Darkside
Chłodna, pełna dysonansów, ale jednocześnie niezwykle chwytliwa elektronika pomieszana z rockiem to znak rozpoznawczy duetu producenta Nicolasa Jaara i gitarzysty Dave’a Harringtona. Darkside nie przypominają żadnej wcześniejszej mieszanki tych dwóch gatunków, jak indietronica czy nu rave. Tworzą zupełnie po swojemu. Muzycy pochodzą z zupełnie różnych środowisk, ale po wielu latach spędzonych razem w trasie znaleźli w DARKSIDE wspólny muzyczny język. Nicolas Jaar dorastał na undergroundowej nowojorskiej scenie minimalu. Szereg bardzo tanecznych singli szybko przyniósł 18-letniemu producentowi renomę. Sztandarowa EP-ka „Time for Us” z 2010 r. i wydany rok później długogrający album „Space Is Only Noise” zdawały się burzyć muzykę taneczną i odbudowywać ją w zupełnie nowej formie. Pozytywne recenzje zdobył zarówno od krytyków zajmujących się elektroniką, jak i fanów rocka. Jaar zaczął zresztą wplatać muzykę rockową w swój dorobek, remiksując utwory Grizzly Bear i Briana Eno czy występując na żywo z towarzyszeniem zespołu. Dave Harrington studiował eksperymentalny jazz w Nowym Jorku. Jako nastolatek wymykał się na nocne jam sessions, potem rezygnując z kariery basisty na rzecz kompozycji i performensu. Tworzył na zamówienie reżyserów teatralnych i filmowych, reżyserując między innymi wykonanie „KOBRY” Johna Zorna. Po dołączeniu w 2011 r. do zespołu towarzyszącego na żywo Nicolasowi Jaarowi, w którym grał na gitarze i sterował elektroniką, Harringtona zafascynowała muzyka taneczna, remiksowanie i didżejowanie. Harrington i Jaar przenieśli eksperymenty do studia, i tak powstało DARKSIDE. Duet przywołuje hybrydę elektroniki i rocka psychodelicznego o artystycznej głębi, którą ująć może jedynie przymiotnik „progresywna”. Ich debiutancki album „Psychic” ukazał się jesienią zeszłego roku, nakładem własnej wytwórni Jaara, Other People. Album odniósł ogromny sukces i widać go było w niemal każdym podsumowaniu roku, m.in. na portalu Pitchfork. DARKSIDE to nie parkietowi producenci, próbujący swoich sił w muzyce rockowej, ani zespół rockowy, składający hołd ulubionym płytom techno. To uważni słuchacze i twórcy obu gatunków naraz, którzy nie widzą potrzeby szukania na siłę różnic między nimi. Rezultat? „Psychic” to nieskrępowana wizja dwóch artystów w kwiecie kariery.