Selekcja: Kohi dla Muno.pl

Wywiad
Kohi

Dziś swoją selekcją podzielił się z nami twórca nietuzinkowy, którego muzyczne horyzonty nie znają granic. Zobaczcie, co przygotował dla Was Kohi.

Kohi. Wiolonczela, deep house i beat making

Powiedzieć, że to człowiek-orkiestra to z jednej strony nie powiedzieć nic, a z drugiej niewiele minąć się z prawdą. Kohi, czyli Paul Dretkiewicz, to muzyk pełną gębą. Multiinstrumentalista, producent, didżej. Przez wszystkie lata swojej podróży przez muzykę, docierał na bieguny skrajności. Od mocnych, gitarowych brzmień, przez wszelkiej maści elektronikę, aż po neoklasykę. Obsługa kontrolerów nie sprawia mu żadnej trudności, podobnie jak gra na wiolonczeli czy gitarze.

Kohi

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

Obcowanie z tak szerokim spektrum stylistyk i gatunków stało się naturalnym motorem napędowym jego własnej twórczości. Choć ostatnimi laty nie ma na nią zbyt wiele czasu, to wciąż poszukuje nowych środków i inspiracji. Słychać to we wszystkim, co dotąd nagrał.

Kohi. Artysta wielu wcieleń

Kohi to nie jedyne wcielenie Dretkiewicza, człowieka wiecznie w coś zaangażowanego. Obecnie najwięcej czasu mieszkający w Poznaniu twórca poświęca zespołowi Hum’drum. W tym projekcie Paul odpowiada m.in. za grę na wiolonczeli, choć stale powiększający się dorobek utworów formacji pozwala mu zaprezentować umiejętności związane z innymi instrumentami.

Solowo Dretkiewicz tworzy jako Kohi, a także jako eeves. Pod pierwszym z aliasów mamy do czynienia z różnego kolorytu elektroniką, raz skręcającą w future funk i instrumentalny hip-hop, raz w lo-fi czy chillwave. Kohi nie stroni też od remiksów.

eeves to z kolei skromny side project Dretkiewicza nastawiany na eksperymentowanie. Z jednej strony znów mamy do czynienia z brzmieniami lekkimi i przyjemnymi, a z drugiej z wysokich lotów beatmakingiem.

Jako didżej Kohiemu blisko do deep house’u, skręcającego w lo-fi. Członek składu Être Kolektiv, z którym miał okazję zagrać obok m.in. DJ Boringa czy Detroit Swindle.

Kohi – selekcja dla Muno.pl

1. Ostatni utwór/album, który kupiłeś:

Caron Wheeler – Beach Of The War Goddess (głównie dla wersji Covert Operations na drugiej stronie. Ogień!)

Caron_Wheeler

2. Pierwszy utwór/album, który kupiłeś:

Chopin – Fantasie na płytach CD (ktoś to w ogóle jeszcze używa?). Nie wiem, ile miałem wtedy lat. Siedem, może osiem? Nadal go mam i słucham do dzisiaj, nawet jeśli słuchanie odbywa się głównie na Spotify.

chopin

3. Utwór, który nigdy nie opuszcza Twojej torby z płytami/pendrive’a:

Oezu, trochę tego jest. Ale coś, co gram już od dłuższego czasu i po co chętnie sięgam to zdecydowanie Lovebirds – The Night

4. Ulubiony utwór grany na znudzenia na początku kariery:

Moja selekcja mocno się zmieniła odkąd zacząłem grać, ale jedna z tych piosenek, które gram najdłużej i która nadal mi się nie znudziła i chętnie ją gram to musi być Ben PearceWhat I Might Do 

5. Utwór, który jest w stanie poderwać najbardziej oporny tłum:

Intr0beatz – Brasilian Dreamz. Ta piosenka ma tyle energii w sobie, że aż trudno nie potuptać!

6. Ulubiony utwór, który grasz w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy:

Anthony Fade – Creepin’. Tu po prostu wszystko siedzi.

7. Utwór ulubionego producenta:

Shigeto – Ann Arbor 3 & 4 (druga połowa tej piosenki to życie!)

8. Ulubiony utwór na otwarcie setu:

Nie mam takiego. Nawet jeśli zabrzmi to strasznie kiczowato – każdy set jest inny, każde miejsce jest inne, każdy tłum ludzi ma własną energię. Jednak bardzo często wiem już od rana, w dniu imprezy, jak chcę zacząć. Reszta zależy od magii każdej osoby w pomieszczeniu.

9. Ulubiony utwór na zamknięcie setu:

Mos Def – Kalifornia. Ludzie wiedzą, że to koniec, ale często dalej tańczą, przytulają się, całują. Miasto Aniołów wie jak się bawić.

10. Utwór na powrót z imprezy nad ranem:

Cisza. Taksówki wiozące ludzi do swoich mieszkań. Ptaki. Kłócące się pary na chodniku. Chłodny wiatr delikatnie zmywający z Ciebie zapach ostatnich paru godzin. Poranne chwile to magia sama w sobie i nie ma nic lepszego niż właśnie te magiczne trzy godziny dookoła świtu.

Powrót do domu

11. Utwór celebrujący poranek bez kaca:

Mocne słowa: „celebracja” i „bez kaca”. Ale jeśli już coś takiego się zdarzy to zdecydowanie coś w klimacie Sade – Kiss Of Life (Kaytranada edit). Do tego kawa i kot na kolanach. To jest celebracja.

12. Utwór, na którego prośbę o zagranie akurat się zgodziłeś:

Zgodziłem się dokładnie raz na to, by coś zagrać na prośbę. Jakiś koleś zapytał mnie czy znam CaribouCan’t Do Without You i czy nie mógłbym zagrać, bo jego dziewczyna miała wtedy urodziny. Takie życzenia chętnie spełniam.

13. Guilty pleasure, którego nie masz oporów, by grać:

Technotronic – Pump Up The Jam. Strasznie cheesy, strasznie kocham.

14. Trzy utwory, które definiują moją selekcję:

Jon Gravy – Friendzoned

No_4mat – 1992

Adryiano – Moccassin Groove

15. Album, który lubisz, a który nie ma nic wspólnego z tym, co grasz lub tworzysz:

„Album, który lubię”. Myślę, że tyle miejsca nie wystarczy tutaj patrząc na to, ile naprawdę dobrych płyt wyszło w tym roku. Ostatnio mocniej męczę EABS – Slavic SpiritsZ każdym kolejnym odsłuchem tej płyty, znajdujesz kolejne elementy i detale, na które wcześniej nie zwróciłeś uwagi.

O Szukaniu Miłości w Dużym Mieście. Sprawdź, co Kohi wrzucił na playlistę przygotowaną dla fanów Muno.pl na Spotify



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →