Rok 2009 w oczach Dixona – wywiad

News

Przedstawiamy Wam niezwykle ciekawy wywiad z nietuzinkową postacią elektronicznej sceny muzycznej - Dixonem, z którego dowiecie się m.in. o zeszłorocznych projektach artysty.

Rok 2009 był dla Steffena Berkhahna, znanego lepiej jako Dixon, niezwykle pracowity. Oprócz licznych Live Actów w klubach i na festiwalach na całym świecie, artysta nagrał dwie, bardzo zróżnicowane kompilacje. Co więcej Dixon wraz z Henrikiem Schwarzem oraz Ame skomponował także ścieżkę dźwiękową do filmu.

 

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Jednak ze wszystkich tych projektów, to właśnie mix „Temporary Secretary” wydany w październiku ubiegłego roku, wydawał się być ponad resztą. Poniżej przedstawiamy Wam wywiad, który z Dixonem przeprowadził portal Juno Plus.

 

Wywiad: Dixon

Nagrane w 2009 roku przez Ciebie kompilacje – „Grandfather Paradox” oraz „Temporary Secretary” zostały niezwykle dobrze przyjęte przez fanów muzyki elektronicznej. Były one jednak całkowicie różne od siebie – kompletnie inny styl muzyczny i klimat. Opowiedz coś więcej o tym.

 

Kompilacja „The Temporary Secretary” nadal jest dla mnie bardzo aktualna i reprezentuje to co czułem w chwili jej nagrywania. Chodziło mi bardziej o dzielenie się pewną wiedzą, aniżeli popisywanie się dj’skimi zdolnościami. W przypadku „Grandfather Paradox” było chyba na odwrót (śmiech). Będzie to także seria mixów. Sądzę, że druga część ukaże się w ciągu tego roku. Chciałbym, aby były użyte w niej wokale, które pojawiały się w muzyce w ciągu ostatniego stulecia. Wspólnie mamy zamiar kolekcjonować te utwory, z których później powstanie kompilacja. Z „The Temporary Secretary” także powstanie seria mixów, a za nagranie drugiej odsłony odpowiedzialni będą chłopaki z Ame.

 

 

Dokonałeś edycji większości utworów, które znalazły się na „Temporary Secretary” tak, aby pasowały one do siebie i aby nadać mixowi pewnego flow. Czy to jest jakiś sposób na to, żeby komercyjne mixy nie zagubiły się w gąszczu innych?

 

Zdecydowanie tak. Nie widzę innego sposobu, chyba, że mix związany jest z jakimś dużym festiwalem albo znanym klubem. Spędziłem dwa tygodnie, dzień w dzień, w studiu, aby nagrać tę kompilację. Z 14 utworów, 10 z nich zedytowałem, resztę pozostawiłem w oryginalnych wersjach. Numer “If I Had A Heart” Fevera Raya dał mi ogromne pole do popisu i nie potrzebowałem nawet nic z nim robić. Płyta „Temporary Secretary” ukazała się w październiku, ale zacząłęm nad nią pracować już w marcu, a skończyłem w maju. Wiedziałem, że kiedy ukaże się kompilacja będzie nieco przestarzała, ponieważ wielu dj’ów wypuszcza każdego tygodnia mixy ze świeżym materiałem. Musiałem dać ludziom powód, dla którego mieliby kupić kompilację. Musiałem stworzyć coś unikatowego, coś co mogłoby istnieć obok wszechobecnych, często darmowych mixów w Internecie.

 

Czy kompilacja odzwierciedla Twój sposób grania, czy jest ona raczej przeznaczona wyłącznie do domowego odsłuchu?

 

Faktycznie, nie jest ona odzwierciedleniem tego co gram w klubie. Kiedy wydaję muzykę jako producent, czy też jako właścieciel wytwórni, staram się myśleć o jej późniejszym wykorzystaniu. Jeśli jest to „12 musi się ona nadawać do klubu. W przypadku CD, raczej oczekuje się, że będzie można jej przesłuchać w domu lub w samochodzie. Dlatego też staram się nigdy nie nagrywać kompilacji z muzyką, która ma swoje przeznaczenie w klubie. Gram na imprezach dwa albo trzy razy w tygodniu, w studiu pracuję kilka dni w tygodniu, niemal przez cały czas przesłuchuję muzykę, która ma się ukazać na Innervisions, zatem mam dość dużo klubowej muzyki wokół siebie (śmiech). Ważne jest, aby mieć coś innego do słuchania.

 

 

Czy wciąż denerwujesz się przed występami, tak jakby to był Twój pierwszy raz?

 

Teraz to wygląda zupełnie inaczej. Zacząłem w 1991 roku i pamiętam, że zawsze miałem pewien dreszczyk emocji tak jakbym grał po raz pierwszy. Ten stan towarzyszy tobie podczas pierwszego występu poza granicami rodzinnego miasta, kraju czy też na festiwalu. Mam już za sobą wszystkie te rzeczy, tak więc dreszczyk emocji żółtodzioba mam już za sobą. Teraz przejawia się to w inny sposób. Zdałem sobie sprawę, że jeśli ma się odwagę, można podczas głównego występu zagrać coś, czego nie odważyłby się zagrać nikt inny. Mogę podejmować większe ryzyko.

 

Opowiedz coś więcej projekcie Critical Mass, który współtworzysz z Henrikiem Schwarzem oraz Ame?

 

To był nasz wspólny projekt na rok 2009 tak więc jest już on zakończony. Nie ma jakiejś realnej definicji, na określenie tego co robiliśmy. To było coś, czego prawdopodobnie, żaden z nas nie byłby w stanie zrobić w pojedynkę. Razem tworzymy bardzo dynamiczną grupę, naciskamy na siebie i dużo wymagamy. Większość ludzi sądzi, że jak lubi kilku artystów to ich wspólna współpraca musi być czymś niesamowitym. To nie zawsze jest prawda, to jest po prostu zupełnie coś innego.


Czy Wasze występy jako Critical Mass spotkały się z dobrym feedbackiem?

 

Tak i nie. To co robiliśmy to była bardziej artystyczna improwizacja i w warunkach klubowych, gdzie jest 600 osób to działało. Ludzie byli bardziej cierpliwi, jednak jeśli chodzi o festiwale sprawa wygląda zupełnie inaczej. Na dużych imprezach zazwyczaj jest kilka scen, tysiące ludzi ogląda nasz występ i jeśli w pierwszym momencie coś się nie spodoba, idą po prostu dalej. Zdaliśmy sobie z tego sprawę po naszym pierwszym festiwalu. Potrzebne nam było mocniejsze nagłośnienie oraz musieliśy być bardziej precyzyjni. Graliśmy na Detroit Electronic Music Conference i byliśmy bardzo niezadowoleni z występu. Po powrocie przeprogramowaliśy cały nasz set i drugi festiwal wypadł o wiele lepiej.

 

 

Nad czym obecnie pracujesz?

 

Obecnie często współpracuję z Henrikiem i Ame – właśnie ukończyliśmy ścieżkę dźwiękową do filmu. Nad tym projektem pracowaliśmy przez pięć dni i po tym czasie stwierdziliśmy – okej fajnie było, teraz wróćmy do klubowej muzyki (śmiech). Projekt filmu sponsorowany jest przez festiwal Time Warp. Będziemy wspólnie tworzyć na żywo ścieżkę dźwiękową do niemieckiego filmu “The Chambers of Cagliari” z 1920 roku. Był to w zasadzie pierwszy horror jaki powstał. Mamy zaplanowanych 4 lub 5 projekcji.

 

W jaki sposób zatwierdzacie muzykę, która ma się ukazać na labelu Innervisions? Czy dany utwór musi podobać się każdemu z Was? A może były jakieś produkcje, które Was podzieliły?

 

Przez kilka lat sam decydowałem o tym co ma się ukazać a co nie. Teraz robię to wspólnie z Kristianem (Ame). Mamy tylko sześć albo siedem wydawnictw w roku, więc mamy dużo czasu, aby uzgodnić co się nadaje a co nie. Niektóre wytwórnie wydają uwtory w dzień po ich otrzymaniu. Potem, po paru miesiącach, stwierdzają, że już im się to nie podoba tak jak za pierwszym razem.


Co chciałbyś aby się wydarzyło w 2010 roku?

 

Mam nadzieję, że znajdę właściwą rónowagę pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Nie chcę także przepracowywać się. Zaczynam także interesować się coraz bardziej sztuką, poszerzam swoją wiedzę na ten temat. Po tylu latach zdobywania wiedzy na temat muzyki, dobrze mieć jakieś inne inspiracje.

 




Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →