Spotify obniży wynagrodzenie artystom w zamian za częstsze odtwarzanie ich utworów
W świecie, w którym streaming stał się jednym z głównych źródeł poznawania i słuchania muzyki, artyści nie mają wcale łatwo. Sytuacji nie poprawia jeden z największych portali tego typu, który właśnie rozpoczął testy nad kolejnym rozwiązaniem, bijącym w zarobki muzyków. Polityka Spotify jest coraz bardziej oburzająca.
Spotify – firma cieszy się złą sławą
Czas pandemii to niezwykle trudny okres dla branży rozrywkowej i muzycznej. W momencie, gdy większość artystów zwyczajnie nie może czerpać zarobków z występów na żywo, jedynym źródłem ich przychodu wydaje się być sprzedaż i streaming muzyki oraz ewentualnie akcje reklamowe. Niestety, nie każdy jednak jest Pezetem czy Wojtkiem Sokołem, którzy nie schodzą od jakiegoś czasu z ekranów naszych telefonów i komputerów, zachwalając smartfony i ciuszki.
Co z resztą branży muzycznej? Im pozostaje sprzedaż i streaming. Jak wiadomo, ten ostatni, choć coraz bardziej urynkowiony, wciąż ma jednego, centralnego gracza. Mowa oczywiście o rosnącym w ostatnim czasie w siłę Spotify. Serwis rozwija się niezwykle dynamicznie, co rusz dodając nowe funkcje. Choć z pozoru wydawałoby się, że to niezwykle dobrze dla twórców, sytuacja z ich perspektywy wygląda wręcz odwrotnie.
Polityka Spotify od jakiegoś czasu przypomina bardziej rzucanie przeszkód pod nogi artystom, zwłaszcza tym mniejszym, niż jakąkolwiek pomoc. Zatrważająco niskie stawki za odtworzenie numeru, szef platformy pouczający, jak często powinno się wydawać płyty i podejrzany model finansowy. Wszystko to przyczyniło się do powstania akcji Justice at Spotify, o której więcej przeczytacie tutaj.
Spotify – mniej kasy za odtworzenie, a większa promocja
Teraz do grona „doskonałych” rozwiązań, wspierających muzyków, dołączyło kolejne. Choć najnowszy pomysł włodarzy giganta streamingowego znajduje się na razie w fazie testów, to już teraz włos jeży się na karku.
Tym razem Spotify zaproponuje obniżkę wynagrodzenia (jego wysokość i tak uważana jest za bardzo niską) dla artystów i labeli, w zamian za uprzywilejowaną pozycję w algorytmie polecania słuchaczom. Co to oznacza w praktyce? Nic więcej, jak pewną formę reklamy, którą my, słuchacze, będziemy częstowani niejako na siłę. Bo jakby na to nie patrzeć, statystycznie częściej algorytm raczyć nas będzie utworami, za których promocję zapłacono.
Wszystko to brzmi dość pokrętnie. W jaki sposób będzie jednak działał ten model w praktyce, przekonamy się, jeśli już niebawem wejdzie on w życie. Czy nowa strategia przysporzy więcej pieniędzy muzykom? Szczerze w to wątpię, ale należy poczekać i zobaczyć, co przyniosą nadchodzące dni i miesiące.