Muno TeleGram: Martin Depp

Wywiad
martin depp wywiad

Martin Depp aka Marcin Matuszewski to bardzo znana postać w środowisku łódzkiego undergroundu. Był założycielem Happy Hardcore'owego projektu Base Club ( lata 90.), który do dziś jest traktowany jako kultowy. Od kilku lat jednak Martin mieszka w Londynie i tam poświęca się muzyce garage  - będąc DJ-em, producentem i wreszcie szefem własnego labelu - Pogo House Records, który zaliczany jest do wyznaczających trendy na runku garage house. W wywiadzie wspominamy imprezy w New Alcatraz i Paradę Wolności, rozważamy czemu garage w Polsce nigdy nie rozwinął skrzydeł, omawiamy legendy światowej sceny tanecznej, które sięgają po wydawnictwa Pogo House.

Martin Depp  – The underground sound of Łódź – wywiad

Artur Wojtczak: Jesteś obecny na klubowej scenie od początku lat 90. ( wspominany jesteś m.in. w nadchodzącej antologii „30 lat Polskiej Sceny Techno” )  Dziś kierujesz w Londynie  renomowanym labelem Pogo House Records, ale wszystko zaczęło się w Łodzi…

Martin Depp: Miałem to szczęście, że okres wchodzenia w dorosłość przypadał na czas transformacji systemowej Polski. Końcówka lat 80., dziki kapitalizm, anteny satelitarne w każdym domu. Miks ekscytacji z poczucia swobody i napływających trendów które chłonęło się jak gąbka sprawił, że gdy zaczęły się pojawiać pierwsze miejsca, gdzie można było usłyszeć muzykę podobną do tej, jaką nagrywaliśmy na kasety VHS prosto z MTV Party Zone, zupełnie naturalnie przeskoczyłem z koncertów hardcore na spontaniczne wydarzenia z muzyka elektroniczną. 'Elektroniczną’ z mocnym naciskiem na brzmienia zorientowane typowo na parkiet.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Zaczęły się pojawiać imprezy, na które można było przyjść około 23 i w ciągu kilku godzin w trakcie tańca, który zresztą zdecydowanie inaczej wyglądał niż teraz – jakby banalnie to dziś nie brzmiało nawiązać jakąś unikalną więź z nieznajomymi, którzy oddawali ci podobną energię. Przychodząc na kolejną za tydzień czy dwa można było liczyć na podobna grupę ludzi i znajome twarze. To jest w ogóle bardzo ciekawe zjawisko. Jakby się zastanowić nad tą mityczną i do znudzenia powtarzaną „więzią raverów” z imprez lat 90-tych  i o co w tym chodziło, to można by to najprościej przełożyć na jakaś formę wzajemnej motywacji w trakcie energetycznego tańca, złapania wzrokowego kontaktu z nieznajomą ci osobą, przekazanie info bez słów, że jesteś OK, że czas jest OK, ten numer jest zajebisty i tańcząc, spalając pot przeżywało się grany przez DJ-a numer poniekąd wspólnie. Przez wiele miesięcy bawiłem się z ludźmi na parkietach nie znając ich imion, ale wiedziałem – widząc ich wchodząc na imprezę – że o ile DJ nie da ciała to będzie to impreza stulecia, tych imprez stulecia było więcej, praktycznie co tydzień lub dwa.

Wspominam tu takie miejsca jak Szafa, niezapomnianą dla mnie imprezę w Ariadnie zorganizowaną przez kolektyw Amnesia Energy Crew, późniejsze piątki w New Alcatraz przy ulicy Piotrkowskiej sprawiły, że chciałem nie tylko tańczyć, ale i zacząć składać własne dźwięki i jeśli nie będę w stanie zorganizować sprzętu, to będę je robił na domofonie… na szczęście dowiedziałem się, że uda się je tworzyć na Amiga 500, która była dość popularnym komputerem w domach ówczesnych nastolatków.

