Schacke z debiutanckim longplayem „Apocalyptic Decadence”

fot. Schacke / Facebook
News Recenzje

Pierwsze wydawnictwo kopenhaskiego artysty Martina Schacke jest mroczne, ale jego brzmienie zaskakuje swoim wyważeniem. Czy na scenie techno nadchodzi powrót do mody z lat 2010?

Schacke – pandemiczna smuta

Nie jest tajemnicą, że kiedy myślimy o Schacke to mamy w głowie lato 2019 i szał na Kisloty People oraz Trained to the Floor. Charakterystyczne brzmienie, łączące elementy znane z kaset X-Mix od !K7 oraz współczesnych trendów w muzyce klubowej zdefiniowało i spopularyzowało na klubowej mapie świata stolicę Danii – Kopenhagę. Rzecz jasna generalizowanie twórczości Duńczyka do jego przedpandemicznych hitów nie jest do końca w porządku. W okresie pandemii mogliśmy usłyszeć jego ambientową EP-kę Moments Forever Fading, która była inspirowana jego rodzinną Koreą Południową.

Schacke – Protect Me From What I Want

Czas lockdownu był bardzo ciężki dla Martina Schacke. Podobnie jak wielu ludzi kultury, duński artysta zmagał się z problemami finansowymi oraz depresją.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Schacke – przełamanie

Na szczęście wokół Schacke pojawili dobrzy ludzie, którzy pomogli mu stanąć na nogi i zmotywować do ponownej produkcji muzyki. Fani nie zapomnieli też o jego hitach, dlatego kiedy nadarzyła się okazja, był zapraszany do grania. W ubiegłe lato można było go usłyszeć w katowickim P23 – impreza ta została wyróżniona w naszym plebiscycie Munoludy. Kilka tygodni temu pojawiła się informacja o debiutanckim longplayu Schacke w oficynie Instruments of Discipline.

W obliczu destrukcji psychika zbliża się do dwoistości, może albo połknąć pigułkę gorzkiego realizmu, albo wycofać się i uciec w wyobraźnię, konstruując świat hedonizmu i przyjemności. Paradoks tego ostatniego, który eksploruje album, polega na tym, że Podejście tylko przyspiesza proces zbliżającej się zagłady i złudzenia, że ​​w pogoni za eschatologiczną przyjemnością świat może się odrodzić w orgazmicznym momencie. […] dźwięk na Apocalyptic Decadence jest pokręcony, psychologiczny, seksoholiczny i odurzający

– czytamy w notce prasowej.

I faktycznie. Już od samego początku słyszymy spokojne, choć niepokojące kawałki, które są niczym przechadzka po zimnych i wilgotnych tunelach późną jesienią. Dysphoria brzmi niczym instrumental z EBM-owego kawałka z lat 80. lub mroczna wersja wczesnych Boards of Canada. Tasteless Passion przywodzi mi na myśl taneczne, hipnotyczne kawałki legendarnej grupy Coil. Trzeci kawałek, Miasma Of Filth, otwiera nam serię utworów pod mroczne parkiety. Motorsports brzmi i wygląda jakby Kangding Ray spotkali się z RVDE.

Schacke – Motorsports

Creepin Up The Tempo jest moim ulubionym utworem na całej płycie – to brudny banger i jakby ktoś nie wiedział, że to zrobił Schacke to mógłby pomyśleć, że to… FJAAK. Uważam, że fajnie tu zagrała zabawa ambiwalencją – mam tu na myśli również świetne zestawienie z klipem – zmontowanym z archiwalnych materiałów z beztroskich wakacji w USA… chyba na Florydzie. Podejście do techno przez ambiwalencje – z jednej strony mamy mocny, mroczny, ale taneczny numer, a z drugiej strony serwowane są nam obrazy z beztroskiej zabawy z przeszłości. Kojarzy mi się to z modą na lo-fi w muzyce klubowej w drugiej połowie lat 2010. Ten numer jest jak nostalgia i tęsknota za normalnością, której tak brakowało artyście.

Schacke – Creepin Up The Tempo

The Mood (Intrelude) to klaustrofobiczna, psychodeliczna miniatura, która wprowadza nas do singla promującego płytę. Wcześniej pisałem, że po usłyszeniu Dungeon Crawler brzmienie Schacke kojarzyło mi się z twórczością Wudeca. Okazuje się, że w ponad połowie z 10 utworów mamy dość podobną stylistykę, technikę oraz sztuczki producenckie jak na wydanym 8 lat temu albumie Sleepwalker. Nie mamy tu szybkich, hedonistycznych bangerów, a kolejne numery Body Type, Hypersensivity, NY-X, brzmią niczym soundtrack do rave’u w kameralnej przestrzeni.

Schacke – Dungeon Crawler

Podsumowując, Schacke przezwyciężył własne demony i ze swoich fobii stworzył bardzo dobry album. Może muzyka z Apocalyptic Decadence przez swój klaustrofobiczny i mroczny charakter nie zachęci rzeszy do energicznej zabawy, jednak tak artystyczne i niekonwencjonalne podejście do techno, powinno zostać zauważone – tym bardziej w okresie, gdy dominują kawałki oscylujące wokół 140bpm. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale być może niedługo nastąpi zwrot ku wolniejszym brzmieniom techno.

Schacke – Apocalyptic Decadence



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →