V/A – Friends Will Carry You Home III

Kompilacje Catz’n Dogz, zatytułowane „Friends Will Carry You Home” od 2011 roku stały się znakiem rozpoznawczym rodzimego labelu Pets Recordings i przyniosły mu wielu fanów na całym świecie. Obok zasłużonych już nazwisk, na tych składankach pojawiają się – co bardzo cieszy – artyści z naszego podwórka. „Trójka” wydana w wersji winylowej oraz na USB w kształcie kości, po raz kolejny przynosi ciekawe rozwiązania i oddech świeżości.

Axel Boman, Phil Kieran, Jay Shepheard – chociażby dla takich nazwisk warto sprawdzić co kryje się wśród tych 18 różnorodnych utworów. „Polowanie” zaczyna się niemalże disco-funk’owym „The Return Of The Funk” Paco Wegmanna i ja już wiem, że przez najbliższe kilkanaście minut spokojnie siedział nie będę. Jak na wytwórnię Pets Recordings przystało, zaczyna się energicznie i drapieżnie. Kolejno trafiamy na surowy i techniczny „Alma” od Trikka oraz wibrujący house Axela Bomana – „It Starts With The Stomach”. Te trzy propozycje są bez wątpienia mocnymi punktami całego zestawienia.

Kolejne utwory tonują klimat. Jest polski akcent w postaci utworu Kixnare’a czy wokalny „Blindin” Tilla Von Seina. Miłą niespodzianką jest dla mnie niezwykle klimatyczny remix „Emerge” Phila Kierana, który słynął z mocniejszego uderzenia. Podróż kontynuuje ciekawy „Thrills” rodem z Detroit, dubowy mix „Voodoo Knight” od Catz 'n Dogz oraz przyznaję, chyba mój ulubiony na płycie „Avenir” Patlaca. Numer prosty, minimalistyczny, ale z bogatą paletą synthowych akordów.

W drugiej połowie składanki należy wyróżnić pompujący „Calling Every Day„, który wyszedł z kolaboracji Catz’n Dogz z Eats Everything oraz według mnie najlepszy wokalny numer wydawnictwa – „L Square” w „kosmicznym remixie” KiNKa. Świetnym zakończeniem składanki jest eksperymentalny, opierający się na perkusji i wokalu kawałek wrocławskiej grupy We Draw A – „Silent Tide” w mixie Erica Volty.

Kompilacja numer trzy „Friends Will Carry You Home” nie przynosi może niezliczonej ilości numerów na kilku płytach, ale nie o to tu chodzi. Widać, że żaden utwór nie był wrzucony do zestawienia na siłę, a sam nawet uszczupliłbym składankę o kilka numerów. Można się spierać czy to trafne wrzucać do jednego wora kilka rodzynków w postaci kawałków „brzmieniowo technicznych” z większością deepowych. Wiem jedno, mało tu słabych punktów i jest w czym wybierać. Jeśli nie seksowny deep, jeśli nie surowe techno, to już na prawdę nie wiem, co jest w stanie zadowolić miłośnika słoneczno-tanecznych brzmień. Ja zakładam słomiany kapelusz, wyciągam rower i na playlistę wrzucam „kompilację numer trzy”.