Pomnik czy problem? Czy Drumcode wyznacza jeszcze jakieś trendy?

To nie jest artykuł dla ludzi wyznających zasadę „o gustach się nie dyskutuje”. Początek roku to zwykle czas, kiedy zaczynamy patrzeć w przeszłość oraz planować kolejne miesiące. Odpalając kolejne techno playlisty, zawsze trafiamy na oklepane numery szwedzkiej wytwórni Drumcode. Podczas jednego z takich przeglądów zadaliśmy sobie pytanie – czy tak naprawdę czas świetności ta wytwórnia ma już za sobą? Sprawdźmy to!
Drumcode. Prosta historia
Drumcode Records to szwedzka wytwórnia techno założona przez Adama Beyera w 1996 roku. Dzięki wpadającym w ucho kawałkom i charakterystycznemu brzmieniu na przestrzeni lat wytwórnia ta stworzyła sobie jedną z najsilniejszych marek w branży muzyki klubowej. Doszło nawet do tego, że wydawnictwa pochodzące ze szwedzkiej oficyny przestały być klasyfikowane jako techno. Ten drumcode’owy styl i porównywalne brzmienie kawałków spowodowały popularyzację poglądu, że szwedzka wytwórnia gra we własnej lidze i tworzy nowy odłam muzyki klubowej. Według BeatStats w sierpniu 2018 roku była najlepiej sprzedającą się wytwórnią techno na Beatport i trzecią najlepiej sprzedającą się wytwórnią na Beatport wszechczasów.
Adam Beyer na Awakenings Festival 2021
Fenomen Drumcode’u na scenie klubowej mogę porównać do dominacji Pata Ryana w curlingu w drugiej połowie lat 80. – wiem, że tak abstrakcyjne i specjalistyczne porównanie może Was zniechęcić do dalszego czytania, ale już szybko tłumaczę, o co mi chodzi. Ten kanadyjski zawodnik (a obecnie piosenkarz country!) zrewolucjonizował grę, wprowadzając bardzo proste i genialne rozwiązanie – zamiast bawić się w strategię i kombinowanie z ustawianiem, na siłę wybijał każdy z kamieni drużyny przeciwnej, uniemożliwiając im zdobycie punktu. Taktyka była banalna i na tyle skuteczna, że przez swoją powtarzalność doprowadziła ona do drastycznego spadku zainteresowania dyscypliną – nawet publiczność skandowała z trybun „Nuda! Nuda!”. Ok, w przypadku muzyki artystów z Drumcode aspekt zaciekawienia słuchaczy jest pojęciem absolutnie subiektywnym – jednych może ta muzyka uszczęśliwiać, a drugich już nudzić. Poniżej wskażę parę moich uwag, dlaczego kawałki sygnowane znaczkiem szwedzkiej wytwórni zaczęły mnie irytować.

Drumcode. Te same schematy
Rok 2021 był bardzo aktywny dla szwedzkiej wytwórni – pierwszy raz od 2013 wypuściła ona w ciągu roku ponad 20 wydawnictw! Mam wrażenie, że label od czasu komercyjnych sukcesów Enrico Sanguliano oraz Adama Beyera przestał się rozwijać i prawdopodobnie doszedł do momentu, kiedy zaczął zjadać swój własny ogon. Większość utworów opiera się na tym samym, sztywnym schemacie, pętlach i dźwiękach – szybko przestają one zaskakiwać. Myślę, że Drumcode tym sporym sukcesem wokół własnej twórczości spowodował… gwałtowny wysyp nowych paczek z samplami à la raw techno dla producentów i w konsekwencji również plagę wielu nowych „artystów”. Ilość nie przekłada się w jakość. Owszem produkcyjnie ich numery są pięknie opakowane, żeby wpadały w ucho i ładnie się prezentowały w tle na denonkach, ale zupełnie nie wnoszą one świeżości.
Enrico Sangiuliano – Moon Rocks
Co dobrem dla jednego, dla drugiego hańbą. Mam wrażenie, że w niektórych miejscach puszczanie kawałka Your Mind może być uznane za obciach i wyraz bezguścia, podobnie jak wspominanie wśród purystów techno o geniuszu Borisa Brejchy.
Adam Beyer & Bart Skils – Your Mind
Drumcode. Z drugiej strony
Dlaczego Drumcode jest wciąż tak popularny? Można to tłumaczyć jedną z głównych dewiz ekonomii – „nie musisz być najlepszym, musisz być pierwszym”. W międzyczasie powstało mnóstwo konkurencyjnych wytwórni na rynku m.in. KNTXT od Charlotte de Witte lub 1605 od Umka. Owszem działają prężnie i odnoszą sukcesy w branży, ale żadna z nich nie ma tak szerokiej publiczności, co szwedzka marka. Nie ma co się łudzić – przez te ponad 25 lat Adam Beyer wybudował pomnik.
Drumcode. Prosta konkluzja
Nierówności zawsze były, są i będą, a w tym biznesie ludzie głosują nogami. Drumcode’owi nie brakuje fanów i słuchaczy, co widać po gigantycznych tłumach gromadzących się pod sceną i… nie ma w tym nic złego. Słuchacze zawsze mają wybór. To jest biznes i dopóki pieniądz się zgadza, to dla szwedzkiej wytwórni wszystko będzie dobrze.
Sprawdź także
Nie tylko VTSS i Charlotte. 6 didżejek, które narobią zamieszania w świecie techno

Podsumowanie Roku 2021 – 10 najciekawszych debiutów w światowej elektronice

NFT – przyszłość muzyki właśnie nadeszła? – wywiad z Łukaszem Poleszakiem

Moderat wraca – dlaczego to tak ważny zespół?

Sprawdź także

Nie tylko VTSS i Charlotte. 6 didżejek, które narobią zamieszania w świecie techno

Podsumowanie Roku 2021 – 10 najciekawszych debiutów w światowej elektronice

NFT – przyszłość muzyki właśnie nadeszła? – wywiad z Łukaszem Poleszakiem
