Słowo na piąteczek 5 FELIETON

Felieton

Pogoda piękna, wiosna się rozkręca. Czy taka aura pobudza czy zniechęca Was do wyjścia na wieczorne hulanki? Dzisiejszy felieton poświęcamy takim właśnie rozterkom, z punktu widzenia fana Techno:)

Nieregularny Felieton Weekendowy

Nie lękajcie się!

– Cześć! Idziesz dziś gdzieś?
– Cześć… W sumie to nie wiem… Raczej mi się nie chce… A ty?
– Też nie wiem. Ale jak ty nie idziesz, to ja chyba też nie…
– No co ty! Przecież dziś gra ten… no ten… No wiesz kto!
– Wiem! Ej! To w końcu idziesz, czy nie?!
– A ty?

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Ile takich telefonicznych rozmów ma miejsce w piątkowe i sobotnie wieczory wie chyba tylko Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Przy okazji chciałbym serdecznie pozdrowić Panie Funkcjonariuszki i Panów Funkcjonariuszy i to nie tylko dlatego, że 6 kwietnia, a więc już za dwa dni, będzie Wasze święto. Do pracowników jednego z departamentów ABW mam bowiem szczególny sentyment – łączy nas mocna więź w postaci jednego ekscentrycznego upodobania: za dużo czasu spędzamy w słuchawkach.

Szczerze przyznaję, że zupełnie nie rozumiem opisanych na początku rozterek. Jeśli chcę iść do klubu, to idę i nie ma na to wpływu ani to, czy ktoś wybiera się ze mną, czy jest bifor, czy też nie, a jeśli jest, to jaki ostateczny skład wykrystalizuje się w jego trakcie (wszyscy namiętni biforowicze doskonale znają wielokrotnie potwierdzone empirycznie twierdzenie, że pod koniec biforu liczba osób stuprocentowo pewnych, że pójdą na imprezę jest zawsze mniejsza od liczby osób stuprocentowo pewnych tego samego na jego początku).

Do szewskiej pasji doprowadza mnie już samo zbieranie się z biforu, bo przypomina ogarnianie stada pijanych kotów. Czekam na reality show, w którym dany zawodnik będzie miał za zadanie w jak najkrótszym czasie zebrać towarzystwo, zapakować je do kilku taksówek i przetransportować je do klubu. A zapanowanie nad całą zbieraniną będącą już na dobrym rauszu i przeprowadzenie jej na piechotę przez kilka przecznic bez żadnych strat w ludziach to wyższy poziom ogarniania stada.

To prawda, fajnie jest z kimś pójść w miasto, bo silne męskie ramię przyjaciela przyda się, gdy podarowany papieros typu „hand made” okaże się za mocny i krok zrobi się zbyt niepewny. Ale z drugiej strony można bardziej uważać na to, co się pali, a paczkę higienicznych zabrać sobie z domu i nie zważając na nikogo samemu oddać się klubowemu szaleństwu.

Bo co złego jest w samotnym imprezowaniu? To, że przy okazji imprezy nie obgadamy ze znajomymi wszystkich i wszystkiego, co wydarzyło się od naszego ostatniego spotkania? Faktycznie, rozmawianie w tańcu przy rozkręconym sound systemie jest naprawdę przyjemne. Chyba że impreza jest rzeczywiście do niczego, wtedy spędzenie pół nocy w barze na pogaduchach może mieć jakiś sens. Ja w takich przypadkach i tak zmieniam lokal, bo robienie dobrej miny do złej gry w stylu „ej! no przecież nie jest aż tak tragicznie” to moim zdaniem zwykła strata czasu.

A poza tym wiosna w pełni, za chwilę lato, trzeba będzie prężyć klaty, prezentować brzuchy i warto bez oglądania się na innych ruszyć cztery litery nawet tylko dla samego rozruszania kości. Pół Polski chodzi na fitness, drugie pół biega – ja chodzę na techno. Nie ma się co oszukiwać, że jest to najzdrowszy sposób na aktywność fizyczną, ale osobiście nie znam innego bardziej przyjemnego. OK, jest jeszcze jeden nawet bardziej rozkoszny i w dodatku o wiele zdrowszy, ale akurat do uprawiania tego sportu potrzebna jest jeszcze co najmniej jedna osoba.

Nie zważając więc ani na prognozę pogody ani na deklaracje klubowych towarzyszy, jak co tydzień wyciągnę dziś z szafy buty, które już dawno nie powinny oglądać światła dziennego, sprawdzę w kieszeniach, czy jest wszystko to, co potrzebne do przeżycia nocy, pewnie podaruję sobie bifor i od razu uderzę do klubu. Tym bardziej, że już wiem, że może mnie spotkać coś, czego nie przebije nawet zgarnięcie kumulacji w totka. Na pustym jeszcze parkiecie mogę spotkać kogoś identycznego jak ja.

Łukasz Marcinkowski „Klubowicz”



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →