„Oczekuję gaży, na jaką zasługuję”, czyli polscy artyści o roli i wadze agencji bookingowych [wywiad]

Fot. Joanna Probola
Wywiad
agencje bookingowe

Postawiona przy listopadowym tekście o "obowiązku w dobie kolesiostwa" teza mówiąca o potrzebie i konieczności funkcjonowania agencji bookingowych w naszym kraju, doczekała się rozbudowania o kolejne ważne i ciekawe wątki - opowiedziane przez polskich artystów - zarówno tych z wieloletnim doświadczeniem, jak i nieco młodszych. Nie tylko wiekowo.

Czytaj również: Obowiązek w dobie „kolesiostwa”. O tym, dlaczego agencje bookingowe są potrzebne i konieczne [wywiad]

Potrzebny pośrednik

Damian Badziąg: Dlaczego obecność agencji bookingowych na scenie jest ważna? 

An On Bast (C&C Bookings): Agencje są potrzebne, bo regulują, stabilizują i ułatwiają kontakt pomiędzy artystą a promotorem.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Błażej Malinowski (On Board Music): Na pewnym etapie ułatwia to bardzo wiele, szczególnie w kontekście bookingów poza naszą lokalną sceną. Artyści w naszych czasach muszą zajmować się bardzo wieloma aspektami w swojej działalności, a nie wszyscy mamy w sobie siłę i umiejętności, aby proponować swoje występy w klubach. 

Jurek Przeździecki (C&C Bookings): Agencje zdejmują z artystów cały stres organizacyjny i dają im poczucie bezpieczeństwa. Dobry i doświadczony agent/agentka jest ojcem, matką, księgowym i przyjacielem artysty. Dzięki pracy agencji chaos w życiu artysty zamienia się w porządek, w którym on sam może skoncentrować się na tym, co dla niego najważniejsze – na tworzeniu muzyki i przygotowaniu do występów. 

Kuba Sojka (C&C Bookings): Obecność agencji jest bardzo istotna, ponieważ w pewien sposób budują pozycję artysty na scenie i dodają mu profesjonalizmu. Dzięki temu artysta jest w stanie skupić się na swojej pracy, czyli muzyce, a cała reszta związana z organizacją bookingu, podróży, omówienie wymagań technicznych czy warunków współpracy z organizatorem, jest realizowana przez agencje. To bardzo odciąża artystę od wymagającej pracy.

L Ʌ V Σ N (Individual agent): Obecność agencji bookingowych jest ważna, gdyż odgrywają one rolę pośrednika między artystą a promotorami/klubami. Taki pośrednik dysponuje odpowiednią wiedzą i doświadczeniem, a także kontaktami z osobami z branży. Ponadto, myślę, że dobrze jest mieć zaplecze w instytucji, która choćby częściowo zapewnia wparcie podatkowo-prawne oraz często jest w stanie wynegocjować lepsze warunki i zapłatę. Patrząc na wielu artystów wydaje się to być naturalnym etapem w rozwoju kariery, ale znam także artystów, którzy sami zajmują się swoimi bookingami.

Melania. (RAW/Granko): Pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to budowana zdrowa relacja pomiędzy klubem/promotorem a artystą, który może w pełni skupić się na swojej twórczości. Z racji, że w większości przypadków mowa o jednostkach pozbawionych pierwiastka dyplomacji, przekłada się to na problemy z negocjowaniem odpowiednich dla nich stawek i warunków. Artysta dzięki agencji czuje się zaopiekowany i zapewniony o wszelkich szczegółach. Taka współpraca podwyższa poziom pracy obu stron, co zwiększa profesjonalizację sceny – zwłaszcza w Polsce, wśród polskich promotorów, którzy lubią unikać agentów chcąc zaoszczędzić każdy grosz. 

agencje bookingowe
Fot. Mario_Pinta

Wolna głowa

Dlaczego zdecydowałeś/aś dołączyć do agencji?

An On Bast: Agencja wprowadza pewien standard działania, procedury i rutynę, które co do zasady są identyczne przy każdej umowie i określania jej warunków. Z drugiej strony każdy booking to masa szczegółów do ustalenia. Działania agencji są praktyczne i oszczędzają czas artysty. 

Błażej Malinowski: Nadszedł taki moment, kiedy poczułem, że to powinien być następny krok. Marzyłem, aby grać w nowych miejscach i zwyczajnie się rozwijać. Nigdy nie byłem specjalistą od znajdowania sobie bookingów, o dalszych i dłuższych trasach nawet nie wspomnę. Tego typu praca i logistyka wymaga sporo umiejętności i mocnych nerwów.  

Jurek Przeździecki: Żeby doświadczyć różnicy.

Kuba Sojka: Przede wszystkim dla wygody. Chciałem mieć wolną głowę od wszelkich spraw związanych z omawianiem detali dotyczących występu, gaży, dojazdu itp. Szczególnie temat gaży zawsze był i jest (szczególnie w Polsce) wstydliwy dla artysty. Trudno artyście jest wyegzekwować gażę taką, na jaką faktycznie zasługuje, biorąc pod uwagę jego dokonania, doświadczenie, sukcesy itp. Natomiast agencja nie ma z tym problemu, jest to dla nich normalna praca i potrafią to robić dobrze.

L Ʌ V Σ N: Dostałam propozycję dołączenia do agencji i dość szybko zdecydowałam się na nią głównie z powodów wymienionych powyżej. Widziałam w tym również szansę na rozwój kariery i dotarcie do większej ilości ludzi. 

Melania.: W pewnym momencie doszłam do takiego punktu w swojej karierze, gdzie często się frustrowałam. Dużo czasu i energii zabierały mi wszelkiego rodzaju niedomówienia i problemy. Musiałam coś zmienić – ktoś, kto się zna na tym lepiej, musiał zająć się moimi około bookingowymi sprawami. Bardzo chciałam mieć poczucie przynależności, móc z kimś współpracować. Z reguły jestem bardziej samotnikiem, lubię robić rzeczy sama. Z drugiej strony zapędzam się w tym. Doskwiera mi samotność, która budzi we mnie poczucie chęci współpracy i budowania czegoś z kimś. Agencja daje mi pełną wolność. Robię to, co chcę. Mamy wspólny cel.

agencje bookingowe
Fot. Krzysztof Karpiński

Pełen profesjonalizm

Jak wyglądała Twoja kariera przed dołączeniem do agencji? Z jakimi sytuacjami musiałeś/aś się mierzyć, co sprawiało Ci problemy w skupianiu się na muzyce?

An On Bast: Gram live act od 2006 roku, od 2012 jestem związana z agencją C&C Bookings, czyli 6 pierwszych lat sama obsługiwałam swoje bookingi. Jako osoba biorąca sprawy w swoje ręce nie miałam z tym problemów – to było moje muzyczne życie i kreowałam je tak, jak chciałam. Z własnej inicjatywy na początku grałam częściej za granicą niż w Polsce. Po moim udziale w Red Bull Music Academy polska scena stanęła otworem i byłam zapraszana również w kraju. Wszystko da się ogarnąć, wypracować, ułożyć, jakkolwiek działania bookingowe wymagają dużo pracy i są czasochłonne. 

Błażej Malinowski: Przed dołączeniem do agencji grałem głównie w Polsce. Nieprzyjemnych sytuacji było bardzo mało, bo znałem większość promotorów i wszyscy jechaliśmy na tym samym wózku. Ciężko jest też porównywać moje początki do obecnych czasów, bo scena przez lata niesamowicie się rozrosła i wszystko nabrało nieco innego charakteru. W tamtym momencie nawet nie myślałem, że posiadanie agenta jest możliwe czy nawet konieczne. 

Jurek Przeździecki: Jednym z problemów było zarządzanie ilością bookingów w czasie. Co, kiedy, gdzie i za ile. Masz to na głowie, musisz o tym pamiętać lub mieć system, który Ci o tym przypomina. Innym problemem były rozliczenia. Zdarzało się, że po występie, promotor wracał do „negocjacji” wynagrodzenia. Pojawiał się więc element zaufania, który w przypadku sformalizowania bookingu umową, nie jest już istotny.

Kuba Sojka: Głównie z tym, o czym wspomniałem przed chwilą, udowadnianie organizatorom, że oczekuję gaży, na jaką zasługuję. A że pasja jest moją pracą, to traktuję ją z dużym szacunkiem i zaangażowaniem. Nie chodzi tylko o samodyscyplinę, ale też o szacunek do samych organizatorów, by pokazać swój pełen profesjonalizm, nie tylko w trakcie grania, ale również przed i po imprezie. Przed wstąpieniem do agencji, bywały sytuacje gdzie organizator imprezy nie wypłacił pieniędzy. Były to przykre momenty.

L Ʌ V Σ N: U mnie dołączenie do agencji nastąpiło szybko – mniej więcej w okolicy trzeciego grania w życiu. Niedługo po wydaniu pierwszej EP-ki dostałam zaproszenie do zagrania w klubie i, prawdę mówiąc, w ogóle nie myślałam wtedy o graniu przed ludźmi. Do tej pory po prostu siedziałam w pokoju robiąc muzykę. Zarówno grając te kilka razy bez agencji, jak i z nią, nie doświadczyłam sytuacji czy zachowań z zewnątrz, które wpływałyby na muzykę. Zazwyczaj wszystko, co sprawiało mi problem w skupianiu się na muzyce, działo się w mojej głowie.

Melania.: Nie było najlepiej, choć staram się dobrze wspominać każdy okres z mojego życia. Zanim dołączyłam do pierwszej agencji doprowadzałam do wielu niedopatrzeń. Będąc żółtodziobem cieszyłam się, że mogę gdziekolwiek zagrać. Przyzwalałam, żeby mnie wyzyskiwano. Nawet głupio było mi prosić o pieniądze. Z czasem poczułam większą motywację i presję do pracy. Nie było miejsca na wtopy. 

Fot. Jurek Przeździecki

Wiara w umiejętności

Jak zmieniła się Twoja sytuacja po tym, jak nawiązałeś/aś współpracę z agencją?

An On Bast: Dla mnie oddanie tej części pracy było zbawienne – dzięki temu spędzam większość czasu na kreatywnym poziomie, w relacji ja-dźwięki, a minimalnie tylko wydatkuję energię na aspekty logistyczne czy po prostu praktyczne. Jest to duże odciążenie. 

Błażej Malinowski: Trafiłem na bardzo dobrego agenta już na samym początku, który zwyczajnie wierzył w to, co robię. Wydaje mi się, że to jest właśnie klucz do tego, aby wspólnie się rozwijać, niezależnie od tego, z jakiego punktu startujemy. Obecność w agencji nie musi zmienić wszystkiego od razu, ale w dobrej konfiguracji i przy nakładzie sporej pracy z obu stron na pewno bardzo pomaga. Michaela (mój pierwszy agent) poznałem na ślubie Claudio PRC w 2016 roku i niecały rok później zaczęliśmy razem pracować w Pakt Bookings a później Elite Music Managemant. Zaczęło się od znajomości i wspólnych muzycznych idei.

Jurek Przeździecki: Po prostu, przestałem o tym myśleć, pamiętać i denerwować się, gdy coś szło nie tak.

Kuba Sojka: Problem z brakiem gaży za występy zniknął, ponieważ umowa zawierana między agencją a organizatorem imprezy, ma prawną moc, z której obydwie strony muszą się wywiązać. Bywają sytuację, że organizatorzy spóźniają się z zapłatą, ale mimo wszystko wywiązują się z obietnic i zawieranych umów.

L Ʌ V Σ N: Po rozpoczęciu współpracy z agencją poczułam się odciążona częścią obowiązków związanych z bookingami, a sama propozycja od agencji sprawiła, że bardziej uwierzyłam w siebie i poczułam się pewniej jako część sceny. 

Melania.: Przede wszystkim byłam bardzo szczęśliwa. Spełniłam swój cel o całkowitym dołączeniu do rodziny aufnahme + wiedergabe, w którym z początku wydawałam swoją muzykę. Pozytywnie wpłynęło to na rozwój mojej kariery. Mega inspirowali mnie pozostali artyści. Pojawiły się szanse na występy w nowych miejscach. Byłam w grze – mogłam wypełniać misję i skupiać się tylko na muzyce. Moja kariera nabrała tempa. Rodzice też mogli być dumni, że ich córka zajęła się czymś poważnym (śmiech).

agencje bookingowe
Fot. Marcin Watemborski

Zbawienie i odciążenie

Czy, a jeśli tak to jakie, miałeś/aś zastrzeżenia, ale i oczekiwania przed dołączeniem do agencji?

An On Bast: W moim przypadku spotykając na mojej drodze Rafała Całego z C&C Bookings spasowaliśmy się wręcz idealnie. Rafał jest świetnym agentem, doskonale zna swój fach, a przede wszystkim wspólnie napędzają nas nasze pasje – moja do tworzenia i grania, a jego do muzyki w ogóle i satysfakcja ze świetnie wykonanej pracy w postaci pięknego rezultatu, jakim jest występ na żywo. Lubię pracować w atmosferze rzetelności, profesjonalizmu, bardzo dobrej komunikacji, kreatywnego podejścia, spontanicznych pomysłów, wzajemnego zrozumienia. Tak też pracuje nam się z Rafałem. 

Dwukrotnie w ciągu ostatnich lat zdarzyła mi się współpraca z agencjami z Berlina, jednak w obu przypadkach zrezygnowałam właśnie ze względu na nie do końca realizowanie takiego podejścia. Wiem, że jestem super wymagająca, ale taką drogą lubię iść przez życie najbardziej, taka droga maksymalizuje doznania. Cieszę się, że mój agent to rozumie najlepiej i dokłada wszelkich starań, żebyśmy razem przeżywali jak najpiękniej. 

Błażej Malinowski: Po latach bezpośrednich kontaktów z promotorami i klubami właśnie ten brak wglądu w rozmowy nieco mnie stresował, choć teraz już tak za tym nie tęsknię. Zawsze mam okazję spotkać się i bezpośrednio porozmawiać z promotorami, więc jak się okazało nie było większego powodu do zmartwień. Dołączyłem do agencji w takim momencie mojego życia, że oczekiwań nie miałem absolutnie żadnych. Podchodziłem do tego bardzo spokojnie. Muszę przyznać, że bardzo wiele zawdzięczam Michelowi i Kerry a teraz Laurze BCR.

Jurek Przeździecki: Agencja jest pośrednikiem i pobiera za swoją pracę wynagrodzenie. Moją jedyną wątpliwością było to, czy booking-fee agencji nie zniechęci niektórych promotorów.

Kuba Sojka: W czasach kiedy powstało C&C Bookings, a ja wchodziłem w jej szeregi, nie miałem żadnych zastrzeżeń. To były takie czasy, że każdy przejaw profesjonalnej agencji bookingowej był dla mnie zbawieniem i odciążeniem. Dużym plusem jest to, że agencja rozwinęła też moje kontakty wraz z innymi organizatorami imprez i festiwali.

L Ʌ V Σ N: W tamtym momencie nie miałam żadnych zastrzeżeń czy oczekiwań, po prostu cieszyłam się, że to się dzieje. 

Melania.: Dołączenie do pierwszej agencji wiązało się z lekkim poczuciem niepewności. Ja pośród śmietanki, najlepszych w swoim fachu? Czułam, że na to nie zasługuję. Nie byłam wystarczająco pewna siebie, żeby mieć jakiekolwiek oczekiwania. Zawsze przyjmowałam wszystko takim, jakie jest. Zaniżałam swoją wartość. Ciężko było mi się odnaleźć. Trochę zajęło odnalezienie się w nowej roli. Z czasem było jednak coraz lepiej. 

Fot. MARIE MAROU

Przyjaźń i rodzina

Jak wygląda Twój codzienny kontakt z agencją? Jak przebiega współpraca? 

An On Bast: Tak jak zapytałeś – jest on właściwie codzienny. Zwykle jest mnóstwo kwestii i szczegółów do ustalenia. My działamy szybko i sprawnie, nakręcamy się pozytywnie również, później ekscytujemy, kiedy możemy razem podróżować i doświadczać tych koncertów, imprez i festiwali. Dziesięć lat owocnej współpracy zbudowało między nami przyjaźń i zaufanie, które sprawiają, że jesteśmy zgranym duetem, gdzie każdy daje z siebie to, co najlepsze. Nasze działania dostarczają nam dużo radości.  

Jurek Przeździecki: Przede wszystkim statusy dotyczące planów bookingowych. Staramy się raz w tygodniu porozmawiać o tym, jakie zapytania spłynęły do Rafała i ustawić te bookingi w czasie. Omawiamy plany wydawnicze, pomysły promocyjne i strategię rozwoju. 

Kuba Sojka: Bardzo przyjacielsko. Z Rafałem Całym znamy się od początku agencji C&C Bookings, mamy ze sobą stały kontakt czy to mailowy lub na Facebooku. Przeżyliśmy wiele świetnych imprez. Agencja ta również była świadkiem wielu ważnych występów w mojej karierze. Taką współpracę mogę sobie tylko chwalić i myślę, że kolejne lata przyniosą jeszcze wiele ciekawych bookingów czy wspólnych projektów.

L Ʌ V Σ N: Z moim agentem mam koleżeński i luźny kontakt przez social media – nasza współpraca od początku tak wygląda. 

Melania.: Przede wszystkim bardzo cenię sobie codzienny kontakt. Czy to z RAW, czy Granko. W polskiej agencji lubię rodzinny klimat i poczucie, że mogę porozmawiać o każdej kwestii. 

agencje bookingowe
Fot. KEYI Magazine

„Nie ma takiej opcji”

Jakbyś miał/miała ocenić ogólne podejście promotorów/klubów do agencji bookingowych? Pod kątem współpracy, płacenia, innych szczegółów?

An On Bast: Nie mnie to oceniać, proszę zapytać mojego agenta. 

Jurek Przeździecki: Oceniam to bardzo dobrze. Na swojej drodze spotykam promotorów i kluby, którym po prostu zależy. Serwis jest bardzo dobry i widać, że to, czym się zajmują jest ich pasją. Przez te lata mojej obecności na scenie, wspólnie z agencją, stworzyliśmy koleżeńskie relacje z promotorami i klubami, co daje ciągłość współpracy i brak problemów. 

Kuba Sojka: Kiedyś było kiepsko, ale z czasem sytuacja zaczęła się poprawiać, teraz nie można narzekać na problemy, czy utrudnienia ze strony organizatorów. Wraz z coraz większymi imprezami i profesjonalizacją całej sceny muzyki elektronicznej w Polsce, sytuacja pod kątem płacenia, samej organizacji czy komunikacji również zmieniła się na plus.

L Ʌ V Σ N: Wydaje mi się, że wielu promotorów uznaje obecność agencji reprezentującej artystę za coś powszechnie spotykanego, a wręcz ma nawiązaną stałą współpracę z daną agencją. Może pojawić się sytuacja, że jakiś klub czy promotor nie będzie chciał zapłacić – w takim przypadku warto mieć agencję, która za nami stoi. Mnie taka sytuacja zdarzyła się na szczęście tylko raz, ale udało się ją dość szybko rozwiązać. 

Wyobrażasz siebie na obecnym etapie kariery (albo w przyszłości) bez „asystującego” Tobie agenta?

An On Bast: Bardzo nie chciałabym brać na siebie tych obowiązków. 

Błażej Malinowski: Oczywiście, że sobie to wyobrażam, choć na ten moment odpowiada mi taki układ, więc nie planuję zmian. 

Jurek Przeździecki: Nie.

Kuba Sojka: Nigdy, nie ma takiej opcji, nie wyobrażam sobie swojej kariery bez pomocy agencji.

L Ʌ V Σ N: Myślę, że w połączeniu z moją pracą i produkcją muzyki byłoby to za dużo zachodu. Wolę polegać na ludziach, którzy zajmują się tym zawodowo. 

Melania.: Absolutnie nie wyobrażam. Kocham swoich agentów. Życzę sobie i im, aby nasze współprace były kwitnące i żeby wszystko rozwijało się i szło w jak najlepszym kierunku. 



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →