Dziewczyny nie grają, bo ich nie ma? Oramics udowodniły, że to nieprawda

News

Śpiewka znana jak scena stara, długa i szeroka. "Nie bookujemy dziewczyn, bo ich nie ma". Czas skończyć z tym fałszywym i wygodnym dla niektórych powiedzeniem. Oramics stworzyły największą w Polsce listę zbierającą w jednym miejscu didżejki będące osobami, które identyfikują się jako dziewczyny, osoby niebinarne oraz femme. Jednak to nie wszystko co stoi za projektem Same Baby, o czym opowiedziały nam pomysłodawczynie.

Wątek związany z obecnością/nieobecnością kobiet na polskiej scenie klubowej poruszaliśmy już wielokrotnie, w tym w przywołanym niedawno tekście, który zdaje się, że nie stracił na swojej aktualności. Nie da się jednak nie zauważyć, że zmiany zaczynaja postępować, czego zasługą są m.in. działania samych kobiet oraz podmiotów takich jak Oramics.

Oramics. Same Baby wychodzą naprzeciw

Wygodna dla bookerów czy klubów wymówka zacytowana we wstępie od lat ma niewiele wspólnego z prawdą. Dziewczyn na scenie stale przybywa, problemem jest głównie ich dostrzegalność. Można by rzec „dla chcącego, nic trudnego”. Skoro jednak co poniektórym brakuje zapału do poszukiwań z minimalną dozą wytężenia, Oramics wychodzą naprzeciw.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Same Baby to projekt będący bazą grających osób, które identyfikują się jako dziewczyny, osoby niebinarne oraz femme. W jednym miejscu możemy poznać ich pseudonimy, twarze, gatunki, w których najlepiej się odnajdują, a także znaleźć linki do profilów w mediach społecznościowych czy kont w serwisach streamingowych, gdzie odsłuchamy sety, produkcje i inne nagrania. To ogromna, fantastyczna w założeniu i wykonaniu idea, która była ogromnie potrzebna. Baza jest na bieżąco aktualizowana i uzupełniana o nowe osoby. Jeśli chcecie dodać siebie lub osobę, która w Waszej opinii powinna znaleźć się na liście Samych Bab, piszcie maile na adres: [email protected].

Oramics – wywiad

O szczegóły przedsięwzięcia zapytałem same autorki, czyli zespół tworzący złożoną inicjatywę, jaką jest Oramics.

Hubert Grupa: Na pytanie “dlaczego nie bookujecie dziewczyn?”, wiele klubów czy ekip bookerskich odpowiadała “bo ich nie ma”. Oramics nie tylko udowadnia, że to nieprawda – dziewczyn za deckami jest całe mnóstwo. Skąd wziął się pomysł na to przedsięwzięcie i ile trwała jego realizacja? Dodajmy i podkreślmy zarazem, że projekt dedykowany jest ​​osobom identyfikującym się jako dziewczyny, osobom niebinarnym oraz femme.

Paulina Żaczek: Pomysł wziął się z życiowego doświadczenia. Bardzo często słyszałam, że ciężko jest bookować dziewczyny, bo tak mało ich gra. Nie łączyło mi się to z obserwacją sceny. Lubię zaglądać na wydarzenia w innych miastach i jak widzę w line-upie ksywki, których nie znam to sprawdzam kto to jest. Miło jest odkrywać, że wśród nowych osób coraz więcej jest dziewczyn. Jednocześnie zauważyłam sama, że znam dobrze DJki z mojej “bańki muzycznej” czy z dużych ośrodków miejskich, a mało z innych miast czy “baniek muzycznych”. Pomyślałam, że taka lista to będzie świetne rozwiązanie zarówno dla osób tworzących programy wydarzeń muzycznych, jak i dla sceny, bo pokaże jak bardzo jest rozbudowana. Zaproponowałam reszcie Oramics by taką listę zrobić, a że zbliżał się Dzień Kobiet to ustaliłyśmy sobie dzień publikacji na 8 marca.

Praca nad listą trwała 2 tygodnie i były to naprawdę intensywne dni. Gdy podjęłyśmy decyzję, że robimy listę postanowiłyśmy odświeżyć stronę internetową. Tego wyzwania podjęła się ISNT, która z zawodu jest graficzką oraz web developerką. Zrobiła naprawdę mega robotę! Ania Chojnacka i ja wzięłyśmy się za robienie researchu. Już po kilku dniach okazało się, że projekt jest dużo większy niż nam się wydawało. Nie chciałyśmy odpuścić, pracowałyśmy często do późnego wieczora lub wczesnymi porankami, ale i tak brakowało czasu. Każda z nas ma swoją pracę dzienną i może poświęcić tylko część dnia. Postanowiłam wezwać pomoc i włączyłam w projekt Jaśminę Madej (Granko) i Łukasza Warnę-Wiesławskiego (Tańce). Do momentu publikacji nie było 100% pewności, że lista Same Baby ujrzy światło dzienne 8 marca. Coś się cały czas wykrzaczało, ale cały zespół włożył mega energię by to wypchnąć. Myślę, że ten projekt nas też zgrał wewnętrznie w Oramics. To pierwszy tak duża zespołowa rzecz, którą robiłyśmy w nowym składzie. I było mega warto!

Lista “Same Baby” pokazała mi jak ważną rzecz zrobiłyśmy przede wszystkim dla dziewczyn. Entuzjastyczne podejście do tego pomysłu oraz duma, z jaką dzieliły się tą listą w sieci – dla mnie było mega poruszające. Dostałyśmy wiele wiadomości, że same nie znały większości nazwisk. Mam nadzieję, że ta lista będzie też początkiem nowego rozdziału na scenie – nowych współprac (dziewczyńskich i nie tylko!), rozwoju scen poza głównymi ośrodkami miejskimi, wymiany doświadczeń i ogólnego zwiększenia zainteresowania muzyką klubową.

dogheadsurigeri: Już w 2020 roku opublikowałyśmy na naszej stronie listę / mapę queer / female DJs i osób produkujących. Była ona przedsięwzięciem dosyć roboczym, prostą listą w Excelu, a mapka na stronie nie była zbytnio funkcjonalna, więc pomysł wisiał w powietrzu. Fajnie, że udało się zrobić follow up do tego projektu, opublikować porządną listę z linkami do muzyki i podziałem na gatunki.

dogheadsurigieri – fot. Karolina Jackowska

Oramics prezentują Same Baby. Monster: Widoczność, widoczność, widoczność

Jak słusznie zauważyłyście, często problemem nie jest ograniczona obecność/dostępność didżejek na scenie, co ich rozpoznawalność – kluby czy bookerzy nie mogą do nich dotrzeć, bo po prostu nie wiedzą o ich istnieniu. Czy większość dziewczyn woli pozostać w cieniu i grać dla określonego grona odbiorców, czy może jest jakiś inny powód, przez który ukrywają się ze swoją zajawką?

Monster: Myślę, że powoli odchodzimy już od czasów ukrywania się ze swoją zajawką. Sama prowadzę od 5 lat warsztaty DJskie, z których wyrosło kilka uznanych już na naszej scenie didżejek i pamiętam jak bardzo niektóre z nich były kiedyś przerażone, aby w ogóle stanąć za dekami w klubie. Jednak od lat powtarzamy w kółko: WIDOCZNOŚĆ, WIDOCZNOŚĆ, WIDOCZNOŚĆ. Nic nie dodaje kobietom pewności siebie tak, jak obecność innych kobiet na scenie i ich sukces. W ciągu tych 5 lat, od kiedy jestem w Oramics nastąpił kolosalny skok, jeśli chodzi o sukcesy i widoczność polskich didżejek, większa dostępność do warsztatów, również tych prowadzonych przez kobiety (co też pomaga dziewczynom bardziej się wyluzować podczas nauki) i generalnie rozmowa na temat zróżnicowania line-upów jest już codziennością, a nie kontrowersją jak kilka lat temu.

Jeśli chodzi o bookerów, którzy “nie potrafią dotrzeć” do tych osób, to myślę, że to jednak ich wybór, ponieważ ja organizując imprezy Oramics w LABie co kilka miesięcy nie mam problemów z ułożeniem spójnego lineupu 50/50 nie powtarzając zbytnio składu z poprzednich imprez, po prostu wkładam trochę wysiłku w znalezienie osób, które by do danej imprezy pasowały.

Paulina Żaczek: Uważam, że na osobie tworzącej programy wydarzeń leży duża odpowiedzialność, o której mam wrażenie wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Nie można być kuratorką/kuratorem i jednocześnie powoływać się na brak znajomości sceny. Obowiązkiem takiej osoby jest znać swoją scenę, słuchać muzyki, rozwijać się, jeździć na różne wydarzenie, słuchać opinii publiki, mielić to wewnętrznie i efekt pokazywać w programie. Jak ktoś mówi że interesuje się muzyką, a nie zna kontekstów to jest mało wiarygodną osobą kuratorską/bookerską. Można sobie robić imprezki dla zabawy i niczego więcej, ale to się proszę nie nazywać kuratorem.

Żadna z dziewczyn, która jest na liście nie ukrywa się ze swoją zajawką. Myślę, że każda osoba która didżejuje chce w pewnym momencie zagrać dla publiczności. Taka jest charakterystyka tego hobby, że dużą przyjemność masz z reakcji ludzi. Dziewczyny mają social media, nagrywają miksy. Naprawdę minimum wysiłku trzeba włożyć by je znaleźć.

Monster – fot. Asidron

Wasz projekt dopiero co ujrzał światło dzienne, a już wiadomo, że mnóstwo dziewczyn zgłasza się do Was z prośbą o dopisanie ich do listy. Czy istnieją jakieś dane szacunkowe na temat tego, ile jest w Polsce didżejek? Myślisz, że możemy tę liczbę określić w setkach?

Isnt: Trudno w tej chwili określić ostateczną ilość ponieważ cały czas przychodzą do nas maile ze zgłoszeniami. Tylko dzień po opublikowaniu listy wysłano do nas info o ok 40 dodatkowych osobach a to jeszcze nie koniec. Myślę że realniej będziemy mogły to określić po kilku miesiącach. Warto też podkreślić że nasza lista nie jest w stanie określić dokładnej liczby djek w Polsce ponieważ nie wszystkie chcą na niej być i być kojarzone z naszym projektem i wartościami, które za nim stoją.

ISNT

Oramics. Dziewczyny wolą grać szybciej

Sam jestem bookerem i wnikliwie przeanalizowałem Waszą listę – blisko 80 proc. stanowią didżejki grające techno, muzykę basową i generalnie mocniejsze rzeczy. Wiele z nich napisało wprost, że dla nich “zabawa zaczyna się od 150 bpm”. Wow, skąd ta popularność, a w zasadzie dominacja tak mocnych gatunków wśród preferencji polskich didżejek? Czy myślisz, że to efekt sukcesu VTSS?

Isnt: Mieszkam od 5 lat we Francji i tutaj już w 2018 roku szybkie granie, w którym było pomieszanie gatunków oraz powrót do oldscholowych dźwięków było często słyszane w klubach. Można powiedzieć że przyszło to z zachodu, ale i w Polsce imprezy hardcorowe nie są czymś nowym tylko zostały odkurzone i pokazane w nowej odsłonie. Obecnie ten trend słychać w setach wielu artystów bez względu na płeć. Mogę się mylić, ale wydaje mi się że ten trend jak każdy poprzedni przycichnie za jakiś czas i pojawi się coś nowego.

Monster: Lista jest jeszcze niekompletna, więc bardzo chętnie uzupełnimy ją o osoby grające lżejsze gatunki. Jeśli chodzi o popularność mocniejszych brzmień, to myślę, że wynika to z obecnej mody, która niekoniecznie wynika z sukcesu VTSS a, moim zdaniem, z techno na TikToku, które ma niewiele wspólnego z klasycznym brzmieniem techno, które jest o 15-20 bpm wolniejsze. Sama prześledziłam dyskusje na reddicie na temat tego, co ludzie oczekują usłyszeć np. w Berghain i często są zawiedzeni tym, że tam nie gra się tak szybko, bo jednak brzmienie Ostgut Ton to inna bajka niż techno edity pop piosenek na TikToku na 150 bpm, a VTSS zdecydowanie nie gra tiktokowego techno, tylko bardzo pomieszane style zainspirowane UK, gdzie obecnie mieszka i jeśli ma to mieć wpływ na nowe osoby DJskie wchodzące na scenę, to super, bo ile można tłuc same techno. 😉

dogheadsurigeri: Wydaje mi się, że granie “szybszego” techno czy “mocniejszych brzmień” jest również w pewnym sensie pojawieniem się nowego pokolenia i młodszych osób, które rozpoczynają swoje kariery na szeroko pojętej scenie muzyki elektronicznej. Takie brzmienia zostały również spopularyzowane przez szeroki sukces takich imprez w Polsce jak Wixapol, czy siostrzana Wixapolonia (ale też więcej!). Z drugiej strony undergroundowe sceny hardcorowe w Polsce nie są nowym zjawiskiem (np. Kielce Terror Squad), a ich brzmienie na nowo znajduję swoją publikę, jest szeroko eksplorowane i przetwarzane.

Paulina Żaczek: Koleżanki już dużo powiedziały, ja tylko dodam że początkowo lista miała 130 osób, ale część z nich albo nie chciała być na liście albo nie odpowiedziała na wiadomości. Podjęłyśmy decyzję, że opublikujemy listę z tymi osobami od których dostałyśmy kompletne materiały. Ze względu na panujące trendy przeważająca ilość gatunków na liście to te szybsze. Trendy wynikają mocno z rzeczywistości w jakiej żyjemy – łatwiej się zgubić i odstresować przy takim graniu. Mam nadzieję, że lista będzie też inspiracją do sięgnięcia po inne gatunki muzyczne. Mi osobiście brakuje – lub jeszcze nie zdiggowałam wystarczająco – dziewczyn grających house. W ogóle mało jest DJów grających house, zachęcam! 😉 Będziemy listę systematycznie uzupełniać, ale prosimy o chwilę cierpliwości bo musimy jeszcze parę rzeczy na stronie doszlifować, żeby wytrzymywała zainteresowanie.

Paulina Żaczek


Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →