20 lat „Deep Cuts” The Knife. Herbata z czajem i hot-dog z MDMA

fot. kadr z teledysku The Knife "Pass This On"
News
The Knife

W dobie zachwytów nad twórczością takich artystów i artystek jak Arca, SOPHIE, Danny L Harle czy Oneohtrix Point Never, revivalu lat 90., w tym renesansu eurodance’u i trance’u oraz długo wyczekiwanego końca męczącej ery post-ironii, ostrze The Knife błyszczy bardziej niż kiedykolwiek. Deep Cuts, album, o którym w chwili premiery pisano, że jest albo niezrozumiałym arcydziełem, albo parodią ówczesnych trendów w muzyce, obchodzi 20-lecie i nie pozostawia złudzeń. Rodzeństwo ​​Dreijer stworzyło coś, co nie tylko wyprzedziło swoje czasy - stworzyło coś, co trudno osadzić w ramach tak ograniczającej skali gdy mowa o sztuce, jaką jest czas.

Gdyby Deep Cuts wyszło dziś, o jego autorach pisanoby jako o geniuszach analizy współczesnych trendów, posiadających talent do ich nadpisywania, oraz mistrzach przemycania w tekstach treści ważnych dla obecnego pokolenia. Co zatem mamy powiedzieć w sytuacji, gdy The Knife dokonali tej sztuki dwie dekady temu?

Puściłem tę płytę po raz pierwszy od dobrych 2-3 lat i zostałem zmieciony. Dominujący na albumie syntezatorowy elektropop, w którym pobłyskują refleksy lat 80., zderzył się ze wszystkim tym, co kotłowało się w głowach ówczesnych dwudziestoparolatków (Karin 28, Olof 23). Od rozmiękczonego IDMu (The Cop), przez cudownie przaśny i rozerotyzowany, ale jednak trochę dopieszczony eurodance (Listen Now, Handy Man), elektroniczne, eklektyczne miniatury (saksofonowe sample w Got 2 Let U, partie smyczkowe w Behind The Bushes, klawisze w Rock Classics), aż po funk na kwasie (Hangin’ Out) i pełnoprawny trance (The Bridge). Odbiorcy, zachęceni easy-listeningowymi singlami w postaci Heartbeats i You Take My Breath Away, dawali złapać się na haczyk, który następnie wciągał ich pod pozornie spokojną taflę, gdzie kryło się prawdziwe szaleństwo rodzeństwa Dreijer.

The Knife – Heartbeats

The Knife. Hot dog z MDMA

Nic dziwnego, że dla osób, które wówczas chciały widzieć w The Knife alternatywę dla bardziej przewidywalnych i generycznych Moloko czy Röyksopp, to było za dużo. Jak napisał jeden z moich znajomych, będący die hard fanem Karin i Olofa: Nikt się nie spodziewał, że do tego klasycznie wyglądającego hot-doga ktoś doda wasabi-mango mayo z MDMA w środku lub – parafrazując jedno ze zdań umieszczonych w recenzji Pitchforka z 2004 roku – Ty zamawiasz zwyczajne caffè latte, ja dostaję herbatę z czajem.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

The Knife – You Take My Breath Away

W 2003 roku The Knife nie zależało na kontrowersji w rozumieniu zrobienia czegoś inaczej od reszty. Zależało im na zrobieniu czegoś więcej i przemyceniu w swojej muzyce istotnych treści. Deep Cuts, prócz wartości czysto estetycznej, jest ważnym manifestem o charakterze społecznym, obyczajowym czy politycznym, co zresztą rodzeństwo Drijer będzie kontynuować na kolejnych płytach, z Shaking the Habitual na czele. Modulowanie głosu Karin (osoby określającej siebie jako gender fluid i mówiącej o sobie they/them; z kolei Olof deklaruje się jako osoba homoseksualna), który niejednokrotnie na płycie przybiera androgeniczną barwę, do tego historia stojąca za tekstem i teledyskiem (!) do Pass This On

The Knife – Pass This On

The Knife. Sukces bez kompromisów

Pod warstwą słodko-gorzkich piosenek opierających się na pokwaszonych syntezatorach, klasycznych automatach perkusyjnych i abstrakcyjnych wstawkach – od dźwięków handpana, po wspomniane już saksofon lub smyki – The Knife mówili o rozterkach osób queerowych (Pass This On, Handy Man), wkur*ieniu na kondycję świata, o dominacji patriarchatu i zakusach liberalnych polityków (You Make Me Like Charity)… Nie, to nie jest recenzja płyty z 2022 roku. To wspomnienie o krążku, w którym w 2003 roku wiele osób chciało widzieć łatwą i przyjemną muzyczkę do tańca. Nic z tych rzeczy.

Wspomniane na początku powtórne spotkanie z Deep Cuts wywołuje efekt pozamiatania – lub pisząc prościej: zachwytu – na wielu płaszczyznach. Dźwiękowej, tekstowej, koncepcyjnej. The Knife udało się stworzyć album, w którym nie musieli pójść na jakiekolwiek kompromisy, by komukolwiek się podobać, a mimo tego, spodobali się niemal wszystkim (nawet tym, którzy mieli problem z ich zrozumieniem) i osiągnęli sukces zarówno na polu artystycznym, jak i komercyjnym.

The Knife. Ta słynna reklama Sony Bravia i taniec zmieniający świat

Umówmy się, dla wielu z nas pierwsze zetknięcie z The Knife to odkrycie oryginalnej wersji Heartbeats po tym, jak wszyscy zachwyciliśmy się piękną reklamą telewizorów Sony Bravia z towarzyszącym jej coverem autorstwa José Gonzáleza.

José González – Heartbeats

Poznanie pełnego spektrum twórczości szwedzkiego duetu, a następnie obserwowanie ich rozwoju, w tym solowych projektów (Fever Ray oraz Olof Drijer/DJ Coolof/Oni Ayhun), to doświadczenie absolutnie porywające, zaskakujące i satysfakcjonujące. Zapowiedź tego wszystkiego, co przez ostatnie dwie dekady wydarzyło się u rodzeństwa z Göteborga, otrzymaliśmy już na Deep Cuts i tak, jak w 2013 roku opisał to w swoim znakomitym tekście dla Dwutygodnika redaktor Marceli Szpak, mogliśmy zostać fanami/fankami The Knife lub absolutnie nie. Bo Karin i Olofowi wcale nie zależy na muzyczce przyjaznej pląsom, czy to na parkiecie, czy to w pokoju – raczej jest to miły i zamierzony skutek uboczny. Od ponad 20 lat zależy im na wyrażaniu ważnych opinii i zmienianiu optyki, z jaką patrzymy na świat i trapiące go problemy. Nikt nie powiedział, że nie można tego zrobić tańcząc.



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →