Pieniądze splamione krwią. Business techno na mundialu w Katarze? Chętnych nie zabraknie
Mistrzostwa Świata w Katarze wchodzą w ostatni etap przygotowań. Nikt i nic nie powstrzyma Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej przed organizacją najbardziej kontrowersyjnego turnieju w historii. Podobnie jak piosenkarzy i DJ-ów, których występy zaplanowano w miejscowych strefach kibica. Co prawda nikt nie został jeszcze ogłoszony, ale historia pokazuje, że i tym razem nie zabraknie nazwisk ze świata business techno.
Nie ma znaczenia
Kiedy we wrześniu ubiegłego roku świat obiegła informacja o składzie festiwalu Soundstorm organizowanego w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, ilość głosów krytykujących artystów biorących w nim udział rosła z każdą minutą. „Cieszcie się ze swoich krwawych pieniędzy”, „nóż w plecy wszystkich kobiet” – grzmiały niektóre. O bardziej przychylny wydarzeniu feedback starało się państwo arabskie. Z pomocą krajowego podmiotu XP Music Conference przekaz idący do mediów był prosty: „Soundstorm Festival to okazja dla artystów, wytwórni i promotorów do zbudowania infrastruktury, która pozwoli branży rozwijać się w najszybszym możliwym tempie w całym regionie, mając na uwadze napędzanie kulturowej i ekonomicznej zmiany niedostępnej wcześniej w wielu obszarach Bliskiego Wschodu”.
Krytyka wymierzona w wydarzenie nie brała się znikąd. W przestrzeni publicznej od lat trwa dyskusja o fatalnym wizerunku saudyjskiego rządu. Organizacja wydarzeń tego typu ma stawiać Arabię Saudyjską w roli kraju przyjaznego, otwartego, bez kolejnych międzynarodowych skandali i złej sławy, jaką zyskał w oczach Zachodu. Brak wolności słowa, dyskryminacja religijna i seksualna oraz rutynowe egzekucje z powodu innych nadużyć powszechne są w AS do dziś. Zaproszonym na festiwal gwiazdom takim jak Adam Beyer, Amelie Lens, Carl Cox, Charlotte de Witte, Claptone, Nina Kraviz czy Paul Kalkbrenner było wszystko jedno, gdzie zagrają i za czyje pieniądze. Nie mieli i nie mają prawa wiedzieć, czy państwo, w którym wystąpią, nie znajduje się w czołówce najczęściej wykonujących karę śmierci. W którym kobiety traktuje się jak drugą kategorię człowieka.
Nie daleko pada jabłko…
To samo tyczy się Kataru, sąsiada Arabii Saudyjskiej. Zamieszkały przez zaledwie 3 miliony ludzi, jak mało który kraj wywołuje w ostatnich latach tak skrajne emocje nie tylko nad Zatoką Perską. Wszystko za sprawą kontrowersji skupionych wokół gospodarza Mistrzostw Świata. Począwszy od skandalu wywołanego samym wyborem Kataru na organizatora, po nietypowy termin rozpoczęcia turnieju, na budowie infrastruktury i związaną z nią śmiercią tysięcy robotników kończąc. Dziewięćdziesiąt procent miejscowej siły roboczej stanowią uchodźcy z Azji i Afryki. Amnesty International od lat alarmuje, że przyjęty tam czterdziestoośmiogodzinny tydzień pracy w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z faktyczną sytuacją na miejscu. Robotnicy pracują w złych warunkach i bez zabezpieczeń. Giną na wysokościach, z wycieńczenia, bez podawanych regularnie posiłków i wody. Przeprowadzone w zeszłym roku przez dziennik The Guardian śledztwo wykazało, że od 2010 roku przy pracach związanych z MŚ życie straciło ponad 6,5 tys. osób.
Ich losem nikt się nie przejmuje. Nie w Katarze. Z „najlepszymi Mistrzostwami Świata w historii”, gdzie „pracownicy czerpią dumę z ciężkiej pracy”. Słowa prezydenta FIFA, Gianniego Infantino, wydają się i tak być niczym przy historii Paoli Schietekati. Meksykanka, będąc częścią sztabu pracującego przy katarskim mundialu, została w czerwcu 2021 brutalnie zgwałcona w swoim lokum przez nieznajomego mężczyznę. Miejscowe prawo jest w takich sytuacjach bezwzględne: utrzymanie seksualnych stosunków pozamałżeńskich jest nielegalne i zagrożone karą pozbawienia wolności do lat siedmiu. Tak też się stało. Paola została skazana przez sąd na 7 lat bezwzględnego więzienia oraz karę chłosty. Na szczęście z pomocą organizacji Humans Right Watch oraz Komitetu Organizacyjnego Mistrzostw udało się jej uciec do Meksyku.
Powtórka z rozrywki?
Nie samą piłką człowiek żyje i doskonale wiedzą o tym w Katarze. Od mundialu w Niemczech w 2006 roku w programie Mistrzostw stałym punktem są tak zwane FIFA Fan Fest, czyli popularne strefy kibica. Oferujące transmisję meczów na gigantycznych ekranach, koncerty na żywo, imprezy czy punkty gastronomiczne, potrafią działać na wyobraźnię. Będąc na miejscu, trudno się im oprzeć. Choć harmonogram i lista artystów tegorocznych atrakcji nie są jeszcze znane, organizatorzy zapewniają, że w trakcie trwania turnieju wystąpią „najlepsze lokalne i światowe gwiazdy muzyki”.
Mało kto pamięta, ale na jednej z południowoafrykańskich stref kibica w 2010 roku występował Fatboy Slim. Osiem lat później w Rosji podobny zaszczyt spotkał Paula Oakenfolda i Pendulum. Nikt wówczas nie zakładał, że w 2022 roku przyszły występ któregoś z innych przedstawicieli tzw. business techno, będzie elektryzował równie mocno co sam czempionat. Z negatywnego punktu widzenia tym razem. Na bazie obserwacji i znajomości sceny trudno wierzyć, że nadchodzące koncerty w Katarze tuzów świata elektroniki będą ich szczególnie martwiły. Historia pokazała, że pieniądze szejków niczym nie różnią się od innych. Nawet jeśli są splamione krwią.