Surgeon w Tamie. Warm-up: 10 Essencejonalnych produkcji

Eventpromo
Surgeon

Już w najbliższy piątek Surgeon zawita do Polski. Występ Brytyjczyka odbędzie się w poznańskim klubie Tama. By Was dobrze przygotować na tę imprezę, zebraliśmy 10 produkcji stanowiących esencję stylu Surgeona.

Surgeon okiem i uchem Essence’a

Wielokrotnie przyznawałem się bez bicia – jestem psychofanem twórczości Surgeona od mniej więcej 20 lat. Mam w swojej kolekcji praktycznie całą jego dyskografię (z wyłączeniem kilku remiksów i nieosiągalnych praktycznie white labeli THX 1138/1139, wydanych w nakładzie 50 sztuk. Każdego kolejnego wydawnictwa Brytyjczyka oczekuję z wypiekami na twarzy. W całej historii są chyba tylko dwa jego materiały, których nie lubię (Electronically Tested i szczególnie From the Farthest Known Objects, jedyny album od Anthony’ego, który zupełnie do mnie nie trafił). 

Bardzo cieszy mnie więc okazja podzielenia się moją subiektywną selekcją ulubionych utworów spod jego ręki – jeśli nie mieliście do tej pory wiele styczności z jego dorobkiem, polecam zacząć od poniższych. 

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

1. Surgeon – Cable (Communications LP, 1996, Downwards) 

Choć wśród wczesnych wydawnictw Tony’ego to Magneze i Badger Bite są bodajże najbardziej uznanymi klasykami. Z kolei ja szczególną estymą darzę ten pochodzący z jego pierwszego albumu utwór. Nie jest to na pewno najlepsza rzecz Surgeona z wczesnego okresu. Jednak  tak się składa, że to pierwszy jego numer, jaki miałem okazję usłyszeć, na zdobytej cudem kasecie z setami z Mayday X. Puścił go niejaki Andy Dux (o którym wiele więcej niż to, że grał na tym Maydayu powiedzieć nie mogę), a o tym, kto stoi za tym utworem dowiedziałem się dopiero kilka lat później, gdy to nabyłem Communications na winylu. 

W Cable jest wszystko to, co zdecydowało o olbrzymim sukcesie Surgeona od samego początku. Zapętlony, surowy synth i doskonały, acz prosty, groove. Można chcieć więcej? Można, ale nie zawsze trzeba. 

2. Surgeon – Learning Part 3 (1997, Dynamic Tension)

To już nie ten sam artysta, którego poznaliśmy na Downwards. Od momentu założenia Dynamic Tension słychać było, że nie zależy mu na odcinaniu kuponów i powielaniu tych samych schematów. To, co od początku stanowiło o jakości tych nagrań, to od wielu lat znak rozpoznawczy i zarazem tajna broń Surgeona. Rytm w jego wykonaniu to bardzo często wielowarstwowa kaskada beatów, podawana z kliniczna precyzją, nierzadko bliższa IDM niż sztampowemu techno, a jednocześnie nie tracąca nic z potencjału tanecznego.

Trzecia część Learning – obok doskonałego właśnie rytmu – opiera się na hipnotycznym arpeggio syntezatora, który wbił mi się w pamięć jako jeden z najlepszych motywów w historii techno w ogóle. Oto kawałek, w którym każdy szczegół ma znaczenie. Nie ma tu miejsca na przypadek. Do tej pory nie mam pojęcia jak on to zrobił, ale zrobił to mistrzowsko. 

3. Surgeon – Force & Form (1999, Tresor)

Force and Form to zasadniczo nie utwór, a pełen album. Jednakże od zawsze potrafiłem patrzeć nań tylko jako na całość. Tworzą go zaledwie cztery utwory i nieco ponad 40 minut trwania płyty. Myślę, że czytelnicy będą skłonni mi wybaczyć pójście na łatwiznę (wybór jednego z tracków byłby dla mnie czynnością trudniejszą niż napisanie całego tego tekstu). 

O albumie mógłbym mówić i pisać godzinami, spróbuję więc ograniczyć się do absolutnego minimum. Force and Form to dla mnie absolutnie najważniejsza płyta w historii techno, taka, do której mogę wracać niemal każdego dnia i nigdy nie mieć dość. Nie ma tu słabych momentów (choć przyznam, że Black Jackal Throwbacks lubię najmniej). Każdy element jest dokładnie tam, gdzie powinien, a precyzja z jaką całość jest skonstruowana i po 20 latach od premiery nie przestaje dziwić i zachwycać. Hipnotyczne studium rytmu i tego, co można osiągnąć w ramach teoretycznie skończonej formuły 4/4 sprawia, że bez wahania stawiam tę płytę na podium od wielu lat i nie poznałem jeszcze innej, która mogłaby jej zagrozić (przynajmniej w kategorii techno). 

W czasach, gdy regularnie stawałem za gramofonami, bywało, że grałem wszystkie cztery utwory jeden po drugim – co stanowiło spore odstępstwo od reguły, którą narzuciłem sobie wiele lat temu (nie miksować ze sobą numerów z tego samego albumu). At the heart of it all to zaś kawałek, którym zakończyłem dziesiątki imprez. 

Co ciekawe jednak – i znamienne dla mojej relacji z utworami Surgeona, przynajmniej we wczesnym okresie mojej fascynacji – miłość do albumu nie pojawiła się przy pierwszym przesłuchaniu. Początkowo wydawał mi się być… suchy i pozbawiony głębi (sic!)  a moje dojrzewanie do niego trwało dobre kilka miesięcy. Gdy na 18. urodziny dostałem swój winyl (dzięki Grzegorz!), byłem już olbrzymim fanem całości. 

4. Surgeon – Exhibit (Screw the Roses, 2001, CounterBalance) 

Przyklejanie łatek muzyce – a zwłaszcza artystom – było dla mnie zawsze problematyczne i stanowiło przedmiot wielu dyskusji. W przypadku twórczości Tony’ego było podobnie. Gdy wielu mówiło o nim jako o artyście twardo osadzonym w tzw. „mrocznym” techno, ja mroku nigdy u niego nie słyszałem. Jego muzyka nie jest „lekka, łatwa i przyjemna”, bywa czasem brutalna, ale niemal nigdy nie jest mroczna. Kiedyś przy wspólnej kolacji mieliśmy okazję poruszyć ten temat i nie byłem ani trochę zdumiony, gdy okazało się, że Tony ma podobne spojrzenie na swoje dokonania. 

W każdym razie Screw the Roses to dla mnie wyjątek od reguły. Jedyne wydawnictwo, w którym z całą pewnością słyszę mrok. Pochodzący z tej EP Exhibit to utwór bodajże „najjaśniejszy” i z całą pewnością nietypowy. Jak to bywa u Surgeona, znacznie bliżej mu do Autechre czy Monolake’a niż do typowej klubowej nawałnicy. Połamany beat, niepokojące pogłosy, jak zawsze rozpierdalająca perkusja. Doskonały przykład na to, czym techno może być, jeśli twórcom nie zależy na sztywnym trzymaniu się konwencji. 

5. British Murder BoysDon’t Give Way to Fear pt.1 (2003, CounterBalance)

Tworzony z Regisem duet British Murder Boys ma status legendy – i w pełni nań zasługuje. W ich historii i twórczości znaleźć można wszystko. Są tu artystyczne prowokacje, aura tajemnicy i niedopowiedzeń, przewrotny czarny humor, dramaturgia niczym wśród legend rocka (rozpad duetu w specyficznych okolicznościach, następnie niezapowiedziany powrót)… A jeśli mam wierzyć w pomysły na ciąg dalszy – być może najlepsze wciąż przed nami.

Ale oczywiście – skupmy się na muzyce. Każdy release od BMB zyskał status kultowego i każdy z nich jest dla mnie cholernie ważny. Patrząc z perspektywy czasu to jednak BMB 03 najbardziej wbiło mi się w pamięć. Od wielu lat gdy ktoś „spoza sceny” prosi mnie o zaprezentowanie „co to jest to całe techno” rozmowę zaczynam (i często kończę…) na tym numerze: jest surowy, niepokojący i niebanalny, no i ma zajebisty groove. Uwielbiam!

6. Go Hiyama – Geometrical (Surgeon remix) (2008, Audio Assault) 

Wśród dziesiątek remiksów popełnionych przez Surgeona – z których zdecydowana większość nie ustępuje jakością jego solowym produkcją – to właśnie ten ma dla mnie szczególne znaczenie. W trakcie ostatnich 7 lat mojej didżejskiej działalności pojawiał się u mnie w niemal każdym techno secie i nadal nie potrafię się nim znudzić. 

A trzeba przyznać, że tym razem Tony miał stosunkowo łatwe zadanie. Oryginalny numer od Go Hiyama jest sam w sobie rewelacyjny i wszystkie najlepsze elementy remiksu mają swoje źródło tutaj. Surgeonowi udało się jednak poprawić doskonałe – uporządkowując nieco całość i wzbogacając przepiękną, eterycznie brzmiącą „melodię” o swój charakterystyczny groove. Jeśli techno może mną „wzruszyć” to właśnie za sprawą tego kawałka.

W klubach zawsze puszczałem go od początku do końca. Myślę, że zrozumiecie dlaczego.

7. Surgeon – Presence (Breaking the Frame, 2011, Dynamic Tension)

9 długich lat upłynęło pomiędzy 5. (Body Request) a 6. (Breaking the Frame) albumem artysty. Co jednak najciekawsze to “merytoryczne” porównanie tych dwóch wydawnictw – ten pierwszy był zbiorem klubowych killerów, ten drugi okazał się być… no właśnie, czym? Z całą pewnością świadectwem dojrzałego artysty, który opowiadając o procesie twórczym, wskazywał na inspiracje w postaci m.in. Alice Coltrane czy La Monte Younga. I choć całość nie jest pozbawiona pierwiastka klubowego, moje ulubione utwory z tego LP to te nie przeznaczone do klubu. 

W odróżnieniu od pozostałych utworów wśród mojej selekcji, to nie jest utwór klubowy – na albumie pojawia się obok Remover of Darkness i Those Who Do Not i jest dowodem na to, że artysta chętnie  eksperymentuje w obszarach minimal music i ambientu. To nie nowość – od niemal 20 lat zdarzają mu się wycieczki w te rejony, ale nigdy jeszcze nie były tak dojrzałe. W przypadku Presence mamy do czynienia ze strukturą niemal klubową, jednak pozbawioną wyraźnego beatu i mającą mocno „psychodeliczny” charakter, nawiązujący do twórczości wspomnianego La Monte Younga. Doskonała rzecz. 

8. Surgeon – As You Breathe Here Now (2011, Semantica) 

Ten numer podobno „nie zmieścił się” na Breaking the Frame (niepotwierdzone info), na szczęście ujrzał światło dzienne na kompilacji wydanej sumptem hiszpańskiej Semantici. I co tu dużo mówić – to absolutnie genialna rzecz. Zamiast eksperymentować z beatem, Surgeon stawia tu na prostotę. Miarowy i jednostajny rytm nie zmienia się ani na sekundę (poza wyciszeniem przy breakdownie), a numer zbudowany jest na synthie. I TO JAKIM. Wielowarstwowym, acz minimalistycznym i oszałamiająco hipnotycznym. Esencja tego, czym dla mnie jest transowość w muzyce (nie mylić z trance’owością). Niemal 8 minut podróży w głąb brzmienia, a przy okazji – samego siebie. Ten numer powinien się nigdy nie kończyć.

9. Surgeon – Bland Ambition Part 1 (2016, Dynamic Tension) 

Z najświeższego okresu twórczości Surgeona, to zdecydowanie mój ulubiony numer. Może dlatego, że jest w nim wszystko. Rewelacyjne synthy (polecam słuchanie na słuchawkach, efekt panningu potrafi dosłownie zakręcić w głowie), fantastyczna stopa, fantastyczna budowa całości. Działa w klubie i w warunkach home listening. To też EP sygnalizująca powrót do formy – po wspomnianym przeze mnie na początku From the Farthest Known Objects. Oby ta pozostała bez zmian przez kolejne lata.

Bonus:

10. The Transcendence Orchestra – Upper Windrush (Modern Methods for Ancient Rituals, 2017, Editions Mego)

TTO to taki super projekt, w ramach którego Anthony wspólnie z Danielem Beanem tworzy muzykę nie-klubową – gdzieś na pograniczu ambientu, minimal music i dronów. Ich album jest rewelacyjny w całości, ale ten konkretny utwór kojarzy mi się z twórczością W. Voigta jako Gas (Pop!).: jest wręcz… słodki, a na pewno kojący. Jeśli podobnie jak ja kochacie rzeczy wyprodukowane przy użyciu instrumentu Buchla Music Easel – zrozumiecie. Muzyka do medytacji i zasypiania. 

Acid Plant: Surgeon | Tama

Surgeon pojawi się w Poznaniu na zaproszenie Feelaza, rezydenta Tamy, i wystąpi w ramach jego autorskiego cyklu Acid Plant. Prócz gospodarza imprezy oraz głównego gościa, wystąpi także Artur Szatkowski znany Essence, który jest autorem powyższego tekstu. Bilety na to wydarzenie możecie kupić na stronie Biletomat.pl.

Acid Plant: Surgeon I TAMA

Acid Plant: Surgeon I TAMA



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →