20 lat „Geogaddi” – najbardziej kontrowersyjnego albumu Boards of Canada

Felieton News Recenzje

Boards of Canada to jeden z najważniejszych projektów muzycznych przełomu wieków. Przed dwudziestoma laty szkocki duet (pochodzą z Edynburga, nie z Kanady) braci - Mike'a Sandisona oraz Marcusa Eoina - zaprezentował światu najbardziej kontrowersyjny album w całej swojej dyskografii - Geogaddi. Co nietypowego zrobił duet? Zobaczcie sami!

Boards of Canada i dziwne czasy

Na temat Boards of Canada oraz ich twórczości można znaleźć mnóstwo faktów i mitów. Charakterystyczne brzmienie syntezatorów, inspirowane filmami przyrodniczymi wytwórni Board of Canada, po której zespół odziedziczył nazwę, wraz z zestawieniem specyficznych sampli, powodują, że ich muzyka potrafi przenieść słuchacza myślami w niezwykłe miejsca. Ta psychodeliczna, ambientalna muzyka jest przedstawiana jako jeden z pierwszych przejawów hauntologi w popkulturze – spajanie przyszłości, teraźniejszości i przyszłości.

Od lewej: Marcus Eoin, Mike Sandison źródło: bocpages.com

Drugi longplay zespołu Geogaddi jest bez wątpienia najbardziej kontrowersyjnym nagraniem w całej dyskografii zespołu. Autorzy opisali ten album w typowy dla siebie, enigmatyczny sposób:

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Nagranie to jest próbą ognia, klaustrofobicznej, krętej podróży, która zabierze Cię w całkiem mroczne doświadczenia, zanim ponownie wyjdziesz na otwarte powietrze. Posiada rodzaj narracji.

Album został wydany bez większej zapowiedzi w lutym 2002, a prapremierowe odsłuchy miały miejsce w… sześciu kościołach rozsianych po całym świecie: w Londynie, Nowym Jorku, Tokio, Edynburgu, Paryżu i Berlinie. Wstępna wersja podobno zawierała aż 90 (!) utworów, ale została skrócona do 23, a w japońskiej wersji do 24, co ma niebywałe znaczenie, o czym wspomnę później. Połowa z utworów na albumie to miniaturki, dlatego dla lepszego odbioru ten album powinno się słuchać w całości od początku do końca.

Co oznacza tytuł? Teorii na ten temat jest wiele. Przyjmuje się, że jest to gra słów: Geo (Ziemia) Gad (Dzika) Di (Znowu), albo Geodaddi – Tatuś Ziemi. A może to jakieś nawiązanie do reptalian?

Zamieszanie związane z atakami terrorystycznymi z 11 września znacząco wpłynęło na ton i kierunek obrane przez duet.

Geogaddi był rodzajem egzorcyzmowania demonów i nawet po tym, jak postanowiliśmy zrobić taką płytę, w trakcie pracy nad nią nastał 11 września. Pamiętam, że kilku z nas było tego dnia w studiu i po prostu przykleiliśmy się do telewizora na cały dzień. Myślę, że miesiące po tym zmusiły nas do zrobienia mroczniejszej płyty – jestem pewien, że inne zespoły miały podobnie – oznajmił Michael Sandison.

Faktycznie, po zamachach na wieże WTC, w muzyce, podobnie jak w wielu innych dziedzinach, nastał czas na refleksje. Idealnym przykładem jest tu album indie-rockowej grupy WilcoYankee Hotel Foxtrot, który nawiązywał (choć nie bezpośrednio) do tragedii 11 września 2001.

Boards of Canada – Geogaddi

Geogaddi – zabawa konwencją albo w okultyzm

Jak wspominał Eugeniusz Rudnik w Piętnastu stronach świata, za dźwiękiem kryje się Bóg. Kontrowersyjny charakter Geogaddi ma jednak więcej wspólnego z liryczną zawartością albumu niż z jego stylem czy kontekstem. Ukryte elementy oraz przekazy podprogowe (zamaskowane wokale, głosy osadzone głęboko w miksie itp.), choć często obecne w ich wcześniejszej twórczości (również na pierwszym albumie Music Has the Right to Children), obfitują teraz w ogromne ilości informacji. Tematy poruszane w tych próbkach dźwięku wahają się od okultyzmu, poprzez matematykę, po (prawdopodobnie) satanizm. Jeśli miałbym wymienić je wszystkie musiałoby powstać kilka części tego artykułu, który mógłby posłużyć jako świetny materiał do kilku prac dyplomowych na różne tematy.

Ile naprawdę satanistycznych treści jest na Geogaddi? Trudno powiedzieć. Wiele „znajdziek” jest zwykle w najlepszym wypadku opartych na domysłach lub przybliżeniach tego, co zostało powiedziane. Znajdziemy tu nawiązania do sekty Davida Koresha, mitologicznego boga Pana, numerologię oscylującą wokół liczby 666 – długość standardowego wydania albumu trwa 66 minut i 6 sekund, pliki dźwiękowe ważą w sumie 666,8 mb.

