Plaid wydali album inspirowany… fikcyjnym festiwalem. O co tu chodzi?
Pal licho albumy inspirowane prawdziwym życiem, prawdziwymi doświadczeniami. Tworzący duet Plaid Ed Handley i Andy Turner wpadli na pomysł nie z tego świata. I to dosłownie.
Jak czują, tak tworzą. Pamiętają o konceptualności. Nie chcą zbytnio od niej odchodzić. Od trzydziestu lat wierni pierwotnej konwencji IDM. Plaid od zawsze lubili zanurzać się głęboko w swoich pomysłach na albumy. Żaden dotychczasowy jednak nie umywa się do Feorm Falorx. Wszystko za sprawą niezwykłej historii, w której Handley i Turner jako… smugi światła wysyłają się na planetę Falorx na nieskończony, międzygwiezdny festiwal Feorm.
Cali Plaid
Na tym historia kosmicznej wędrówki Plaid się nie kończy. Duet celowo został przekształcony w światło, ponieważ inaczej nie mógłby przetrwać w atmosferze Falorxa. Tradycyjne urządzenia nagrywające, które zabrali na swój statek kosmiczny The Campbell, przestały działać. Po konsultacji z Ziemską Agencją Kosmiczną uznano, że można bezpiecznie odtworzyć ich występ w londyńskim studiu. Obszerne testy powstałych nagrań ustaliły poziom zanieczyszczenia myśli za „całkowicie akceptowalny”. Nic nie rozumiecie? My też nie. Cali Plaid. Jedyni w swoim rodzaju.
Napięte, kinetyczne impulsy kawałka C.A. i metaliczna strzała przeszywająca barierę dźwięku w Wide I’s sprawiają, że serce wali i kołacze. Nightcrawler z długoletnim współpracownikiem Masonem Bee niesie ze sobą otulającą stadionową atmosferę, propulsywny synth rockowy jam z gwiezdnym shoegaze’em i krótkimi cięciami wokalnymi
– opisują artyści.
Brytyjczycy podkreślają, że wszystkie 10 utworów idealnie do siebie pasują. Plaid dzięki coraz bardziej zaawansowanej sztucznej inteligencji, której możliwości łączą z ludzką kreatywnością, po raz kolejny przechodzą wyobrażenie o sposobach tworzenia muzyki. Samych siebie też. Dzięki Feorm Falorx wyruszają zarówno w podróż po umyśle, jak i ciele. Zabierają muzykę dalej niż kiedykolwiek wcześniej.