Łódzki underground odegrał niebagatelną rolę w kształtowaniu polskiej sceny tanecznej. Ty byłeś na niej zarówno jako klubowicz, DJ, ale też producent.

Martin Depp: Klubowiczem, DJ-em i producentem po równo jestem chyba do dzisiaj. Każdy z tych elementów układanki jest dla mnie  równie istotny do dnia dzisiejszego. Gdy przez dwa tygodnie czuję, że w studio nie jestem w stanie wykrzesać z siebie nic, z czego byłbym zadowolony i poczuł przyjemność z tworzenia, spontaniczny wyskok na imprezę w Londynie (w erze przed Covidem), muzyka na głośnym systemie, energia ludzi w klubie to jak zastrzyk dopaminy i magiczna ładowarka w stanie podładować moje baterie po same brzegi na kilka tygodni do przodu.

Może za miksowanie innych niż swoje kawałki zająłem się trochę później, jakoś po 2000 roku. Wcześniej nie było mnie stać na drogie w tamtym czasie Technicsy i również drogie płyty. Spełniałem się więc, robiąc kawałki inspirowane wczesnym połamanym UK Hardcore breakbeat z dużą dawką dźwiękowych rollercoasterow. Od euforycznych pianinowych – trochę  zakrawających o banał melodyjek z połamanymi bębnami – po bardziej deepowe, ciemne i niepokojące brzmienia również na podobnych mocno poszatkowanych perkusjach. Łódź w tamtym okresie była bardzo pod wpływem tego, czym tętnił Londyn, bez wątpienia ten kierunek mogliśmy zawdzięczać ekipie Amnesia Energy Crew, którzy importowali świeże płyty i organizowali wyjątkowe jak na tamte czasy imprezy. Chłopaki którzy chwilę później założyli klub Alcatraz również mieli background osadzony mocno w brzmieniu  brytyjskim. Myślę, że to wytoczyło trend łódzkiego undergroundu na ponad dwie dekady i miało niewątpliwie wielki wpływ na sukces drum 'n bass po 2000 roku w tamtym okresie w Łodzi.

Happy Hardcore’owy Base Club i Parada Wolności

Twój projekt muzyczny Base Club nagrał  jedno z  pierwszych wydawnictw made in Poland. Opowiedz jak doszło do nagrania debiutanckiej kasety – dystrybuowanej zresztą  w kultowym DJ shopie Bla Bla.

Martin Depp: Base Club założyliśmy z Pawłem Chrzanowskim i krótko po skompletowaniu pierwszego godzinnego materiału spontanicznie podjęliśmy decyzję, że dobrze byłoby dotrzeć do szerszego grona słuchaczy. Bla Bla w tamtym okresie to nie był tylko sklep z płytami, to również centrum spotkań, miejsce zawierania nowych kontaktów w luźnej atmosferze. Sklep był przy ulicy Piotrkowskiej, więc praktycznie codziennie się tam wpadało zobaczyć co się dzieje i czy pojawiło się coś nowego. Kaset z około godzinnym materiałem wypuściliśmy trzy edycje. Jeśli kojarzysz taśmy i fanziny z drugiego obiegu rozprowadzane bez oficjalnej dystrybucji na koncertach hardcore/punk z okładkami kopiowanymi na kserokopiarce to tak właśnie wyglądały nasze kasety. Do dziś mnie szokuje jak dużo się ich udało sprzedać i że do dziś ludzie chętnie do nich wracają, raz, dwa razy do roku ktoś czasami wysyła wiadomości na FB, ze wciąż słucha tego materiału. Zdały swój egzamin i przetrwały tak długą próbę czasu. Paradoksalnie nie udało mi się zachować ani jednej kopii więc nawet nie pamiętam jakie były tracklisty i jaki tytuł miała każda kolejną edycja.

Pamiętasz jeszcze występy na legendarnych rave’ach po Paradzie Wolności ? Jak to wyglądało od środka?

Martin Depp: Co prawda nie graliśmy na ciężarówkach na żadnej z edycji Parady ale udało się zagrać dwu albo trzykrotnie godzinne sety na nocnych balangach w Hali Sportowej, które były uwiecznieniem każdej z parad. Mieliśmy nieprawdopodobne szczęście, nasz debiutancki set zagraliśmy właśnie na jednej z nich dla około pięciu tysięcy ludzi na głównej scenie. Ekscytacja nie do opisania! Granie na jednej scenie i przybicie piątek z Ratpack, Slipmattem, Ruff MC (R.I.P.) było jak spełnienie marzeń. Pamiętam, że jak na tamte czasy organizacyjnie wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wielki szacunek dla chłopaków z New Alcatraz którzy ogarnęli tak duże wydarzenie. Myślę, że te kilka Parad i towarzyszące im imprezy w Hali odcisnęły bardzo silne piętno na przyszłe generacje imprezowiczów w Łodzi. Do dziś widzę na social media sety didżejów z selekcją podobną do tamtych lat –  ich pasja do muzyki zaczynała się w tamtym okresie. Ekipy i inni DJ-e z Łodzi, którzy pojawili się po 2000 roku którym nie było dane tego doświadczyć startowali i mam wrażenie, że dość szybko znikali ze sceny. Możliwe, że koniec z Paradami Wolności, zamknięcie popularnych klubów i finisz Nocnego Transu w Łódzkim Radiu gdzie można było co tydzień słuchać undergroundu spowodował, że z Lodzi zaczęła uchodzić cała para i energia znana z lat 90-tych, gdzie praktycznie co drugi nastolatek słuchał angielskiego Oldskool hardcore / dnb itp.

 Tak jak nadmieniłeś: Łódź w tamtym okresie to zdecydowana supremacja połamanych brytyjskich brzmień: od Happy Hardcore po jungle. Czy ten trend skierował Cię w kierunku garage’u i 2 stepu?

Martin Depp: Krótko przed 2000 rokiem poczułem znużenie formułą połamanych perkusji i szorstkich rave-melodii. Owszem – do dziś lubię ten trend i sporadycznie do niego wracam, ale silne emocje związane z szaleńczymi balangami wyblakły. Potrzebowałem nowych wrażeń, brzmień znacznie z wolniejszym BPM bez tej szaleńczej energii, gdzie muzyka wyrażaną w znacznej wolniejszej formie zaoferuję podobne przyjemne wibracje ale będzie posiadała tez trochę większą dawkę duszy. Czegoś, co będzie koiło, ale nie w tak dosłownym wyrazie jak miały euforyczne pianinowe bangery. Przypadkowo trafiłem na UK Garage, ale zdecydowanie to nie 2 step był czynnikiem, który spowodował, że w to wsiąkłem. O ile perkusję 4×4 w house potrafią same w sobie być hipnotyzujące to szorstkość pulsu bębnów 4×4 w garage wraz z sub-basem i perfekcyjnie poszatkowanym wokalem wraz z soulful instrumentami powodowały, że ten trend stał się głównym na mojej codziennej playliście. To był mix dźwięków, których potrzebowałem.

Scena garage w Wielkiej Brytanii / It’s a London Thing

Polskie podziemie garage’owe było chyba zawsze niszą – fani i DJ-e dyskutowali na forach. Jakie osoby z początku lat 2000 tworzą i grają do dziś?

Martin Depp: Myślę, że garage nigdy nie rozwinął skrzydeł w Polsce. W świadomości ludzi lawirował gdzieś pomiędzy undergroundem a popem, był zbyt soulfulowy, gdzie często pierwsze skrzypce grały wokale przez co w polskim undergroundzie z biegu zyskiwały łatkę muzyki komercyjnej. Znam tylko jedną osobę aktywną do dziś z tamtych lat. CJ Reign z Łodzi, z którym się kolegujemy od 15 lat remiksował numery MJ Cole, wypuszczał materiał dla 2Tuf4You Rec. (legendarny label części duetu Tuff Jam), grał również w Londynie na imprezie z czołówką UKG, którego zresztą materiał mam przyjemność wypuszczać dzisiaj w Pogo House Rec. i sub-labelach. Ten gość to legenda.

 Wyjechałeś z Polski i w Londynie dość szybko wsiąkłeś w muzyczne środowisko. Twój label Pogo House Records wystartował w 2014 roku. Jak narodził się ten pomysł?

Martin Depp: Lądując w Londynie chciałem odwiedzić kluby o których czytałem, zobaczyć ulubionych artystów na żywo i przeżyć to na własnej skórze. To zupełnie inne doświadczanie niż słuchanie muzyki z poziomu fotela i komputera. Wibracje, atmosfera w klubach i emocje jakie się wytworzyły mogę porównać do tego co przeżywałem na początku zabawy w rave w Polsce. Zainspirowany tym co słyszałem codziennie i w weekendy wolne chwilę spędzałem na tworzeniu własnych kawałków. Gdy zrobiłem ich wystarczająco dużo, postanowiłem je rozprowadzać na własnej platformie. Ta historia raczej nie różni się od początków setek innych labeli. Zwyczajnie chciałem wydawać własną muzykę na swoich warunkach.

Pogo House Records ma niemal 250 wydawnictw w katalogu

Wytwórnia ma w katalogu już niemal 250 release’ów i jest bardzo szanowana na angielskiej scenie muzyki garage. Skąd pomysł na eksplorowanie zwłaszcza gatunku garage house, który określany jest jako „90’s house style combined with strong garage swing”

Martin Depp: Brzmienie lat 90’s towarzyszy mi od zawsze i chyba jestem na nie skazany. Obok UK garage jednocześnie bardzo chłonę to co się dzieje w undergroundowym deep house. Mieszanka house z wibracjami lat 90-tych na perkusjach i pociętych samplach garage z dużą porcja dźwięków dla duszy mają potężną moc, nie potrafiłem przejść obok tego obojętnie. Uwielbiam ten groove.

martin depp

Światowe sławy sceny UKG sięgają po płyty z PHR i Smashing Trax

Wydawane przez Ciebie płyty grają takie sławy jak Matt Jam Lamont, Jeremy Sylvester, Mike Millrain, DJ Listener, a w swoim radiowym show sięga po nie absolutna legenda sceny – Todd Edwards. Jakie to uczucie?

Martin Depp: Przede wszystkim jestem bardzo wdzięczny za wsparcie jakie od nich otrzymuje. Jestem cholernym szczęściarzem, że takie postaci sięgają po moje numery mając do wyboru dziesiątki innych fantastycznych kawałków, które wychodzą każdego tygodnia.

Tracki z Pogo House Records grają też takie stacje radiowe jak d3Ep Radio (Grant Nelson!), Devine FM, Rinse FM, Flex FM, Playback FM, Kiss FM, Point Blank FM – czy mamy znowu renesans radia, które kiedyś budowało oddolnie popularność muzyki house, jungle czy 2 Step?

Martin Depp: Stacje radiowe FM i online w UK to wciąż jeden z filarów sceny muzycznej i w tym obszarze nic się nie zmienia od dekad. Część popularnych stacji pirackich sprzed lat zaczęła działać legalnie ale wciąż mają znaczący udział w kreowaniu trendów, wsparcia młodych talentów i DJ-ów. To wciąż bardzo ważny element całego klubowego ekosystemu i niewątpliwie dzięki DJ-om z lokalnych radiostacji Pogo House Records zyskał taka popularność. To miłe uczucie wracać w Londynie Uberem z imprezy i w przeciągu 40 min podroży usłyszeć dwa numery ze swojego labelu grane na jakiejś przypadkowo ustawionej przez kierowcę stacji.

Za kilka tygodni premiera nowej EP-ki polskiego weterana nurtu – CJ Reigna, który miał nawet wydawniczą przygodę z Tuff Jam. Zresztą singiel Jazzy James wskoczył do rocznego podsumowania najlepszych singli wg  Mixmaga za rok 2018 na 85. miejsce. Jacy inni polscy producenci wydawali w Twojej stajni lub pojawią się niebawem?

Martin Depp: Polskich producentów jest dość sporo, 4Tek z Łodzi, który również prowadzi swój label Swing & Jam Rec, T.E Project, PeKa, M.Poc czy Unknown Past, którego EP-ki wyszły kilka tygodni temu zarówno na Pogo House Rec jak i na Smashing Trax. Cj Reign to marka sama w sobie. The Archives Vol.1 to trzy numery z silnym garage swingiem, EP-ka dostaje fantastyczny feedback, DJ-e ją grają w stacjach, wszystko idzie w odpowiednim kierunku. Kolejne EP-ki CJ’a są zaplanowane na ten i przyszły rok, z ciekawostek: na początku 2021 ukaże się archiwalny materiał Pr0t0n, zrealizowany przez niego w okolicach 2005 roku, który jak dotychczas nie miał szansy być nigdzie opublikowany. Pr0t0n co prawda nie jest już aktywny, ale numery brzmią jakby zostały napisane dosłownie wczoraj, nic nie straciły na świeżości, warto pokazać je szerszej publiczności.

Wytwórnia jest „Twoim dzieckiem”, ale oprócz tego sam występujesz jako DJ Martin Depp, nagrywasz regularne miksy – m.in. z serii In My Garden oraz projektujesz merchendising i oprawę graficzną Pogo House. Jak znajdujesz na to czas?

Martin Depp: Sam nie wiem, może po prostu wypracowałem sobie przez lata pewną rutynę która się sprawdza. Cotygodniowe dwugodzinne miksy z serii In My Garden to trochę wynik moich regularnych codziennych polowań za dobrymi nowościami na Traxsource.com i Bandcamp. Jesli coś znajdę automatycznie kupuję, układam playlistę wraz z nowościami z Pogo House i sub-labeli, kilkoma promosami, zamykam się w każdą późną niedzielę w studio i miksuję przez dwie godziny wyżywając się jako DJ.

Martin Depp: DJ, raver, szef labelu i producent

Przed lockdownem bywałeś na londyńskich imprezach jako DJ i raver. Jak zmieniła się scena house i garage przez ostatnie lata jeśli chodzi o brzmienie oraz publiczność?

Martin Depp: Garage w Londynie jest bardzo silnie zakorzeniony. Jest kilka brandów organizujących raz czy dwa razy do roku imprezy z UKG, na których za każdym razem spotyka się kilka tysięcy osób, z headlinerami znanymi z lat 90-tych. Za każdym razem osiągają status sold out grubo przed data imprezy, to coś znaczy. W tej kwestii nic się nie zmienia. W mniejszych bardziej intymnych miejscach organizowanych przez labele i ekipy też się wciąż dużo dzieje czy może działo przed lockdownem. Lokalna scena od zawsze bardzo żywo reagowała na nowe trendy i błyskawicznie przekładała to na płaszczyznę klubów, zresztą to w znacznej większości ci sami DJ-e, którzy zasilają liczne pirackie stację radiowe w tygodniu testując w nich nowy promo materiał i klasyki gatunku. Przez ostatni rok dało się zauważyć lekki skręt Garage House w przyspieszenie BPM do 128-130bpm zbliżając się w tempie do klasycznego UKG. Przy okazji po kilku latach dominacji wokalnych, letnich i pozytywnych numerów mam wrażenie, że coraz więcej pojawia się bardziej mrocznych i deepowych a jednocześnie bardzo skocznych parkietowych petard.

Jakie masz dalsze plany na rozwój PHR?

Martin Depp: Następny cel to seria imprez sygnowana Pogo House Records w Londynie i powrót do wydawnictw na winylach.

Twoje 3 ulubione klasyki klubowe, to…

Martin Depp: Cloud 9 – Do You Want Me Baby (Victor Simonelli Orig Mix)

 

TJR Feat Xavier – Just Gets Better

LFO – LFO (Leeds Warehouse Mix)



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →