Jeszcze więcej bassu. Środa na Unsound Festival 2022
Po spokojniejszym początku tygodnia nadszedł czas na rozpoczęcie tej właściwej, intensywnej części programu tegorocznego Unsoundu - do wydarzeń dziennych, licznych warsztatów oraz paneli dyskusyjnych dołączyła całonocna impreza w jedynym w swoim rodzaju klubie 89.
Unsound 2022 – filharmonia na before’a
Pomimo tego, że inauguracja Unsound Festival 2022 miała miejsce w niedzielę, tak oficjalne, uroczyste otwarcie krakowskiego wydarzenia odbyło się kilka dni później. W środę działo się sporo za dnia i po zmroku. Po intensywnie spędzonym dniu na warsztatach oraz panelach dyskusyjnych (spotkaliśmy się m.in. z Whitney Wei – dziennikarką Resident Advisor, a także ukraińskimi artystami sceny elektronicznej) udaliśmy się do Filharmonii Krakowskiej na oficjalne otwarcie tegorocznej edycji festiwalu. Bilety na to wydarzenie zostały wyprzedane. Pierwszy koncert dał Wojciech Rusin w towarzystwie Spółdzielni Muzycznej contemporary ensemble oraz sopranistki Jolanty Kowalskiej-Pawlikowskiej. Muzyka projektu inspirowana średniowieczem idealnie nadawałaby się do gier RPG oraz filmów fantasy. Następnie publiczność porwał wyjątkowy duet – paryski artysta Aho Ssan oraz polska wiolonczelistka Resina – w prapremierowym projekcie Ego Death.
Wojciech Rusin – Speculum Veritatis
Koniecznie sprawdź: Dlaczego artyści nie mogą zabronić politykom wykorzystywania ich muzyki?
Unsound 2022 – udany powrót do 89
Miejscówka 89 to absolutny must see dla każdego fana twórczości Davida Lyncha. Mrok współgrający z czerwienią ścian i dodatków oraz dym tworzą niebywały klimat tego miejsca… i trochę szkoda, że tylko od święta, ale grunt, że ta miejscówka wciąż może cieszyć i gościć wspaniałych artystów sceny elektronicznej.
Chwilę po północy dawny klub monumentalnego, brutalistycznego kolosa, jakim jest Hotel Forum, pękał w szwach, a w środku atmosfera była tak gęsta, że można było ją kroić. Nic dziwnego, bo impreza ECTOPLASM należała do przedstawicieli brytyjskiego undergroundu oraz lokalnych gwiazd eklektycznej sceny klubowej – jeśli brakowało Ci ostatnio bassu, to było to świetne miejsce, by zaspokoić to pragnienie.
Tom Boogizm z Manchesteru zafundował nam mocny mix jungli, tłustego dubu z rapowymi kawałkami, czym roztańczył tłocznie zgromadzoną publikę.
Po nim wystąpiły gwiazdy wieczoru we wspólnym secie – Lee Gamblee oraz LCY. To był bardzo intensywny i eklektyczny set łączący wszystko, za co uwielbiamy współczesną londyńską scenę – znalazło się nawet trochę techno, ale wszystko opierało się na połamanych rytmach i dubie.
Zamykający imprezę set warszawskiej didżejki hermenei był jedną z najsympatyczniejszych i najzabawniejszych występów, jakie słyszałem – kto by pomyślał, że po bassowej młutce, którą zaserwowali nam goście zza granicy, usłyszę mix dubu z… zorbą oraz Seanem Paulem? Przy tak dobrej atmosferze nie chciało się wracać.