Szafran i Thabo: „Starszy brat o imieniu techno ma głośną i dziką młodszą siostrę, zwaną muzyką house” – wywiad
Szafran i Thabo to nie tylko uznani DJ-e i producenci, ale również przyjaciele, którzy telefonują do siebie przynajmniej raz na tydzień. We Wrocławiu będziemy mogli zobaczyć ich wspólnie na jednej scenie, przy okazji imprezy o nazwie MASSAGE x HOME AGAIN.
Szafran i Thabo – dwaj przyjaciele z muzycznego boiska
Jeden używa pseudonimu Szafran, a drugi Thabo. Jeden jest Polakiem, a drugi Niemcem. Łączy ich wiele, szczególnie zamiłowanie do muzyki house, której są wiernymi wyznawcami i zarazem głosicielami. Szafran to jeden z najciekawszych polskich producentów, który osiem lat spędził w Berlinie, gdzie wystąpił w każdym pojedynczym klubie z muzyką elektroniczną. Thabo z kolei wydawał już krążki w prestiżowych wytwórniach takich jak DFTD czy Lapsus. Jego ostatnie EP-ki były grane m.in. przez Carla Craiga, DJ-a T, DJ-a Sneaka, Dubspeeka czy Jorisa Voorna, a w setach pobrzmiewa nostalgia za młodzieńczą miłością do hip-hopu, napędzana rytmiczną perkusją i pulsującymi liniami basowymi. Obaj Panowie wystąpią 21 sierpnia u boku Ryana Elliotta we wrocławskim beach barze Odra-Pany na evencie MASSAGE x HOME AGAIN. Przy tej okazji porozmawialiśmy z nimi na kilka aktualnych muzycznych tematów.
Szafran i Thabo – wywiad
Kamil Downarowicz: Znacie się dość dobrze. W jakich okolicznościach doszło do Waszego pierwszego spotkania?
Szafran: Na imprezie w Berlinie, a na której… niestety nie pamiętam.
Thabo: Ja też nie! (śmiech). Chyba nie najlepiej świadczy o jakości naszej znajomości…ale to tylko pozory. Najważniejsze, ze kumplujemy się do dziś. Mało tego, powiem wręcz, że Szafran i ja jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Przyjechałem odwiedzić go w Chorwacji w jego nowej rezydencji i rozmawiamy przynajmniej raz w tygodniu przez telefon.
Obracacie się w podobnych rejonach muzycznych, nagraliście nawet wspólne utwory. Powstaną jeszcze jakieś nowe kawałki, które wyprodukujecie w duecie?
Szafran: Na chwilę obecną skupiony jestem na projekcie solo, ale jestem częścią Home Again i z pewnością spotkamy się w studiu jeszcze nie raz.
Thabo: Jak Szafran w końcu przyjedzie do Berlina to pomyślimy nad tym. Wkrótce jednak we wspomnianym labelu Home Again pojawi się doskonały remiks Leo Pola w wykonaniu Szafrana.
Szafran, mieszkałeś przez dłuższy czas w Berlinie. Co cię skłoniło do przeprowadzki i jak to miasto wpłynęło na Ciebie?
Szafran: Rzeczywiście, obecnie przebywam w Dalmacji, dokładniej w miasteczku o nazwie Pirovac, nad morzem, gdzie przyszłej żonie pomagam prowadzić restaurację. Pracuję tu dla firmy Defected na festiwalu Defected Croatia, jako Artist Liasion i Stage Manager w Barbarellas, a za tydzień zaczyna się Dekmantel, na którym to również będę pełnił tę samą funkcję. Mówiąc krótko – nagrywam muzykę i organizuje eventy.
Wracając jednak do Berlina, spędziłem w tym mieście około 8 lat, i to wywarło ogromny wpływ na mnie jako człowieka i muzyka. Do Berlina pojechałem nagrywać w studiu z A Guy Called Gerald, niedługo po tym polecieliśmy razem na tour do Japonii, Włoch i Rosji. Wystąpiłem chyba w każdym berlińskim klubie i czułem już od dłuższego czasu chęć zmiany i tak też postąpiłem.
Szafran
Thabo
A jak jest z Tobą, Thabo? Ty nadal mieszkasz w stolicy Niemiec.
Thabo: Urodziłem się tutaj i mieszkałem całe życie, więc ciężko mi powiedzieć, bo nie wiem jak mogłoby być inaczej. Jestem natomiast przekonany, że Berlin ma na mnie duży wpływ zarówno muzyczny jak i społeczny.
Oboje grywacie sporo za granicą, w najróżniejszych miejscówkach i klubach. W którym kraju Waszym zdaniem scena house jest teraz najbardziej prężna, a w którym „nie jest już taka jak kiedyś”?
Thabo: Myślę, że ogólnie rzecz biorąc pop i hip hop są nadal na czele i mają jeszcze większy wpływ na muzykę elektroniczną. Jeśli chodzi o samą elektronikę to myślę, że EDM i techno są wciąż silniejsze niż scena house, jeśli chodzi o sprzedaż płyt i biletów.
Szafran: Muzyka house ma się dobrze w UK. W Polsce tak naprawdę króluje samo techno. Żyjemy w dość specyficznych czasach, w czasach, w których wszystko się ciągle zmienia, teraz otoczeni obostrzeniami możemy jedynie obserwować co przyniesie przyszłość.
A jak wygląda sytuacja w Berlinie ze sceną house? Jak zmieniła się ona na przestrzeni ostatnich lat?
Szafran: Muzyka House tam wraca i bardzo się z tego powodu cieszę.
Thabo: Zgadzam się z tym. Myślę, że Berlin zawsze był znany jako Berlin Techno City, ale teraz dowiadujemy się, że ten starszy brat o imieniu techno ma głośną i dziką młodszą siostrę zwaną muzyką house.
Czas letni to czas grania na na powietrzu – festiwalach czy beach barach. Dobrze odnajdujesz się w tych okolicznościach? A może wolisz taką atmosferę od tej klubowej?
Thabo: Uwielbiam grać przy zachodzie słońca na świeżym powietrzu, to mój ulubiony klimat.
Szafran: A ja uwielbiam i letnie festiwale i kluby.
Wszyscy wiemy, że pandemia miała destrukcyjny wpływ na funkcjonowanie sceny elektronicznej. A czy z czasu lockdownu zrodziło się twoim zdaniem może coś dobrego?
Szafran: Zrodziło się dużo ciekawej muzyki. Dla mnie była to chwila, aby odsapnąć, wziąć głęboki oddech, odpocząć i podjąć decyzje o swoim życiu. Wyprowadziłem się z Berlina, stworzyłem dużo nowych utworów i pracuję nad projektami, na które wcześniej nie miałem czasu.
Thabo: Myślę, że dało nam to dużo czasu na przemyślenia i refleksje. Często zadawałem sobie pytanie: dlaczego robię to, co robię i dużo czasu spędziłem myśląc o wartościach i świadomości na naszej scenie. Ważne jest, aby utrzymać to kwitnące życie dla lepszego życia.
Pracujecie teraz nad nową muzyką?
Szafran: Za kilka miesięcy wyjdzie moja nowa płyta solo w Home Again, później mini album z A Guy Called Gerald i EP w UK z remiksem od mojego przyjaciela Freda P.
Thabo: Wprowadziłem nową zasadę dla siebie w pandemii – robię taką muzykę, jaką chcę robić. Skończyło się na robieniu 160bpm płynnych drum n bassów lub 70bpm powolnych utworów bez jednego bębna kopiącego. To jest świetne.
Thabo chciałem cię spytać jeszcze o hip-hop i soul. Jesteś fanem tych gatunku i często przemycasz ich elementy do swoich kawałków.
Thabo: Tak, uwielbiam samplować stare dobre funkowe i soulowe oryginały.
Gdybyście mieli wskazać swoich aktualnie ulubionych DJ-ów i producentów, to kto by to był?
Szafran: A Guy Called Gerald, Todd Edwards, Kenny Dope, Fred P., Mathew Herbert, Bonobo.
Thabo: Po pierwsze, nie uważam, że dobrzy producenci nie zawsze czynią dobrych DJ-ów i vice versa. Ulubieni DJ-e: Gene On Earth, Thalo Santana, Sugar Free. Ulubieni producenci: Rosa Terenzi, Youandewan, Sweely, żeby wymienić tylko kilku.
Za chwilę wystąpicie na imprezie MASSAGE x HOME AGAIN we Wrocławiu. Czego możemy spodziewać się po waszych setach?
Thabo: Sam jestem tego ciekaw (śmiech). Zobaczymy, mam nadzieję, kilka naprawdę dobrych kawałków i miksów.
Szafran: Dużo dobrego House! Nie grałem Live od 2013 roku, właśnie od touru w Japonii z Geraldem. Nie mogę się doczekać!
Udało Wam się wyjechać gdzieś na wakacje? Czy może skupiacie się tylko na pracy i graniu na żywo?
Szafran: Cale lato w Chorwacji – organizacja imprez, festiwali, restauracja i morze.
Thabo: Miałem wielkie szczęście spędzić 1,5 miesiąca na Teneryfie wiosną. Naprawdę pomogło mi to przezwyciężyć ten trudny psychicznie okres.