Z tęsknoty do grania. Michał Wolski dzieli się swoim warsztatem

Fot. Helena Majewska
News
Michał Wolski

Tęsknota za koncertami, klubowym zgiełkiem, kontaktem z ludźmi. Trudno jest nam, szarym czytelnikom, postawić się w skórze aktywnie działającego artysty nagle odłączonego od codziennej, imprezowej rutyny. Jak pokazuje przykład Michała Wolskiego, artystów starających się zmienić obecny stan rzeczy, oddających cząstkę siebie w chwilach kryzysu, na szczęście, nie brakuje. Jeden z topowych producentów rodzimej sceny odstawił na bok trapiące go problemy, tworząc jeden z ciekawszych remediów na pandemiczną chandrę, z jakimi w ostatnim czasie się spotkaliśmy. 

Minął właśnie rok od pierwszego pełnego lockdownu. Lockdownu przepełnionego masą znaków zapytania i niewiedzy. Pretensji, niezrozumienia i frustracji. Niepewność wciąż bije nam po oczach, a brak perspektyw stawia pod wątpliwość szanse na powrót do normalności w najbliższych miesiącach. Odwołanych imprez i festiwali śmiało można liczyć już w setkach. O ludziach z branży poszkodowanych przez pandemię nie ma sensu nawet wspominać. W przypływie dominujących do niedawna „relacji na żywo” wylewających się niespotykanym dotąd strumieniem (obecnie mniejszym, niż jeszcze parę miesięcy temu) dotarliśmy do momentu, w którym na dobre przestały one robić na kimś wrażenie. Nie licząc rzecz jasna pojedynczych przypadków.

Michał Wolski śladami zachodnich formatów

Nie trudno obejść się wrażeniu, że bardziej zaczynamy doceniać te projekty, które na pierwszy (i drugi) rzut oka, nie idą ścieżką utartych schematów. Projekty, które wymagają zdecydowanie więcej zaangażowania niż samo włączenie przycisku „Rozpocznij transmisję wideo na żywo”. Na pewno kojarzycie takie formaty jak Against The Clock, How To Make A Tech Talk. Jeśli nie, to najnowszy projekt Michała Wolskiego w pewnym stopniu je przypomina. Nie dość, że niemalże na tacy dostajemy tajniki pracy artysty i proces twórczy nad wykonywanym utworem, to dodatkowo poznajemy warsztat i składowe odpowiedzialne za efekt końcowy prezentowanej treści.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Od miesięcy nieprzerwanie pracuję w swojej pracowni nad kompozycjami. Czasami aż mnie skręca na myśl, że nie za bardzo jest, jak dzielić się tą aktywnością w sposób, który mam szczęście kultywować od minionych kilkunastu lat. Pomyślałem zatem, że od czasu do czasu będę nagrywał klipy, podczas których będę grać na żywo utwory, nad którymi akurat w danej chwili pracuję.

– brzmi Michał Wolski

Michał Wolski

Fot. Bunker Events

Michał Wolski przedstawia „Michał Wolski Live”

Rzadko kiedy artyści decydują się na pokazanie od kuchni swojej pracy. Sam wielokrotnie spotkałem się z określeniami typu: „magik nie zdradza swoich sekretów”. W pełni rozumiem i szanuje takie podejście. Niemniej, większym uznaniem pałam artystów odkładających konwenanse na bok. Pragnących zmian w swoim codziennym rytmie pracy. Niebojących się przekraczać granic. Stawiających na jakość i świeżość. Właśnie tak odbieram projekt Michał Wolski Live. Na pozór „niezbyt wyszukany i oryginalny”, w odbiorze przewyższający jednak 90 procent dostępnych materiałów wideo innych artystów sceny elektronicznej.

Wymyślanie tytułów dla tak głębokiej abstrakcji, jaką jest muzyka, jest dla mnie jednak niemałym wyzwaniem. Dlatego z lubością korzystam z przeróżnych generatorów losowych nazw, haseł, z zasobów przeróżnych słowników i innych tego typu „pomocy naukowych”. Gdy trafię na dane brzmienie słowa czy frazy, które współgra z kompozycją, czuję, jakby z serca spadł kamień… I tak, na pierwszy rzut leci: „Flowery Sphere”.

– kontynuuje Wolski

Michal Wolski Live: Flowery Sphere

Michał Wolski odkrywa karty

Tak, jak wspomniałem wcześniej, nie często dane jest nam poznać artystę i jego setup, który byłby wyszczególniony do niemalże ostatniej wtyczki i modułu. Gdy sięgniemy jednak głębiej w naszą pamięć trafimy na w miarę zbliżony projekt. Podkreślam, zbliżony. W 2016 roku, w prowadzonej przez nas serii „Zobacz studia polskich producentów” artyści, tacy jak Deas, An On Bast, Jurek Przeździecki czy Jacek Sienkiewiecz w mniej lub bardziej obszerny sposób, prezentowali czytelnikom swoje zacisza domowo-studyjne wyposażone w towarzyszące ich twórczości sprzęty i oprogramowania. Po upływie 5 lat czujemy w związku z tym niemałe déjà vu. W tym przypadku jednak, przez nikogo nieproszony Michał Wolski, sam wychodzi przed szereg wysuwając na pierwszy plan budowany od paru lat autorski system modularny oraz Elektron Octatrack. W prezentowanym na materiale wideo utworze Flowery Sphere można usłyszeć następujące moduły:

  • Endorphin.es Furthrrr Generator
  • Mutable Instruments Clouds
  • Mutable Instruments Rings – Mutable Instruments Tides
  • XAOC Devices Odessa

Polski producent wyszczególnił także cały szereg modułów „pomocniczych”, których rolą jest modulacja brzmienia czy przetwarzanie sygnału audio bądź CV:

  • Doepfer Musikelektronik A-106-VC Xpander Filter
  • Doepfer Musikelektronik A-138 Mixer
  • Intellijel Designs Inc. Quadra – Make Noise Maths
  • Doepfer Musikelektronik A-160-2 Clock Divider
  • Make Noise Rene II
  • Doepfer Musikelektronik A-138m Matrix Mixer
  • Doepfer Musikelektronik A-149-1 Random Voltages
  • Mutable Instruments Viels
  • Polyend Poly 2
  • XAOC Devices Batumi

Całość została delikatnie potraktowana efektami pogłosowymi itp. w Ableton Live 11. I to byłoby tyle. Raz jeszcze: miłego odsłuchu!



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →