MunoRadar: Black Coffee, czyli afro-house w najlepszym wydaniu

Tłumy fanów na całym świecie, melodyjne produkcje house i afro-house, hipnotyzujące sety live, oraz rekordowy 60-godzinny set zagrany jednorącz. Panie i Panowie, dziś w MunoRadar, najjaśniejsza południowoafrykańska gwiazda muzyki elektronicznej – Mr Black Coffee.
Black Coffee. Popularny w Europie, rozchwytywany w Afryce
Popularny na całym świecie i z wypełnionym bookingami kalendarzem Black Coffee, w Polsce nie zdążył jeszcze dać się poznać szerokiemu gronu odbiorców. Wytrawni fani wielbią go jednak za doskonałe sety i pełne magii produkcje. W naszym kraju miał okazję wystąpić zaledwie dwukrotnie – w sopockim klubie Sfinks700 na afterparty po konferencji muzycznej Audioriver, oraz wiosną ubiegłego roku w stołecznym klubie Smolna.
Moja przygoda z muzyką tego afrykańskiego artysty rozpoczęła się stosunkowo późno. Kiedy pierwszy raz w secie Neevald`a, do mych uszu dobiegły płynące dźwięki kawałka Drive ze wspaniałym wokalem Delilah Montagu, przepadłem. Dalej poszło już szybko, Your Eyes, Crazy czy wreszcie Stimela, od remixu którego wystartowała na dobre kariera Coffee’go. Dalsza eksploracja jego twórczości przyniosła sety live choćby dla Cercle, o których długo by opowiadać, to trzeba po prostu usłyszeć.
Jazzman zostaje DJ-em
Bynajmniej nie od razu Black Coffee odnosił sukcesy i początkowo też, nie był w ogóle związany z muzyką elektroniczną. Nkosinathi Innocent Maphumulo, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty tworzącego pod pseudonimem Czarna Kawa, jest DJ-em i producentem muzycznym z Republiki Południowej Afryki, który tworzy już od 1994 roku. Urodził się w Południowej Afryce, dorastał na prowincji, po czym przeniósł się do Durbanu, gdzie uczęszczał na studia jazzowe, by zgłębić tajniki produkcji muzyki. Nie ukończył jednak edukacji w tym kierunku, porzucając uczelnię, by pracować wraz z kolegami, jako wokalista pomocniczy dla Madala Kunene, znanego afrykańskiego jazz-rockowego muzyka.
Niespokojna Afryka i trudne dzieciństwo
Dorastając Nkosinathi nie wyróżniał się na pierwszy rzut oka niczym szczególnym. Miał natomiast dwie cechy, które jak sam twierdzi, doprowadziły go do miejsca, w którym jest dzisiaj – marzenie i wielką, nieprzezwyciężoną wiarę. Dzięki zamiłowaniu do muzyki i wspomnianym cechom, jasno i przejrzyście widział swój cel, do którego dążył nie bacząc na przeciwieństwa piętrzące się przed nim w rodzinnym kraju, pełnym napięć i społecznych niepokojów. Już od najmłodszych lat chciał swoje życie związać z muzyką. Nie zatrzymały go nawet trudne dzieciństwo u boku ojca alkoholika czy poważny wypadek, w którym zamachowiec wjechał w uliczny tłum, a uciekający ludzie omal nie stratowali 14-letniego wtedy Nkosinathi. Chłopcu udało się ujść z życiem, niemniej nie bez szwanku. Doznał poważnego urazu splotu ramiennego, który spowodował niedowład i brak czucia w lewej ręce. Lekarze próbowali pomóc, niestety jednak nic nie dało się zrobić i od tego momentu, Coffee posługuje się tylko prawą ręką. Nawet to dramatyczne wydarzenie, choć oczywiście wywarło duże piętno na bardzo młodym przecież wtedy chłopcu, nie było w stanie odwieść go od założonego planu.
Afro-popowe trio i pierwszy album
Afro-popowe trio także z kolegami ze szkoły oraz Akademia Muzyczna Red Bull, to kolejne kroki na drodze do sukcesu naszego bohatera. Wreszcie w 2005 roku, po zremiksowaniu utworu Stimela z 1972 roku, złapał wiatr w żagle i został zauważony w światku muzycznym. Tego samego roku Coffee wydał także swój debiutancki album.
Krążek został dobrze przyjęty, choć sam artysta do dziś śmieje się, że nie wie jak opowiedzieć o etapach produkcji albumu, bo krążek Black Coffee jak twierdzi, został stworzony przy użyciu najbardziej podstawowego, domowego oprogramowania do tworzenia muzyki:
Nie wiem, jak wyjaśnić etapy produkcji mojego albumu, ponieważ wszystko, co zrobiłem, polegało na tym, że miałem podstawowe pomysły, nie miałem żadnych kontrolerów MIDI, wszystko grałem za pomocą myszy komputerowej
Maphumulo wydał od tego momentu 4 kolejne albumy, a ostatnie jego wydawnictwo Pieces of Me ukazało się w 2015 roku i w niecały miesiąc pokryło się platyną. W tym samym roku artysta zdobył nagrodę Przełomowego DJ-a roku podczas DJ Awards na Ibizie.
Afryka zakorzeniona w sercu
Black Coffee jest bardzo związany ze swoim rodzinnym krajem. Dorastając w RPA w niełatwych czasach, zna doskonale tamtejsze realia i na każdym kroku stara się pomagać swoim krajanom, choćby zakładając fundację Black Coffee Foundation, która dzięki zaangażowaniu założyciela, w bardzo szerokim zakresie wspiera afrykańską ludność. Artysta wracając w rodzinne strony, chętnie odwiedza miejsca w których dorastał i które z pewnością wywarły wpływ na to, kim jest dzisiaj.
Resident Advisor przygotowało film dokumentalny, opowiadający historię Nkosinathi, gdzie wyraźnie widać jak bardzo szanowany i podziwiany jest w swoim rodzinnym kraju. Pięknie pokazano, kiedy wizytując swoją dawną szkołę, opowiada dzieciom o tym jak dzięki niezachwianej wierze w siebie i swoje marzenia, można dotrzeć tam, gdzie tylko się zapragnie. Warto zobaczyć tę produkcję by się przekonać, jak mimo spektakularnego sukcesu który osiągnął, pozostał niezwykle skromnym, ciepłym człowiekiem z rodzinną Afryką na zawsze zapisaną w sercu.
Inspiracja i jasno określony cel
Afrykańskie wpływy, da się wyraźnie odczuć także w twórczości BC, co tworzy niepowtarzalny styl artysty. Inspiracje tamtejszą kulturą są wyraźnie słyszalne w ciepłych, rytmicznych i dynamicznych dźwiękach, ale można też je zauważyć w doborze południowoafrykańskich artystów jak Da Capo, Themba czy Culoe De Song, z którymi Coffee chętnie nagrywa i koncertuje, wspierając także ich muzyczny rozwój.
Przede wszystkim chciałbym, żeby nasza muzyka – muzyka z Republiki Południowej Afryki – była na świecie tak szanowana, jak na to zasługuje. Dopóki tak się nie stanie, mam pełne ręce roboty.
60-godzinny set i głośne Africa Rising
Niosąc potwierdzenie dla tych słów, warto wspomnieć o 12-godzinnym koncercie, który Black Coffee zagrał z towarzyszeniem 24-osobowej orkiestry podczas Africa Rising przed 8-tysięczną publicznością, czy też rekordowy 60-godzinny set jednorącz, zagrany non-stop w afrykańskim Maponya Mall Soweto w RPA. Wspomniany rekord w długości seta miał zostać wpisany do księgi rekordów, niestety jednak z różnych względów tak się nie stało. Głównie, jak tłumaczy artysta, ze względów finansowych.
Z Hi Ibiza do Polski?
Oprócz regularnych występów na całym świecie w topowych klubach i największych festiwalach, na jednej scenie z największymi gwiazdami muzyki elektronicznej, BC jest także rezydentem klubu Hi Ibiza, powstałego po kultowym Space, gdzie w swoim sobotnim cyklu, od maja do października zaprasza artystów z całego świata.
Niezwykle ciekawy i charyzmatyczny DJ o wspaniałym flow, wielkim sercu i znakomitym warsztacie, który jak mieliście okazję usłyszeć wyżej, grając set nie pozwala usiedzieć na miejscu.
Być może odwiedzi nas w Polsce w tym lub następnym roku? Osobiście mam na to wielką nadzieję.