Muno TeleGram: The Blue Oyster. „Z Akademii Policyjnej” do serca Warszawy
O kwestiach związanych z najnowszą inicjatywą warszawskiego klubu Luzztro porozmawialiśmy z Kacprem Ponichterą, jednym z ojców założycieli projektu. Przeczytajcie wywiad, w którym poruszyliśmy temat inspiracji Akademią Policyjną, dowiedzieliśmy się o założeniach projektu i kryteriach zgłoszeń do The Blue Oyster.
Muzyczne okienko w samym sercu Warszawy działa na dobre od ponad tygodnia. Polski odpowiednik amsterdamskiego Red Lights Radio czy berlińskiego HOR ma w swoim zamyśle promować muzykę i artystów wszelkiej maści – bez podziałów na gatunki i stylistykę muzyczną, jak również być internetowym radiem muzycznym i platformą do spotkań z ludźmi.
Dotychczasowy odbiór „niebieskiego okienka” zwiastuje jego dalszy sukces. Tym bardziej w takich czasach dla sceny muzycznej, w jakich obecnie się znaleźliśmy. The Blue Oyster to próba stworzenia namiastki kultury klubowej, codzienne streamingi na żywo, różnorodność serwowanych treści czy koniec końców miejsce, w którym – tak po ludzku – będzie można się spotkać, napić się ulubionego trunku czy zaspokoić swoje pragnienia żywieniowe.
Pierwsza ramówka The Blue Oyster
The Blue Oyster. Inspiracja Akademią Policyjną – wywiad
Damian Badziąg: Przyznam szczerze, że gdy pierwszy raz usłyszałem o The Blue Oyster w kontekście „muzycznego okienka”, to pierwsze skojarzenie, jakie nasunęło mi się na myśl, dotyczyło baru dla policjantów o tej samej nazwie przewijającego się w kilku filmach serii Akademia Policyjna. Czym jest The Blue Oyster w warszawskiej wersji i skąd wziął się pomysł na akurat taką nazwę Waszego najnowszego projektu?
Kacper Ponichtera: Twoje skojarzenie jest jak najbardziej słuszne, bo nazwa projektu – The Blue Oyster wzięła się właśnie z Akademii Policyjnej. Wszyscy, którzy tworzymy ten projekt, jesteśmy wielkimi fanami tej serii, a także szerzej słynnych „polsatowskich piątków”, gdzie zasiadało się przed telewizorami do klasyków kina klasy B, C i D. Bardzo podobało nam się to filmowe miejsce – pełne szaleństwa, wolności i nieskrępowanej zabawy. Można powiedzieć, że The Blue Oyster i publika, jaka tam się zbierała, jest protoplastą dzisiejszych berlińskich klubów. Tamtejsze outfity na dobre wkroczyły na klubowe parkiety. My także chcieliśmy stworzyć podobne szalone miejsce, które będzie naszą odpowiedzią na obecne pandemiczne czasy.
Natomiast The Blue Oyster w obecnym kształcie to „live stream spot” lub też „pop radio bar”. Można nazywać to dowolnie. Dzięki temu nadaje on każdego dnia muzykę na żywo z warszawskiego klubu Luzztro. To pewnego rodzaju próba zbudowania namiastki clubbingu, platformy do spotkań z ludźmi, których widywaliśmy w klubach w różnej roli.
Kiedy zrodził się pomysł na The Blue Oyster oraz ile czasu trwały przygotowania do jego realizacji?
Kacper Ponichtera: Pomysł na stworzenie takiego miejsca był w naszych głowach już bardzo długo. Bawimy się w clubbing od 8, a niektórzy od ponad 10 lat. Zawsze z pewnym rodzajem zazdrości – ale takiej zdrowej – spoglądaliśmy na amsterdamskie Red Light Radio czy też telawiwski TEDER.FM, który także jest taką platformą do spotkań z ludźmi oraz internetowym radiem muzycznym.
The Blue Oyster. Różnorodność i regularność
Pandemia w jakimś stopniu przeszkodziła Wam w pracach nad projektem, czy wręcz przeciwnie – z uwagi na zamknięte kluby zyskaliście więcej czasu, co pozwoliło na jego wcześniejszy start?
Kacper Ponichtera: Zawsze brakowało czasu, aby zrealizować nasze marzenie o stworzeniu podobnego miejsca. Obecna sytuacja, zamknięcie wszystkich klubów niejako sprawiła, że zmotywowaliśmy się do stworzenia The Blue Oyster właśnie teraz. Myślę, że od pomysłu do realizacji minęły 3 – 4 lata. De facto udało nam się przy pomocy wielu fantastycznych osób postawić to miejsce w niespełna dwa tygodnie. Kolejne dwa miesiące codziennych muzycznych spotkań mamy również zaplanowane!
Pierwsze 9 dni działalności The Blue Oyster za nami. 28 różnych artystów i ponad 50 tysięcy wyświetleń wszystkich występów. Jak ocenisz dotychczasowy odbiór całego przedsięwzięcia oraz jak zapatrujesz się na jego rozwój w obliczu niezbyt optymistycznych prognoz na najbliższe miesiące branży klubowo-rozrywkowej?
Kacper Ponichtera: Muszę powiedzieć, że jesteśmy bardzo zadowoleni z odbioru The Blue Oyster. Budowanie zasięgów video oczywiście jest dla nas ważne. Najważniejsze w tym wszystkich jest jednak zachowanie regularności oraz maksymalnej różnorodności stylistycznej. Pomysł tego miejsca to także po prostu chęć stworzenia miejsca do spotkań, wypicia zimnego piwka, posłuchania różnych wizji muzyki elektronicznej czy zjedzenia pysznej pizzy, którą także możecie u nas skosztować. Dodatkowo budujący jest fakt, jak chętnie godzą się wszyscy artyści na występy w „niebieskim okienku”. Dzięki temu wyrażają oni ogromną tęsknotę chociażby za samą klubową przestrzenią.
Ogromną satysfakcję sprawia mi także fakt, że dostajemy mnóstwo wiadomości na skrzynkę mailową od wielu młodych adeptów sztuki didżejskiej. Niech wiedzą, że chcemy dać im po prostu szansę na pokazanie swoich okazałych kolekcji płyt. Prognozy rzeczywiście nie są optymistyczne, ale liczę, że to wszystko, co ma miejsce teraz, spowoduje, że zaczniemy bardziej doceniać naszych lokalnych artystów i inicjatywy. Zaczniemy chętniej sięgać po nasze krajowe rozgłośnie, czytać krajowe media, budować wzajemnie świadomość muzyczną. Dodatkowo liczę, że optymistyczne informacje z zagranicy po otwarciu niektórych klubów (np. Sisyphos jako bar z muzyką) sprawią, że my także będziemy mogli powoli odmrażać dla Was kluby. The Blue Oyster może stanie się po prostu codziennym barem z muzyką, gdzie każdego dnia możecie podziwiać pasjonatów muzyki w swoim żywiole.
The Blue Oyster. Miejsce dla wszystkich
Biorąc pod uwagę bierność rządzących i brak jakichkolwiek przesłanek świadczących o odmrażaniu sektora kulturalno-rozrywkowego, wierzysz, że jeszcze w tym roku spotkamy się w klubach? Może się okazać, że niespełna dwutygodniowy projekt z Alei Jerozolimskich stanie się w pewnym sensie jednym z beneficjentów całej posuchy klubowej.
Kacper Ponichtera: Myślę, że spotkamy się w klubach w tym roku, ale nie we wszystkich i zdecydowanie nie w formule znanej sprzed pandemii. Dzisiaj już wiemy, że kluby czy imprezy masowe będą „odmrażane” na samym końcu. Ba, nie zostały nawet uwzględnione w żadnym z rządowych etapów odmrażania gospodarki. Teraz jest dobry czas, abyśmy wspólnie wypracowali jakieś prawne ramy, działania na linii kultura niezależna – państwo. Jak pokazały ostatnie miesiące, kultura nie jest potrzebna rządzącym tak, jak kościoły, publiczne media czy solaria i kluby fitness. Myślę, że niektóre miejsca wrócą jako bary z muzyką, bezpieczne strefy do rozmów i wymiany poglądów. Co najważniejsze mimo wszystko, by wróciły jako miejsce do posłuchania muzyki na klubowym, profesjonalnym nagłośnieniu. My pracujemy cały czas nad rozwiązaniami, które pozwoliłyby nam na regularne spotkania z klubowymi ludźmi. Nawet jeśli byłaby mowa ograniczonej liczbie osób przy zachowaniu reżimu sanitarnego.
Nie chciałbym używać podobnej retoryki o stawaniu się beneficjentem posuchy klubowej. Wszyscy twórcy kultury znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Chciałbym powiedzieć za jakiś czas, że udało się stworzyć wokół tego miejsca fajne community kreatywnych i szalonych ludzi i że udało nam się stworzyć miejsce dla wszystkich. Bez wyjątku, uprzedzeń czy kolesiostwa. Dlatego też zachęcam do regularnego kontaktu z nami za pośrednictwem social mediów. Do Błękitnej Ostrygi zaproszony jest każdy, kto chciałby podzielić się swoją muzyką. Każdy, kto chciałby wystąpić w naszym „muzycznym okienku dla Warszawy”.
The Blue Oyster. Przesyłajcie zgłoszenia!
O to miałem właśnie spytać. Wspomniałeś, że będziecie stawiać na lokalnych artystów, co samo w sobie jest wspaniałą ideą. Czy są jednak jakieś kryteria, co do możliwości występu w Waszym muzycznym okienku? W jaki sposób dobierani są artyści i czy każdy może w nim wystąpić?
Kacper Ponichtera: Program jest tygodniowy. Od niedzieli do środy w godzinach 17:00 – 20:00, od czwartku do soboty 18:00 – 22:00. Zawsze program jest zróżnicowany i jest pewna powtarzalność stylistyczna (choć będą wyjątki). I tak: w poniedziałki posłuchamy najczęściej minimali, micro house, ale także nowych twarzy. Wszystkich tych, którzy odezwą się do nas przez fanpage lub skrzynkę mailową [email protected]. Wtorki to ukłon w kierunku nieco bardziej popularnej elektroniki, ale także hiphop, rap, trap, mash-up, trochę radiowej muzyki, ale ciągle jakościowej. Środy to naprzemiennie DNB, trance, ale także showcase wytwórni, jak chociażby niedługo U Know Me Records w ramach 10 lat ich istnienia.
Czwartki to muzyka tech-house, melodic house, też bardzo charakterystyczna dla klubu Luzztro, w którym The Blue Oyster aktualnie się mieści. Piątki to coś dla miłośników techno fundamentalistów, soboty to ukłon w kierunku house i disco – z naciskiem na odmiany tego drugiego jak space disco czy nu-disco. Niedziela to słuchowiska, ambient, downtempo, chillout, a także koncerty na żywo oraz muzyczne wyzwania rzucone DJ-om. Będą mogli tego dnia sięgać po repertuar, z którego nie są znani w ogóle. Jedyne kryterium to umiejętności didżejskie. Jednym zdaniem – po prostu trzeba umieć miksować, więc jeśli to potraficie, to ślijcie zgłoszenia na naszą skrzynkę. Na pewno każdy z Was wystąpi, kto kocha muzykę.
Na koniec much love to: Piotr Kasprowicz, Adam Obrębski, Ades, Rafał Paradowski, Damian Szewczyk, Garsija, KoZa, Maqwa, Zuzia, Helena Majewska, Truant i wszystkich, którzy przyjęli zaproszenie do The Blue Oyster.