Hiszpańska scena techno? Zapomnij o Ibizie i Barcelonie
Przyglądamy się początkom sceny techno w Hiszpanii – eksperymentalnym brzmieniom, które miały miejsce pod koniec lat 90., wpływom EBM i synth popu. Przedstawimy szalony ruch „makina" w Walencji oraz techno z Birmingham, które odcisnęło swoje piętno na północy kraju. To nie będzie przewodnik po kolorowych klubach na Ibizie, tylko prawdziwe, iberyjskie mięso dla fanów gatunku. Zapraszamy na podróż po słonecznej Hiszpanii nasiąkniętej mrokiem.
Hiszpania – techno popularniejsze od flamenco
Hiszpania od zawsze była jednym z głównych kierunków techno-turystyki na świecie. Dzięki Ibizie i bastionom kultury klubowej – takich jak Madryt, Barcelona i Walencja – kraj ten od samego początku przyciągał do siebie zarówno artystów, jak i fanów spragnionych nocnych wrażeń. Przez wszystkie lata żaden gatunek muzyki elektronicznej nie zaskarbił sobie tam takiej popularności jak techno. Szczególnie te mocniejsze i mroczniejsze, mocno podkręcone wpływami z Detroit.
W jaki sposób techno wkroczyło na Półwysep Iberyjski? Jak muzyka ta rozwijała się przez wszystkie lata? Kim są hiszpańscy artyści, flagowe postaci nie tylko na lokalnym podwórku, lecz potęgi w skali globalnej? Postaramy się rzucić światło na proces, w którym techno stało się podstawowym gatunkiem muzyki elektronicznej w Hiszpanii.
Hiszpania jest obecnie jednym z głównych eksporterów artystów tworzących techno na świecie. Oscar Mulero, Hector Oaks, Cristian Varela, SNTS, Fatima Hajji, Regal, Andres Campo – to tylko nieliczna grupa, która doszła na sam szczyt. Skąd wzięła się u nich fascynacja gatunkiem? W jaki sposób techno wkroczyło i zdominowało hiszpański krajobraz muzyki elektronicznej?
Hiszpania – zlepek kulturowych naleciałości
Aby zrozumieć ewolucję gatunku, musimy cofnąć się do późnych lat 80. W tym momencie Hiszpania właśnie opuszczała 40-letnią dyktaturę, zaś wpływy z całego kontynentu były wchłaniane przez zapalony tłum. Ludzie zapragnęli nowych doświadczeń, ciesząc się nowo odkrytą wolnością. Jednym z ruchów muzycznych, mający szczególny wpływ na przyszłe pokolenia, była tak zwany Movida.
Mieniła się on jako ruch kontrkulturowy, powstały w Madrycie pod koniec lat 70. Movida miała jeden cel: wykorzystać wszystkie zasoby wolności artystycznej do odnowy hiszpańskiej kultury i obyczajowości. Był to czas, kiedy tematy tabu były chętnie podejmowane przez artystów, a rewolucja seksualna i wszechobecne subkultury punkowe były na porządku dziennym. Wyzywające ubrania, skórzane kurtki, mocny makijaż (także u mężczyzn) i wystylizowane, kolorowe włosy – to właśnie klimat hiszpańskich ulic na przełomie lat 70. i 80.
Hiszpania – eksplozja kulturalna po śmierci generała Franco
Movida nie każdemu przypadła do gustu, stając się finalnie popową interpretacją sceny punkowej. Artyści z podziemia masowo zaczęli rozwijać inny rodzaj brzmienia, bliższy europejskiemu synth wave’owi i post-punkowi. Rozpoczęła się eksploracja ambientu, muzyki eksperymentalnej, psychodelicznej i industrialnej. Wszystko utrzymane w duchu awangardy.
Zespoły pokroju Esplendor Geométrico, Aviador Dro czy Mecánica Popular inspirowały się kraut rockiem, podglądając przy okazji poczynania Kraftwerk i Tangerine Dream. Niemiecka scena miała zresztą największy wpływ na to, w jaki sposób narodziło się hiszpańskie techno. Powstałe w Detroit, zaszczepione w Wielkiej Brytanii i Niemczech, zaczęło rozprzestrzeniać się po Europie, przybierając różne formy, dostosowując się w każdym kraju na swój własny, autonomiczny sposób.
W Hiszpanii, poza wspomnianymi wpływami, kraj ten miał swoje własne brzmienie – makinę. Gatunek powstał w Walencji na początku lat 90., wywodząc się z gotyckiego rocka, post punku i brytyjskiego new wave. Hiszpanie wzięli tygiel, umieszczając w nim belgijski eurodance, brytyjski happy hardcore i holenderski gabber, co czyni tę mieszanką niemożliwą do opisania. Tak narodziła się wspomniana makina.
Hiszpania – kluczowe miejscówki
Makina odnosząc głównie lokalny sukces, zaczęła znikać wraz z pojawieniem się zapotrzebowania na bardziej dojrzałe dźwięki. Pionierzy techno – Mulero, Pepo i Angelin Molina, obok wschodzących gwiazd jak Tony Verdi, DJ Fra, HD Substance czy Exium wyznaczali wtedy kierunek, w którym zaczęło rozwijać się techno w Hiszpanii. Najbardziej popularne miejsca, w których występowali hiszpańscy mistrzowie, stanowiły kluby z Madrytu (Soma Experimental Club, Fabrik, Overdrive) i Barcelony (Moog, Apolo, Nitsa, Astin).
Techno świątynie pojawiały się zresztą na całej mapie największego z krajów śródziemnomorskich – nie można zapomnieć o La Real (Austria), Sala del Cel (Girona), Floryda 135 (Fraga) i Sonora (Bilbao). Kluczową postacią w tamtych czasach był znany u nas Paco Osuna, wydający wówczas w Cocoon, właściciel słynnego Club4. Paco jest zresztą głównym bohaterem rewelacyjnego dokumentu skręconego przez Ballantines o hiszpańskiej scenie techno.
Boiler Room & Ballantines pres. Stay True Spain: The Documentary
Wyżej wspomniane postaci (i wielu innych) były tymi, które utorowały drogę przyszłym pokoleniom, przekazując swoją wiedzę inspirowaną niemieckim i angielskim podejściem do techno. W szczególności tym z Berlina i Birmingham. Miasta te miały niepodważalny wpływ na hiszpański sound, któremu było bliżej do cięższego, szybszego i mroczniejszego spectrum techno niż do bardziej organicznych i funkowych bitów rodem z Detroit.
W wywiadach z hiszpańskimi dziennikarzami przyznali to sami pionierzy z miasta duchów w Michigan – Kevin Saunderson, Juan Atkins i Jeff Mills. Będąc przygotowanym na bardziej „łacińskie” i funkowe podejście, musieli szybko zamienić kaliber na mocniejsze, bardziej perkusyjne i fizyczne techno – takiej muzyki domagał się tłum.
Hiszpania – wyznawcy Hawtina vs armia DJ Rusha
Na początku 2000 roku w Hiszpanii istniał podział na tych, którzy słuchali minimal techno (koniecznie sprawdźcie twórczość Alexa Undera i jego wytwórni CMYK) oraz fanów królującego wówczas, także w Polsce, hard techno i schranz. Muzyka ta ukształtowała gusta wielu DJ-ów, producentów i hiszpańskiej publiczności na wiele lat. Miłość do mroczniejszej muzyki nie zabiła nawet fala amerykańskiego EDM-u i brytyjskiego tech house’u, które regularnie zaczęły się pojawiać na największych festiwalach pokroju pustynnego Monegros.
Wszystko to uformowało dźwięki, które powstają dzisiaj w Hiszpanii. Jacy artyści znajdują się w kręgu najbardziej szanowanych i uwielbianych przez hiszpańską publiczność? Przede wszystkim francuskie super gwiazdy – nie znajdziemy tam osoby, która nie kocha Vitalica, Laurenta Garniera i The Hackera.
Faktycznie wiele kwestii zmieniło się w bardzo szybkim tempie – odczuwają to obecnie przede wszystkim ludzie tworzący scenę techno z początku lat 90., jednak sporo rzeczy obrało naprawdę zaskakująco dobry kierunek. O wiele łatwiej w tym momencie jest dostarczyć swoją muzykę szerszej grupie ludzi – pamiętam, kiedy ja zaczynałem swoją przygodę z techno, kiedy Pole Group jeszcze raczkowało – dystrybucja CD bądź winyla w Stanach była istnym koszmarem. Dzisiaj jest o wiele łatwiej, duża w tym zasługa internetu – naprawdę nie ma obecnie żadnego znaczenia skąd pochodzisz, jeśli jesteś wystarczająco dobry w tym, co robisz, najprawdopodobniej zostaniesz zauważony. Nie mogę powiedzieć, że tamte lata były lepsze, były po prostu inne, miały swoją autonomiczność. Różnica polegała na narzędziach pracy i komunikacji wszystkich dj-ów i producentów. Kocham obecne techno, kocham je od 1994 roku – wiele się zmieniło w jego brzmieniu, zwłaszcza wpływ minimalu był swego czasu decydujący o dalszych jego losach. Jestem najlepszym przykładem tej transformacji, zacząłem grać i produkować bardziej minimalistycznie, kilka podstawowych elementów tej muzyki zmieniło swoje oblicze. Kiedy zaczynałem, to były szalone lata, choć teraz bywa równie ekscytująco.
– Oscar Mulero dla Muno.pl
Oscar Mulero | Boiler Room x BAU Gijón
Początek dekady był czasem, w którym Hiszpania była pod mocnym wpływem Berlina. Stolica Niemiec stanowiła we wszystkich aspektach punkt odniesienia dla hiszpańskiej sceny techno, traktowana niemal jak święty Graal, z szacunkiem i czcią. Sytuacja ta sprawiła, iż wielu hiszpańskich artystów zaczęło podróżować i doświadczać berlińskiej sceny. Kiedy umieścimy to wszystko w blenderze – dodając kilka składników, w zależności od osobistych preferencji poszczególnych artystów – uzyskamy brzmienie współczesnych, hiszpańskich mistrzów techno.
Andres Campo, Psyk, Cora Novoa, Reeko, Kwartz, Tadeo, Ramiro Lopez, Auriga, Pushmann, Alienata, Reka, Coyu – to absolutna czołówka, którą powinien znać każdy. Do tego pionierskie nazwiska, które wciąż rządzą w branży – Mulero, Varela, Angel Molina czy Tensal. Postaci te reprezentują współczesne hiszpańskie brzmienie techno. I to one będą w najbliższym czasie kształtować gatunek dla przyszłych pokoleń w tym gorącym, kochającym mrok śródziemnomorskim kraju.