MALAXIS: W muzyce nie chodzi o prędkość, lecz o groove
MAL ( Maciej Leszczyński) i Axis Operandi ( Daniel Durlak) to cenione postaci warszawskiej sceny: DJ-e o starannej selekcji muzycznej, kuratorujący autorskim cyklom imprezowym: .COM i Biotechnologia. Mając wiele ze sobą wspólnego - jeśli chodzi o gust muzyczny i wizję promotorską - chłopaki połączyli siły jako duet MALAXIS, by implementować na stołeczne ( i nie tylko) parkiety, swoją wersję organicznego techno. Jak to robią, przekonacie się już w najbliższy piątek - 16 lipca - w klubie Warszawa Główna.
Tymczasem zapraszam do lektury wywiadu, w którym Daniel i Maciej mówią o postępującym właśnie rozwoju techno w dwóch kierunkach, najbardziej doniosłych momentach z własnego życia imprezowego, gdy ich doświadczanie muzyki było czymś unikalnym. Dyskutujemy nurt minimal oraz deep-techno, wspominamy scenę włoską i japońską oraz zastanawiamy się nad stanem muzycznej świadomości polskiego środowiska klubowego.
Duet MALAXIS jako efekt wspólnej muzycznej wizji
Artur Wojtczak: Dwie osobowości polskiej sceny: MALa i Axis Operandi połączyła wspólna wizja muzyki, robienia imprez i powstał duet: MALAXIS. Kiedy pojawił się ten pomysł na wspólne przedsięwzięcie za deckami?
MAL: Muzycznie zawsze byliśmy blisko. Odkąd pamiętam, Daniel zawsze zdradzał znakomity gust muzyczny, najpierw jako klubowicz, potem już jako selektor. W momencie kiedy zaczął grać imprezy z CDJ-ów, wiedziałem, że tylko kwestia czasu, kiedy zaczniemy grać B2B. A że granie ich poszło nam parę razy wyśmienicie – ponieważ nie miałem nawet momentu zawahania co dograć jako następny numer do jego traczków przynajmniej kilka imprez pod rząd – postanowiliśmy ubrać to w projekt pod osobną nazwą. Pomysł na wspólne granie pojawił się jeszcze przed pandemią, czyli w zeszłym roku, na początku.
Techno: liczba BpM idzie w dwóch kierunkach
Już dwa lata temu jeden z moich rozmówców nakreślił taką wizję przyszłości muzyki techno, że będzie się ona rozwijała w dwóch kierunkach: mocniejszym i coraz szybszym, z liczbą BpM niemal równą nurtowi gabber oraz równolegle w wersji bliższej Detroit, z groove’em, głębią, hipnotycznym vibe’em. Wy idziecie właśnie w tym kierunku i nie jesteście wyjątkami. Czy to swego rodzaju powrót do korzeni?
AXIS OPERANDI: Scena klubowa podobnie jak epoki literackie działa moim zdaniem na zasadzie sinusoidy. Pokuszę się o stwierdzenie, że obecnie na scenie techno nastała epoka brutalizmu, biorąc pod uwagę, że to właśnie brutalność, pokaz siły, dominują w palecie barw dużej części producentów i DJ-ów współczesnego techno, a prędkości utworów ciągle rosną. Ktoś zaraz powie, ale przecież w techno chodzi też o niezły łomot. Jasne, to muzyka funkcjonalna, przeznaczona do tańca, ale wiemy że można to zrobić inaczej, odwołując się chociażby do drugiego nurtu, o którym wspominasz. Natomiast idąc tropem sinusoidy, bardzo możliwe, że brutalny trend się odwróci. Sam zaczynałem przygodę z elektroniką klubową od minimalu/minimal techno ponad 10 lat temu i już wtedy ten trend był w odwrocie, przygaszony przez falę deep- house’u. Sam minimal zaś był poniekąd reakcją na szybkie i mocne lata 90. Co się stanie dalej? Tego jestem ogromnie ciekawy. Wracając do sedna pytania, czy techno z hipnotycznym vibe’em to swego rodzaju powrót do korzeni? Jak najbardziej. Moim pierwszym bohaterem muzycznym ze sceny techno był Richie Hawtin aka Plastikman, który rozkochał mnie w zniuansowanych pod względem sound designu strukturach dźwiękowych. I ten właśnie aspekt brzmieniowy jest moim zdaniem niezwykłą siłą współczesnego deep czy też minimal techno. Ponadto tutaj oprócz bitu niezwykle ważne jest co pod spodem, opowiadanie historii, zabieranie słuchacza w dźwiękową podróż, nie zapominając oczywiście o aspekcie tanecznym. Biorąc pod uwagę pewnego rodzaju statyczność techno i to że większość kawałków tworzona jest w tempie 4/4, zmiany w dynamice tanecznych setów wynikają często z nawarstwiających się struktur muzycznych, a więc deep/minimal techno dotyka przez ten aspekt muzyczny, istoty klasycznego techno moim zdaniem.
MAL: Ja zawsze lubiłem hipnotyczne i wolne techno. Tego nauczył mnie na samym początku minimal, od którego zaczynałem swoją przygodę klubową i do którego chcę wrócić podczas piątkowej imprezy Biotechnologia x COM w klubie Warszawa Główna oraz muzyka, od której zaczynałem słuchać elektroniki, czyli rzeczy bardziej spod znaku Ninja Tune, Warp Records etc. Jest to powrót zdecydowanie do moich korzeni muzycznych.
Poczucie jedności na parkiecie i najlepsze klubowe momenty
Donato Dozzy – którego i Wy, i ja niezwykle cenimy i który z pewnością jest istotnym punktem odniesienia w naszej rozmowie – doświadczył kiedyś w Panorama Bar czegoś w stylu grupowego przekonania o „byciu jednym plemieniem podczas tańca”. Doświadczył tego genialnego uczucia na własnej skórze, patrząc na tańczących, którzy poddawali się nadawanemu przez niego rytmowi. Poczucie jedności na parkiecie stało się istotnym punktem w jego dalszej karierze i wzmocniło jego poczucie odczuwania muzyki jako kompozytor. Czy Wy pamiętacie taki moment ze swojej kariery jako DJ-e bądź raverzy?
MAL: Jako raver miałem ich wiele. Większość w Berghain. Sam byłem w Panorama Bar na pięciogodzinnym występie Donato w 2019 roku i było to coś niesamowitego. Inny wymiar tańca, obcowania z muzyką, miłość dało się wyczuć w powietrzu, uśmiechnięci ludzie, super sound i prawdopodobnie najlepsi tancerze klubowi świata. To robi robotę. W Polsce takie doznania miałem głównie w 55 i 1500M2. A z ostatnich miejsc zapewne na Jasnej. Nie mogę też zapomnieć jednego wydarzenia z OffSonar kiedy z moją ówczesną dziewczyną, tak bardzo poniosła nas muzyka w tańcu, że zostaliśmy zaproszeni na scenę na wydarzeniu tINI, by być jej part of the gang. Ach było super… Jako DJ zaś miałem na pewno przyjemność doświadczyć tego typu rzeczy grając w Luzztrze i w innych miastach Polski, grając dla osób nieznajomych łatwiej mam wrażenie doświadczyć czegoś takiego. No i festiwale, zwłaszcza Nagle nad morzem.
AXIS OPERANDI: W kontekście w którym pytasz, niezwykle ciepło wspominam występ sprzed prawie dwóch lat na Fort Open Air organizowany przez Bunker Events w Warszawie. Ekipa Bunkra udowodniła w ostatnich latach, że w środku Warszawy można robić eventy techno z oryginalną oprawą wizualną, nawiązującą nieco do eventów psychodeliczno-transowych i to wszystko się fajnie klei i jest ciekawą alternatywą do bardziej konwencjonalnych, minimalistycznych w wystroju klubowych stołecznych imprez. Wskoczyć w ten anturaż z moją psychodeliczną i transową w wyrazie wersją deep/minimal techno, było ogromnie fajnym przeżyciem. Najbardziej lubię eventy które zapraszają mnie do pewnego rodzaju środowiska dźwiękowo-wizualnego, takim właśnie był wspomniany event, takie też bywają Biotechnologie, jeśli warunki na to pozwalają. Tym razem warunki na to pozwolą, i będziemy mieli Was okazję wraz z Maćkiem w ramach kolaboracji z COM, dzięki nieocenionej pomocy kolektywów Cosmic Freaks oraz Dywizji Amazonek, zaprosić Was do tropikalnego lasu na terenie Warszawy Głównej, co w połączeniu z muzyką, oraz wizualizacjami od niezwykłej postaci VJ’a Mentalnego Jeża, może okazać się piękną audiowizualną przygodą.
Scena japońska i włoska, czyli życie poza Berlinem
Przy okazji Donato (oraz przełomowego dla niego występu na japońskiej imprezie Labirynth) zapytam Was o sceny mniej u nas znane: włoską czy właśnie japońską. Jakie jest techno poza Berlinem?
AXIS OPERANDI: Japońska scena nieodmiennie kojarzy mi się z wspomnianym przez ciebie Labirynth, czy też Organik, na które od lat chciałbym się wybrać. Pierwszy odbywa się w japońskich górach, drugi w tajwańskich lasach. Bliskość natury, a także fakt, że festiwale te odbywają się w dużej mierze w ciągu dnia, przekładają się oczywiście na techno tam prezentowane. To techno tripujące, psychodeliczne, ale mnogość organicznych dźwięków oraz często ciepły groove powodują, że oprócz dominujących w techno ciemnych kolorów, pojawia się tam więcej jasnych muzycznych barw, a całość nabiera czasem nieco spirytualistycznego czy też medytacyjnego charakteru. Podobnie włoska scena potrafi być mocno zainspirowana naturą. Claudio PRC w jednym z wywiadów dla Orb Mag opowiadał o inspiracji rodzinną Sardynią, co niespecjalnie dziwi biorąc pod uwagę głębinowy, „podwodny” charakter jego muzyki. I Japończycy i Włosi potrafią moim zdaniem robić techno z duszą. Zorientowane na parkiet, a do tego pełne świetnej treści muzycznej, a jak jeszcze dodamy do tego wspomniany aspekt natury, można się tej muzyce dać prawdziwie ponieść. Teraz już rozumiecie skąd ta cała biotechnologia! (śmiech)
MAL: Moi ulubieni producenci to Włosi i Japończycy, więc chyba coś w tym jest… (śmiech). Natomiast techno w Berlinie potrafi być tak samo japońskie, jak i włoskie. Wszystko zależy na jaką imprezę pójdziesz, nawet nie koniecznie do jakiego klubu. Samo Berghain, Tresor czy about blank ma wiele odcieni, nie zamykających się na jednym gatunku. Na pewno wspólnym mianownikiem jest płynący charakter muzyki tych nacji, tam po prostu jest ten vibe, flow, you name it.
Renesans deepowego i minimalowego techno?
W jakich krajach renesans deepowego czy minimalowego techno stał się już faktem?
AXIS OPERANDI: Co ciekawe, wielu artystów włoskiej sceny czy japońskiej rezyduje w Berlinie. Giorgio Gigli w obszernym materiale na temat włoskiej sceny techno dla Resident Advisor wspominał kiedyś, że uwielbia grać w rodzinnym kraju, ale ciężko tam o kluby z dobrym klimatem do grania tripującego deep i minimal techno. Berlin jako stolica techno, wciąż jak widać przyciąga i inspiruje artystów sceny techno. Bytność na rożnego rodzaju social mediowych forach pozwala mi sądzić iż fani i twórcy hipnotycznego techno są rozproszeni po całym świecie. Ale jeśli miałbym pokusić się o wskazanie kilku punktów na mapie, gdzie mamy do czynienia ze swoistym renesansem deepowego brzmienia, to oprócz Berlina, i Niemiec w sensie ogólnym, Włoch czy Japonii wspomnę o scenie skandynawskiej, w ramach której odbywa się zorientowany na deep/minimal techno Monument Festival, wspomnę o scenie praskiej skąd wywodzi się poniekąd świetny label Harmony rec, a w samym klubie Ankali serię eventów o nazwie Volumi Dinamici prowadzi sam Claudio PRC, wspomnę również o Ukrainie gdzie odbywa się festiwal Rhythm Buro i działa label o tej samej nazwie, czy też wspomnę o Litwie gdzie działa kolektyw Black Wave. Nie możemy też narzekać jeśli chodziłoby o Polskę.
MAL: Dokładnie, nie zapominajmy o Polsce. Mamy świetnych producentów i DJ-ów działających w tym nurcie. Zresztą bardzo często romansujących z promotorami i klubami berlińskimi.
AXIS OPERANDI: W tym punkcie muszę wspomnieć o wspaniałym wydarzeniu, w jakim uczestniczyliśmy obaj z MALem niedawno, a mianowicie o Las Festivalu. Scena koordynowana przez ekipę Slap przez kilka dni była świętem dla fana psychodelicznych, deepowych czy też tribalowych brzmień w techno, co w połączeniu z leśnym anturażem tworzyło magiczną atmosferę. Takie wydarzenia, działalność wielu świetnych producentów, DJ-ów takich jak np. Blazej Malinowski, Michal Wolski, Milena Glowacka, Raroh, Nternal Bserver, Krypt, OTHK, Aksamit, Dtekk czy Spectribe (obu będziemy gościć podczas piątkowego wydarzenia), Vi, MKO, Macewicz, Sin, Piotr Ho, LDWQ, Labyrinthine, Eta Hox, Hekato, Meszkov, Orienttest (wybaczcie jeśli o kimś zapomniałem) plus to co robimy z MALem, wpływa mam nadzieje na rozwój sceny deep techno w Polsce i mam cichą nadzieję, że kiedyś będziemy mieli do czynienia z prawdziwym renesansem tego brzmienia na naszym rodzimym podwórku.
Biotechnologia x .COM
W przypadku flagowego cyklu Daniela – Biotechnologii (10 edycji za nami!) wspominałeś m.in. o aspekcie symbiozy elektroniki z organicznymi dźwiękami. MAL od kilku lat organizuje autorski .COM, w którym kładzie główny nacisk na selekcję oraz budowanie tempa, m.in. poprzez granie ambientu na warm up. Jakie znaleźliście punkty przecięcia się swoich wizji?
AXIS OPERANDI: Jak zdążyłaś/zdążyłeś zauważyć czytelniczko/czytelniku lubimy opowiadać historie, zarówno słowne jak i muzyczne. Impreza powinna wiec moim zdaniem jak to historia, rozwijać się stopniowo. Ponadto…
MAL: Ponadto, jeśli naprawdę słucha się muzyki, a nie tylko mechanicznie rusza w jej takt, każdy tancerz wie, że nie chodzi o prędkość, lecz o groove.
Graliście wspólnie już nie raz, a w najbliższy piątek: .COM oraz Biotechnologia spotkają się w jednym miejscu: na parkiecie klubu Warszawa Główna – czego można spodziewać się po muzyce, jaką usłyszymy tej nocy?
AXIS OPERANDI: Deep techno, minimal techno o którym dość sporo tutaj opowiedzieliśmy, ale też co ważne minimal house czy też electro. Obaj z Maćkiem – choć zajmujemy się głównie techno – nie stronimy od bardziej house’owych odmian elektroniki, zdarza nam się również pograć electro (zwłaszcza Maćkowi). Deep techno i minimal łączy ukochany przez nas groove, świetny sound design, pewien poziom dźwiękowej abstrakcji, które przyciągają fanów nieoczywistej elektroniki, a ponadto i w jednym i drugim gatunku mamy do czynienia z organicznym vibem, co świetnie koresponduje z głównym tematem imprezy. Co warto zaznaczyć jeśli mówimy ostatnio o organicznym aspekcie, w elektronice mamy do czynienia z falą organicznego, melodyjnego house’u. Za to techno jak wspomnieliśmy bywa głownie szybkie i agresywne. Uciekamy od oczywistości, chcemy pokazać słuchaczom, że techno też może być organiczne z dobrym skutkiem, chcemy zaprezentować ile organicznego groove’u jest w minimalu.
Wzrost świadomości muzycznej polskiej publiczności
Wiele razy rozmawialiśmy o coraz większej ilości znakomitych producentów z Polski: od Michała Wolskiego czy Błażeja Malinowskiego po VTSS. A jak podąża za tym rozwojem polska publika klubowa? Obserwujecie wzrost świadomości muzycznej?
AXIS OPERANDI: Widzę wzrost popularności elektroniki klubowej, rozrost sceny, nieco przyhamowany niestety przez pandemię, ale wciąż idący w kierunku ekspansji. Ciężko mi stwierdzić czy widzę wzrost świadomości muzycznej. Jestem zdania, że rozrost sceny ma pozytywny wpływ i na bardziej ambitne brzmienia techno, bo to że na np. na Smolnej w Warszawie pojawi się kilka bardzo popularnych bookingów, pozwala, żeby innym razem 5h b2b zagrał Blazej Malinowski wraz z Claudio PRC, czy też didżejskie rękawice krzyżowali Objekt czy Laurel Halo. Techno które obecnie dominuje w głównym obiegu nie jest moim techno ulubionym, natomiast daleki jestem od krytykowania słuchaczy za ich gust muzyczny, dlatego że jest po prostu inny niż mój. To jest wielka rodzina techno, publika do której się kieruje, a publice należy się przede wszystkim szacunek, i to do mnie/ do nas należy zadanie aby swoją wizją techno słuchaczy zarażać.
MAL: I tak i nie, to cięższe zagadnienie. Patrząc na ilość festiwali i ilość tańczących na pewno można być optymistą, ja jednak widziałem świadomość muzyczną najwyższej klasy, mieszkając w Berlinie oraz pamiętam Warszawę za czasów klubu 55. Tego się „nie odzobaczy”. Mam inne porównanie i w tej materii będę MALkontentem.
Na jakich newcomerów skierować muzyczne radary?
Dtekk, Elvira, Spectribe to tylko niektórzy z DJ-ów, jakich wymieniacie wśród tych, z którymi Wam bardzo po drodze i jacy pojawią się na waszych eventach. Na kogo jeszcze warto skierować muzyczne radary?
AXIS OPERANDI: Kilka nazwisk pojawiło się już wcześniej, od siebie dodam, że jeśli ciekawi Was na kogo naszym zdaniem kierować muzyczne radary, zapraszam na nasze kolejne wydarzenia.
MAL: Sprawdźcie newcomerów, których zaprosiliśmy na to wydarzenie, a którzy nie zostali wymienieni.
Nowy styl imprezowania
Przed pandemią, podczas wywiadu z MALem poruszaliśmy kwestię innego stylu imprezowania niż dotychczas, powołując się m.in. na kolektyw Staub, który miał odwiedzić warszawski 999. Wspominaliśmy ideę imprezowania w dzień – po tekście pojawiło się zresztą mnóstwo komentarzy, co pokazuje na istnienie potrzeb takich pomysłów i zmian. Jak obaj widzicie te kwestie odnosząc się do stanu sceny na dziś – podczas wakacji ’21 z widokiem na jesień?
MAL: Nadal jesteśmy mocno w tyle. Nadal ludzie raczej nie przychodzą na muzykę za dnia z małymi wyjątkami, czyli np. Splot słoneczny. Mi brakuje tego bardzo, bo widziałem, jak to działa choćby w Berlinie, Barcelonie i działa też w Polsce…tyle, że tylko na festiwalach. Ale to taki trochę powrót do jednego z poprzednich pytań, czyli świadomości muzycznej. Póki tego nie będzie w dostatecznym stopniu, oraz tego, że ludzie nie będą się wstydzili tańczyć za dnia, tematu nie przeskoczymy. A warto go przeskoczyć. Ja się nie zrażam i działam dalej. Trzeba stworzyć niszę, a potem to „zeskalować w modę”. Na to potrzebny jest czas i właściwi ludzie od początku konceptu. Nadal ich szukam…
autorka zdjęcia: Małgorzata Twardowska