Shifted – Crossed Paths

Gdy na początku 2011 roku na rynku pojawiło się pierwsze wydawnictwo Shifted („Drained”), muszę przyznać, że podszedłem do niego mocno obojętnie – potraktowałem je, jako kolejny projekt naśladujący estetykę proponowaną przez twórców związanych z Sandwell District czy Berghain. Jednak fala kolejnych wydawnictw sprawiła, iż stopniowo zacząłem się interesować artystą ukrywającym się pod tym pseudonimem, a ten – z płyty na płytę – okazywał się być naprawdę wyśmienitym producentem. Po rewelacyjnych „Telic” i „Pacific Blue” wieść o zapowiadanym na 2012 rok albumie wywołała wypieki na mojej twarzy, a półroczne oczekiwanie rozbudziło wygórowane oczekiwania.

O tym, że niełatwo nagrać dobry album techno wiadomo nie od dziś. Shifted, mimo wieloletniej kariery jako członek uznanego duetu drum and bassowego, jest nadal nowicjuszem na scenie minimalowej, dlatego też z jeszcze większym uznaniem stwierdziłem, iż udało mu się dokonać tego trudnego dzieła.

„Crossed Paths” to płyta niemal doskonała, na wskroś nowoczesna, a jednocześnie nawiązująca do najlepszych tradycji techno lat 90. Słychać tu wpływy wczesnego Downwards, Daniela Bella, Plastikmana (zwłaszcza z okresu „Consumed”) czy Planetary Assault Systems, jednak muzyka na albumie brzmi świeżo i nowatorsko: miejscami surowo, miejscami mrocznie, cały czas hipnotycznie i transowo (ale na szczęście nie trance’owo). Całość skrywa aura tajemnicy i niedopowiedzenia, a jedno przesłuchanie wywołuje nieodpartą chęć na kolejne… i kolejne.

Jedyną wadą albumu jest fakt, iż wymagania związane z formatem winylowym wymusiły wycięcie z edycji analogowej aż 3 utworów, które znalazły się w wersji CD – w tym jednego z najmocniejszych na płycie – „Coax”. Nawet mimo jego braku jest to zdecydowanie najlepszy album techno od czasu „Feed-Forward” – kolektywu Sandwell District. 100% rekomendacji.

Tekst: Artur Szatkowski