Depeche Mode świętują. 40 lat ,,Some Great Reward”
Równo 40 lat temu ukazał się album, który - pomimo pierwotnie krytycznego odbioru wśród dziennikarzy i obawy przed przyjęciem przez fanów - stał się początkiem wielkiej przemiany, a tak naprawdę nowego otwarcia dla jego autorów. Pstrokaty synth-pop został przyodziany w chłodniejszą, bardziej monochromatyczną paletę kolorów i dźwięków, chwytliwe, choć proste melodie zastąpiło mroczniejsze, powściągliwe brzmienie, zaś wśród tekstów zapanował „piękny smutek”, gdzie romantyzm splatał się z rozpaczą, wiara z beznadzieją, a miłość z tęsknotą.
40 lat temu Depeche Mode zaprezentowali swoją czwartą płytę w karierze - Some Great Reward.
Przede wszystkim krążkiem tym brytyjska formacja postawiła zdecydowany krok w nowym kierunku, który wkrótce miał stać się jej dominantą. Ten krok dla wielu był wówczas niezrozumiały, lecz dla przyszłości zespołu i całego fenomenu, który wokół niego powstał, był po prostu niezbędny.
Depeche Mode. Płyta trudnych decyzji
W recenzjach z okresu premiery albumu trudno znaleźć choćby jeden tekst, który jednoznacznie oceniłby tę pozycję pozytywnie. Wielu krytyków zastanawiało się nad słusznością eksperymentów ze stylistyką brzmienia poddając pod wątpliwość nie tylko sam pomysł na płytę, ale i jakość wykonania. Estetyczna niespójność objawiająca się w łączeniu quasi-tanecznych motywów z minimalistycznymi, dronowymi wstawkami, przeplatanie się w tekstach całego wachlarza emocji, podejmowanie trudnych tematów w łatwych w odbiorze piosenkach – Depeche Mode musieli zmierzyć się z ogromną falą sceptycyzmu wobec podjętego przez siebie ryzyka. Pojawiły się wątpliwości czy płyta przyjmie się wśród fanów na tyle dobrze, by ci przychodzili równie tłumnie na koncerty, co jeszcze chwilę temu. Pewnie wielu artystów w trosce o swoją karierę zrobiłoby krok wstecz i zamiast rozwijać autorską wizję, wolałoby zadowolić masowe gusta i tym samym zapewnić sobie spokojny sen, komercyjny sukces i… pełen portfel. Martin Gore, David Gahan, Andrew Fletcher i Alan Wilder nie należeli do tego grona.
Depeche Mode – Master And Servant
Depeche Mode. Przetańczyć smutek
Some Great Reward było trudnym eksperymentem, lecz zarazem dowodem na to, że członkowie zespołu coraz lepiej poznawali samych siebie. Zamiast wpisujących się w ówczesne trendy brzmień z poprzednich płyt, Depeche Mode postanowili być szczerymi wobec własnych inspiracji. Choć ich wcześniejsze dokonania nierzadko były pretekstem do nieskrępowanej zabawy, to grający ze sobą już od paru lat muzycy wiedzieli, że rzeczywistość nie jest tak kolorowa jak mogłaby się wydawać, zwłaszcza gdy mówimy o latach 80. Niepewne perspektywy młodego pokolenia, pełny napięć krajobraz polityczno-społeczny w Wielkiej Brytanii oraz unoszące się wciąż nad światem widmo Zimnej Wojny były tylko niektórymi powodami, które skutecznie studziły entuzjazm wobec przyszłości. Depeche Mode nie zamierzali uciekać od tych problemów. Zamiast tego, postanowili je przepracować za pomocą muzyki, momentami nawet przetańczyć.
Depeche Mode – Blasphemous Rumours
Depeche Mode. Wiarygodność kosztem powierzchowności
Wątpliwości co do odbioru wśród słuchaczy okazały się całkowicie nieuzasadnione. Wręcz przeciwnie – podejmując w utworach trudne sprawy, z którymi na co dzień borykali się zwykli ludzie, ci sami zwykli ludzie mogli jeszcze bardziej utożsamić się z twórczością grupy. Odrzucając aktualne trendy, formacja wyraźnie zyskała na artystycznej wiarygodności – dla wielu to właśnie Some Great Reward stało się momentem, w którym Depeche Mode zaczęli znaczyć dla nich coś więcej. Spod brzmienia zachęcających do tańca syntezatorów, wypłynęły głębokie przemyślenia na temat ludzkich relacji i otaczającego świata. Ta kontrastująca, a dla niektórych uwierająca dychotomia polegająca na połączeniu popowej przystępności z pełnym rozterek tekściarstwem okazała się strzałem w dziesiątkę i nowym początkiem dla grupy. Depeche Mode porzucili radiową powierzchowność, by zyskać na autentyczności. Na Some Great Reward odbiorcy znaleźli zrozumienie – zmartwienia, o których śpiewał Dave Gahan (lub Martin Gore), można było wytańczyć w rytm syntezatorowych motywów.
Depeche Mode – Somebody
Aprobata fanów znalazła odbicie w rankingach sprzedaży, a tym samym na listach przebojów. People Are People, jeden z singli promujących album, zyskał gigantyczną popularność i zagwarantował całej płycie komercyjny sukces. Co więcej, utwór uznany za manifest tolerancji, stał się pierwszym wielkim przebojem Depeche Mode w Stanach Zjednoczonych.
Depeche Mode – People Are People
Depeche Mode. Some Great Reward początkiem kultu?
Z biegiem czasu, wartość albumu sama w sobie oraz jego znaczenie dla rozwoju stylu i kariery brytyjskiej grupy są coraz bardziej doceniane. Dziś nikt nie ośmieliłby się poddać w wątpliwość decyzji, jakie Depeche Mode podjęli na Some Great Reward. Zarzucana tu i ówdzie rozpiętość lub niespójność stylistyczna była częścią procesu – zamiast odcinać pępowinę od pierwotnego brzmienia, Brytyjczycy chcieli stopniować zmiany i zaprosić fanów do bycia częścią tej ewolucji. Z perspektywy lat można pokusić się o myśl, że Depeche Mode świadomie przygotowali odbiorców na nadejście kolejnych, kultowych płyt w swoim dorobku – kultowych w znaczeniu ich miejsca w historii muzyki, jak i kultu, który narodził się wokół zespołu.