Festiwale z naszych mokrych snów. Tam chcielibyśmy pojechać w przyszłym roku
Planujecie już powoli, na jakie festiwale i koncerty wybierzecie się w przyszłym roku? My mamy kilka wymarzonych imprez, które chcielibyśmy odwiedzić.
Paweł Chałupa – The Labyrinth / Depeche Mode / Khidi & Bassiani
The Labyrinth
Marzenie o japońskim The Labirynth pojawiło się wraz z nagranym kalkulatorem video z 2011 roku, gdzie Donato Dozzy odprawia swoje szamańskie rytuały w samym środku tajskiego lasu. Sam nie wiem, ile razy go widziałem, ale jedno wiem na pewno – ten nieoczywisty rodzaj vibe’u zamierzam doświadczyć na własnej skórze. Nie będzie łatwo. Koszty związane z logistyką, bardzo mała pula karnetów na Europę, dodatkowo podejrzewam, że nie każde media mają tam wejście na wyciągnięcie ręki. Świnka z podpisem FESTIWALE 2023 – JAPONIA stoi już na swoim miejscu. Nie spocznę, dopóki nie usłyszę wśród jednej z najlepiej zorientowanych publik rezydentów pokroju Dozzy’ego, van Hoesena czy Cloutiera. Naturalnie w asyście najlepiej brzmiących na świecie paczek Funktion One w tym miejscu.
Depeche Mode
Tutaj będzie trochę łatwiej niż z wycieczką 12 tysięcy kilometrów od domu. Nie wiem jakim cudem, ale nie udało mi się dotychczas trafić na koncert jednego z moich ulubionych zespołów. Okazji było co niemiara, do tego w pełnym składzie z Andy Fletcherem na czele. Wieść o jego śmierci nie dawała mi żadnych szans na konfrontacje z Depeszami na żywo. Konferencja z początku miesiąca rozwiała wszelkie wątpliwości. Depeche Mode ruszają w gigantyczną trasę, obejmującą blisko 50 koncertów w 42 miastach w Ameryce Północnej i Europie. Emocje związane z wystartowaniem sprzedaży biletów porównałbym do całonocnego czekania pod Empikiem po najnowszą część Harry’ego Pottera (nie wiem, nie byłem, widziałem w telewizji). Wybór był oczywisty – 7 lipca, Olympiastadion Berlin. Mój numerek w waiting room wskazywał liczbę 25 432 – co prawda nie udało się dostać na zaplanowaną część płyty, ale mam to! Usłyszę Depeche Mode. Dreams comes true.
Khidi & Bassiani
Wycieczka do Gruzji to temat więcej niż pewny. Pozostaje czekać na sprzyjające line-upy obu miejscówek podczas jednego weekendu – ale o to jestem raczej spokojny. O klubach nasłuchałem się już legendarnych opowieści, podobnie jak ponad 10 lat temu przed pierwszą wizytą w Berghain / Panorama Bar. Pora przekonać się osobiście, jak dobre są to punkty na światowej mapie techno. Cały klubowy świat, najlepsi DJ-e na świecie nie mogą się mylić co do tych miejsc. Wyedukowana publika, potężne sound systemy Funktion One, regularne all nightery moich techno faworytów. Czekam z niecierpliwością. Przed wyjazdem na pewno przypomnę sobie raz jeszcze film dokumentalny Raving Riot, pokazywany 2 lata temu na festiwalu Nowe Horyzonty. Ci ludzie naprawdę walczyli o techno w Tbilisi. Jestem pod wrażeniem.
Adam Dąbrowski – Montreux Jazz Festival / Sónar Barcelona / Glitch Festival
Montreux Jazz Festival
Niech Was nie zmyli nazwa. Już od kilkunastu dobrych lat ten jeden z najstarszych europejskich festiwali nie jest stricte jazzowy, a możemy na nim zobaczyć największe gwiazdy. Od popu po elektronikę różnej maści. Kto był w Montreux, ten wie, że ta miejscówka ma w sobie coś, co powoduje, że chce się do niej wracać. Bądź… zostać tu na stałe – choć to może być trudne, bo ceny zwalają z nóg. Malownicze miasteczko położone nad Jeziorem Genewskim z widokiem na Alpy oraz Dolinę Rodanu stało się przystanią dla wielu artystów. Swoje płyty nagrywali tu Queen, David Bowie, Deep Purple i wielu innych. Do dziś miejscowość cieszy się przeogromną popularnością wśród artystów i melomanów.
Sónar Barcelona
Każdy z nas ma taki festiwal, który znamy od lat, wiemy, że jest dobry, wielu znajomych już na nim było, ale mimo tego jeszcze go nie zaliczyłeś. Z Sónarem nie było mi przez kilka lat po drodze ze względu na rok szkolny, a potem rok akademicki, a jeszcze później pracę w korpo. Czas to zmienić w przyszłym roku.
Glitch Festival
Glitch Festival z roku na rok rośnie w siłę. Widać to doskonale na obrazkach z Boiler Rooma i to prawdopodobnie najlepszy pretekst, byś w kolejne wakacje poleciał na Maltę. Na czas trwania festiwalu ta niewielka wyspa na Morzu Śródziemnym wydaje się być świetną alternatywą dla Ibizy. Klimat, podobna architektura, wszędzie blisko, line-up wypełniony najważniejszymi nazwiskami sceny klubowej i nie tylko. No i te kapitalne, nietypowe miejscówki.
Kamil Downarowicz – Roadburn / Sziget / Glastonbury
Roadburn
Tak, wiem, nie jest to festiwal stricte elektroniczny, a undergroundowa impreza poświęcona ciężkim brzmieniom. Jednak nawet w natłoku przesterowanych gitar i rozszalałej perkusji da się tam usłyszeć dźwięki syntezatorów czy klubowe beaty. Choć na tym holenderskim evencie nigdy nie byłem, to słyszałem o nim same dobre rzeczy od zaufanych źródeł. Roadburn stoi przede wszystkim wyśmienitym repertuarem i mrocznym klimatem. Festiwal daje możliwość poznania wykonawców, o których wcześniej się nie słyszało, a w których drzemie olbrzymi potencjał.
Sziget
Węgierski festiwal ściąga rokrocznie ok. pół miliona ludzi. Nie jest to przypadek, bowiem wszystkie wydarzenia związane z tą imprezą odbywają się na terenie niezwykle malowniczej wyspy usytuowanej w Budapeszcie. Do tego dochodzi ogromna różnorodność w line-upie. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Podczas tegorocznej edycji Sziget wystąpili m.in. Jon Hopkins, Woodkid, Honey Dijon, Floating Points czy Nina Kraviz, ale także Arctic Monkeys, Fontaines D.C. i Murder Capital. Dla ludzi z głową otwartą na różne brzmienia to po prostu raj na ziemi.
Glastonbury
Jako osoba, która wychowała się na gitarowych brzmieniach, Glastonbury od zawsze jawiło mi się jako mityczna ziemia obiecana. Miejsce, gdzie grają najwięksi tego świata i ci, którzy wielcy za chwilę będą. Do dzisiaj ogromne wrażenie na mnie robi wielkość tego festiwalu, rock’n’rollowy „brudny” klimat uzyskany dzięki usytuowaniu imprezy pośród osuszonych bagien i torfowisk.
Wiktor Knowski – Atonal / Cape Town Electronic Music Festival / Gottwood Festival
Berlin Atonal
Choć wiele o nim słyszałem, czytałem, a nawet pisałem, wciąż nie miałem okazji uczestniczyć w tym święcie muzyki eksperymentalnej. Gdy przeważnie festiwale starają się przyciągnąć widzów największymi nazwiskami branży, Berlin Atonal zdaje się podążać w zupełnie innym kierunku. Uczestniczący w nim artyści i artystki są jednak pionierami w swojej dziedzinie i poprzez naginanie konwencjonalnych zasad komponowania muzyki, wyznaczają nowe ścieżki tworzenia. Nie można zapomnieć również o wyjątkowej przestrzeni kompleksu Kraftwerk, w którym odbywa się berliński festiwal.
Cape Town Electronic Music Festival
Chodzą mi po głowie festiwale odbywające się poza granicami Europy. Szczególnie interesują mnie miejsca, które nie przychodzą do głowy przeciętnemu słuchaczowi czy słuchaczce Borisa Brejchy. Chcąc wyleczyć się z europocentrycznego myślenia o elektronice, chciałbym odwiedzić festiwale pokroju Cape Town Electronic Music Festival. Ten event ma za sobą dekadę tradycji, a jego głównym celem jest promocja i wsparcie lokalnych DJów i DJek. CTEMF jest zapewne jednym z najlepszych wydarzeń, by zagłębić się w klimat południowoafrykańskiej elektroniki.
Gottwood Festival
Kameralnie nie znaczy słabo! Ten niewielki festiwal odbywający się w Walii przyciąga fanów i fanki niezależnej, undergroundowej elektroniki. Gottwood odbywa się w pięknych okolicznościach przyrody, a organizatorzy i organizatorki wyraźnie dbają o oprawę wizualną. W tym sezonie szczególnie poczułem, że festiwale dużego formatu, na które zwykle wyczekiwałem wiele miesiący przed otwarciem bramek, zaczęły być odrobinę przytłaczające. Chciałbym więc doświadczyć wydarzenia o mniejszym kalibrze, w trakcie którego wokół uczestników może wytworzyć się społeczność.