Smolne Myśli: Deas [wywiad]
Smolne Myśli to cykl wywiadów z artystami, którzy pojawiają się na Smolnej oraz na wydarzeniach współorganizowanych przez klub. Tym razem rozmawiamy z jednym z rezydentów Smolnej – Deasem, który wystąpi w naszych murach już w sobotę podczas Smolna Closing.
Klub Smolna zaprasza na wywiady
Formuła cyklu Smolne Myśli jest bardzo prosta – chcemy poznać zdanie artystów na interesujące nas tematy związane z branżą, ale także z ich podejściem do muzyki elektronicznej i do naszej rodzimej sceny.
W związku z tym będziemy regularnie publikować ich odpowiedzi na przygotowany przez nas, taki sam zestaw pytań i skojarzeń, a każdego z nich postaramy się zapytać dodatkowo o coś osobliwego.
Poprzednie wywiady z cyklu Smolne Myśli
Deas – wywiad
Smolna: Co wzbudziło Twoje zainteresowanie i przyciągnęło do muzyki elektronicznej?
Deas: Zainteresowała mnie jej odmienność. Jak pewnie każdy, kto przyzwyczajony jest do typowej muzyki radiowej, w przypadku muzyki elektronicznej odnalazłem pole do nieograniczonej niczym autointerpretacji, w dodatku bez konieczności przekazu werbalnego. W elektronice również zdarzają się doskonałe piosenki, zazwyczaj wokal jest jednak dodatkiem. Właśnie to oraz brak jakichkolwiek ograniczeń brzmienia podoba mi się najbardziej.
Jakie trendy w branży zauważasz? Czy są one pozytywne/negatywne?
Deas: Gatunki przenikają się i prowadzą do powstawania nowych podgatunków. Technologia umożliwia stosowanie nowych rozwiązań, które pozwalają nam produkować muzykę na wyższym poziomie, a jednocześnie odkrywać nowe brzmienia. To są na pewno pozytywy! Z drugiej strony – pęd życia i ilość wydawanego materiału powoduje, że jego „okres życia” staje się coraz krótszy. Dzisiaj artyście muzyki elektronicznej trudno jest zarabiać na własnych wydawnictwach. To nie jest najlepszym z trendów. Wydawanie staje się platformą do kariery muzycznej. Świat zaczyna kręcić się wokół Internetu i mediów społecznościowych. To, co jednak ważne, to pozostać do końca sobą również w zakresie tworzonej i granej muzyki.
Co najbardziej doceniasz w swojej profesji? A czego nie lubisz?
Deas: Najbardziej doceniam to, że mogę robić to, co kocham. Mogę spędzać cale dnie w studio, a w weekendy odwiedzam ciekawe miejsca i występuję. W obecnym momencie nie zauważam negatywnych stron.
Czy masz jakiś specyficzny zestaw przygotowań lub zwyczajów przed występem?
Deas: W ciągu tygodnia słucham nowej muzyki, co pozwala mi być na bieżąco, jeżeli chodzi o moją selekcję. Poza tym staram się być wyspany, to chyba tyle – nic szczególnego.
Co najbardziej inspiruje Cię do tworzenia muzyki? Czy podążasz za obecnymi trendami i artystami czy raczej starasz się być indywidualistą?
Deas: Inspiracje przychodzą najczęściej w czasie pracy w studio. To moje instrumenty inspirują mnie każdego dnia. Pracę w studio lubię porównywać do rozmowy, z tą różnicą, że moim partnerem nie są ludzie, a maszyny. W tym wypadku również rozmowa może być inspirująca lub nie. Na szczęście jestem na takim etapie, że częściej nasza relacja jest ciekawa i produktywna.
Inni artyści oczywiście także mnie inspirują, pewne pomysły przychodzą mi do głowy, kiedy słucham nowej muzyki. Również weekendowy wyjazdy, szczególnie w nowe miejsca i nowe osoby stają się ciekawą inspiracją na nadchodzący tydzień.
Jak postrzegasz scenę w Europie Środkowo-Wschodniej?
Deas: To pytanie jest o tyle trudne, że moje doświadczenia ograniczają się głównie do Polski i może trochę do Czech, jeśli mówimy o Europie Środkowo-Wschodniej. Gram za granicą, jednak jest to głównie Europa Zachodnia. Do pytania możemy wrócić za jakiś czas, bo szykuje się kilka ciekawych bookingów, również u naszych sąsiadów ze wschodniej Europy.
Co przychodzi Ci do głowy, gdy myślisz o Polsce i polskiej publice?
Deas: Energia! Bardzo lubię naszą publikę, lubię tę żywiołowość i spontaniczność. Po prostu lubię nasz kraj! 🙂
Jesteś jednym z rezydentów Smolnej – jakie znaczenie ma dla Ciebie klub i jakie były Twoje pierwsze wrażenia?
Deas: Krótko po otwarciu klubu zostałem zaproszony na jedną z imprez, grałem wtedy chyba closing. Po pierwszej imprezie niemal natychmiast dostałem następną datę, a później kolejne. W końcu zaproszono mnie do grona rezydentów klubu. Poza tym jest to miejsce, do którego lubię przyjść wiele godzin przed swoim setem, zawsze spotykam tu wielu przyjaciół i ładuję się pozytywną energią.
Ostatnimi czasy możemy widzieć Twoje wydawnictwa w różnych zagranicznych wytwórniach, m.in. w Second State czy Planet Rhythm. Czy możesz opowiedzieć, jak doszło do współpracy z tymi labelami?
Deas: Jeśli chodzi o Second State to poznałem Pan-Potów w Barcelonie podczas OFF Sonar, na jednej z ich imprez. W tym samym czasie Thomas i Tassilo zdecydowali się wydać mój numer na EP SUM 3. Od tamtej pory jesteśmy w bliskiej koleżeńskiej relacji. Po tym wydawnictwie pozostaliśmy w kontakcie, dodatkowo podoba im się moja wizja muzyki. Dalej okazali zainteresowanie kolejnym materiałem i oto, pomijając ten pierwszy wydany numer, jesteśmy dzisiaj już po dwóch EP i remixie.
Z Planet Rhythm współpracę nawiązałem dzięki mojemu koledze. Właściciel, Marco, znał moją muzykę już wcześniej i po prostu poprosił mnie, żebym wysłał mu swój nowy materiał. Niedługo potem napisał, że bardzo mu się podoba i chce wydać 4 nagrania, czyli EP No Signal. Zainteresowała ona wielu artystów, takich jak Abstract Division, Len Faki, Ancient Methods czy Ilario Alicante.
W najbliższym czasie, bo w lipcu, światło dzienne ujrzy kolejna EPka w Planet Rhythm. W drugiej połowie roku ukażą się z kolei dwie EP w lubianych przeze mnie labelach.
Po kilku świetnych utworach które wydałeś Twoja rozpoznawalność na pewno wzrosła, zwłaszcza za granicą. Jak wpłynęło to na intensywność Twojego życia codziennego? Czy spędzasz jeszcze więcej czasu w studiu, czy może częściej podróżujesz?
Deas: Tryb mojej pracy jest od wielu lat niezmiennie taki sam. Spędzam w studio w tygodniu ok. 6-8 godzin dziennie. W weekend wyjeżdżam, ostatnio rzeczywiście coraz częściej również poza Polskę. Niedawno zmieniłem też agencję bookingową. Na wielu płaszczyznach związanych z muzyką życie nieco przyspieszyło, z czego się bardzo cieszę.
Deas – pierwsze skojarzenie
Najlepsze miejsce, w którym grałem: Było ich wiele i nie ma sensu ich wartościować. To nie wyścig. Różne miejsca mają różną i bardzo fajną energię.
“Killer” track wszech czasów: Jeden to mało, na pewno: MMM – Nous sommes MMM oraz Robert Hood – Minimal, Minimal.
Mój wymarzony B2B: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem!
Utwór, którego nie mogę przestać słuchać: Portishead – Numb
Najbardziej pokręcona sytuacja podczas tourowania: Nie wiem, czy to najbardziej pokręcona sytuacja, ale.. Pamiętam, gdy grałem pierwszy raz w Gruzji, lot był z Krakowa przez Warszawę do Tbilisi. Pierwszy lot był opóźniony, wsiadam do samolotu i dowiaduje się, że samolot z Warszawy do Tbilisi najprawdopodobniej nie poczeka. A więc nici z weekendu, ale na szczęście wysiadam na lotnisku i dostaję instrukcje, żeby szybko biec do gate-u. Okazuje się, że samolot czeka, ponieważ na pokładzie ze mną jest pan z paszportem dyplomatycznym. Jaka była prawda – nie wiem, ale wsiadam do drugiego samolotu i myślę sobie „udało się”.
Niestety na lotnisku w Tbilisi okazuje się, że nie zdążyli przeładować bagaży w Warszawie i nie ma mojego case-a, przyleci następnego dnia. Czyli nie mam ubrań, słuchawek, a co najgorsze – muzyki. Mój występ uratowało tylko to, że przed wyjściem z domu wróciłem się do studia po pendrive i schowałem go do kieszeni. Nie miałem więc nic więcej poza muzyką, mogłem grać. Pamiętam, że Petter B pożyczył mi słuchawki a Ray Kajioka dał mi nawet jednorazowe stopery, case odebrałem na lotnisku, gdy leciałem dalej.
Deas zagra na Smolnej w najbliższą sobotę, 29 czerwca, podczas imprezy Smolna Closing.