Jak Nina Kraviz przegrywa wojnę. Gdy scena klubowa przestaje milczeć
To było do przewidzenia. Na spisanym na kartce „pokoju” przecież nie mogło się skończyć. Po osiemdziesięciu trzech dniach Nina Kraviz wyszła z cienia, ponownie ubolewając, ale tym razem nad „wszelkimi formami przemocy”. Nieważne, co zrobi w przyszłości, swoją wojnę już przegrała.
Nina Kraviz. Do przewidzenia
Mówi się, że milczenie jest złotem, a mowa srebrem. Jednak nie w przypadku Niny Kraviz. A przynajmniej tak uważa znaczna część sceny. W końcu Rosjanka, jak mało która reprezentantka swojej nacji, może pochwalić się 1.8 milionem obserwujących na Facebooku i Instagramie oraz niespełna dwustutysięczną rzeszą fanów na Twitterze. Gdy dodamy do tego ponad 48 milionów wyświetleń na TikToku, otrzymamy liczby, z jakimi mało który artysta może konkurować. Z tego też względu ilość głosów oburzenia po feralnym dla Kraviz dwudziestym szóstym lutego rośnie wprost proporcjonalnie do upływających dni w przesiąkniętej wojną Ukrainie.
Dziesiątki, jak nie setki wpisów komentujących słynny „мир” momentami przeradzały się w lincz. Czy słusznie? No, nie do końca. Wszak mając takie zasięgi, zawsze łatwiej o podniesie ważnego głosu w sprawie, tym bardziej, gdy Twoje materiały ogląda średnio 300 tys. osób. Mimo to nawet najwięksi optymiści nie zakładali scenariusza, w którym głowa wytwórni трип z upływem tygodni wyjdzie przed szereg, wprost potępiając putina (specjalnie z małej) i jego działania. Wczorajszy jej wpis nie zmienił nic, a tylko przyprawił o złość i salwę śmiechu część czytelników (Kraviz zablokowała możliwość komentowania posta), przybierając po części formę typowego chajzerowania, czyli najpierw robienia czegoś złego/żenującego/upokarzającego, a następnie próbowania wybielenia się innym dobrym aktem. W znacznej jednak części artystka zebrała więcej reakcji „za” niż „przeciw”, więc akcja naprawy wizerunku, jakby nie patrzeć, raczej udana.
Nina Kraviz. Scena przemówiła
Nietrudno było się domyślić, że słowo „wojna” w czterostronicowym statementcie nie padnie ani razu. Nie od dziś wiadomo, że Kraviz sympatyzuje ze wszystkim, co prorosyjskie. Jedna z największych obecnie oponentek Rosjanki, Ukrainka Nastia, od początku wojenno-internetowej „aktywności” tej pierwszej na każdym kroku przypomina jej o braku reakcji, który odbierany jest jako przyklaśnięcie putinowi (celowo z małej) na wszystkie jego działania. Dziesiątki wpisów, w tym kilka odnoszących się bezpośrednio do Niny, jasno pokazują zamiary względem niej. Próbę uzmysłowienia Kraviz popełnionego przez nią „błędu”, w mniej lub bardziej dosadny sposób, od blisko dziewięćdziesięciu dni starają się podjąć także koledzy i koleżanki z branży, w tym także Polacy.
Głosów wyrażających sprzeciw nie brakuje także za granicą. Aktywny z reguły przy tematach głośnych i kontrowersyjnych Dave Clarke nie zawiódł fanów i tym razem. W swoim instagramowym wpisie podkreślił, że istnieje różnica między jawnym bojkotem a pociąganiem kogoś do odpowiedzialności za jego wcześniejsze poglądy. Brytyjczyk za niebezpieczny precedens postrzega zakazanie uprawiania sportu osobom, które nie wyraziły żadnej postawy politycznej, jednak nie wyobraża sobie sytuacji, w której osoba popierająca wojnę, również tę zapoczątkowaną w 2014 roku na Krymie, nie zostaje pociągnięta do odpowiedzialności za swoje przekonania.
Jednym z większych zaskoczeń dotyczących zamieszania wokół czterdziestolatki była wypowiedź jej rodaka, Pavla Milyakova. Jeden z najzdolniejszych rosyjskich producentów, działający pod pseudonimem Buttecnho, wydał 3 lata temu w трип album zatytułowany badtrip. Artysta, nie patrząc na długoletnią znajomość, skrytykował bierność Kraviz słowami, że rosyjscy muzycy (zwłaszcza ci, którzy mają duże zasięgi), powinni przyjąć zbiorową odpowiedzialność, a także przyznać się do imperialistycznego i kolonizatorskiego podejścia rosyjskiej kultury i polityki. Jego zdaniem milczenie lub publikowanie neutralnych postów zawierających jedynie słowo „pokój” jest równoznaczne z poparciem dla rosyjskiego reżimu, a tym samym z wyrażaniem poparcia dla rosyjskiej inwazji i zabijania narodu ukraińskiego.
Nina Kraviz. Ukochany prezydent
Historia Niny też jej nie pomaga, o czym raz po raz wypominają jej internauci i wspomniana Nastia. Ci pierwsi bez większych problemów (w tym ja) odnaleźli na Twitterze wpis z maja 2020 roku, w którym celebrując Dzień Zwycięstwa, radziła jednemu z komentujących wypominających stalinowskie zbrodnie, aby ten „nie plamił sowieckiego zwycięstwa propagandowymi informacjami z Wikipedii”.
Ukrainka z kolei wypomniała Kraviz 2014 rok i rosyjski atak na Krym i Donbas oraz zamieszczone na Instagramie zdjęcie (po czasie usunięte), na którym uśmiechnięta rosyjska artystka trzyma kartonowy pierwowzór obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej trzymającego pistolet z kwiatem wychodzącym z lufy, nazywając go przy okazji „najmądrzejszym człowiekiem na świecie”. Dwa lata później, także na Twitterze, zamieściła mema ponownie przedstawiającego putina (celowo z małej) w trakcie imprezy z dopiskiem „nie lekceważ go”.
Kraviz nie przypadkowo unika polityki jak ognia. Internetowe uwielbienie „Jego Ekscelencji” – jakby powiedział Janusz Korwin-Mikke — to jedno, jednak ponownie wykazywana apatyczność względem sytuacji politycznej w swoim kraju, to drugie. Nina w wywiadzie z 2013 roku stwierdziła, iż uważa, że należy wypowiadać się tylko na tematy, których nie można przemilczać. Zapytana rok wcześniej o komentarz w sprawie uwięzionych za organizowanie protestów w Rosji Pussy Riot wprost odmówiła komentarza. Ze skalą podobnego zjawiska niedawno „musiał” zmierzyć się wypromowany przez Kraviz Vladimir Dubyshkin. Twórca hitów Russian Porn Magazine i Lady of the Night w przeciwieństwie do starszej od siebie koleżanki nie zamierzał gryźć się w język:
Kraviz, zdaniem jednych, ma to tego prawo, w końcu – jak sama wyznała we wczorajszym wpisie:
Jestem muzykiem i nigdy nie angażowałam się we wspieranie polityków czy partii politycznych i nie zamierzam tego robić w przyszłości. Nie rozumiem polityki ani procesów społecznych, które ona wywołuje. Dlatego nie uważam za słuszne mówienie o tym, co dzieje się w mediach społecznościowych. Moim zdaniem może to zwiększyć stopień wszechogarniającej nienawiści, a nie pomaga w zrozumieniu. Według Seneki, rzymskiego stoickiego filozofa, męża stanu i dramaturga, waśń sama wygasa, jeśli jedna ze stron odmawia jej podtrzymywania.
Nina Kraviz. Niespodziewana decyzja
Do grona osób z polskiego podwórka broniących Ninę zalicza się Jurek Przezdziecki. Jeden z naszych ostatnich rozmówców Munocastu nie krył rozczarowania i niezrozumienia względem nagonki, jaka spotkała rosyjską artystkę:
Nina Kraviz została zlinczowana za to, czego nie zrobiła. Zrobiła coś, co ocenione zostało jako zbyt mała reaktywność w stosunku do tego, co się dzieje wokół nas. Widziałem różne rzeczy za dzieciaka, doskonale pamiętam czasy komuny. Ciekawi mnie, co osoby oceniające je zrobiłyby na jej miejscu. A przypominam, że Nina oraz jej rodzina mieszka w Moskwie. Czy zrobiliby coś, co zagrażałoby ich wolności i bezpieczeństwu. A może po prostu by się bali.
Dlaczego wspominam akurat Jurka? Odpowiedź jest bardzo prosta. Polski producent od momentu wydania utworu Alfa Loki jako Praecox na trance’owej składance All His Decisions w oficynie Kraviz został uznany za jej „sojusznika”. Na tak absurdalne opinie natrafiłem ostatnio w sieci, gdyż zgodnie z rozumowaniem tęgogłowych myślicieli z rodzimego podwórka: „Ale jak to?! Wcześniej wspierał Ukrainę, udostępniając swój utwór na składance Believe in Freedom of Choice and Democracy, a teraz jak gdyby nigdy nic wydaje sobie u Kravizowej utwór?!” Przyznajcie – czysty nonsens.
W kontekście трип nie można nie wspomnieć o Clone Distribution. Holenderski dystrybutor na początku maja ogłosił, że kończy umowę z wytwórnią, której twarzą jest Kraviz. Założyciel firmy, Serge Verschuur, wyjaśnił swoją decyzję, argumentując, że morderstwa, gwałty i zniszczenia w imię Rosji trwają w najlepsze, podczas gdy Nina próbuje kontynuować swoje życie tak, jakby nic się nie stało i nie okazując żadnych wyrzutów sumienia za swoje proputinowskie stanowisko. Zdaniem Verschuura brak zainteresowania i obojętność w tak ważnych chwilach nie są wartościami godnymi Clone Records, dodając przy tym, że sceny house i techno stanęły dziesiątki lat temu w obronie mniejszości i dyskryminowanych, same powstając przecież z ich rąk.
Nina Kraviz. Starcie twarzą w twarz
Sporo kontrowersji względem bojkotu rosyjskich obywateli mamy w odniesieniu do artystów, których sankcje pokroju usunięcia z line-upów klubowo-festiwalowych wydarzeń zwyczajnie nie obowiązują. Wystarczy wejść w rubrykę imprez Kraviz na Resident Advisor, aby dostrzec długoterminowy zalew wydarzeń z jej udziałem. Movement Music Festival, 909 Festival 2022, CORE 2022, Life 2022 – a to tylko pierwsze cztery wydarzenia z brzegu zaplanowane w dniach 27-28 maja. Niezrozumiała dla sporej części opinii publicznej decyzja (a w zasadzie jej brak) o niewycofaniu rosyjskich artystów mocno gryzie się z wykluczeniem i bojkotem wielu rosyjskich postaci kultury – głównie sportowców z takich dyscyplin jak piłka nożna, koszykówka, siatkówka, boks, hokej na lodzie, piłka ręczna czy skoki narciarskie.
Ciekawą sytuacją jest z pewnością występ Kraviz i Nastii na festiwalu Movement w Detroit. Ukrainka z początku nie miała najmniejszej ochoty dzielić jednej sceny z carycą techno — jak przez niektórych jest nazywana — podobnie jak uczestniczyć w wydarzeniach z innymi rosyjskimi artystami, którzy nie wypowiedzieli się na temat wojny. Ostatecznie jednak zdecydowała się wystąpić na festiwalu, chcąc reprezentować swój kraj. Za główny argument zmiany decyzji pochodząca z Kijowa artystka podała możliwość podniesienia ukraińskiej flagi swojego kraju przed tysiącami osób zgromadzonych w trakcie jej występu.
Wojna pomiędzy obiema paniami może mieć swój kres w przyszłym tygodniu na Hart Plaza w Detroit. Organizatorzy zabezpieczyli się (celowo bądź nie) na wypadek ewentualnej konfrontacji, dając Nastię na pierwszy dzień imprezy, Kraviz na ostatni, poniedziałkowy. Pierwsza tego typu okazja do spojrzenia sobie w oczy jeszcze nigdy nie była tak blisko powodzenia i tylko od nich zależy, czy będą w stanie stanąć „prawdzie w oczy”. Jaka ona by nie była, Kraviz zwycięsko ze swojej wojny nie wyjdzie. Miała na to szansę, której nie wykorzystała. (Nie) tylko od niej teraz zależy, jak mocno jeszcze w jej trakcie zostanie poturbowana. Póki co przegrywa z kretesem.