Ostatni (?) kontynent do kompletu. Przyszłoroczny tour Błażeja Malinowskiego po Australii potwierdzony!

Błażej Malinowski znalazł jeden prosty sposób na zwiedzenie całego świata. Inni artyści go nienawidzą! [sprawdź]
Błażej Malinowski. Inspirujące tygodnie
Powyższe zdanie to rzecz jasna popularny niegdyś wiral. Gdyby ktoś nie kojarzył bądź nie pamiętał, to odpowiednio przerobiony informował po danym zjawisku w sposób sarkastyczny i groteskowy. Niczym wieść o niezwykłych tabletkach odchudzających, dzięki którym zrzucenie dwudziestu kilo w 20 dni nigdy nie było prostsze. Facebookowy wpis sprzed paru dni Błażeja Malinowskiego na temat jego potwierdzonych przyszłych występach śmiało wpisuje się w jego konwencję. Jednak czy faktycznie reszta artystów go nienawidzi? Wiadomo, że nie. Czy szczerze mu gratulują? A kto nie?
Tego typu trasy zawsze budzą we mnie wiele emocji. Wydają mi się też bardzo surrealistyczne, bo Australia jest naprawdę daleko. Zatem jest to niezwykle budujące, że promotorzy są w stanie mnie tam zaprosić. Poznawanie nowych scen i krajów daje mi zawsze ogromną radość i perspektywę na to jak scena — jako całość — rozwija się i jak wygląda w różnych zakątkach świata. Do Australii lecę prosto z Indii, gdzie zagram 3 występy, więc myślę, że będą to bardzo inspirujące dwa tygodnie. Nie mogę się już doczekać.
– komentuje specjalnie dla nas Malinowski.
Błażej Malinowski. Wielki Szlem
Mowa przecież o wydarzeniu historycznym, rzadko spotykanym (jeśli w ogóle). Niczym zdobycie Wielkiego Szlema w tenisie [wygrana w Australian Open, French Open, Wimbledonie i US Open — przyp. red.]. Pal licho z Berlinem, Brukselą, Cyprem czy nawet Indiami, w których Błażej miał okazję wystąpić w zeszłym roku. Ekscytującym kierunkiem jest z pewnością Japonia (10 września). Niemniej prawdziwe wyzwanie nosi imię „Australia” i pierwszego w karierze touru po najmniejszym pod względem wielkości kontynencie świata.
Zawsze miło jest jechać gdzieś po raz pierwszy, ale najwspanialsze uczucie towarzyszy mi kiedy promotorzy zapraszają mnie po raz kolejny i uwzględniają mnie w swoich planach. Miejsce samo w sobie nie ma dla mnie aż takiego znaczenia, co nie zmienia faktu, że nadal jest ogromna ilość miejsc i scenerii, gdzie chciałbym zagrać. Dla przykładu 10 września będę miał okazję po raz kolejny zagrać w Japonii, ale tym razem nie w klubie, a na Festiwalu Otsukimi w miejscowości Hakuba. Od zawsze było to moje marzenie, aby wystąpić tam poza głównymi miastami i móc doświadczyć prawdziwego japońskiego krajobrazu. Tego typu bookingi przyprawiają mnie zawsze o dreszcze. Co będzie następne, czas pokaże. Przez ostatnie lata wypracowałem sobie stały system pracy i spore pokłady cierpliwości. Cieszą mnie wszystkie zaproszenia i wszystkie występy
– dodaje.
Na obecnym etapie kariery dawne występy Błażeja z Francji, Gruzji, Słowenii, Szwajcarii, Danii czy Włoszech nie robią już takiego wrażenia jak kiedyś. Co innego te z Korei Południowej, Kolumbii, Mongolii, RPA i USA. Reprezentant m.in. Semantica Records i Inner Tension nie ma jeszcze czterdziestki, a już może powiedzieć, że zwiedził świat wzdłuż i wszerz. Od Seulu po Salt Lake City. Od Cape Town po Bogotę. Tylko czekać na pierwszy w historii występ na Antarktydzie. Pod warunkiem że sprzęt wytrzyma temperaturę poniżej 60 stopni Celsjusza — brak innych przeciwwskazań. Prawda?
Sprawdź także
Błażej Malinowski założył własną wytwórnię

Błażej Malinowski i Michał Wolski po dwunastu latach kończą przygodę z audycją Fünfte Strasse

Błażej Malinowski zagra w Berghain!

Sprawdź także

Błażej Malinowski założył własną wytwórnię

Błażej Malinowski i Michał Wolski po dwunastu latach kończą przygodę z audycją Fünfte Strasse
