NASTIA: „Pokazuję, jaka jestem w prawdziwym życiu” [wywiad]
Nastia – ukraińska DJ-ka, która od 17 lat gra w klubach i na festiwalach całego świata, od początku wojny w Ukrainie jest na ustach wszystkich poprzez informowanie o okrutnym obliczu konfliktu zbrojnego. W ubiegły czwartek pojawiła się w warszawskim klubie Jasna 1 zarówno podczas paneli dyskusyjnych, jak i nocą za deckami, by zagrać dla polskich klubowiczów w ramach Gravity Project. Z tej okazji udzieliła też wywiadu, w którym opowiada o braku kalkulacji w artystycznym życiu, reakcji na jej instagramowe meldunki ze zniszczonych miast, futurystycznych planach jej labelu Nechto i byciu prawdziwą w życiu i na scenie.
Pokazując okrucieństwo wojny
Artur Wojtczak: Od początku strasznej wojny komunikujesz się ze światem za pośrednictwem Instagrama i pokazujesz swoim fanom przerażające zdjęcia i filmy z ukraińskich miast niszczonych przez rosyjskich najeźdźców. Czy od samego początku wiedziałaś, że ta misja może być ryzykowna i może przynieść zarówno dobre, jak i złe skutki dla twojej kariery?
NASTIA: Oczywiście, że wiedziałam, że tak może być, ale był to mój świadomy wybór. Zawsze mówię to, co myślę, nie ukrywam swoich poglądów. Na początku wojny obudziłam się, mieszkając w Amsterdamie i poczułam wdzięczność, że ktoś zaoferował nam schronienie, ale jednocześnie poczułam wielki ból, żal, że jestem z córeczką z dala od naszego własnego domu i kompletnie nie wiadomo, co będzie dalej. Zaczęłam przeglądać wiadomości, oglądać te straszne filmy z wojny i postanowiłam się nimi podzielić na moich social mediach. Chciałam, by ludzie wiedzieli, że żyję, że jestem bezpieczna. Ale jednocześnie publikując zdjęcia zniszczeń, zaczęłam dostawać masę wiadomości ze świata typu „dziękuję, że publikujesz obrazy z wojny, wiadomości w naszej telewizji nie pokazują tego w ten sposób, nie sądziłem, że dzieją się aż tak straszne rzeczy”. Oczywiście pojawiały się też głosy krytyczne, również z Europy, od ofiar rosyjskiej propagandy, które mnie wyśmiewały.
Ale ty kontynuowałaś swoją misję.
NASTIA: Tak, czułam, że to rzeczywiście jest misja. Wiem, że z czasem ludzie byli tym zmęczeni, ale nic na to nie poradzę, wojna trwała.
Projekty charytatywne wspierające Ukrainę
Od lutego nastąpił wysyp projektów charytatywnych i wydarzeń wspierających Ukrainę. Wytwórnie wydawały dobroczynne składanki, kluby przekazywały pieniądze na fundacje humanitarne. Pomimo okropności wojny otrzymaliście wiele światła od ludzi z całego świata. Czy możemy to traktować jako dobry znak na przyszłość?
NASTIA: Tak, zdecydowanie. My, Ukraińcy, doświadczyliśmy mnóstwo dobroci, współczucia, pomocy od innych ludzi i to jest niebywałe, wzruszające. Nie spodziewałam się, że tego będzie tak dużo. To przekroczyło wszelkie moje oczekiwania. Wszędzie dostawaliśmy wsparcie, również scena muzyczna zareagowała cudownie, organizując te wszystkie wydarzenia, z których dochód był przeznaczony m.in. dla ukraińskiej armii.
Wiesz, po rewolucji na Majdanie zmiana w naszym społeczeństwie była ogromna. My ciągnęliśmy do zachodniego kręgu kulturowego, kochaliśmy to i chcieliśmy być częścią tego świata, dystansując się mocno od wpływów Moskwy. I to był jeden z powodów, dlaczego Putin nie mógł nas znieść – progresywnego, otwartego społeczeństwa, mówiącego w języku angielskim, kochającego wolność. Nikt się nie spodziewał, że stawimy tak wielki opór wrogowi, że będziemy dążyć do zwycięstwa…
Którego teraz jesteście coraz bliżej!
NASTIA: Tak, bardzo w to wszyscy wierzymy, od samego początku.
Keeping it REAL
Po wybuchu wojny byłaś z dala od domu, spędziłaś kilka tygodni w Polsce, aż w końcu znalazłaś siłę, by ponownie ruszyć w trasę. Jakie były reakcje raverów podczas tych występów bądź jakie komentarze pojawiały się w sieci?
NASTIA: Przez cały ten czas przechodzę przez masę wyzwań, trudności, spotykam dobrych, ale i toksycznych ludzi, których denerwuje to, co robię pozamuzycznie – nie znoszą mej szczerości i wywlekania na wierzch niewygodnych tematów. Ludzie unikają konfrontacji z niekomfortowymi tematami. Tymczasem ja nie mogę udawać, że nic się nie dzieje. Jak ktoś mnie pyta: „Jesteś artystką czy modelką, a może polityczką?”, odpowiadam, że jestem osobowością o pewnym złożonym charakterze i nie mogę się ograniczać tylko do pokazywania jednej strony mego „ja”. Chcę pokazywać, jaka jestem w prawdziwym życiu. I były oczywiście osoby, które zaczęły mnie doceniać bardziej, ale i takie, które mnie znielubiły. Ale ja nie mam zamiaru podobać się wszystkim, być fałszywa, chcę być prawdziwa.
Kultura techno czy hip-hop zawsze stawiały „bycie prawdziwym” jako naczelną zasadę…
NASTIA: Otóż to! Dlatego moim celem jest trzymanie się tych właśnie zasad! Jestem Ukrainką, my zawsze walczymy. Wezmę zawsze odpowiedzialność za swoje słowa, nawet jeśli będę miała coś na tym stracić, nie kalkuluję. Nie muszę mieć samych dobrych komentarzy.
Rebranding labelu Nechto i futuryzm
Jakie są nowe plany rozwoju NECHTO – nowe wydania, imprezy showcase’owe…?
NASTIA: Z Nechto zadzieje się bardzo dużo. Przede wszystkim robimy rebranding labelu oraz wchodzimy w świat kryptowalut. To będzie więc nowy kierunek. I to bardzo futurystyczny. Pojawimy się z kryptolabelem na platformie w Hiszpanii i stamtąd będziemy sprzedawać płyty. Pojawią się nowe imprezy showcase’owe, już dogadujemy daty występów – m.in. w Berlinie i Warszawie na rok 2023. Nawiązujemy też współpracę z artystami wizualnymi, bo Nechto to nie tylko muzyka.
Techno i drum’n’bass – pomost między gatunkami
Czy label skoncentruje się tylko na muzyce techno, czy dopuszczasz wydawanie również gatunków takich jak drum’n’bass albo trance?
NASTIA: Chciałabym, wszak wywodzę się z muzyki drum’n’bass, którą kocham. Do Warszawy przeleciałam zresztą prosto z festiwalu d’n’b! Chciałabym wspierać ten gatunek, często gram jakieś kawałki breakbeatowe podczas setów techno i ludzie wtedy naprawdę szaleją! Chciałabym zbudować ten most pomiędzy gatunkami. Tylko że ta scena to tak naprawdę Wielka Brytania, Czechy i Niderlandy – tam są duże imprezy i festiwale. W innych krajach d’n’b stało się niestety mocno niszowe, nad czym boleję… Nie wiem, kiedy pojawiło się to obniżone zainteresowanie tym świetnym gatunkiem. Dlatego wciąż myślę, jak tę scenę ożywić. Dobrym rozwiązaniem jest niewątpliwie robienie drugiej sceny w klubie techno poświęconej drumom – ludzie, przemieszczając się podczas imprezy między scenami, często łapią bakcyla i zostają na scenie jungle! (śmiech)
Wakacje 2023 na Krymie?
Obecnie widzimy wiele optymistycznych sygnałów z frontu ukraińskiego. Czy myślisz, że już możemy planować wakacje na Krymie czy wizyty w klubach techno Kijowa na przyszły rok?
NASTIA: Boję się, że jest za wcześnie, by o tym zawyrokować. Wszystko okaże się po zimie, która dla nas i dla Europy będzie wyzwaniem z powodów braków energii itd. Zobaczymy, czy Europa nie ugnie się pod presją i nie zmniejszy sankcji wobec Rosji. Wierzę głęboko, że przetrwamy to wszystko i już kwiecień przyniesie nam wspaniałe wiadomości!
Na koniec mam pytanie. Jakie klasyki klubowe grasz co jakiś czas w swoich setach bądź jakich artystów cenisz najbardziej?
NASTIA: Ciężko byłoby mi chyba wymienić tych kilka klasycznych utworów – jest ich tak wiele! Wspomnę może o ulubionych twórcach. Są to z pewnością C.J. Bolland I Underground Resistance. To pionierzy i ich płyty zawsze będę miała w mojej torbie!