Boards of Canada – 1969

W wypowiedzi dla holenderskiego magazynu OOR w 2002 roku zespół odniósł się do swojego stosunku do religii:

Nie jesteśmy satanistami, chrześcijanami ani poganami. W ogóle nie jesteśmy religijni. Czasami umieszczamy symbole w naszej muzyce, w zależności od tego, czym się w danym momencie interesujemy. Dbamy o ludzi i stan świata, a jeśli w ogóle jesteśmy duchowi, to tylko w sensie dbania o sztukę i inspirowania ludzi pomysłami.

Jak wyjaśnił Marcus Eoin w URB Magazine:

Interesują nas wszelkiego rodzaju tematy i przypuszczam, że przeszliśmy przez łatkę patrzenia na sekty i masową kontrolę umysłu religii itd. Dużo czytamy i zwracamy uwagę na wydarzenia kulturalne, ale obserwujemy wszystko z daleka. Jesteśmy tutaj, w naszym punkcie obserwacyjnym, zbierając dane o wszystkich dziwnych rzeczach, które dzieją się na świecie.

Kluczowy w całym koncepcie wydaje się utwór zamykający japońską wersję albumu, którego nie usłyszycie na Spotify ani europejskich wydaniach.

Boards of Canada – From one source all things depend

Boards of Canada – co było dalej?

W kolejnych latach Boards of Canada nie rozwiali obaw osób zaniepokojonych treścią utworów. Odniesienia do Dawidian na Geogaddi są niepodważalne, a wiele późniejszych działań (takich jak oryginalna data premiery Trans Canada Highway – 6 czerwca 2006 roku) tylko bardziej ugruntowało ich quasi-sataniczny wizerunek. Utwory z Geogaddi w późniejszych latach dość często zaczęły gościć w filmach – można było je usłyszeć m.in. w Sinister, Baby Driver. Kilka lat później popularność i zainteresowanie duetem mocno wzrosła dzięki fanowskim filmikom na raczkującym wówczas serwisie YouTube, gdzie ich muzyka służyła jako soundtrack do montażu archiwalnych materiałów telewizyjnych z okresu lat 1950-1980. Dla wielu widzów i słuchaczy (w tym także dla mnie) było to okno do świata odkrywców, które w podobny sposób potrafił otworzyć program Duże oko, swoją drogą idealnie pasujący do twórczości duetu.

Duże oko (2000)

Wraz z rozwojem Internetu i mediów streamingowych muzyka Boards of Canada docierała do coraz szerszej grupy odbiorców. Na forach dyskusyjnych grupy fanów duetu wymieniały się spostrzeżeniami i starały się rozszyfrować przekazy z utworów. Ta aura tajemniczości wokół duetu działała zdecydowanie na ich korzyść. My, słuchacze, byliśmy dzięki temu skupieni na samej istocie muzyki. Uważam, że artyści dużo zyskują, gdy starają się co nieco ukryć – pomaga to w odbiorze muzyki. W 2005 Marcus Eoin był tym stanem rzeczy troszkę podirytowany:

Cała tajemnica i magia i wszystkie te bzdury, które narosły wokół ostatniej płyty, doszły do ​​punktu, w którym stało się to głupie. Ludzie rozumieli rzeczy z naszej muzyki, których tam nie umieściliśmy i o których nie mówiliśmy; szukali we wszystkim jakiegoś złego nurtu, a my wcale tacy nie jesteśmy […] ludzie myślą, że zawsze umieszczamy jakieś sekrety, mroczne, złowrogie i satanistyczne rzeczy w naszej muzyce. To stało się ważniejsze niż sama muzyka.

Kolejne albumy nie były już tak naładowane treściami jak Geogaddi. Wydany 3 lata później longplay The Campfire Headphase był zdecydowanie spokojniejszy i jest jednym z najbardziej słuchanych wydawnictw zespołu… mimo tego, że przypięta mu została łatka najgorszego albumu w dyskografii. Po wydanej w 2006 roku EP-ce Trans Canada Highway zespół zapadł się pod ziemię. Dopiero w 2013 duet wrócił w wielkim stylu (wyjątkowa kampania promocyjna z szyfrem) z apokaliptycznym albumem Tommorow’s Harvest. Od tamtego momentu minęło już prawie 9 lat, także jest całkiem możliwe, że jesteśmy bliżej niż dalej do premiery nowego longplaya.

Muzyka Boards of Canada osiągnęła tak pomnikowy status jak filmy Kubricka czy Tarkowskiego – ludziom nie wystarcza napisać, że to ładna i dobra muzyka, tylko trzeba myśleć nad wyniosłymi hasłami… a przecież muzyki nie da się oszukać poprzez rzucenie wyniosłego hasła. Jak mawiał Roman Ingarden, muzyka to fikcja – nie da się określić jednoznacznie ich twórczości. Interpretacja jej jest wolna: jedna może być rytuałem, druga spojrzeniem laika na otaczający nas świat, a trzecia halucynacją. Nie pozostaje więc nic innego niż wyrobić sobie własne zdanie. 

Boards of Canada – Geogaddi



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →