Historia 'Blue Monday’ od New Order

Artykuł

Dokładnie dzisiaj przypada tzw. „Blue Monday”, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku. Ponad trzydzieści lat temu formacja New Order wydała singiel o tym samym tytule, rewolucjonizując klubowe parkiety początku lat osiemdziesiątych.

Po śmierci Iana Curtisa członkowie Joy Division postanowili kontynuować działalność muzyczną. Niełatwo jest tworzyć w cieniu legendy, stąd też wiele osób nie wierzyło, iż powołana przez nich formacja – New Order jest w stanie odnieść realny sukces. Wystarczyły jednak trzy lata, wyjazd do Nowego Jorku, odkrywanie tamtejszej sceny klubowej oraz zwrot w stronę elektronicznego brzmienia aby wypuścić hit, który zasługuje na własne hasło w encyklopedii współczesnej muzyki.
Utwór „Blue Monday” powstał w czasach gdy członkowie New Order eksperymentowali z narkotykami i muzycznym sprzętem. Wpływu tego pierwszego upatruje się w słowach piosenki, natomiast zainteresowanie elektronicznymi instrumentami jest faktem, który bezpośrednio przyczynił się do sukcesu „Blue Monday”.
Nagle zrozumiałem, że można robić muzykę nieużywając gitar. Poczułem, że nie ma już żadnych granic. W tym samym czasie fascynowałem się również elektroniką. Uwielbiałem technologię. – powiedział w jednym z wywiadów Bernard Summer, frontman New Order.
Prenumerował on magazyn “Electronic Today” i w jednym z numerów znalazł instrukcję jak samodzielnie zbudować syntezator i sekwencer. Ponieważ oryginalny sprzęt kosztował niemal tyle co dom, a muzycy nie mieli pieniędzy, Summer długo się nie zastanawiał i przystąpił do pracy (warto wspomnieć, że akcja dzieje się jeszcze w epoce przed pojawieniem się interfejsu MIDI). Zbudowanie sekwencera to jedno, ale sprawienie aby działał to drugie. Z pomocą zwrócili się do zaprzyjaźnionego naukowca – Ushera Martina, który pomógł im zintegrować go z automatem perkusyjnym Oberheim DMX. Nowy sprzęt wraz z Moog Source przywieźli do sali prób w Cheetham Hill i zaczęli testować jego możliwości po drodze tracąc część zapisanych materiałów. W końcu metodą prób i błędów, szczęśliwych i nieszczęśliwych zwrotów akcji stworzyli utwór „Blue Monday”, w którym skupili swoje dotychczasowe klubowe doświadczenia oraz fascynację najnowszą technologią.
Wcisnęliśmy start i jakimś dziwnym cudem wszystko działało. Nasz menager, Rob Gretton był pewien, że uprawiamy czary wspomina Summer.
Możliwości wykorzystywanego sprzętu były największą inspiracją w tworzeniu „Blue Monday”. Chociaż nie bez znaczenia była również znajomość z Cabaret Voltaire czy fascynacja dokonaniami Kraftwerk, z którego twórczością, muzyków New Order, zapoznać miał jeszcze Ian Curtis. To właśnie pochodzący z albumu „Radioactivity” utwór „Uranium” został zsamplowany w omawianym przez nas kawałku. Był to zabieg bardzo nowatorski, ponieważ wówczas dopiero oswajano się z myślą, że jeden artysta może wykorzystać w swojej produkcji fragment utworu innego artysty.
Co ciekawe, świeżo wydany „Blue Monday” nie był grany w radiu. Po pierwsze nie pozwalał na to format , czyli 12-calowa płyta winylowa. Po drugie, utwór był zdecydowanie za długi. Kawałkiem tym jednak błyskawicznie zainteresowali się dje, którzy masowo zaczęli grać go na imprezach. Okazało się, że dopiero co rozwijająca się scena klubowa potrzebowała właśnie czegoś takiego: utworu w pełni elektronicznego i w pełni tanecznego. Nie zapominajmy, że był to początek lat 80-tych, czasy prawdziwych „klubowych Kolumbów”. Samo jednak wykonanie na żywo „Blue Monday” sprawiało New Order wiele trudności ze względu na ówczesny poziom rozwoju technologii.
Tekst: Magda Nowicka Chomsk, 2013




Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →