Wsparcie dla kultury? Większości się nie należy
W branży kulturalnej nie ma lekko. Jak jest praca, są pieniądze, jak pracy nie ma, pieniędzy - ani pomocy - również. Rząd oczywiście swego wsparcia udzielił, jednak tylko nieliczni będą mogli z niego skorzystać.
Czy branża kulturalna faktycznie dostanie obiecane wsparcie?
Mowa tu w szczególności o freelancerach i tych, którzy swoją profesję łączą z szeroko rozumianymi występami – od artystów scenicznych, po aktorów, oświetleniowców, wsparciu technicznym itd. Teatry oraz opery są zamknięte, nie odbywają się koncerty, co wpływa na wszystkich, pracujących przy podobnych eventach, także tych, których działania na pierwszy rzut oka są niewidzialne dla publiczności. To łańcuszek – jeśli nie można zagrać koncertu, nie ma komu wozić sprzętu, nikt nie musi go później rozkładać, nie ma też potrzeby, by ktoś rozstawiał scenę.
O postojowe mogą zgłaszać się zleceniobiorcy lub wykonawcy dzieła tylko i wyłącznie, jeśli w miesiącu przed złożeniem wniosku, wykazali jakiekolwiek zarobki. Jeśli wnioskodawca zarobił przynajmniej 1300 złotych, przysługuje mu 2080 zł. Wykazując dochód mniejszy – otrzyma jego równowartość. Jeśli zaś w miesiącu poprzedzającym złożenie wniosku nie zarobił nic… Cóż. Dla przypomnienia – instytucje kultury zamrożono 7 listopada, a póki co nie wygląda na to, by miały się szybko otworzyć.
Zwolnienia ze składek ZUS? A po co one komu?
Możliwości są, tylko że niestety, mało kto będzie mieć ten luksus, aby skorzystać z zaproponowanych ulg. Zwolnienie ma dotyczyć umów zawartych od 1 stycznia do 31 marca. Wszystko pięknie, tylko… Czy kultura wciąż nie jest zamrożona? Od listopada branża tkwi w martwym punkcie, więc po co komu ulga podatkowa, skoro jego dochód jest zerowy?
Niewiele lepiej mają ci, którzy pracują na etacie. W związku z tym, że nie odbywają się żadne wydarzenia, aktorzy, tancerze, techniczni na umowie, otrzymują bazową pensję, czyli minimalne wynagrodzenie. I tak właściwie od marca, czyli bagatela 9 miesięcy jadą na gołej pensji. Nie dotyczy ich też ani postojowe, ani zwolnienie ze składek ZUS – przez to, że mają etat. Nieważne, że ich stawka jest niewielka. Im wsparcie rządu również nie przysługuje.
Branża kuleje od marca – na wsparcie nie ma co liczyć
Chęci może były, ale wykonanie spaliło na panewce. Resort chełpi się bogatym programem pomocy dla branży kulturalnej – dofinansowania, vouchery, stypendia, zwolnienia z VAT i różnego rodzaju rekompensaty. Problem jednak tkwi w tym, że dotyczy on samych instytucji. A co w tej sytuacji z wolnymi strzelcami, zatrudnionymi okazyjnie to w jednym miejscu, to w drugim, co z osobami, działającymi wyłącznie na własny rachunek?
No i to postojowe – jednorazowe i mocno spóźnione. Trzy miesiące bez żadnego przychodu i nagle cud? Rząd w tym momencie musi zdawać sobie sprawę, że to kpina – wymaganie zarobków z grudnia od przedstawicieli branży, która od marca wykazuje spadek przychodów, a od listopada właściwie stoi. No i – lepszy rydz niż nic, jednak te jednorazowe 2080 zł spokojnej głowy nie zapewni. Najwyżej – część problemów pozwoli odłożyć na później.
Innego wsparcia dla branży kulturalnej brak. Już wcześniej – dotacje poszły do tych niekoniecznie potrzebujących. Gowin niby deklaruje przedłużenie tarczy 6.0 do lutego, lecz informacje są mętne. Nie wiadomo jeszcze kogo będzie to dotyczyło, a także – na jakich warunkach.