Te zmiany prawne mają pomóc w ochronie i rozwoju sceny klubowej. Warto je rozważyć w Polsce

fot. Fred Moon/Unsplash
Artykuł
Te zmiany prawne mają pomóc w ochronie i rozwoju sceny klubowej. Warto je rozważyć w Polsce

Rozwiązania prawno-administracyjne mogą niekiedy zaważyć o bycie lub niebycie kultowego lokalu. Choć niektóre z tych inicjatyw już dotarły na krajową scenę, Polska wciąż może się wiele nauczyć, nawet od najbliższych sąsiadów.

Relacja państwa z kulturą klubową była od zawsze skomplikowana. Instytucje rządowe w Europie tradycyjnie patrzyły na kluby nieprzychylnym okiem, często posuwając się nawet do wprowadzania rozwiązań prawnych celujących w podobne instytucje. Rozwój tej gałęzi branży rozrywkowej diametralnie zmienił jednak sposób, w jaki jest ona powszechnie postrzegana. Kluby od dawna nie dają się zaszufladkować jedynie jako instytucje rozrywki. W ich działalność wyraźnie wpisana jest również promocja kultury czy budowanie społeczności. Instytucje rządowe jednak często pomijają te trudne do zmierzenia wartości. Jakie regulacje prawne mogłyby więc zostać wprowadzone, żeby scena klubowa mogła dalej rozwijać swoją działalność, zarówno rozrywkową, jak i kulturową i społeczną?

Dwie twarze pandemii, czyli po co regulacje?

Wciąż nie znamy w pełni szkód, jakie pandemia COVID-19 wywołała scenie klubowej. Co więcej, w Polsce trudno o szczegółowe dane na ten temat. Pewne światło na ten problem rzucają dane z Wielkiej Brytanii, w której od początku kryzysu koronawirusa co piąty klub był zmuszony zamknąć swoje drzwi na stałe. Cios, jaki odczuła branża rozrywkowa, ze szczególnym uwzględnieniem klubów, wykracza dalece poza samych właścicieli i właścicielki czy artystów i artystki. Całe rzesze podwykonawców, obsługa lokali, osoby odpowiedzialne za sprzęt, bookerzy i wiele innych osób zaangażowanych w rozwój kultury klubowej z miesiąca na miesiąc pozostało bez środków do życia.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Czytaj dalej: Omikron „dewastuje” sektor kultury w UK. Właściciele klubów: „upadniemy”

To jednak wiemy już nie od dziś. Nadszedł wreszcie czas, żeby wyciągnąć z tego kryzysu wnioski na przyszłość. Nie tylko w obawie (skądinąd słusznej) o powtórzenie się podobnej sytuacji. Scena klubowa od dawna wyrosła już z kategorii „branży rozrywkowej”. Rozwiązania prawne i administracyjne powinny wspierać i napędzać jej potencjał do promocji kultury i budowania społeczności. Kluby są niekiedy placówkami o dekadach tradycji, w trakcie których stanowiły ośrodki lokalnego rozwoju. Są miejscami wymiany myśli, kontaktu ze sztuką i zacieśniania więzów wspólnoty. Przez przedstawicieli rządu są jednak wciąż wymieniane na jednym oddechu chociażby z kasynami.

Nowe rozwiązania prawne wokół sceny klubowej są istotne nie tylko ze względu na jej kulturalną i społeczną wartość. Jest ona również ośrodkiem miejskiego życia, istotną twórczynią miejsc pracy, jak i ważnym elementem turystycznym. Kluby są jednak przede wszystkim miejscem, w których co weekend spotykamy się, żeby miło spędzić czas. Niezależnie od tego, co miałoby to dla ciebie znaczyć, zupełnie podstawowym warunkiem jest tutaj poczucie bezpieczeństwa. Regulacje prawne i administracyjne powinny więc również pomagać lokalom w zapewnieniu ochrony uczestnikom i uczestniczkom nocnego życia.

Scena klubowa jak teatry i kina

Zapewne najprostszym i relatywnie skutecznym rozwiązaniem jest zapewnienie ośrodkom sceny klubowej statusu placówek kultury. Taki krok poczyniły m.in. władze Berlina, w którym od połowy ubiegłego roku kluby mogą się cieszyć takim samym statusem co teatry. Podobne inicjatywy nie są zresztą u naszych zachodnich sąsiadów niczym nowym. Legendarny klub Berghain mieni się instytucją kultury już od 2016 roku. Podobne rozwiązania były również zapowiadane we Francji.

Berghain
Fot. NME.com

Kluby muzyczne są instytucjami kultury, które kształtują tożsamość dzielnic miast jako integralna część życia kulturalnego i gospodarczego. Teraz przestarzała ustawa ma zostać dostosowana do rzeczywistości. Pomoże to utrzymać miasta i dzielnice przy życiu i chronić miejsca kultury przed wieloma przykrymi zagrożeniami.

– mówiła wówczas Pamela Schobeß z Komisji Klubowej (Clubcommission) w Berlinie.

Nie jest to jednak rozwiązanie dla każdego. Choć w Polsce również podejmowaliśmy podobne inicjatywy, nigdy nie zostały one doprowadzone do końca. Po pierwsze dlatego, że status instytucji kultury może okazać się dla lokali mniej opłacalny. Wiele z nich mogłoby mieć m.in. trudności w pozyskaniu dotacji ze środków prywatnych. Po drugie, instytucje kultury odpowiadają bezpośrednio przed Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Czy naprawdę chcielibyśmy zostawić przyszłość sceny klubowej w rękach ministra Glińskiego?

Od słów do czynów, czyli czego potrzebuje scena klubowa?

Nie zagłębiając się jednak aż nadto w politykę, istnieje wiele innych, ciekawych rozwiązań wspierających branżę nocnej rozrywki. Zainteresowanie budzą również pomysły, które tylko pozornie nie dotyczą klubów. W przeprowadzonym niedawno badaniu grupa Free The Night pytała uczestniczki i uczestników nocnego życia w Irlandii o ich największe potrzeby. Najczęstszą odpowiedzią było wydłużenie godzin kursowania komunikacji miejskiej. Taką potrzebę wskazywało aż 92 proc. ankietowanych osób. W tym miejscu możemy zaskakująco pochwalić krajowe władze. Stołeczna komunikacja umożliwia w miarę sprawne podróżowanie nocą po Warszawie, nawet metrem, które w piątki kursuje i o 2 w nocy.

Podobne rozwiązania wiążą się bezpośrednio z kwestią relacji klubów z miastem. Tym, co usprawniłoby rozwój i ochronę sceny klubowej, byłoby z pewnością poprawienie komunikacji z lokalnymi władzami. Dotyczy to m.in. usprawnienia mechanizmu dotacji dla klubów.

Akty prawne, konstytuujące działalność dotacyjną, nie wskazują jednoznacznie metody ewaluacji projektów. Wnioskujące o dotację w konkursie stowarzyszenia czy fundacje same muszą wyznaczyć założenia projektu, tworząc harmonogram, kosztorys i tabelę rezultatów, ustalającą najodpowiedniejsze kwantyfikatory do jej oceny – na przykład frekwencję, liczbę wydarzeń w ramach cyklu. Mogą też wskazać bardziej skomplikowane wskaźniki, tworząc np. ankiety ewaluacyjne. Kluczowy jest powód – założone rezultaty są kryterium oceny projektów na etapie konkursów, ale też głównym czynnikiem umożliwiającym finansowe rozliczenie środków publicznych. Im więcej skomplikowanych wskaźników, tym większa papirologia, zatem większość dotowanych organizacji zakłada najprostsze metody. Mam wrażenie, że nikt tak naprawdę nie jest zainteresowany mierzeniem tej kultury linijką.

– mówił w rozmowie z Muno.pl Marcin Kostaszuk, prawnik, dziennikarz muzyczny, związany z poznańskim Wydziałem Kultury.

Kluby jako ośrodki promujące kulturę i budujące wokół siebie społeczność powinny móc korzystać z przejrzystej formy dotacji z pieniędzy publicznych. Placówki o podobnym charakterze muszą zachowywać pewien stopień niezależności, nie ograniczać się natomiast do biernego reagowania na popyt.

Razem! Tak jak Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy

Wszelkie skuteczne rozwiązania prawne uwzględniające scenę klubową wiązały się z jednym warunkiem – ktoś musiał wygłosić jej postulaty. Branża musi posiadać instytucję, która będzie w stanie reprezentować wszystkie związane z nią podmioty. Dzięki temu interesy mniejszych klubów będą mogły mieć taką samą siłę przebicia co największych graczy na rynku.

Napaść seksualna
fot. Pixabay

Koronnym przykładem takiego rozwiązania jest oczywiście niemieckie Clubcommission. Ta inicjatywa, funkcjonująca na zasadzie quasi stowarzyszenia, nie tylko zrzesza osoby i podmioty funkcjonujące w branży, ale również reprezentuje je na szczeblu lokalnym, jak i federalnym. Jej francuskim odpowiednikiem jest Club-Culture, reprezentujące dziesiątki klubów rozsianych po całym kraju. Irlandia Północna może się natomiast pochwalić wspomnianym Free The Night, a Wielka Brytania swoim Night Time Industries Association (NTIA).

W Polsce podobne obowiązki spoczywają na działającej od 2020 roku grupie SOIAR.

Cały czas traktowaliśmy się jak konkurencja, ale chcieliśmy się zintegrować, stworzyć platformę współpracy i ochrony naszej branży. Jak się okazuje, dzięki temu udaje nam się wspólnie działać, rozmawiać, a co najważniejsze, zmieniać cokolwiek, zwłaszcza w tej sytuacji. […] Gdyby nie powstał SOIAR, to my, jako branża kulturalno-rozrywkowa, nadal nie mielibyśmy formalnej reprezentacji do rozmów na szczeblu rządowym czy ministerialnym

– mówił w rozmowie z Muno.pl Marek „Prezes” Laskowski, współzałożyciel inicjatywy SOIAR.


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →