Płock zalany deszczem, czyli drugi dzień Audioriver w cieniu kałuż, ale i nieustającej energii publiczności
Weekendowe prognozy pogody były dla Audioriver bezwzględne — deszcz, deszcz i jeszcze więcej deszczu. Płock od wczesnych godzin popołudniowych w sobotę zalewany był nieustającym strumieniem zmory wszystkich festiwalowiczów. I trochę artystów. Zwłaszcza tych występujących na niezadaszonych scenach. Natomiast publiczność jak zawsze niezawodna.
Czytaj również: Tęsknota, radość, głód. Podsumowujemy pierwszy dzień Audioriver Festival 2022
Audioriver. Zgodnie z przewidywaniami
Wybierając się na płocką plażę drugiego dnia „Audio”, nie dało się nie myśleć o deszczu. Miało padać cały czas. Bez przerwy. A nie oszukujmy się – czerpanie przyjemności z festiwalu w strugach spadającej z nieba cieczy nie przyprawia o zachwyt. Zwłaszcza mając w pamięci dzień poprzedni. Idealny pod względem pogody. Mowa przecież o pierwszej od trzech lat edycji. Mającej być tą wyjątkową. Nawet nie tyle, co jubileuszową, co po prostu największą w dziejach. O piękną pogodę aż się prosiło. Niestety nie tym razem.
Po ponownym przekroczeniu bram, pierwsze co rzucało się w oczy, to garstka ludzi na Main Stage bawiących się do występu Baascha i niewiele więcej spacerujących główną drogą. Zgodnie z przewidywaniami Hybrid Tent, Circus i Kosmos wypełnione były niemalże do ostatniego miejsca. Kontrastem do nich były opustoszałe Colour (z wyjątkiem seta Catz 'n Dogz; z późniejszym zalanym gruntem pełnym kałuż), znane z bawiącego się tłumu na trawiastych pagórkach Studio i Chill, pełnym, tętniącym życiem w piątek, pozbawionym swojego uroku dzień później.
Audioriver. Kolejne roszady
Jedyny zryw w stronę którejkolwiek z niezadaszonych scen miał miejsce na chwilę przed północą. Dokładnie o 23:45 przed startem wyczekiwanego przez wielu występu Bicep. Oczekiwania wobec Irlandczyków z Północy były ogromne. Deszcz przez kolejną godzinę i 15 minut nie był przeszkodą, a jedynie wyzwaniem. Headlinerzy tegorocznego Audioriver nie zawiedli, grając największe hity, pozwalając tym samym, chociaż na chwilę zapomnieć o zalanych butach i przemoczonych okryciach wierzchnich.
Irytujący deszcz nie był jedynym tego dnia utrudnieniem. Swoje występy musieli odwołać Alan Fitzpatrick i LSDXOXO. Z tego też względu slot Ame & Dixona ze sceny Studio przeniesiono na Circus, z kolei drugi set w trakcie tegorocznego „Audio” zagrał Błażej Malinowski. – „O swoim występie dowiedziałem się ok. godziny 18:00” – tłumaczył. Nieobecność Amerykanina spowodowała zmianę czasu grania Elli Aculli na późniejszą, jednak nie zmieniła temperatury panującej pod zadaszoną częścią Kosmosu. Warto tu wspomnieć o Dr. Rubinstein porywającej publikę swoją acidową selekcją, czy duet Viper Diva niemający umiarów w tak zwanych techno-chłostach.
Audioriver. Więcej deszczu?
Słowa uznania dla organizatorów. Za sprawną komunikację i szybkość w działaniu. Kto wie, ten wie, że próba znalezienia zastępstwa odwołanego chwilę temu artysty, nie należy do rzeczy łatwych. Zwłaszcza godnego, który nawet w 2-3 godziny będzie w stanie przetransportować się do innego miasta. Dlatego dziękuję, za dwukrotną możliwość wysłuchania setów Luke’a Slatera czy Błażeja Malinowskiego. Brzmi jak piękny sen, z którego nie ma ochoty się wybudzać. Mimo ulewy i braku perspektyw na jej ustąpienie w najbliższych godzinach.
Ukojenie od deszczu ma nadejść dopiero w połowie Sun/Day. Prognozy pokazują, że dopiero o godzinie 17:00/18:00 w niedzielę. Jak będzie wyglądał teren parku zlokalizowanego między ulicą Mostową a Rybaki po blisko trzydziestu godzinach nieustannego deszczu? Pewnie bywało lepiej. Pogoda nie wybiera, więc jedyne co nam zostało w związku z trzecim dniem audioriverowych zmagań to pogodne nastawienie i wiara w nieprzemakalność obuwia i wytrzymałość przeciwdeszczowych foliaczków. Oby bez kolejnej odklejonej podeszwy lewego buta (pozdrawiam) i zalanych skarpet, a wszystko będzie w porządku.
Audioriver. Dołącz do naszej akcji. Ściągnij też apkę
Od piątku do soboty realizowaliśmy misję „kartoniada”. W trakcie Sun/day stworzymy „księgę pamiątkową”. Tutaj identycznie jak w sobotę i niedzielę – dwójka naszych wysłanników będzie wchodziła w interakcje z uczestnikami festiwalu, jednak tym razem prosząc ich o dowolny wpis do naszej księgi. Może on dotyczyć w zasadzie wszystkiego. Chcemy stworzyć pamiątkę z pierwszego postpandemicznego lata, która będzie miała wersję fizyczną. A później ją zdigitalizujemy, by można było ją zobaczyć na naszych łamach.