W poszukiwaniu naiwności i optymizmu lat 90. Łukasz Seliga o zmianie aliasu i nowym rozdziale

Łukasz Seliga - fot. archiwum prywatne
News

Jak krajowa scena długa i szeroka, o Łukaszu Selidze można usłyszeć wyłącznie superlatywy. Nic w tym dziwnego - mowa o jednym z najlepszych polskich producentów ostatnich dwóch dekad. Po latach budowania swojej pozycji jako SLG, pochodzący z Łodzi artysta dokonuje istotnego zwrotu - pod szyldem własnego nazwiska ukazała się pierwsza EP-ka zatytułowana Sideways wydana przez oficynę Trance-Atlantyk. Znakomite przyjęcie wydawnictwa zdaje się być aprobatą dla nowego (?) kierunku, w którym zamierza podążać Łukasz. Dokąd ta droga prowadzi?

Szeroki stylistyczny wachlarz, do tego mistrzowski warsztat producencki i świetny kunszt didżejski – od początku lat 00. Łukasz Seliga konsekwentnie, choć bez zbędnego rozgłosu, dba o najwyższy poziom dostarczanej przez siebie muzyki, zarówno w studiu, jak i za konsoletą. SLG stało się nie tylko rozpoznawalną, ale przede wszystkim solidną marką i gwarantem jakości. Lista dokonań Łukasza – zarówno solowych, jak i w ramach projektów Casiopepe i Seltron 400 – mogłaby zawstydzić niejedną zagraniczną gwiazdę, a tymczasem mówimy o artyście-rzemieślniku, który skupia się na pracy, zamiast robić szum wokół siebie. Teraz tego szumu narobiła jego nowa EP-ka nagrana jako Seliga i wydana przez Trance-Atlantyk.

Łukasz Seliga – fot. archiwum prywatne

Dokąd płynie Trance-Atlantyk?

Sama oficyna zadebiutowała niedawno i choć w jej nazwie widnieje jeden konkretny gatunek, to pole eksploracji wytwórni jest szersze i obejmuje ono inne stylistyki, które święciły triumfy na klubowych parkietach na przełomie lat 90. i 00. Wspomniany trance, a w zasadzie proto trance, do tego progressive house, ambient house i wiele innych – katalog Trance-Atlantyku, choć póki co dość skromny, to wyróżnia się na tle pozostałych labeli w kraju. Wytwórnia prowadzona przez enigmatyczny duet PANKOFF & DJ VARIUS TRAX dopiero rozwija skrzydła, ale robi to na wiele sposobów – prócz EP-ek autorstwa samych założycieli, Seligi oraz Erdmanna, pod szyldem Trance-Atlantyku odbyły się pierwsze, znakomicie przyjęte imprezy w rodzimych klubach. W przygotowaniu są kolejne wydawnictwa i eventy.

Biletomat.pl

Kup bilet na dowolny koncert lub imprezę!

Znajdź Bilety

Bezpieczne i proste zakupy

PANKOFF & DJ VARIUS TRAX – MOON SONG

Seliga prezentuje Sideways

Szczególną uwagę w dyskografii Trance-Atlantyku zwraca Sideways EP autorstwa wspomnianego już Seligi. Producent i didżej dotychczas podpisujący się jako SLG, dokonał stylistycznej zmiany zwracając się ku swoim młodzieńczym fascynacjom. Duch przeszłości unosi się w powietrzu, lecz nie jest to tania retromania – na Sideways EP Seliga nie uprawia kalkomanii, ani nie gra „na sentymencie”. Zamiast tego dostarcza niesamowicie wyrazistego materiału, który czerpiąc z elementów z przeszłości, brzmi świeżo. Nic dziwnego, że EP-ka została znakomicie przyjęta przez rodzimych didżejów_jki.

Seliga – Sideways

Seliga – wywiad

O przeszłości i przyszłości, o zmianie aliasu i kierunku rozwoju, o Trance-Atlantyku i współczesnej scenie. Łukasz Seliga udzielił nam w wywiadu, w którym – podobnie jak w muzyce – starał się, by każda jego odpowiedź była precyzyjna i wyczerpująca. Zapraszamy do lektury.

Łukasz Seliga – fot. archiwum prywatne

Hubert Grupa: Nierzadko artyści podpisują własnym nazwiskiem dopiero te płyty czy projekty, które w największej mierze ich definiują. Seliga – jako projekt, ale i jako konkretne brzmienie – to najbliższe Ci fascynacje w ogólnym ujęciu, czy jednak zgrabny alias, który nie odbiega zbyt daleko od wcześniejszego wcielenia?

Łukasz Seliga: Powód jest w sumie prozaiczny – już od dawna byłem zmęczony pseudonimem SLG. Używałem tego pozbawionego samogłosek skrótu własnego nazwiska od przeszło 20 lat – wtedy korespondował on w jakiś sposób z moją ówczesną estetyką – był minimalistyczny i brzmiał bardziej anonimowo. W międzyczasie tego typu akronimy zaczęły być dość popularne i po prostu przestałem się z nim utożsamiać. Poza tym mam fajnie brzmiące nazwisko, więc już od dość dawna zanosiłem się z pomysłem, by kolejną płytę sygnować po prostu imieniem i nazwiskiem, albo i samym nazwiskiem, a że miałem kilka lat przerwy od ostatniego solowego wydawnictwa to ukazanie się Sideways było dla mnie pretekstem do zmiany – uznałem, że ci którzy mnie znają i tak będą wiedzieć, a dla tych, którzy dopiero dzięki tej płycie mnie poznają nie będzie to mieć znaczenia. Poza tym, mimo dwóch dekad stażu wolę czuć się wiecznym debiutantem niż weteranem.

Seliga. Myślę, że w elektronice z lat 90. najbardziej ekscytująca jest ta swego rodzaju naiwność

Miałeś okazję załapać się na poznanie muzyki elektronicznej lat 90. i 00. osobiście. Dla części młodszych odbiorców dopiero spotkanie z takimi projektami jak Seliga, odkrywa przed nimi tę stylistykę. Co Twoim zdaniem jest w niej najciekawszego, czego brakowało Tobie we współczesnej elektronice? Co – także Twoim zdaniem – jest najciekawsze dla nowego odbiorcy, który nie mógł wcześniej poznać tej muzyki, przez co też nie ma z nią sentymentalnego związku?

Z jednej strony mamy świetne czasy do tworzenia muzyki – dzięki rozwojowi technologii nie potrzebujemy drogiego sprzętu i możemy wszystko wyprodukować na domowym komputerze, a na wyciągnięcie ręki mamy masę materiałów na temat tego, jak te poprawnie wyprodukować, zaaranżować, zmiksować utwór w każdym możliwym podgatunku – niestety skutkiem ubocznym tej łatwości i dostępności jest masa bardzo “poprawnej”, świetnie wyprodukowanej, lecz do bólu generycznej, pozbawionej charakteru i po prostu nudnej muzyki.

Myślę, że w elektronice z lat 90. najbardziej ekscytująca jest ta swego rodzaju naiwność – ta muzyka dopiero się rodziła i rozwijała skrzydła, więc nie było wiadomo, co jest poprawne, co wolno, a czego nie wolno – nie było standardów i wszystko płynnie się przenikało, podczas gdy współczesna muzyka łatwiej zamyka się w gettach podziałów podgatunkowych. Dzięki temu ta muzyka, w odróżnieniu od współczesnej często bywa surowa i technicznie niedoskonała, ale ma w sobie więcej emocji, spontaniczności i ludzkiego ducha – i myślę, że to jest też najciekawsze dla nowych odbiorców, którzy dopiero ją odkrywają.

Muzyka ta bywała nieco naiwnie utopijna, zapatrzona w przyszłość z nadmiernym optymizmem – ale sądzę, że w obecnym czasach właśnie tego optymizmu bardzo teraz nam potrzeba.

Seliga- Friendship

Seliga o bohaterach młodości

Wiadomo, że „wszystko musi odleżeć swoje”, by na nowo stało się modne – podobnie jest z renesansem elektroniki przełomu lat 90. i 00., która od paru lat jest znów odkrywana, interpretowana i redefiniowana. Jeszcze dekadę temu niewielu producentów w PL szukało tam inspiracji, zaś dziś robią to niemal wszyscy, niezależnie czy tworzą techno, house czy muzykę basową. Kto, wracając do tamtych czasów, był dla Ciebie najciekawszym twórcą, któremu – być może – pozostałeś wierny przez kolejne dekady?

Długo bym mógł wymieniać, bo odkrywałem tę muzykę jeszcze w pierwszej połowie lat 90. i był to dla mnie okres ekscytujących muzycznych przeżyć, który miał największy wpływ na mój gust i muzyczną wrażliwość. Wielki wpływ miały na mnie wczesny Orbital, Future Sound Of London, The Orb, Aphex Twin, wczesne Warp Records z czasów Artifficial Intelligence, LFO i świętej pamięci Mark Bell jak i cała stylistyka bleep techno z Sheffield, ale i wczesny breakbeat, jungle, jak i techno z Detroit. Naprawdę trudno wskazać jednego najciekawszego twórcę, choć jedną z najbardziej ikonicznych postaci tamtych czasów jest dla mnie nieodżałowany Andrew Weatherall.

Dobry trance vs zły trance

Czy sądząc po reakcjach słuchaczy na Twój najnowszy materiał, obserwując didżejskie selekcje, ale i widząc jakim zainteresowaniem cieszą się imprezy Trance-Atlantyku, można zaryzykować stwierdzenie, że doczekaliśmy się nie tyle renesansu, co rehabilitacji muzyki trance? Wszak po momencie swojego komercyjnego peaku w latach 00. z jednej strony gatunek ten – w nieco groteskowej formie – trafił z wielkich aren do przysłowiowych remiz, a z drugiej został poniekąd zawłaszczony przez scenę EDM.

Zacznę od podkreślenia, że mój obecny materiał to nie jest trance, tylko nadal house, który zawsze był mi najbliższy, ale nie ukrywam, że nagrywając Sideways inspirowałem się wczesnym progressive house z lat 1992-1994, w którym płynnie mieszały się elementy zarówno owego trance jak i house’u, techno, acidu, balearic, ambientu, dubu i breakbeatu – i to właśnie było w nim najlepsze. Label Trance-Atlantyk operuje tą chwytliwą grą słów, ale też nie jest to wytwórnia stricte trance’owa, tylko raczej pojemny worek na muzykę łączącą wspomniane wcześniej elementy. Ale co do rehabilitacji trance – myślę, że miała ona miejsce już dobrych parę lat temu, kiedy ten rdzenny, wczesny trance został odkryty na nowo przez współczesnych producentów techno i house. Ba, zaryzykuję stwierdzenie, że tak samo jak ciągle inspiruje on sporo ciekawej nowej muzyki, to jednocześnie część tej “nowej fali trance’u” już zaczyna zjadać własny ogon i brnąć w stronę tego, jak to ująłeś bardziej groteskowej, kiczowato-epickiej formy.

Seliga: Nie bójmy się czasem złamać schematu

Jak uniknąć kalkomanii tworząc muzykę w oparciu o tak silne wpływy konkretnej stylistyki czy epoki? Wszak znamy wiele przykładów, w przypadku których nie udało się zachować umiaru i twórcy popadli w skrajne formy naśladownictwa swoich źródeł inspiracji.

Ciężko jest już odkrywać zupełnie nowe lądy w muzyce tanecznej, ale żeby stworzyć co mimo wpisywania się w podgatunkowe ramy ma jednak swój własny charakter trzeba (jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi) mieć do przekazania coś od siebie, coś osobistego – jakiś nastrój, emocje – no i nie bać się czasem złamać schematu – jeśli to jest szczere, to słuchacz zawsze to wychwyci i doceni.

Seliga – Last Train To Utopia

Seliga: Na naszym klubowym poletku w ostatnich latach było za bardzo techno-centrycznie

Czy brzmienie jakie proponujesz na Sideways to próbka odtrutki na wszechobecną w ostatnich latach modę na szybsze odmiany techno? Czy nie masz wrażenia, że jesteśmy już tak bardzo tym zmęczeni, że jeszcze chętniej będziemy uciekać w nieco wolniejsze gatunki? Myślę, że zbliżamy się do punktu krytycznego i lada moment – sądząc po toczących się w środowisku dyskusjach – współczesne „hard techno” trafi do przysłowiowych remiz, znikając tym samym z klubów.

Jak już wspominałem, mi zawsze najbliższy był house w swojej surowym, szczerym wydaniu i choć moje brzmienie z biegiem czasu ewoluuje to po prostu nadal robię swoje. Czy jestem zmęczony szybkim techno i czy potrzebuję na nie odtrutki? Chyba nie do końca, bo nie leży ono w obszarze moich zainteresowań, ale nie mam większego problemu z tym, że młodym ludziom się to podoba. Acz na pewno na naszym krajowym klubowym poletku w ostatnich latach było za bardzo techno-centrycznie, więc chciałbym być optymistą i mieć nadzieję, że niedługo będzie tu więcej przestrzeni dla muzyki house.

Trance-Atlantyk to stosunkowo świeży projekt, lecz wokół niego gromadzą się doświadczeni producenci, którzy za sprawą nowej oficyny, znajdują żyzny grunt do eksplorowania innych brzmień niż do tej pory. Kogo prócz Ciebie, Private Press czy DJa Ducha, którzy także chętnie zahaczają o tego typu stylistykę, warto obserwować Twoim zdaniem?

Wspominasz o Private Press – jestem fanem wszelkich pobocznych i solowych projektów Janka i Adama, i po cichu liczę na to, że ten drugi zejdzie się jeszcze kiedyś w studiu z Bartkiem Kruczyńskim, żeby nagrać coś nowego w duchu płyt Earth Trax & Newborn Jr. sprzed paru lat, bo to jedne z najlepszych płyt house’owych jakie do tej pory powstały w tym kraju. Jednym z bardziej charakterystycznych, nadal mocno niedocenionych twórców jest Das Komplex, który kojarzy się bardziej z balearycznym dubby-disco, ale jego brzmienie ciągle ewoluuje i wiem, że ostatnio coraz śmielej sobie poczyna z nieco bardziej kwaśnymi i syntetycznymi brzmieniami. Oddalając się od klubu, a zapędzając w bardziej niszowe, abstrakcyjne, wyrastające z IDM’u rejony to jednym z moich ulubionych, za to niezbyt rozpoznawalnych krajowych producentów jest Bartek Baran, czyli jamaszka FT, znany szerzej głównie z fantastycznej epki dla Domu Trojga – wiem, że jest aktywny w studiu, i mam nadzieję, że w końcu wypuści coś nowego.

Seliga o planach

Na koniec banał – jakie masz dalsze plany związane z projektem Seliga? Czy jest to jedynie okresowe przedsięwzięcie, czy może coś, na czym chcesz się obecnie skupić w największej mierze, bez zastanawiania się jak długo będzie to dla Ciebie interesujące?

Projekt Seliga nie jest okresowym przedsięwzięciem na flirt z progresywnym house lat 90., tylko permanentną zmianą, więc skupiam się na nim obecnie w największej mierze. Mam szeroki zakres inspiracji i znów czerpię sporo radochy z tworzenia. Pracuję obecnie nad co najmniej dwiema kolejnymi płytami, z których jedna powinna wyjść jeszcze tej jesieni i wraz z gromadzeniem się większej ilości nowego materiału powoli przymierzam się również do powrotu do grania live.

Seliga – Sideways EP



Polecamy również


Imprezy blisko Ciebie w Tango App →