 60 proc. Waszych fanów w social media to pokolenie Z. Wow! Czy również byliście tym zaskoczoni? A może faktycznie dostrzegacie tak liczbą obecność młodych ludzi na swoich koncertach?

Andy: Myślę, że tak naprawdę tego nie wiedziałem. (śmiech) To niesamowite. Zawsze lubimy włączać do naszej muzyki kolejne pokolenia. Zauważyliśmy to również w przypadku utworu Glue, ponieważ odkrywają go nowe generacje. Wiesz, ktoś wysłał wiadomość na naszym Discordzie i napisał: „Mam 11 lat i właśnie poznałem ten utwór” i naprawdę zawróciło mi to w głowie, ponieważ nie czujemy się starzy. Ale kiedy się nad tym zastanowić, to kiedy ta 11-letnia osoba przyszła na świat, to sam miałem już 25 lat! (śmiech) To naprawdę mnie w pewien sposób przeraziło, że tworzymy muzykę dłużej niż ta osoba w ogóle żyje! Tak naprawdę to oczywiście miłe, że jeden utwór może łączyć różne pokolenia, niezależnie od tego, czy jesteś stary, czy młody.

Matt: Dane podane przez Ciebie dotyczą bazy naszych fanów na Discordzie, a dokładniej 60 proc. tej bazy. Zwróćmy uwagę na to, że Discord to narzędzie, z którego korzystają młodzi ludzie, więc nie możemy przyjąć jednoznacznie, że Gen Z stanowi większą część całego naszego fanbase’u w social media, choć grupy na Discordzie to w pewnym sensie dzisiejsze odpowiedniki fanclubów, gdzie w przeważającej mierze znajdują się młodsi użytkownicy.

Andy: Nasi znajomi nawet nie wiedzą, czym jest Discord. (śmiech)

Matt: No dobra, jesteśmy już dość starzy, Discord to dobry przykład. (śmiech)

BICEP – fot. facebook.com/feelmybicep

BICEP: „Celowanie w viral” to najgorsza rzecz

Hubert: Jak się czujecie wiedząc, że staliście się w pewnym sensie “viralem”? Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że wiele osób może oceniać Waszą wartość jako artystów w kategoriach, no wiecie, “potencjału viralowego”, a nie rzeczywistej wartości Waszej muzyki? Chodzi mi m.in. o zjawisko “tiktokizacji muzyki”, na co zwrócił uwagę np. James Blake mówiąc, że dla wielu odbiorców, ale i wytwórni, liczy się nie całokształt twórczości, ale 10-sekundowy fragment utworu, który ma szansę stać się viralem na TikToku.

Andy: Zdecydowanie nie dążymy do tego, by kiedykolwiek stać się viralem. Myślę, że jeśli próbujesz “wycelować w viral”, jest to najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić jako artysta. A więc nigdy nie jest to coś, o czym tak naprawdę myślimy, ale rozumiem, że wiele osób z pokolenia Z – nie chcę generalizować – preferuje muzykę w krótkiej formie, która obecnie jest coraz bardziej promowana w mediach społecznościowych. Warto więc być tego świadomym. Kiedy tworzymy melodie, szczególnie staramy się by były wciągające, wtedy bardzo trudno jest myśleć o tym w kontekście dziesięciosekundowego klipu. Robi nam to zamieszanie w głowach, kiedy kończymy utwór, bo potem ludzie wybierają z niego najlepsze 10 sekund, choć staraliśmy się, by utwór był równy jako całość.

Matt: Nie ma jednego najlepszego rozwiązania. To znaczy wiesz, staramy się robić to, co chcemy. Po prostu mamy nadzieję stworzyć coś możliwie najlepszego i na szczęście to się sprawdza i pozwala nam kontynuować pracę. Nie chcemy udawać kogoś innego, bo “ktoś robi coś lepiej od nas” w jakimkolwiek znaczeniu, np. czyiś utwór jest bardziej popularny tu czy tam. Ktoś i tak to zrobi, może zrobi coś bardziej sensownie w jakimś znaczeniu. Myślę, że zawsze trzeba robić swoje i my tak robimy

Andy: Dorastałem słuchając dłuższych form, takich jak piosenki Ricardo Villalobosa, które rozwijają się przez 15 minut. Wiesz, słuchasz tej mieszanki warstw i niby nic się nie dzieje. Hi-hat może pojawić się po trzech minutach i to zmieni całkowicie ten utwór. I to są te rzeczy. Nie da się pokazać pełni umiejętności w ciągu 5 lub 10 minut. Myślę, że wielu artystów traci, gdy zaczyna myśleć o muzyce w formie krótkometrażowej. W ramach projektu CHROMA mamy szansę na ponowne tworzenie 40-minutowych utworów, co wciąż ma dla nas sens. Każdego dnia przychodzimy do studia i myślimy: „spróbujmy czegoś, co pozornie mogłoby nie zadziałać”. Od tego jest CHROMA. To eksperyment bez żadnych złych decyzji. W dzisiejszych czasach nie można sobie wyobrazić 14-minutowego utworu na albumie, bo po prostu “nie zadziała”, chyba że jest ukryty gdzieś na końcu. W ramach CHROMY możemy robić wszystko, co jest niesamowite. Nie wszystko jest skończone. Nie wiemy nawet ile będzie wydań. Jesteśmy wolni, po prostu zamierzamy przeżywać muzykę i zobaczyć, jak to się potoczy.

B.D.B | CHROMA 002 L.A.V.A

BICEP: W pewnym sensie AI myśli wstecz

Hubert: Chłopaki, muszę poruszyć temat sztucznej inteligencji przy tak ogromnym, wielowątkowym projekcie jak CHROMA. Czy nie kusiło Was by spróbować oddać część procesu twórczego w ręce sztucznej inteligencji i zobaczyć, jaki będzie efekt? A może chcecie mieć pełną kontrolę nad wszystkim i być pewnym, że jest to zgodne w 100 procentach zgodne z Waszą wizją.

Matt: Lubię AI, to fajna rzecz pod pewnym względem. Za pomocą sztucznej inteligencji można uzyskać nowe, interesujące rezultaty. Wykorzystaliśmy sztuczną inteligencję przy tworzeniu części wizualnej, ale będzie ona tylko jednym z elementów całej oprawy. Tak samo jest z tworzeniem muzyki. Jest wiele fajnych wtyczek opartych na AI, które możemy wykorzystywać by uzyskać ciekawe granularne pogłosy albo takie, które pomagają usunąć rezonans. Sztuczną inteligencję można wykorzystać w niewielkim stopniu jako narzędzie pomagające, by uzyskać określoną wizję. Ale to, na co nie powinieneś pozwolić, to próba uczynienia z samej sztucznej inteligencji „Twojej wizji”. A więc tak, chętnie używamy AI, ale w małych ilościach.

Andy: Tak jak powiedział Matt, oddajemy w ręce AI czasochłonne procesy w studiu, na przykład uzyskanie takiego samego echa dla wielu ścieżek. To pomaga lepiej korygować rzeczy, niezależnie od tego, czy jest to praca z wokalem, czy z nagraniami na żywo. Nie używamy AI do tworzenia czegokolwiek. Zdecydowanie bardziej chodzi o to, by usprawnić proces i oddać sztucznej intelegencji te rzeczy, które zajmują dużo czasu, ale nie mają nic wspólnego z kreatywnością.

Myślę, że z czasem AI zdecydowanie stanie się częścią muzyki i sztuki wizualnej. Jeszcze dziesięć minut przed wywiadem rozmawialiśmy o teledyskach, które są dziełem AI. Można wykorzystywać sztuczną inteligencję w tani sposób, ale nie widziałem niczego stworzonego przez AI, co byłoby ładne i prawdziwe. Wiesz, prawdziwe w sensie, że byłoby to oryginalne. To papka jakichś różnych, już powstałych pomysłów, ale nie ma w tym nic przełomowego przy odkrywczego, czego wcześniej nie wymyśliłby człowiek.

Matt: Dokładnie tak. AI wykorzystuje wkład istniejącej już sztuki i reinterpretuje ją. Nie jest w stanie stworzyć czegoś, co nie próbowałoby w jakimś sensie czegoś naśladować czy powielać wzorców z przeszłości. Możesz mieć na to wpływ, ale musiałbyś nieustannie karmić AI nowymi rzeczami, w przeciwnym razie jest to bezcelowe. Możemy korzystać z pomocy sztucznej inteligencji, ale nigdy nie chciałbym, żeby było tak, że świat się cofnie w rozwoju, bo zaczniemy używać sztucznej inteligencji do wszystkiego. Wszystko, co dziś robi AI, to w pewnym sensie powtórzenie czegoś, co powstało w przeszłości, tylko człowiek – dzięki umiejętności myślenia abstrakcyjnego, wbrew logice czy schematom – jest w stanie stworzyć coś zupełnie nowego.

Andy: Wiesz, AI może tworzyć np. filmy będące kolejnymi remiksami komiksów Marvela – mieszać ze sobą bohaterów, światy, fabuły, itd., ale nie wymyśli zupełnie nowego bohatera czy uniwersum, które nie miałyby jakichkowiek elementów zaczerpniętych z tego, co już powstało. W pewnym sensie AI myśli wstecz, po prostu czerpie z istniejącej już kultury. Nie umie też oceniać w subiektywny sposób, sugeruje się jedynie obiektywnie przyjętymi standardami, dlatego człowiek wciąż potrzebuje własnego mózgu, by przesiać wiele bzdur, które powstają i wybrać to, co najlepsze.

BICEP – fot. facebook.com/feelmybicep

BICEP: Dziś ludzie myślą tylko o komercyjnej stronie muzyki

Hubert: Przechodzimy od przyszłości do przeszłości, bo mówiąc o CHROMIE, często wspominaliście, że jest to związane z powrotem do korzeni i inspirowaniem się kulturą rave. Jaka jest Waszym zdaniem największa wartość czasów, o którym mówimy? Mam na myśli wartość dla Was jako artystów, ale i dla publiczności. Chodzi mi o te elementy, które uważacie za wartościowe i których brakuje na współczesnej scenie.

Andy: Myślę, że ten okres był optymistyczny ogółem. Wczesne lata 90. były też bardzo entuzjastycznie nastawione do przyszłości. Mam wrażenie, że to, co zostało utracone, to niemal dystopijny sposób, w jaki ludzie myśleli o przyszłości. Uwielbiam design, nawet w architekturze z lat 80., która przewidywała że lata 20. XXI wieku będą stały pod znakiem szalenie rozwiniętych metropolii pełnych pięknych rzeczy i latających samochodów. Myślę, że wiele syntezatorów i automatów perkusyjnych, które pojawiły się na początku lat 90., było używanych w sposób bardziej przypominający science fiction – ludzie tworzyli za pomocą dźwięków nowe, różne światy, całkowicie oderwane od tego, co już znali.

Mam wrażenie, że dziś ludzie myślą tylko o komercyjnej stronie muzyki i tak naprawdę nie chcą, by przekształciła się w coś w rodzaju nowej estetyki czy trendu – chcą się dostosować do tego, co już było lub jest, z nadzieją, że załapią się na jakąś falę popularności tego czy tamtego zjawiska. Nie chcą być odważni, boją się, że jeśli będą inni, to przepadną.

To nawiązanie do tego, od czego zaczynaliśmy, kiedy zakładaliśmy bloga – chodziło o stworzenie czegoś w rodzaju fanzinu, miejsca, do którego nasi przyjaciele mogliby zaglądać i poznawać nową muzykę. CHROMA to zdecydowanie powrót do tego – mieszamy z kulturą rave rzeczy, których słuchaliśmy dorastając. To jakby hybryda wszystkiego, co kochamy.

BICEP | WATER (CHROMA AVDJ set at Drumsheds 2023)

BICEP: Jesteśmy w okresie, w którym chcemy skupić się na tworzeniu.

Hubert: Skoro mówimy o korzeniach, to wrócę na chwilę do przeszłości. Sam, jako DJ grający house i disco, jakiś czas temu zagłębiłem się w Wasze najwcześniejsze produkcje i znalazłem tam jeden z moich ulubionych utworów BICEP – Keep, Keep z 2012 roku.

Andy: O tak! (śmiech)

Matt: Tak, tak.

Hubert: Czy planujecie sięgnąć tak daleko do przeszłości w ramach CHROMY?

Matt: Myślę, że tak.

Andy: Dokładnie tak.

Matt: To była nasza prawdziwa próba nauczenia się produkcji. Byliśmy oczywiście bardzo skupieni na epoce house’u lat 90. Myślę, że projekt CHROMA może czerpać wpływy z elementów house’u lat 90., chcielibyśmy połączyć to z innymi pomysłami. To był bardzo osobliwy pomysł, jeśli wiesz, co mam na myśli. Jest bardzo skoncentrowany na jednym okresie czasu. Myślę, że w przypadku CHROMY chcielibyśmy zaangażować innych wpływy. Wiesz, być może połączylibyśmy go z garage i dodali do tego jakieś inne elementy. CHROMA polega na tym, że myślimy szeroko.

Andy: CHROMA to hybryda tego, co jest i tworzenie czegoś, czego jeszcze nie było. To nowe dźwięki i coś, co brzmi dla nas zupełnie inaczej, jakbyśmy ciągle przeglądali dema. Na pewno będą jakieś pomysły i fuzje różnych epok.

Hubert: Wystąpicie z projektem CHROMA w Polsce podczas Tauron Nowa Muzyka w Katowicach. Na razie zaplanowaliście tylko kilka występów w ramach tego projektu. Jaka jest największa trudność techniczna w realizacji takiej produkcji na żywo? A może chcecie aby było to coś ekskluzywnego, dlatego ograniczacie się do kilku dat i miejsc?

Matt: Szczerze mówiąc, staramy się napisać nowy album i z tego powodu po prostu mniej koncertujemy, a teraz wyjeżdżamy na sześć tygodni do Ameryki Północnej i Południowej, w tym do Meksyku, w którym nigdy wcześniej nie byliśmy. To oznacza sporo czasu z dala od Europy. Myślę więc, że mamy po prostu spokojniejszy rok w Europie, ale w przyszłym roku będziemy występować tu znacznie więcej. To po prostu trudne – wiesz, starzejemy się, a my koncertujemy już od 15 lat. Ciężko jest jeździć w trasę co roku i grać wszędzie przez cały czas. Trudno jest dużo koncertować i pisać sensowną muzykę. Obecnie jesteśmy w okresie, w którym chcemy skupić się na tworzeniu.

BICEP – fot. facebook.com/feelmybicep

BICEP: Rave to uczucie

Hubert: Chłopaki, moje ostatnie pytanie dotyczy kultury rave, ponieważ wiele osób mówi o tym, że słowo “rave” jest dziś nadużywane lub używane w złym kontekście, ponieważ nowe pokolenie tak naprawdę nie wie, czym była kultura rave. Dla niektórych to po prostu synonim – synonim imprezy klubowej. Czy uważacie, że istnieje jedna poprawna definicja? A może rave to szersze pojęcie, w ramach którego może funkcjonować wiele znaczeń, podobnie jak do pojęcia “techno”.

Andy: Dokładnie tak jest – tak jak z techno, które ewoluuje od czasów, gdy byliśmy dziećmi. Osoba z pokolenia Z może nazywać technem coś innego niż to, czym my nazywaliśmy technem, gdy dorastaliśmy. Terminy mogą ewoluować, ludzie mogą nadawać im różne znaczenia. Tak samo jak pojęcie rave.

Matt: Pamiętam, jak chodziłem na moje pierwsze klubowe imprezy, gdzie grał UMEK, Dave Clarke czy Green Velvet. To było jakoś w 2002, 2003 roku. Wszedłem do dużego, ogromnego czarnego pomieszczenia, gdzie było ostre techno, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Da mnie to było czymś, co nazywałem “rave”. Jednak dla ludzi, którzy chodzili na rave’y w opuszczonych magazynach we wczesnych latach 90., gdzie grano happy hardcore, to było dla nich ich defnicją rave’u.

Andy: Myślę, że jedynymi ludźmi, którzy naprawdę narzekają na to, można nazywać się rave a co nie, są starsi faceci, którzy już nie wychodzą z domu. (śmiech)

Matt: Wszyscy się starzeją i wiadomo, że „kiedyś rave był lepszy” – jedni powiedzą, że prawdziwe rave’y były w opuszczonych halach pod Londynem, drudzy powiedzą, że to były imprezy w Berlinie, a jeszcze inni, że to były pierwsze imprezy na Balearach jeszcze w latach 80.

Andy: Myślę, że jest dokładnie tak, jak mówisz.

Matt: Wiesz, rave zawsze kojarzy się z młodymi ludźmi. Gdy myślę o rave, to w mojej głowie widzę siebie w wieku 18-22 lat, wszystko jest dla mnie takie nowe, takie surowe, takie ekstremalne. Kiedy się starzejesz, nie czujesz się już tej “ekstremalności” rzeczy, których doświadczasz. Dla mnie rave to uczucie – to rodzaj uczucia, jakim jest inicjacja młodej osoby z surową, klubową estetyką.

Andy: To jest właśnie to. Chodzi o rodzaj kontaktu. Rave to uczucie, a nie estetyka, gatunek czy określenie imprezy, zarezerwowane jedynie dla czegoś, co miało miejsce w przeszłości, w określonych czasach i okolicznościach. Tak, jak powiedział Matt – to uczucie bycia młodym wiekiem i młodym w doświadczeniu z czymś dla Ciebie nowym, czym jest kultura klubowa, niezależnie od tego, czy poznałeś ją w opuszczonym magazynie czy w klubie.

BICEP w Polsce – Tauron Nowa Muzyka 2024

Matt i Andy wystąpią podczas tegorocznej edycji Tauron Nowa Muzyka w Katowicach. Prócz nich, na imprezie zobaczymy takie postacie jak m.in. Chase & Status, DJ Krush, DVS1, Evian Christ, Hector Oaks, IAMDDB, Leftfield, Pachanga Boys czy Róisín Murphy. Bilety na to wydarzenie kupicie na Biletomat.pl.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →